piątek, 16 maja 2014

Eugeniusz Pawlik - 13 lat dla pedofila z Kołobrzegu

13 lat więzienia za zgwałcenie dziewięciolatki


Na 13 lat wię­zie­nia ska­zał Sąd Okrę­go­wy w Ko­sza­li­nie 65-let­nie­go Eu­ge­niu­sza Paw­li­ka za bru­tal­ne zgwał­ce­nie dzie­wię­cio­lat­ki. Sąd w Koszalinie ze­zwo­lił na po­da­nie da­nych oskar­żo­ne­go do publicznej wiadomości. Rozprawie przewodniczył sędzia Waldemar Katzig. W wyroku orzeczono również, że mężczyzna ma zakaz kontaktowania się z pokrzywdzoną przez 10 lat. Musi także zapłacić na jej rzecz nawiązkę w wysokości 10 tysięcy zł. Sąd Okręgowy w Koszalinie zdecydował, że warunkowe zwolnienie katolika Eugeniusza Pawlika nie może nastąpić wcześniej niż po odbyciu przez niego co najmniej 9 lat kary. Uzasadnienie wyroku ze względu na drastyczne okoliczności przestępstwa było niejawne, jak i sam proces, który rozpoczął się w połowie kwietnia.

Eugeniusz Pawlik - Kołobrzeg
Wyrok jest nieprawomocny. Nie wiadomo, czy strony będą się od niego odwoływać. Eugeniusz Pawlik był sąsiadem dziewczynki. W piątek 16 maja 2014 roku na ogłoszeniu orzeczenia nie było ani prokuratora, ani obrońcy. Również oskarżony nie został dowieziony do sądu z aresztu śledczego. Do zgwałcenia dziewięciolatki doszło w czerwcu 2013 roku w Kołobrzegu. Jak ujawniła później prokuratura, oskarżony był wówczas pijany i pod wpływem leków. Działał wobec dziewczynki ze szczególnym okrucieństwem, a brutalnie zgwałcone dziecko wymagało interwencji chirurga. Po zgwałceniu mężczyzna groził dziewięciolatce i członkom jej rodziny śmiercią. Sąsiedzi mężczyzny, gdy dowiedzieli się o gwałcie, chcieli go zlinczować. Policjanci, którzy go zatrzymywali, musieli wezwać do pomocy Straż Graniczną i agencję ochrony. 

Dziewczynka została brutalnie zgwałcona. Jej matka tak wspominała te okropne chwile: – Mała powiedziała mi, co ten zboczeniec jej zrobił! – mówiła „Gazecie Koszalińskiej” roztrzęsiona pani Renata. – Jak ją obejrzałam, od razu wiedziałam. To był gwałt! – dodaje. Matka dziewczynki wezwała pogotowie. 

czwartek, 15 maja 2014

Terroryzm i terroryści w Polsce

Terroryzm w Polsce przełomu XX i XXI wieku 

Czym jest terroryzm, terror, terroryzowanie, kim są terroryści w Polsce przełomu XX i XXI wieku. Terroryzm i terroryści - Polska końca XX i początku XXI wieku. Zarys tematyki terroru i terroryzmu. 

Terroryzm – to użycie siły lub przemocy psychicznej przeciwko osobom lub własności z pogwałceniem prawa, mające na celu zastraszenie i wymuszenie na danej grupie ludności lub państwie ustępstw w drodze do realizacji określonych celów. Działania terrorystyczne mogą dotyczyć całej populacji, jednak najczęściej są one uderzeniem w jej niewielką część, aby pozostałych obywateli zmusić do odpowiednich zachowań. W Polsce terroryzmem najbardziej zajmuje się policja oraz prokuratura, gdyż na niepokornych wobec państwa i kościoła katolickiego obywateli regularnie napada policja, zwykle na zlecenia prokuratury, acz czasem z własnej inicjatywy.

Inkwizycja - Terroryzm religijny katolicyzmu
Typowym aktem terroryzmu w Polsce jest napastliwa agresja działaczy katolickich przeciwko kilkunastu mniejszościom wyznaniowym, zwykle połączona z militarnymi terrorystycznymi napadami prokuratury i policji na te mniejszości wyznaniowe i grupy uzdrowicielskie oraz ich liderów (Kościół Niebo, Misja Czaitania, Kościół Taoistyczny, Świadkowie Jehowy, Kościół Chrystusowy, Branhamiści, Christian Science, Elan Vital, Era Wodnika, Kabała, Krija Joga, Kundalini, Lektorium Różokrzyżowe, Kościół Moona, Hare Kriszna, Bractwo Himawanti, Masoneria, Iluminati, Misja Boskiego Światła, Okultyzm (Stara Wiara), Rodzima Wiara, Rodzima Wiara, Siddha Yoga, TM, Radiestezja, Bioterapia i inne). Wszystkie napady na te ruchy czy organizacje to bandycka działalność terrorystyczna. 

Termin "terroryzm" wywodzi się od języka greckiego τρέω/treo – „drżeć, bać się”; „stchórzyć, uciec” oraz łacińskiego terror, -oris – „strach, trwoga, przerażenie”, lub „straszne słowo, straszna wieść” i pochodnego czasownika łacińskiego terreo – „wywoływać przerażenie, straszyć”. Na tej podstawie można bardzo ogólnie zdefiniować terroryzm jako sianie strachu i grozy poprzez terror, zwykle terror policyjnej pały w państwach takich jak Ukraina, gdzie faszyści z Majdanu przemocą obalili legalną władzę Prezydenta Janukowycza z pomocą polskich terrorystów i bojówkarzy, a potem zaczęli mordować ludność rosyjskojęzyczną na Krymie oraz na Wschodzie Ukrainy, co doprowadziło do secesji terroryzowanych zbrodniczo regionów. Bardziej szczegółowo terroryzm państwowy można zdefiniować roboczo jako „nieuzasadnione lub bezprawne użycie siły bądź przemocy wobec osób lub mienia, aby zastraszyć lub wywrzeć przymus na grupie obywateli, ludności cywilnej lub ich części, co zmierza do promocji celów politycznych, społecznych lub finansowych” reżymu, zwykle faszystowskiego lub nazistowskiego. 

W latach 1993-2013 - terrorystyczny, ideologicznie skatolicyzowany wydział wyznań MSWiA (dziś MAC) odmówił prawnej rejestracji ponad 100-u, słownie: STU związków wyznaniowych i kościołów, a także zlecił ich bestialskie, brutalne policyjne represjonowanie, terroryzowanie i wyniszczenie. Tego nigdy terrorystycznym zbrodniarzom nie wolno ani zapomnieć ani darować, a ciągle trzeba te zbrodnie na Narodzie Polskim przypominać. Tak działa terrorystyczna inkwizycja w kilku krajach świata, w tym w Polsce, inkwizycyjny bestialski terroryzm katolicki w wydaniu zwyrodniałych politycznych aktywistów działających na rzecz watykańskiego okupanta i mordercy mniejszości wyznaniowych od 1700 lat niszczący bezprawnie wszelką religijną i światopoglądową konkurencję. 

wtorek, 13 maja 2014

Dziennikarz pedofil Konrad P skazany prawomocnie

Jelenia Góra. Zaczął się proces dziennikarza oskarżonego o pedofilię! 

W Sądzie Rejonowym w Jeleniej Górze zaczął się w lipcu 2012 roku proces Konrada P. Skończył się dopiero w kwietniu 2014 roku, prawomocnym wyrokiem za pedofilię! Były redaktor naczelny gazety oraz portalu internetowego Jelonka, autor tekstów na portal Nasze Miasto Wrocław i katolickiej gazety Niedziela jest oskarżony o pedofilię. Proces jest utajniony z "uwagi na dobro poszkodowanych dzieci". Dziennikarz pedofil Konrad P. dekadę wcześniej ostro zwalczał Antypedofilskie Bractwo Himawanti (ABH) - jak wszyscy dziennikarze zwalczający ABH, bo są dziennikarzami z bestialskiej pedofilskiej mafii, i gwałcą dzieci a potem terroryzują swoje ofiary!

Na 2012 roku 46-letni dziennikarz katolicki Konrad P. został zatrzymany w maju 2011 roku, gdy matka nieletniej dziewczyny zawiadomiła policję o kontaktach seksualnych dziennikarza z jej córką. Śledztwo w tej sprawie trwało ponad rok. Pedofilski mężczyzna usłyszał trzy zarzuty. Jest oskarżony o pedofilię na dziewczynce z gimnazjum lat 14-cie oraz posiadanie treści pornograficznych z małoletnimi poniżej 15-tego roku życia. Po zatrzymaniu Konrada P. jeleniogórska prokuratura wyłączyła się ze sprawy, chodził bowiem o katolickiego syna prokuratora okręgowego w Jeleniej Górze, obecnie w stanie spoczynku. Ponieważ ze względu na dobro nieletniej, proces jest utajniony, opinia publiczna będzie poinformowana tylko o wyroku.



Jeleniogórski i wrocławski dziennikarz i były redaktor naczelny jednego z lokalnych portali internetowych - Konrad P. stanie przed sądem pisała prasa w kwietniu 2012 roku. Wrocławska prokuratura oskarżyła go o pedofilię, posiadanie zdjęć pornograficznych z udziałem dzieci i nielegalnego oprogramowania komputerowego. Akt oskarżenia został wysłany do jeleniogórskiego sądu rejonowego. Dziennikarz pedofil Konrad P. został zatrzymany w maju 2011 roku. Według prokuratury spotykał się on wówczas z niespełna 14-letnią uczennicą jednego z jeleniogórskich gimnazjów. Pomiędzy nimi miało wówczas dojść do tzw. innych czynności seksualnych oraz defloracji (utraty dziewictwa). Dziennikarza zwolniono po wpłaceniu 10 tysięcy zł kaucji, bo jest synem znanego katolickiego prokuratora z regionu Jeleniej Góry. Otrzymał również zakaz opuszczania kraju i zaledwie dozór policyjny.

Sprawą zajmowała się prokuratura okręgowa we Wrocławiu ponieważ, Konrad P. jest synem byłego szefa prokuratury okręgowej w Jeleniej Górze oraz dziennikarzem katolickiej gazety Niedziela. Dziennikarzowi katolickiej mafii pedofilskiej groziło do 10 lat więzienia. Portal, w którym pracował Konrad P. ostatecznie dopiero po roku od jego aresztowania zaprzestał z nim współpracy.

czwartek, 8 maja 2014

Wzywają papieża do porzucenia katolicyzmu

Wzywają papieża do porzucenia katolicyzmu 


Wpływowi  hierarchowie Greckiej Cerkwi Prawosławnej wezwali w 2014 roku wiosną papieża Franciszka do przyznania, że katolicyzm to herezja i schizmatyckie odstępstwo od prawdziwej wiary chrześcijańskiej. Hierarchowie greckiej Cerkwi uważają, że to właśnie oni zobowiązani są do „zawrócenia katolików z nieprawidłowej drogi, na której się znaleźli i z której sami nie są w stanie zejść”. Uważają, że to na greckich duchownych spoczywa obowiązek sprowadzenia wszystkich katolików „na łono prawosławnej Cerkwi-matki”. 

Grecka Cerkiew Prawosławna
Do porzucenia katolicyzmu, określanego mianem herezji katolickiej, i powrotu do prawosławia wezwali w kwietniu 2014 roku papieża Franciszka dwaj metropolici Świętego Kościoła Grecji. W obszernym, 120-stronicowym (w wersji greckiej) dokumencie, utrzymanym w surowym, krytycznym i ostrym tonie, metropolici: Dryinopolis, Pogoniani i Konicy – Andrzej oraz metropolita Pireusu – Serafin potępili zarówno samego papieża i jego urząd, jak i Watykan i kościół katolicki, a także „wszech-herezję” katolickiego ekumenizmu i gotowość innych kościołów prawosławnych do dialogu z Rzymem. 

Według pobożnych autorów dokumentu nauczanie kościoła katolickiego jest „wyraźnym bluźnierstwem wobec Ducha Świętego, stanowi wypaczenie nauki chrześcijańskiej i szatańską pychę, która opanowała Waszą Ekscelencję [tzn. papieża]”. Jednocześnie obaj hierarchowie zapewnili swego adresata, że kieruje nimi wyłącznie „czysta, szczera i bezinteresowna miłość chrześcijańska”, dodając, że czują się zobowiązani do „dołożenia wszelkich wysiłków, aby umożliwić katolikom powrót na łono prawowiernego, prawosławnego Kościoła-Matki”. 

wtorek, 29 kwietnia 2014

Ayahuasca - podstępnie zabija turystów

Ayahuasca zabija podstępnie w dżungli Amazonii 


Henry Miller, 19-letni turysta z Bristolu, jako kolejna ofiara, zmarł w kwietniu 2014 roku w Kolumbii po wypiciu halucynogennej ayahuaski (ajałaski) podczas ceremonii dla turystów. Jego ciało znaleziono porzucone przy drodze niedaleko miasta Mocoa wśród lasów kolumbijskiej Amazonii - pisze "The Guardian". Miller podróżował od kilku miesięcy po Ameryce Południowej podczas tzw. gap year przed rozpoczęciem studiów. Wziął udział w rytualnym demonicznym obrzędzie dla turystów, podczas którego pili "napój demonów", ayahuascę. Ceremonię, kosztującą 50$, polecił im hostel, w którym nocowali. Gdy 19-latek źle się poczuł, obrzęd przerwano, a towarzyszom Henry Millera kazano się rozejść, zapewniając, że Indianie zajmą się chłopakiem. O znalezieniu porzuconego przy drodze ciała rodzinę Brytyjczyka poinformowało Foreign Office (Biuro Spraw Zagranicznych) UK. 

Ayahuaska - Napój demonów i złych duchów
Ayahuasca, znana też jako yagé, natema czy caapi, to wywar z roślin (lian i chacruny) zawierających psychoaktywną substancję DMT (Dimetylotryptamina) oraz inhibitor MAO. Działa bardzo silnie halucynogennie, wywołuje nieobliczalne i bezmyślne zachowania swoich konsumentów. W Kolumbii jest legalna i od wieków używana przez niektóre indiańskie plemiona Ameryki Południowej w celu wywoływania doznań astralnych wizji - dla doznań metafizycznych i kontaktów z demonicznymi duchami. Wywołuje demoniczne wizje, ale może również powodować zaburzenia psychofizyczne i emocjonalne. Ściślej rzecz biorąc, ayahuaska jest używana do wywoływania WRAŻENIA doznań metafizycznych i kontaktów duchami, chociaż otwiera silnie na demoniczne moce świata piekielnego i kontakt z lokalnymi złymi duchami. Tylko naiwny bierze za rzeczywistość sytuację, gdy jakaś nienormalna substancja miesza mu w mózgu i zaburza wrażenia zmysłowe. 

Wedle osób, które były w grupie ćpunów w Kolumbii, to była jego druga próba spożycia ayahuaski. Dzień przed śmiercią także pił ten napar i go nie kopnęło mocno. Substancja została w organizmie, a dzień to stanowczo za mało na zmetabolizowanie tego dragu, i kiedy wypił drugą porcję dostał podwójnego kopniaka. Wedle smakoszy tego koktajlu, musiał mieć taką wiksę że dostał zawału i zmarł. Nie wiadomo co robił i jak się zachowywał po tym jak został z Indianami, z rzekomymi szamanami, którzy często specjalnie mordują białasów z zemsty za podbój kolonialny i inkwizycję, za zniszczenie ich starożytnej kultury. Ludzie którzy nie raz brali "elkę" mówią, że widują różne zachowania, niektóre ocierające się o szaleństwo i także bardzo niebezpieczne dla życia oraz zdrowia. W pogoni za wrażeniami i złudą, ćpuny i dilerzy ze środowiska ayahuaskowego przemilczają jednak większość niebezpiecznych czy śmiertelnych incydentów. Lepiej wyrzucić zwłoki kolegi ćpuna czy koleżanki ćpunki na śmietniku, a zmarły jako n/n narkoman nikomu przecież złego PR nie zrobi. 

środa, 16 kwietnia 2014

Bydgoszcz - pijana prokuratorka zatrzymana

Prokurator pod wpływem alkoholu wpadła podczas kontroli 


W poniedziałek 14 kwietnia 2014 roku policjanci zatrzymali kobietę kierującą oplem do rutynowej kontroli na moście Kazimierza Wielkiego, w bydgoskim Śródmieściu. Okazało się, że to znana prokurator - 57-letnia kobieta Marzena D, śledcza z wieloletnim stażem ze znanej nam zbrodniczej, zwatykaniałej, propedofilskiej i łapówkarskiej Prokuratury Bydgoszcz-Północ. Kobietę zatrzymano około godz. 20, badanie wykazało, że miała we krwi ponad 0,5 promila alkoholu. Raport z zatrzymania pijanej prokuratorki jest już na biurku Prokuratora Okręgowego. - W tej sprawie będą prowadzone dwa postępowania - karne oraz dyscyplinarne - informuje rzecznik prokuratury Jan Bednarek. 



- Na moście Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy do rutynowej kontroli został zatrzymany samochód marki Opel Astra. W wyniku badania alkomatem okazało się, że prowadząca go kobieta ma w wydychanym powietrzu 0,5 promila - informuje nadkomisarz Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Zatrzymany kilka minut po godzinie 20-tej pojazd prowadziła znana prokurator z Bydgoszczy. Na miejscu pojawili się wysokiej rangi przedstawiciele policji oraz prokuratury. Pewnie nie wiedzieli jak zatuszować sprawę, a prokuratorka podpadła za jazdę slalomem lub na czerwonych światłach, ze zbyt wielką prędkością, bo któż by ją zatrzymywał... 

wtorek, 15 kwietnia 2014

Śmierć siedmiu dzieci jadących po pijaku

Chełmno: Siedmioro nastolatków zginęło pod Toruniem 


Bydgoszcz - Chełmno - tragedia w okolicy zaćmienia Księżyca. Tragedia pod Chełmnem spowodowana jak już wiadomo pijaństwem młodzieży nieletniej. W drzewo uderzył samochód osobowy, którym jechało aż dziewięcioro młodych ludzi w wieku 13-17 lat. Siedem osób zginęło na miejscu, dwie zostały ranne, a jeden chłopak ocalał, bo nie wsiadł do samochodu z pijanym kierowcą-gówniarzem. Auto miało rejestrację z powiatu bydgoskiego. Wszystkie ofiary to mieszkańcy gminy Chełmno. Dziewięć osób jechało w pięcioosobowym samochodzie. Według wstępnych ustaleń policji, grupa nastolatków spod Chełmna w nocy z soboty 12 kwietnia na niedzielę 13 kwietnia bawiła się przy ognisku popijając napoje alkoholowe do których nie powinni mieć dostępu. Ktoś podsunął pomysł, aby wziąć samochód rodziców i pojeździć. Dziewięć osób wsiadło do renault megane scenic, auta osobowego dla maksymalnie pięciu podróżnych. 


Około godziny 2 w nocy, kiedy dzieci w tym wieku powinny grzecznie spać w łóżkach na zakręcie drogi powiatowej we wsi Klamry samochód wypadł z trasy i uderzył w drzewo. - Obudził mnie dramatyczny huk, otworzyłam okno i usłyszałam jakieś krzyki, ktoś wzywał pomocy - opisywała na antenie TVP Info Magdalena Jaskóła-Arendt, mieszkanka pobliskiego domu. - Ubrałam się i z latarką przybiegłam na miejsce. Chłopak był w stanie szoku. Próbował wydzwaniać na policję i pogotowie, ale nie bardzo wiedział, gdzie jest. Z mężem zadzwoniliśmy po pogotowie. 

Początkowo służby ratownicze sądziły, że samochód potrącił pieszych. Z chełmińskiej straży pożarnej na pomoc wyruszył jeden zastęp. Na miejscu szybko pojawiły się też dwie karetki pogotowia z lekarzem. - Zobaczyliśmy, że dwie osoby poszkodowane znajdują się koło samochodu, a dwie kolejne bez oznak życia leżą na szosie. Ciemności powodowały, że trzeba było zrobić penetrację terenu. Strażacy włączyli agregaty prądotwórcze, by zapewnić oświetlenie. Po rozpoznaniu okazało się, że w pobliżu samochodu w rowach są kolejne osoby bez oznak życia - relacjonuje uczestniczący w akcji Tomasz Guzek, rzecznik chełmińskiej straży pożarnej. 

czwartek, 20 marca 2014

10 lat więzienia dla księdza pedofila

Ksiądz Jacek S skazany na 10 lat więzienia 

Katolickiego księdza Jacka S. z Legionowa skazano za liczne przestępstwa seksualne. To pierwszy w Polsce tak wysoki wyrok dla katolickiego księdza pedofila. Duchowny pedofil niszczy dzieci i młodzież podwójnie, raz fizycznym zboczeniem seksualnym, a dwa moralnie i duchowo. 


Na 10 lat więzienia warszawski sąd okręgowy skazał katolickiego księdza Jacka S. z Legionowa, oskarżonego w sumie o kilkanaście przestępstw seksualnych, w tym m.in. wobec nieletniej – dowiedziała się PAP w źródłach sądowych. Taki nieprawomocny wyrok wydał w środę dnia 19 marca 2014 roku, po niejawnym procesie, Sąd Okręgowy Warszawa-Praga. Uznał on katolickiego księdza Jacka S. z Legionowa za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów. Obrońca oskarżonego powiedział, że wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku; nie chciał jednak przesądzać, czy złoży apelację. 

Prokuratura Apelacyjna w Warszawie postawiła 37-letniemu Jackowi S. aż 17 zarzutów o moletowania i gwałty oraz pedofilię. Media podawały, że dotyczą one w sumie 12 młodych dziewcząt, w tym chórzystek z kościoła garnizonowego w Legionowie pod Warszawą, gdzie katolicki ksiądz pedofil i erotoman służył Watykanowi i nauczał religii katolickiej. 

środa, 5 marca 2014

Fundamentalizm uleczalną chorobą mózgu

Leczenie z fundamentalizmu religijnego i sterowanie ludzka psychiką 

Neurolog: fundamentalizm religijny może być leczony jako choroba psychiczna

Autorka i badaczka z Uniwersytetu Oksfordzkiego specjalizujący się w neurologii sugeruje, że pewnego dnia fundamentalizm religijny może być leczony jako uleczalna choroba psychiczna. Kathleen Taylor, która opisuje siebie jako "pisarza naukowego zrzeszonego w Katedrze Fizjologii, anatomii i genetyki," przedstawiła taką sugestię podczas prezentacji na temat badania mózgu podczas Festiwalu Literackiego HAY w Walii w czerwcu 2013 roku. W odpowiedzi na pytanie o przyszłość neurologii, Kathleen Taylor powiedziała, że "Jedną z niespodzianek może być to że zobaczymy ludzi z pewnymi przekonaniami, jako osoby, które mogą być leczone," przekazał The Times of London.

Fanatyzm religijny jest chorobą uleczalną
"Ktoś, kto na przykład uległ radykalizacji w ramach ideologii sekty - może przestać widzieć to jako osobisty wybór, który wybrał w wyniku wolnej woli i może zacząć leczyć to jako pewnego rodzaju zaburzenie psychiczne," powiedziała Taylor. "Pod wieloma względami to może być bardzo pozytywna rzecz, ponieważ bez wątpienia istnieje w naszym społeczeństwie wiele wierzeń, które robią dużo szkód." Autorka zaznaczyła, że nie odnosiła się po prostu do "oczywistych kandydatów, takich jak radykalny islam", ale także przekonań, że bicie dzieci jest dopuszczalne. Jedną z prostych terapii perswazyjnych jest nauczenie, że wszystkie religie są w jednakowym stopniu oparte na mitach i doświadczeniach wewnętrznych, których nie należy narzucać innym, a praktykować jedynie na sobie i dla rozwoju swojej jaźni, duszy. Ideały jedności wierzeń i etyki wielkich religii tonizują fanatyczne ciągotki u milionów ludzi, jednak terapią trzeba objąć duchowieństwo, kler wielkich korporacji religijnych siejących fanatyzm jedynie słusznej wiary dla maksymalizacji zysków. 

To nie pierwszy raz, kiedy Taylor badała procesy umysłowe fanatycznych radykałów chrześcijańskich i muzułmańskich. W 2006 roku napisała książkę o kontroli umysłu pt "Brainwashing: The Science of Thought Control" (Pranie mózgu: Nauka kontroli myśli.), która opisywała naukę stojącą za perswazyjnymi taktykami takich grup jak chrześcijańskie kulty i Al-Kaida. "Oczywiście, wszyscy zmieniamy nasze przekonania" powiedziała Taylor w materiale wideo odnosząc się do książki. "Przekonujemy się wzajemnie byśmy robili pewne rzeczy; wszyscy oglądamy reklamy; wszyscy się kształcimy i doświadczamy [religie.]. Pranie mózgu, jeśli chcesz, jest tego skrajnym końcem. Jest to typ przymusowej, energicznej, psychologicznej tortury". Taylor również zauważa, że pranie mózgu, choć skrajne, jest częścią "fenomenu bardziej powszechnej" perswazji. Opisuje to "jak ludzie myślą na temat rzeczy, które nie są dla nich pozytywne, o których by w innym wypadku nie myśleli." 

środa, 19 lutego 2014

Ksiądz Wojciech G aresztowany za pedofilię

Sąd Warszawa-Mokotów aresztował księdza pedofila Wojciecha G.! 


Warszawski sąd aresztował w środę dnia 19 luty 2014 roku pedofila i kapelana policji ks. Wojciecha G. z Modlnicy koło Krakowa podejrzanego o obcowanie płciowe z małoletnim oraz molestowanie seksualne dzieci. Stołeczny sąd zboczonego księdza michalitę Wojciecha G., podejrzanego o obcowanie płciowe z małoletnim oraz molestowanie. Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa uwzględnił wniosek prokuratury o aresztowanie misjonarza sekty michalitów z Marek pod Warszawą, księdza Wojciecha G. na trzy miesiące. Posiedzenie sądu rejonowego Warszawa Mokotów było niejawne, a zboczony podejrzany został na nie doprowadzony przez policję. 

Aresztowany michalita ksiądz pedofil Wojciech G. z Modlnicy
We wtorek 18 luty 2014 Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła Wojciechowi G. cztery zarzuty molestowania dwóch małoletnich obywateli Polski na terenie naszego kraju. Dwie pozostałe osoby pokrzywdzone to nieletni obywatele Dominikany. Prokuratura zarzuciła pedofilskiemu księdzu Wojciechowi G., że jedno z tych dzieci doprowadził do obcowania płciowego (na Dominikanie), a następnie - w czasie wakacji w Polsce - doprowadził je jeszcze do tzw. innej czynności seksualnej. Z drugim nieletnim również dochodziło do "innych czynności seksualnych" na Dominikanie. Pedofilski kapelan policji ks. Wojciech G. ma także zarzut utrwalania treści pornograficznych z udziałem osób małoletnich. Ksiądz pedofil jak to zwykle księża robią w takich sprawach na polecenie przełożonych z Watykanu nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do 12 lat więzienia. 

wtorek, 18 lutego 2014

Pedofil Wojciech Gil zarzuty areszt

Cztery główne zarzuty usłyszał ksiądz pedofil Wojciech Gil 


O godzinie 12.15 we wtorek 18 luty 2014 jest wniosek o tymczasowy areszt dla katolickiego kapelana policji z Dominikany księdza Wojciecha G. Duchownemu postawiono cztery zarzuty - poinformowała warszawska prokuratura okręgowa. Zarzuty dotyczą mi.in. obcowania płciowego z osobą poniżej lat 15 oraz utrwalania treści pornograficznych z udziałem osób poniżej lat 15. Dwa zarzuty dotyczą działań na Dominikanie a dwa w Polsce, na szkodę obywateli polskich. Do molestowania w Polsce dochodziło przed wyjazdem duchownego na Dominikanę w ośrodku sekty michalitów dla młodzieży trudnej. W miarę uzupełniania akt sprawy, lista zarzutów może zostać rozszerzona! 


Prokuratura okręgowa w Warszawie we wtorek 18 luty 2014 występuje do sądu o areszt dla księdza pedofila Wojciecha G. - dowiedziała się nieoficjalnie TVN24. Duchowny - jak poinformowało radio RMF FM - usłyszał przynajmniej cztery zarzuty dotyczące uprawiania innych czynności seksualnych z nieletnimi. Dwa zarzuty dotyczą molestowania dzieci w Polsce! Jak podało RMF FM, duchowny molestował dwóch chłopców, gdy przebywał w jednym z podwarszawskich ośrodków dla młodzieży, jeszcze zanim wyjechał na Dominikanę. 

Prokurator ogłosił księdzu pedofilowi Wojciechowi G. cztery zarzuty, wszystkie z art. 200 par. 1 lub 2. Zarzucił mu doprowadzenie lub dopuszczenie się innej czynności seksualnej wobec osób małoletnich do lat 15, a w jednym przypadku obcowanie płciowe z małoletnim poniżej lat 15 - powiedział na konferencji prasowej rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Przemysław Nowak. Jak dodał, są to przestępstwa zagrożone karą do 12 lat więzienia. - Jeden z czynów kwalifikowany był też z art. 202 par. 4 - utrwalanie treści pornograficznych z udziałem małoletniego poniżej lat 15 - sprecyzował prok. Nowak. Mając na uwadze całość materiału dowodowego, groźbę surowej kary i to, że podejrzany nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień, prokurator wniósł do sądu o areszt tymczasowy na trzy miesiące - dodał. 

Ksiądz pedofil Wojciech G. we wtorek 18 luty 2014 roku tuż przed godz. 10 został doprowadzony do warszawskiej prokuratury okręgowej. Duchowny został zatrzymany w poniedziałek 17 luty 2014 roku w swoim domu w podkrakowskiej miejscowości Modlnica. Tego samego dnia został przewieziony do warszawskiej prokuratury okręgowej. Prokuratorzy, z którymi nieoficjalnie rozmawiał wcześniej dziennikarz tvn24.pl twierdzili, że we wtorek 18 lutego 2014 roku opinia publiczna może być zaskoczona opisem czynów, za który duchowny może usłyszeć zarzuty. 

poniedziałek, 17 lutego 2014

Ksiądz pedofil Wojciech Gil zatrzymany

Prokuratura Okręgowa zatrzymała pedofila Wojciecha G. z Modlnicy 


Katolicki ksiądz michalita pedofil z Modlnicy Wojciech G. został dnia 17 luty 2013 w poniedziałek rano zatrzymany w rodzinnym domu w Modlnicy pod Krakowem, gdzie swobodnie łowił dzieci na pedofilskie imprezy swojego klasztoru katolickiego. Informację o zatrzymaniu podał na Twitterze Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. 

Zatrzymany ksiądz pedofil Wojciech G z Modlnicy - Kapelan policji
Prokuratura na Dominikanie oskarża księdza michalitę Wojciecha G. o napaść seksualną na przynajmniej 7 chłopców. Początkowo mówiło się nawet o 10 chłopcach, których molestował ksiądz pedofil Gil. W styczniu 2013 roku warszawska prokuratura informowała, że księdza nie można wydać z Polski na Dominikanę, ponieważ kraje nie mają jeszcze podpisanej umowy o ekstradycję przestępców kryminalnych. W październiku roku 2013 za Wojciechem G. został wysłany międzynarodowy list gończy. Okazało się, że przebywa w domu pod Krakowem u matki, a z powodu zboczenia nie chcą go u siebie w Markach pod Warszawą nawet klasztorni kumple od dziecięcej pornografii i dymania dzieciątek. Śledczy twierdzili jednkak, że nie mogli go jednak aresztować, ponieważ nie mieli ku temu podstaw, chociaż międzynarodowy list gończy Interpolu powinni szanować i po prawdzie mieli obowiązek aresztować zboczeńca seksualnego. Ksiądz kapelan policji i międzynarodowy pedofil otrzymał jedynie pouczenie, chociaż dominikańskie dzieci przywoził do Polski w celach seksualnych dla swoich kamratów z sekty w Markach pod Warszawą. 

W poniedziałek rano 17 lutego 2013 roku michalita Wojciech G. został zatrzymany na polecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie i zostały mu postawione zarzuty. - Otrzymaliśmy materiał dowody z Dominikany i na tej podstawie zdecydowaliśmy się na zatrzymanie i przedstawienie zarzutów - powiedział na antenie TVN24 Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Tłumaczenie materiałów procesowych zajęło prokuraturze prawie pół roku, a zatrzymanie Gila dziewięć miesięcy, bo afera z Gilem pedofilem wybuchła już w końcu maja 2013 roku na Dominikanie, czym polskie władze katolickie powinny się od razu zainteresować. 

sobota, 15 lutego 2014

PRL i III RP - Molestowanie seksualne dzieci

Molestowanie seksualne dzieci w czasach PRL


Molestowanie seksualne przez duchownych nie jest odkryciem ostatnich lat. Całymi bowiem latami tak w PRL jak i w III RP odrażające przestępstwa pedofilskie księży i zakonników były ukrywane przez kościelnych zwierzchników. Z watykańskimi papieżami włącznie. Chrześcijańska ryba psuła się od piuski czy raczej już od 1054 roku zepsuta była, zarówno w czapeczce fioletowej, czerwonej, a przede wszystkim białej. Pod koniec pontyfikatu Jana XXIII, w 1962 roku, została wydana super tajna instrukcja “Crimen Sollicitationis”. Oficjalnie nie uchylił jej ani Paweł IV, ani santo subito Jan Paweł II, ani Benedykt XVI. Instrukcja ta okrywa propedofilski kościół katolicki i wymienionych papieży wiekuistą hańbą – niewątpliwie.

Skoro papieska instrukcja o utajnianiu pedofilskich zbrodni nie została oficjalnie cofnięta, nie można wierzyć w szczerość intencji papieża Benedykta XVI czy kolejnego Franciszka, wyrażającego rzekomą skruchę i przepraszającego ofiary księży pedofilów, chyba tylko na niby. To jedynie strach przed opinią publiczną i przed odszkodowawczymi żądaniami, które już doprowadziły do bankructwa wiele parafii i diecezji. Papież łudzi się, że przeprosiny wyjdą taniej, ale do instrukcji stosują się też polscy duchowni katoliccy.


Duchowni katoliccy wolą podejrzanych o gwałcenie wyspowiadać, rozgrzeszyć i ukryć niż zawiadomić prokuraturę czy policję. W III RP trwa kościelna omerta, czyli czarnomafijna zmowa milczenia na temat pedofilii w Kościele. Coraz liczniejszy katolicki Zakon Ojców Pedofilów wciąż znajduje się pod protektoratem Episkopatu Polski. Dopóki to się nie zmieni, afery pedofilskie w Kościele będą się źle kończyć dla ofiar, a nie dla księży molestujących swoich podopiecznych.

Pedofilia w większości krajów to jedno z najcięższych przestępstw, choć wykrywalność tego typu przestępstw w Polsce jest “przerażająco niska”. – Większość czynów lubieżnych wobec dzieci wychodzi na jaw w wyniku wykrycia przez osoby trzecie. Ofiary milczą, bo mają poczucie winy, są szantażowane emocjonalnie i związane ze sprawcą zastraszaniem zwanym nicią “wspólnej tajemnicy”. Ujawnienie przemocy seksualnej wywołuje negatywne reakcje otoczenia, ale niestety częściej w stosunku do ofiary niż do sprawcy. Zwłaszcza, gdy przestępstwa dopuszcza się członek rodziny (ojciec, wujek) lub osoba powszechnie szanowana (ksiądz, nauczyciel, reżyser, policjant).

W stosunku do duchownych katolickich dopuszczających się pedofilii stopień pobłażania jest największy. 

wtorek, 4 lutego 2014

Akademia Polonijna Opus Dei okrada Murzyna

Ksiądz rektor Łupiński łupił niedoszłego studenta na rzecz sekty Opus Dei 


Adedeji chciał studiować na Akademii Polonijnej w Częstochowie, dlatego w lipcu 2013 roku wpłacił pieniądze, aby dostać się na częstochowską uczelnię, która okazuje się być kuźnią kadr niebezpiecznej sekty Opus Dei. Niestety Nigeryjczyk nie otrzymał polskiej wizy i nie mógł rozpocząć nauki. Dlatego domaga się od sekciarskiej Akademii Polonijnej, że odda mu pieniądze. Sekta AP jednak nie chce oddać pieniędzy, co jest w zwyczaju księży i sekt takich jak Opus Dei, a uczelnia jest kościelna, rektorem jest ksiądz z sekty Opus Dei. Adedeji poinformował również o swoich problemach międzynarodowe media i organizacje w Wielkiej Brytanii, Niemczech i w Afryce.

Adedeji - obrabowany niedoszły student protestuje

Przedstawiciel sekciarskiej, związanej z faszystowską sektą Opus Dei Akademii Polonijnej wezwał policję w związku z rzekomo awanturującymi się na terenie uczelni dwoma mężczyznami - poinformowała w piątek 31 stycznia 2013 roku częstochowska policja. Jednym z nich był obywatel Nigerii, który domaga się zwrotu pieniędzy za studia, które ukradł ksiądz rektor Akademii Polonijnej. "Od przedstawiciela Akademii Polonijnej otrzymaliśmy zgłoszenie w związku z awanturą w pobliżu portierni. Kiedy patrol przyjechał na miejsce, mężczyźni zostali wylegitymowani i pouczeni; byli spokojni. Następnie opuścili teren uczelni" - powiedziała PAP rzeczniczka policji w Częstochowie podinspektor Joanna Lazar. 

Jakoś dziwnie częstochowska policja zapomniała aresztować księdza prorektora Andrzeja Kryńskiego z sekty Opus Dei i rektora księdza prałata sekty Opes Dei Stanisława Łupińskiego za rabunek dużej kwoty pieniędzy, bo ponad 6 tysięcy Euro!!! To, że Łupiński kojarzy się z łupieniem pozostaje tylko retorycznym komentarzem do sprawy złodziejskiej działalności sekciarskiej Akademii Polonijnej... 

PRAWO jest po stronie Nigeryjczyka - Ksiądz rektor rabował dla sekty Opus Dei 


Art. 495. § 1. kodeksu cywilnego mówi wyraźnie, że 

„Jeżeli jedno ze świadczeń wzajemnych stało się niemożliwe wskutek okoliczności, za które żadna ze stron odpowiedzialności nie ponosi, strona, która miała to świadczenie spełnić, nie może żądać świadczenia wzajemnego, a w wypadku, gdy je już otrzymała, obowiązana jest do zwrotu według przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu.” 

czwartek, 30 stycznia 2014

Pedofile atakują w Chorzowie

Pedofile atakują coraz częściej. Będzie gorzej


Jak rzekomo alarmuje od 2012 roku Komenda Główna Policji, z roku na rok przybywa ofiar przestępstw seksualnych, w tym ofiar księży pedofilów. ABH wspomina o tym od ponad 30 lat. W pierwszym kwartale 2012 roku było napaści seksualnych o 155 roku więcej niż w roku poprzednim, 2011. Przede wszystkim rośnie liczba ofiar pedofilów, którzy mimo istnienia specjalistycznych placówek, nie są poddawani odpowiedniemu leczeniu. W specjalnie zamkniętych oddziałach szpitalnych na terenie całego kraju leczonych jest ich tylko trzech. Prawda jednak jest taka, że nie ma skutecznych metod terapii preferencji seksualnych zwanych potocznie zboczeniami lub dewiacjami. Jedyną skuteczną terapią jest kastracja, usunięcie narządów płciowych, obcięcie jąder, także bardziej humanitarna kastracja chemiczna, ale po tych eunuchizujących zabiegach część pedofilów staje się dzieciobójcami, niejako z zemsty za pozbawienie popędu płciowego. 

Pedofile "przodują" w rankingu, ponieważ często po wyjściu z więzienia dalej wykorzystują dzieci.

GRAŻYNA PUCHALSKA Z KOMENDY GŁÓWNEJ POLICJI: "W ciągu trzech miesięcy doszło do 328 przestępstw pedofilii, gdzie ofiarami było 1332 małoletnich. Rok wcześniej takich ofiar było 847." 

Gdy pedofil-gwałciciel wyjdzie z więzienia, prawnicy i byli ministrowie oraz sądy mają związane ręce. Pedofilów jednak trzeba śledzić... 

Wyroki, za przestępstwa seksualne wobec dzieci odsiaduje tysiąc osób, 130 z nich są formalnie zdiagnozowani, jako pedofile. Leczeni są w oddziałach więziennych. Mimo, że przepisy od dwóch lat pozwalają na leczenie zamknięte takich przestępców, specjalistyczne oddziały świecą pustkami. Prawda jest taka, że jakieś szacunkowo 4-7 tysięcy księży i zakonników musiałoby się leczyć na tych oddziałach, aby nie zagrażać dzieciom w Polsce. Ilość katechetów i świeckich aktywistów kościelnych wymagających leczenia z pedofilii jest od wieków zatrważająca. 

wtorek, 28 stycznia 2014

Ryszard Nowak kontra Albert Załuski

Paranoik Ryszard Nowak atakuje Alberta Załuskiego
Niebezpieczna sekta o przewrotnej nazwie 'Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą' Ryszarda Nowaka znów zaatakowała polskiego artystę - 'ta praca to bluźnierstwo!' - wrzeszczy chory na pieniaczy obłęd Ryszard Nowak ze Szklarskiej Poręby...  

Wybitny sądecki artysta Albert Załuski, który w swoich oknach wywiesił ukrzyżowane postacie z kodami kreskowymi nad głowami (w kształcie globusa) i z butelkami przy dłoniach znalazł się na początku grudnia 2013 roku na celowniku propedofilskiego Komitetu Obrony przed Sektami i Przemocą. Argumentacja szefa sekty OKOpSiP, Ryszarda Nowaka jest godna ciężkiej paranoicznej psychozy z silnymi usystematyzowanymi urojeniami. - Gdyby obrażono Torę, zrobiłaby się afera międzynarodowa. Gdyby to była praca obrażająca islam, mielibyśmy wielką burzę. Tymczasem z wartościami katolickimi można robić, co się chce - oburza się Ryszard Nowak, przewodniczący komitetu. 

Prokuraturę Okręgową w Nowym Sączu zawiadomił paranoik Ryszard Nowak ze Szklarskiej Poręby, że okienna instalacja artysty obraża jego uczucia religijne. Wcześniej takie doniesienie złożył senator Stanisław Kogut i w ślad za tym policja zdjęła dzieło jako ewentualny dowód w sprawie. Artysta i jego żona podkreślają, że instalacja w żaden sposób nie może obrażać uczuć religijnych, chociażby dlatego, że nie jest w kościele ani w pobliżu kościoła katolickiej sekty. Zaznaczają, że sami są ludźmi wierzącymi, katolikami. 

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Mariusz Trynkiewicz pedofil morderca ministrant

Matka Mariusza Trynkiewicza: Jak go zabiją, nie będę płakała!


Ostatnie dni lipca 1988 roku były gorące. Każdego dnia nad zalew Bugaj w Piotrkowie Trybunalskim przychodziło mnóstwo dzieci. Krzyki, śmiechy, zabawy w wodzie. Nikt nie zwracał uwagi na młodego 26-letniego mężczyznę, który kręcił się po okolicy i przyglądał dzieciakom. Wreszcie podszedł do trzech chłopców, rozpoczął rozmowę. Powiedział, że ma w domu fajne znaczki pocztowe, akwarium z rybkami i karabinek, że może im pokazać, jak strzela się z wiatrówki. Chłopakom zaświeciły się oczy. Zaledwie 11-letni Tomek i dwaj 12-latkowie: Artur oraz Krzyś nie podejrzewali, że ten szczupły uśmiechnięty mężczyzna może zrobić im krzywdę, a on jako pedagog fachowiec i uczeń księży katolickich wiedział, jak rozmawiać z dziećmi. Być może powiedział im, że jest nauczycielem wychowania fizycznego (niektórzy twierdzą, że plastycznego), że nazywa się Mariusz. Nie wiedzieli, że dopiero co wyszedł na przepustkę z więzienia wojskowego, gdzie trafił z wyrokiem za seksualne wykorzystywanie dzieci w czasie przepustki z wojska, nie mogli wiedzieć, że kilka dni wcześniej zabił 13-letniego Wojtka. Chłopcy dali zwabić się w pułapkę. Poszli za nim do jego mieszkania przy ulicy Działkowej w bardzo katolickim ciemnogrodzie - Piotrkowie Trybunalskim. Po zgwałceniu i zamordowaniu Krzyś, Artur i Tomek leżeli obok siebie, w wygaszonym ognisku, owinięci folią, skrępowani sznurem. Każdy miał kilkanaście ran od noża. Mordercą okazał się nauczyciel wf, były ministrant katolicki, Mariusz Trynkiewicz... 

W zeznaniach Mariusz Trynkiewicz wielokrotnie przyznał, że kiedy był dzieckiem, wielokrotnie molestował i wykorzystywał go katolicki ksiądz. Czy to wielokrotnie powtarzane zdarzenie mogło ukształtować w nim potwora? Nie tylko mogło, ale wyraziście ukształtowało. Pedofilia to największa tajemnica wiary, misterium kościoła od 1700 lat! Psychologowie nie poszli tym tropem, bo katoliccy zwykle psychologowie podobnie jak księża chronią kościół katolicki przed słusznymi od 1700 lat oskarżeniami o masową pedofilię i pederastię. Poddawali za to byłego ministranta Mariusza Trynkiewicza wielu różnym zwykle bezsensownym badaniom. Z ich analiz wyłania się obraz zimnego, wyrachowanego zbrodniarza, wysoce inteligentnego, umiejętnie manipulującego osobami, z którymi się styka. Jego iloraz inteligencji wyniósł 121 punktów IQ. O tym, że to ksiądz pedofil uformował i wyszkolił tego zbrodniarza i ministranta katolickiego w jednym, media zwykle zapominają napisać, a tylko to jest tutaj istotne. Takimi potworami są prawie wszyscy ministranci, od początku zaganiania młodych chłopców przed ołtarza na pastwę pederastycznych i pedofilskich potworów zwanych księżmi, biskupami i prałatami... 

Ministrant Mariusz Trynkiewicz wiedział jak zmylić naiwnych katolickich rodziców, gdy zabił 13-letniego Wojtka, jego matce wysłał list sporządzony z wyciętych z gazety liter. Napisał, że chłopak trafił do sekty, w kopertę wsunął kosmyk włosów jej syna, zażądał pieniędzy za oddanie dziecka. Propaganda antysektowa od wieków tylko takim celom służy katolickim zboczeńcom, jako temat zastępczy do ukrywania prawdy o pedofilii w kościele katolickim, pedofilii księży, pedofilii kościelnych aktywistów, harcmistrzów, ideologów, inkwizytorów... Ciała chłopców znalazł grzybiarz, leżały w środku lasu, w zaroślach, owinięte folią i materiałem przypominającym zasłony, związane sznurem, nadpalone, ze znakami satanistycznymi. Zszokowani zbrodnią mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego zaczęli powtarzać plotkę, że to sprawka satanistów, milicjanci PRL zatrzymywali każdego podejrzanie wyglądającego mężczyznę, którego katolicka propaganda antysektowa kojarzyła z satanizmem lub sektami, takimi jak Hare Kryszna. Tak od wieków działa zbójecka katolicka propaganda ministranckiego aktywu uprawiającego dzieciojebstwo, kiedyś o katolickie zbrodnie ludobójcze i pedofilskie oskarżano rzekome czarownice i heretyków. 

niedziela, 12 stycznia 2014

Jak to się robi w Bractwie Zakonnym Himawanti?

Jak to się robi w Bractwie Zakonnym Himawanti? 


Na początku lat 90-tych XX wieku nazwisko Ryszard Matuszewski kojarzyło mi się tylko z polskim eseistą, krytykiem literackim, autorem podręczników szkolnych, tłumaczem, jednym słowem wybitnym i zasłużonym człowiekiem, przyjacielem Czesława Miłosza oraz Wisławy Szymborskiej. Określenie Himawanti było mi nieznane, tak, że kiedy je pierwszy raz przeczytałem skojarzyło mi się z jakimś szczytem górskim w odległych Himalajach. I słusznie, bo Himawan, Himawant oraz Himawanti to oryginalne ludowe nazwy najwyższych gór z dachu Świata, a moje hobby to wspinaczka alpejska. Himawanti najlepiej powinno się kojarzyć z buddyzmem tybetańskim, wadżrajaną czy bon, bo to obszar o rdzennej nazwie Himawanti na którym te zjawiska duchowe występują. Jakież było to miłe zaskoczenie, kiedy usłyszałem, że Ryszard Matuszewski to także nazwisko Mistrza, czy tam Guru ugrupowania zwanego Antypedofilskim Bractwem Himawanti. Taki pożyteczny społecznie ruch duchowy działający dla wyższego dobra wszystkich ludzi, a szczególnie dla ofiar domowej przemocy, terroru, gwałtu i pedofilskiego molestowania. 

Jestem w Bractwie Himawanti już od wielu lat, od początku lat 90-tych XX wieku. Tak długo, że nie pamiętam dokładnie od kiedy, co do dnia. Chociaż wypada pamiętać. To sporo, żeby zobaczyć czy są jakieś nieprawidłowości czy też nie ma. A przecież trudno wymagać aby jakakolwiek organizacja była idealna. Widziałem w tym czasie kilka tysięcy ludzi na różnych zajęciach. Na odwyku z narkotyków i alkoholizmu. Na terapiach dla ofiar molestowanych lub gwałconych w dzieciństwie przez pedofilów. Na zlotach ekologów w Tęczowej Dolinie. Na jodze i medytacjach z czakramami. Czasem bywała grupa 20-30 osób, czasem 200-500 osób albo wykład dla 2000 tysięcy ludzi jak w Katowicach czy Bydgoszczy na zlotach Szamanów i Czarowników. Na Ślęży i pod Łysą Górą na zlotach gdzie było po kilkuset joginów i medytujących. Mnie najbardziej interesowały programy terapeutyczne dla ofiar gwałconych w dzieciństwie przez pedofilów - tych w sutannach. Bo taka też byłą część mojego dzieciństwa i przez 3 lata pierwsze jeździłem tylko na każdą terapię dla ofiar pedofilów. Jako ofiara, bo pedofil, ksiądz pedofil mnie w dzieciństwie upił i zgwałcił. A dawno to było. Fakt. 

Jak to się robi w Antypedofilskim Bractwie Himawanti? 


Z początkiem lat 90-tych XX wieku nazwisko Ryszard Matuszewski kojarzył mi się tylko z polskim eseistą, krytykiem literackim, autorem podręczników szkolnych, tłumaczem, jednym słowem wybitnym i zasłużonym człowiekiem, przyjacielem Czesława Miłosza oraz Wisławy Szymborskiej. Określenie Himawanti było mi nieznane, tak, że kiedy je pierwszy raz przeczytałem skojarzyło mi się z jakimś szczytem górskim w odległych Himalajach. I słusznie, bo Himawan, Himawant oraz Himawanti to oryginalne ludowe nazwy najwyższych gór z dachu Świata. Himawanti najlepiej powinno się kojarzyć z buddyzmem tybetańskim, wadżrajaną czy bon, bo to obszar o rdzennej nazwie Himawanti na którym te zjawiska duchowe występują. Jakież było to miłe zaskoczenie, kiedy usłyszałem, że Ryszard Matuszewski to także nazwisko Mistrza, czy tam Guru ugrupowania znanego pod nazwą Antypedofilskie Bractwo Himawanti lub Zakon Antypedofilski. Taki pożyteczny społecznie ruch duchowy działający dla wyższego dobra wszystkich ludzi, a szczególnie dla ofiar domowej przemocy, terroru, gwałtu i pedofilskiego molestowania. 

piątek, 10 stycznia 2014

Terlikowski pali karty tarota

Obłęd katolickich paranoików i pedofilów sięga dna otchłani zwanej w mistyce piekłem zagłady. Piekło takie urządzała już przez wieki pedofilska inkwizycja katolicka, zatem mamy powtórkę choroby umysłowej w wydaniu zawsze pedofilskiej sekty Fronda i jej czołowego ideologa, neonazisty Tomasza Terlikowskiego. Wygląd typowego pacjenta zakładu psychiatrycznego może w wydaniu Terlikowskiego pomóc w robieniu hucpy i komediowych skeczów, jednak trudno zrozumieć dlaczego zamiast symbolu pedofilii kleru jakim jest katolicki krzyż pali akurat symbol hebrajskiego alfabetu którym jest napisana Biblia chrześcijan i żydów? 

Tarot - spalony przez niebezpieczną nazi-sektę Fronda
Tomasz Terlikowski postanowił pozbyć się kart tarota, które rzekomo przysłano do redakcji Fronda.pl, a najprawdopodobniej zostały w celu autopromocji własnej choroby umysłowej znanej od dwóch stuleci pod medyczną nazwą paranoia catholica zakupione przez samego Tomasza Terlikowskiego. W ataku obłąkania paranoicznego Tomasz Terlikowski z sekty Fronda najpierw rozprawił się z kartami tarota siekierą, a potem wrzucił do kominka. "Palenie kart tarota pomaga zdrowiu" - przekonuje z obłędem katolickości w oczach sekciarz Tomasz Terlikowski. Na zamieszczonym w internecie sekciarskim filmie obłąkańca widać, jak zamachuje się siekierą i niszczy talię karta po karcie. - Nie mam wątpliwości, że taki sam los powinien spotkać wszystkie narzędzia złego ducha - przekonuje w ataku swojego obłędu katolickiego Tomasz Terlikowski. Jego zdaniem karty tarota, tak jak literatura ezoteryczna są śmiertelnie niebezpieczne. Jak wiemy, jedynie dla głupoty i ciemnoty, które znikają pod wpływem czytania nauk ezoterycznych. Zatem Tomasz Terlikowski usilnie nie chce leczyć swojej chorej na paranoia catholica głowy z ciemnoty, głupoty i średniowiecznego zabobonu. 

"To nie jest zabawa, śmieszny eksperyment, ale wejście na ścieżkę spotkania ze złym duchem" - pisze chory psychicznie na paranoia catholica publicysta niebezpiecznej nazistowskiej sekty Fronda.pl. Redakcję "Frondy" kartami miał rzekomo "obdarować" filozof Świętosław Florian Nowicki - pierwszy mąż posłanki Wandy Nowickiej, a także współautor książki "Tarot Apokalipsy". Przesyłka, jak przyznają redaktorzy, była dla nich "zaskakująca" i zawierała "bluźniercze dla Polaków obrazki". Sekciarze z faszystowsko-nazistowskiej sekty Fronda zapominają, że karty tarota to obrazkowa wersja alfabetu hebrajskiego posiadającego 22 litery którym spisana jest chrześcijańska Biblia. Tak naziści i hitlerowcy z sekty Fronda po raz kolejny pokazują w osobie paranoika katolickiego Tomasza Terlikowskiego swoje zwyrodnienie antysemickie. Zapewne ta niebezpieczna sekta z jej hersztem ideologicznym Tomaszem Terlikowskim szykuje się do nowych pogromów na ludności podejrzanej o żydowskie pochodzenie. Karty tarota od wieków służą do nauki znaczenia liter mistycznego, biblijnego alfabetu hebrajskiego. 

wtorek, 7 stycznia 2014

Katolicki poseł Piotr Szeliga i prostytutka

Czy prostytutka "niszczy" katolicką rodzinę posła? 


Katolicki poseł Solidarnej Polski Piotr Szeliga (37 l.) ma poważne problemy przez seksaferę z prostytutką, w którą się wplątał. Prawicowy parlamentarzysta katolicki był szantażowany przez swoją prostytutkę i jej dwóch wspólników. Kobieta zarzuciła „kościelnemu posłowi” – jak go sama nazwała – że nie zapłacił jej 200 zł za usługę seksualną jaką dla niego swoją cipeczką wykonała. Poseł zdradzał żonę z prostytutką, absolwentką KUL, gdy jego żona była w ciąży! 

Poseł i prostytutka - Solidarna Polska
Poseł Piotr Szeliga usta ma pełne frazesów o wartościach i rodzinie. Tymczasem okazuje się, że z oferującą swoje ciało za 200 złotych Magdaleną I. spotykał się w czasie, gdy jego żona Angelina była w ciąży! Cóż, jak śpiewał Big Cyc – facet to świnia, tym bardziej jeśli to prawicowy polityk katolicki. A patrząc na żonę posła Piotra Szeligi, można spokojnie dodać, że w dodatku jeszcze niespełna rozumu. Poseł konserwatywnej partii kościelnej, zaangażowany w inicjatywy religijne katolik i głośny obrońca Telewizji Trwam. Ponadto kochający mąż i dumny ojciec. Do tej laurki o pośle Piotrze Szelidze trzeba dodać jeszcze jedno określenie: hipokryta, a może lepiej kurwiarz. 

Do lubelskiego sądu rejonowego wpłynął akt oskarżenia, w którym katolicki poseł jest – co sam podkreśla – osobą rzekomo poszkodowaną. Na ławie oskarżonych zasiądą Magdalena I. (26 l.) – prawniczka trudniącą się najstarszym zawodem świata, pracownik agencji detektywistycznej Przemysław S. (27 l.) i szantażysta recydywista Szczepan P. (28 l.). Całej trójce grozi do trzech lat więzienia, chociaż wygląda, że to amoralny w sym katolicyzmie poseł Piotr Szeliga powinien siedzieć w kryminale, w piekielnym kotle ze smołą za dupczenie prostytutki. Zajęcie to jednak jest dość typowe dla prawicowych elit władzy na całym świecie, wszędzie gdzie katolicyzm ma polityczne wpływy i swoich polityków. 

Poseł Szeliga w 2012 roku spotykał się z Magdaleną I., ale nie zapłacił za ostatni numerek seksualny z tą zawodową prostytutką. Ta przypomniała sobie o długu, gdy w telewizji zobaczyła niesolidnego klienta na mównicy sejmowej. Wcześniej nie wiedziała nawet jak klient się nazywa, zatem nie miała jak odnaleźć posła katolickiego co za seks nie raczył prostytutce zapłacić. Wpadła na pomysł, by dług odzyskać z nawiązką. Poprosiła o pomoc znajomego detektywa. Ten swojego kolegę, który był już skazany za szantaż. – Biedny nie jest, więc można go wydymać z kasy – przekonywała wspólników. Ustalono, że poseł powinien zapłacić im 5000 zł, bo w końcu są jakieś koszta odzyskania 200 złotych zapłaty za godzinkę rozkosznego ruchanka poselskiego w pozycji misjonarskiej. 

czwartek, 2 stycznia 2014

10 miliardów na kontach osób zmarłych

Banki i OFE: 10 miliardów na kontach nieboszczyków


Pieniądze zmarłych w OFE i bankach
Nawet do dziesięciu miliardów złotych może znajdować się na kontach osób zmarłych, a niektórzy twierdzą, że więcej. Pieniędzmi tymi obracają prywatne banki, SKOK-i i instytucje ubezpieczeniowe nie szukając spadkobierców. Problem ten ma rozwiązać projekt ustawy nad którym pracują senatorowie Platformy Obywatelskiej. W wielu cywilizowanych krajach banki mają pół roku na znalezienie spadkobierców, a dane o zmarłych wędrują do banków automatycznie. 

Pieniądze po zmarłych leżą na kontach w bankach i OFE. Rodziny o tym nie wiedzą bo banki i otwarte fundusze emerytalne nie mają obowiązku szukania spadkobierców - donosi "Dziennik Gazeta Prawna". Jak dodaje gazeta, może chodzić nawet o dziesięć miliardów złotych. "Dziennik Gazeta Prawna" wylicza, że nawet dziesięć miliardów złotych oszczędności pozostawionych przez zmarłe osoby może leżeć na kontach bankowych, w otwartych funduszach emerytalnych czy innych instytucjach finansowych. Na pozostawionych po zmarłych oszczędnościach korzystają banki i OFE. Im dłużej pieniądze są na ich kontach, tym dłużej mogą nimi obracać zubażając polskie rodziny dla zysku miliarderów - banksterów. 

W Polsce to rodzina zmarłej osoby musi zawiadomić bank o śmierci krewnego czyli właściciel konta musi wcześniej podać informację rodzinie o posiadanym w danym banku koncie. Sprawę uprościłby jeden Narodowy Bank na oszczędności i konta emerytalne, ale jak dotychczas antypolskie rządy zarządzanie pieniędzmi oddały w ręce mafijnych spekulantów zagranicznych korporacji, co jest błędem podobnym do totalnie skompromitowanego OFE w którym gangsterzy grają na giełdach pieniędzmi przyszłych emerytów i je zwyczajnie przetracają. 

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Krzyż w Sejmie zostaje wbrew woli Narodu Polskiego

Zbrodnia sądu na Narodzie Polskim! Krzyż zostaje w Sejmie wbrew woli Narodu Polskiego 

Krzyż katolicki hańbiący Naród Polski od tysiąca lat pozostanie na sali obrad Sejmu, gdzie został nielegalnie powieszony przez zdrajców Ojczyzny w 1997 roku. Warszawski Sąd Apelacyjny w poniedziałek 9 grudnia 2013 roku bezpodstawnie i wbrew woli Narodu Polskiego uznał, że wisi tam legalnie i odrzucili wniosek Twojego Ruchu o usunięcie katolickiego krzyża - symbolu Targowicy, terroryzmu, zdrady narodowej, rozbiorów Polski i wszelkiej okupacji oraz katolickiej pedofilii księży i zakonników. Wyrok jest prawomocny, ale strona skarżącą zapowiedziała kasację do Sądu Najwyższego. Dla nas, ofiar księży pedofilów, katolicki krzyż jest głownie symbolem plugawego pohańbienia naszej cnoty, intymności, symbolem gwałtu seksualnego i pedofilii kościoła katolickiego. 

Krzyż w Sejmie - symbol okupacji i zniewolenia
Według autorów pozwu w tym m.in. przewodniczącego RP Janusza Palikota i Romana Kotlińskiego ich dobra osobiste jako posłów-ateistów narusza krzyż, wiszący od 1997 roku w sali obrad Sejmu. W związku z takim ciężkim naruszeniem wolności sumienia i wyznania, żądali od Sejmu zaprzestania ich naruszania przez usunięcie krzyża, czego dotychczas zaniechano. Uważają, że krzyż wpływa na podejmowane w Sejmie decyzje. Pełnomocnik posłów mec. Anna Kubica mówiła przed sądem, że Sejm manifestuje w ten sposób przychylność wobec religii, a krzyż nie jest "symbolem uniwersalnym ani symbolem narodu polskiego". "To dominacja jednej religii, a demokracja polega na respektowaniu praw mniejszości" - dodała. Podkreślała, że krzyż w 1997 roku powiesili posłowie AWS, a nie istnieje akt rangi ustawowej, który by to sankcjonował. Jeden z powodów, poseł Armand Ryfiński dodał, że ten krzyż to "symbol podległości Polski wobec państwa watykańskiego", a powieszono go w Sejmie bezprawnie. 

Reprezentująca Sejm skatoliczała i klerykalnie propedofilska jak się okazuje Prokuratoria Generalna wnosiła o oddalenie pozwu. Radca prokuratorii Mikołaj Wild argumentował, że rzekomo symbol religijny nie narusza dóbr osobistych i nie może być "źródłem krzywdy" (jak np. swastyka), a pozew jest "nadużyciem prawa", bo rzekomo powodowie sami naruszają dobra innych osób. Według katolicyzmem zwyrodniałego Mikołaja Wilda cały problem ma rzekomo charakter polityczny, a dobra osobiste nie mogą służyć zmianie przekonań społeczeństwa i narzucania mu wartości wyznawanych przez jednostki. Skatoliczały ideolog kościelny Mikołaj Wild dodał, że tylko TK - Trybunał Konstytucyjny może kontrolować akt normatywny, jakim jest regulamin Sejmu, a RP chciałby aby zakazywał on eksponowania symboli religijnych na sali obrad. I taka jest prawda, organy państwa mają być świeckie i nie podlegać żadnej sekcie, nawet tak dużej i historycznie ludobójczej jak sekta katolicka w Polsce. 

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Słupsk - Nauczycielka pedofilka skazana na 5 lat

Nauczycielka pedofilka ze Słupska przegrała sprawę w Sądzie Najwyższym


Lidia M Słupsk - nauczycielka pedofilka
Sąd Najwyższy ostatecznie w 2010 roku rozstrzygnął sprawę słupskiej nauczycielki i pedofilskiej lesbijki Lidii M. Skazana za kontakty seksualne z uczennicą poszła w końcu do więzienia na pięć lat. Adwokat oskarżonej domagał się, by sąd nie uznał molestowania małoletniej i obcowania płciowego za gwałty. zwyrodniałym zboczenicom seksualnym obrona łatwo przychodzi, ale Sąd Najwyższy tym razem słusznie pozostał nieugięty. – Sąd Najwyższy oddalił kasację obrońcy oskarżonej jako oczywiście bezzasadną – poinformował nas Krzysztof Michałowski z zespołu prasowego Sądu Najwyższego. 

Lidia M., 54-letnia na 2010 rok, emerytowana już polonistka ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Słupsku, powinna odbywać wyrok pięciu lat więzienia. Na to się jednak się nie zanosiło. Emerytura w wieku lat 50-ciu dla pedofilki to też dziwny standard w Polsce. Przypomnijmy: pod koniec 2004 roku rodzice 13-letniej Martyny przeczytali pamiętnik córki. Z zapisków nastolatki wynikało, że utrzymywała ona przymusowe kontakty seksualne z rozwiedzioną nauczycielką, matką dwojga dzieci. 

Potwierdził to proces w sądzie karnym, proces o pedofilstwo i gwałty. W listopadzie 2008 roku słupski Sąd Rejonowy skazał Lidię M. na trzy lata więzienia i 10 lat zakazu wykonywania zawodu. Udowodniono jej ponad 50 gwałtów pedofilskich na dziewczynce w tym kilka z mocnymi dowodami. Dochodziło do nich w mieszkaniu, na kolonii, nawet w szkole. Pedofilska lesbijka Lidia M. nakłaniała Martynę do uprawiania z seksu, upijając ją piwem, stosując szantaż emocjonalny i brutalnie wykorzystując uczucia, jakimi darzyła ją uczennica. 

środa, 27 listopada 2013

Molestowanie dziewczynek w Wielkiej Brytanii

Wielka Brytania: starsze dzieci wykorzystują seksualnie młodsze dzieci


Fala seksualnej przemocy wśród brytyjskich nastolatków i dzieci. Najnowszy raport przedstawiony przez jednostki badawcze, m.in Uniwersytet Bedfordshire, przemoc seksualna wobec dzieci wzrosła w ostatnim czasie do niewyobrażalnych rozmiarów. I nie chodzi tylko o liczbę molestowanych. "Szo­ku­ją­ca prze­moc sek­su­al­na" sto­so­wa­na przez dzie­ci wobec swo­ich ró­wie­śni­ków ma miej­sce od wcze­snych lat szkol­nych  – takie dane ujaw­nił naj­now­szy ra­port bry­tyj­skie­go ko­mi­sa­rza ds. dzie­ci z jesieni 2013 roku, któ­re­go wy­ni­ki pu­bli­ku­je BBC. Zastępca rządowego komisarz ds. dzieci Sue Berelowitz powiedziała, że sprawcami mogą być nawet 12- lub 13-latkowie, a gwałt jest postrzegany jako coś "normalnego i nieuniknionego". Dotyczy to zwłaszcza dzielnic, gdzie dużą rolę odgrywają zorganizowane grupy przestępcze. Raport ujawnił jednak, że zastraszanie i seksistowskie postawy mają miejsce na terenie całego kraju. 

Cierpienie dzieci molestowanych seksualnie
Badanie wykazało, że prawie 2,5 tysiąca młodych ludzi padło ofiarą wykorzystywania seksualnego, a dalsze 16,5 tys. było molestowaniem zagrożone. Niepokojący jest fakt, że zagrożenie to dotyczyło dzieci z różnych warstw społecznych, z terenów zarówno miejskich, jak i wiejskich. Raport komisarza d/s dzieci jest wynikiem dwuletniego dochodzenia prowadzonego przez komisarza i został opublikowany razem z wynikami badań dotyczącymi rozumienia przez najmłodszych kwestii płci. Zastępca komisarza ds. dzieci stwierdziła, że śledczy odkryli "czysty poziom sadyzmu".  W przedmowie do dokumentu Berelowitz napisała, że badania ukazały "przerażającą rzeczywistość przemocy seksualnej dokonywanej przez młodych ludzi”. 

- Fakt, że niektórzy dorośli, zazwyczaj mężczyźni, gwałcą i wykorzystują dzieci jest już niestety powszechnie akceptowany – powiedziała Berelowitz. – Odkryliśmy jednak szokujące i głęboko niepokojące dowody przemocy seksualnej, w tym gwałtów, popełnianych przez młodych ludzi w stosunku do innych młodych ludzi oraz dzieci – dodała. Jak widać brytyjskie luzactwo, likwidacja kar cielesnych z jednoczesnym brakiem kar wychowawczych innego rodzaju dla sprawców przestępstw wśród młodocianych bandytów powoduje, że patologiczna część nastoletniej młodzieży czuje się zupełnie bezkarna i zwyrodnieje. O pedofilii ze strony kobiet brytyjskie służby w odróżnieniu od innych krajów jakoś w zasadzie nie wspomniały, a w wielu krajach wydało się, że także jest to poważny problem społeczny. 

Zastępca komisarza zasugerowała, że przemysł muzyczny i pornograficzny mają wiele na sumieniu w tworzeniu takich postaw, że młode dziewczyny są traktowane jak towar seksualny, traktowane jak zabawki seksualne lub używane, aby usidlić członków konkurencyjnego gangu. Berelowitz powiedziała BBC Breakfast, że większość dziewczyn, które były ofiarami napaści seksualnej powiedziały, że gwałty były "nieuchronną częścią dorastania w ich okolicy i że nie ma sensu mówić o tym nikomu". Skoro młodzież, nastolatki żywią takie przekonania, to znaczy, że ktoś im te poglądy wtłoczył do głowy aby seksualnie wykorzystywać nastolatki, w sumie jeszcze dzieci w wieku gimnazjalnym i ze szkół podstawowych. 

wtorek, 19 listopada 2013

KOSZALIN - Zbrodniczy wyrok pijanego sądu?

KOSZALIN - Zbrodniczy wyrok pijanego sądu 

Damian R. otrzymał wyrok 10 lat więzienia za rzekome przekroczenie obrony koniecznej w czasie napadu dokonanego przez gangsterów z mafii narkotykowej. Absurdalny wyrok od sędziego i sądu koszalińskiego Jacka Matejko będącego zapewne na usługach mafii i gangsterów. Za obronę siebie i rodziny przed bandytami dillerami narkotykowymi człowiek idzie do więzienia. 10 lat za przekroczenie obrony koniecznej - taki wyrok usłyszał 15 listopada 2013 roku 21-letni Damian R. z Kołobrzegu. - To wyrok niespójny i wewnętrznie sprzeczny - ocenił jego obrońca, zapowiadając słuszną apelację. Broniący Damiana R. mecenas Wiesław Breliński zapowiedział apelację. 

10 lat za obronę konieczną przed bandytami
Jak wyjaśnił dziennikarzom mecenas, w jego ocenie sądowi zabrakło odwagi w tej sprawie. „Argumenty podniesione w ustnych motywach wyroku są argumentami wskazującymi na to, że całości powinna być zastosowana obrona konieczna” - powiedział. Oskarżenie decyzję o odwołaniu podejmie dopiero po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku. W mowie końcowej prokuratorka Barbara Stolińska domagała się 25 lat więzienia, co za obronę konieczną jest wyjątkowo bezczelnym zwyrodnieniem  prokuratury w Polsce. 

Sędziowie Sądu Okręgowego w Koszalinie w swej chyba chorobie umysłowej czy alkoholowej uznali, że Damian R. jest winny tego, iż 9 marca 2012 roku, odpierając bezpośredni i bezprawny zamach ze strony Dawida P. i Sebastiana G., którzy wdarli się do jego mieszkania i nie chcieli opuścić go wbrew żądaniom, używali wobec domowników przemocy i grozili pozbawieniem życia, przekroczył granice obrony koniecznej. - Poprzez zastosowanie sposobu obrony niewspółmiernego do niebezpieczeństwa zamachu - odczytał treść wyroku sędzia Jacek Matejko i podkreślił, że Damian R. działał z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia napastników, którzy tymczasem wtargnęli do jego mieszkania z zamiarem zabójstwa. Zadał w obronie siebie i rodziny pięć ciosów nożem kuchennym Dawidowi P. i dwa ciosy Sebastianowi G. Obaj wykrwawili się i zmarli w ciągu kilkunastu minut, bo policja działała opieszale, pomimo wezwania do napadu rozbójniczego. 

czwartek, 14 listopada 2013

Pedofilski ksiądz z Piotrkowa Trybunalskiego

Z początkiem listopada 2013 roku kolejna afera z księdzem pedofilistą, tym razem z Piotrkowa Trybunalskiego. Tym razem ksiądz broni kolegów pedofilów twierdząc po pedofilsku, że dziesięciolatki jakoby same wchodzą do łóżka aby się spełnić seksualnie. 

Na skandaliczne słowa księdza pedofila zareagował Twój Ruch Palikota 


Ksiądz Ireneusz Bochyński - Piotrków Trybunalski
Jedynie poseł Armand Ryfiński z Twojego Ruchu zareagował na skandaliczne słowa księdza pedofilisty z Piotrkowa Trybunalskiego. "Biorąc pod uwagę dobro dzieci, jak i sposób, w jaki ksiądz usprawiedliwia czyny pedofilskie, zrzucając winę na dzieci, a także fakt, iż duchowny katecheta ma ciągły kontakt z nieletnimi, za konieczne uważam jak najszybsze przesłuchanie Ireneusza Bochyńskiego" - napisał w uzasadnieniu poseł Armand Ryfiński. Prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim rzekomo zajęła się sprawą z urzędu po publikacjach prasowych. 

W czwartek rano dnia 7 listopada 2013 roku szef Twojego Ruchu Janusz Palikot stwierdził w Radiu ZET, że ks. Ireneusza Bochyńskiego powinna przesłuchać prokuratura. Zdaniem polityka rektor kościoła akademickiego Panien Dominikanek w Piotrkowie Trybunalskim "w zasadzie (...) przyznał się publicznie do tego, że wiedział o przypadkach seksu z dziesięciolatkami i że był to wybór dziecka". - W związku z tym albo ukrywa pedofilię w tym miejscu, w którym funkcjonuje, albo sam jest pedofilem. Jeżeli prokuratura nie podejmie z urzędu dzisiaj takich działań, to my oczywiście jako klub wystąpimy w tej sprawie - zapowiedział Janusz Palikot. 

To reakcja Janusza Palikota na wywiad, jakiego pedofilista ks. Ireneusz Bochyński udzielił portalowi ePiotrkow.pl. - Mamy dzieci dziesięcioletnie i znam przypadki, gdzie ich życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same wchodziły do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka - stwierdził duchowny. Choć od wygłaszanych przez niego rewelacji odcięła się łódzka kuria, bohater skandalu ze słów się nie wycofał. Mimo że miał taką okazję, bo o komentarz do kontrowersyjnych słów poprosił go w środę dnia 6 listopada 2013 roku dziennikarz Radia Strefa FM Piotrków. Zresztą wywiad był autoryzowany, bo sama dziennikarka, która go przeprowadzała Anna Wiktorowicz, chciała "upewnić się, że nie są to wypowiedzi przypadkowe". 

środa, 6 listopada 2013

Kosztowne i niewydolne sądy

O konieczności reformy niewydolnego i zepsutego sądownictwa


W Polsce prze­zna­cza­my na sądy nieo­mal naj­wię­cej pie­nię­dzy w Unii Europejskiej, a ich spraw­ność pla­su­je się na końcu staw­ki - wedle ra­por­tu Fun­da­cji FOR prof. Lesz­ka Bal­ce­ro­wi­cza.  Z opracowania "Sądy na wokandzie 2013. Przejrzystość i wydajność pracy" wynika, że na sądownictwo wydajemy około 0,5 proc. PKB. W Unii wyprzedza nas tylko Słowenia. Jesteśmy też w czołówce (8-e miejsce), jeśli idzie o liczbę sędziów, którzy są jednak mało pracowici i bardzo źle zorganizowani. 

Mimo to w Polsce coraz dłużej czeka się na sprawiedliwość, w sądach rosną zaległości. Raport wskazuje, że 8,6 procentach spraw trwa ponad rok, a w 2010 r. było ich 7,4 procent, w 2009 - 7 procent. Swobodna ocena zeznań świadków i dowodów, brak wymogu wskazania twardych, materialnych dowodów winy w procesach karnych powoduje, że Polska to kraj ogromnego sądowego bezprawia, gdzie 30-40 procent skazanych to ludzie niewinni. 

Poza złą organizacją pracy na wydłużenie postępowań wpływa też liczba spraw, które są bezsensowne. Przyznają to autorzy raportu, ale też sędziowie i Ministerstwo Sprawiedliwości - w 2012 roku wpłynęło do sądów 14 mln spraw, a w 2010 - 12,9 mln. A od kilku lat nie mamy ani jednego nowego etatu sędziowskiego - zwraca uwagę wiceszef MS Wojciech Hajduk.

Resort zapowiada zmiany, które mają odciążyć sędziów i sprawy administracyjne niezwiązane z orzekaniem przekazać innym pracownikom. Usprawnić pracę ma m.in. większa liczba asystentów, których każdy sędzia powinien mieć przynajmniej kilku. "W ciągu dwóch lat zmiany mogą zostać wprowadzone i będą pierwsze efekty" - mówi Hajduk. Najgorszym punktem jest wyznaczanie kolejnych terminów rozpraw w trybie kwartalnym zamiast prowadzenia rozpraw karnych codziennie oraz trybem tygodniowym, gdy trzeba wezwać dodatkowych świadków wskazanych przez strony postępowania. 

niedziela, 3 listopada 2013

Biskup Adam Lepa promuje pedofilizm

Jak biskup wykazuje się stanowczym poparciem pedofilizmu 


Biskup Adam Lepa z Łodzi w artykule opublikowanym na łamach sekciarskiego i propedofilskiego “Naszego Dziennika” w ostrych słowach krytykuje sposób, w jaki telewizja publiczna słusznie relacjonuje pedofilskie skandale z udziałem księży. – Odnosi się wrażenie, że jej dziennikarze (poza nielicznymi wyjątkami) chcą po prostu zrobić na pedofilii księży karierę, wychodząc z założenia, że wszystkie chwyty są dozwolone – uważa biskup zawsze pederastycznej i pedofilskiej sekty z Watykanu. 

Propedofilski biskup Adam Lepa
"Złowrogi festiwal wokół pedofilii księży trwa nadal i nie widać końca" – zaczyna swój tekst w “Naszym Dzienniku” propedofilski biskup Adam Lepa, członek Rady ds. Środków Społecznego Przekazu Konferencji Episkopatu Polski. Tłumaczy, że w owym “festiwalu” uczestniczą “niemal wszystkie media – publiczne i komercyjne, drukowane i elektroniczne”. I o ile duchowny znajduje jeszcze jakieś wytłumaczenie dla działań mediów prywatnych, o których z pogardą pisze, że liczy się dla nich tylko “kasa”, o tyle jego wzburzenie wzbudza postawa TVP. 

Propedofilski, watykański biskup Adam Lepa zdaje się nie rozumieć jakim wielkim złem jest pedofilia, jakim złem jest pederastia katolickich księży i biskupów, jakim złem i kryminalną zbrodnią jest prostytucja osób nieletnich za pieniądze z kościelnej tacy. Wierni, których pieniądze z tacy czy innych ofiar kościelnych (ślubów) są narzędziem zbrodni, uczestniczą w obrzydliwym przestępstwie pedofilii. Zatem ci wierni, którzy może nieświadomie, ale łożyli pieniądze na zaspokajanie pedofilskich potrzeb księdza są metafizycznie obciążeni grzechem pedofilskiego dymania dzieci! Uczestniczą w tym grzechu, w tej plugawej kościelnej zbrodni, chociaż może wbrew sobie i swojemu sumieniu. Tak ksiądz wymusza grzechy i zdemonienie parafian poprzez swoje złe postępowanie, gdyż to oni swoimi datkami sponsorują jego dewiację, jego klerykalną zbrodnię. 

środa, 30 października 2013

Arcybiskup Wesołowski chorym pedofilem

Arcybiskup Wesołowski jest chory seksualnie mówi świadak


TVP Info opublikowała wstrząsający wywiad z mężczyzną, który twierdzi, że za pieniądze namawiał kilkunastoletnich chłopców, aby spotykali się z arcybiskupem Józefem Wesołowskim. Świadek przebywa obecnie w areszcie na Dominikanie i ciążą na nim zarzuty stręczycielstwa i pedofilii. Ksiądz z Dominikany: Sam przyprowadzałem abp. Wesołowskiemu chłopców. Odbywały się tam orgie. 

Szokujące zeznania diakona w sprawie arcybiskupa Józefa Wesołowskiego. Jak twierdzi TVP, potwierdził on, że były nuncjusz apostolski na Dominikanie wykorzystywał seksualnie chłopców zajmujących się prostytucją. – To był człowiek seksualnie chory – miał opisywać arcybiskupa świadek. - To była zwykła znajomość, chociaż dla mnie była wyjątkowa. Miałem wtedy jakieś 22-23 lata – tak swoją znajomość z polskim nuncjuszem przypomina mężczyzna. O samym arcybiskupie Józefie Wesołowskim z Podhala mówi, że był "seksualnie chory". – Tu chodziło o coś więcej niż dzieci. Cokolwiek, co by zaspokajało jego apetyt seksualny – podkreśla w rozmowie z jedną z najbardziej znanych dziennikarek na Dominikanie. 

TVP Info pokazała wywiad z diakonem z Dominikany, Francisco Xavierem Reyesem, oskarżonym o stręczycielstwo nieletnich. Powiedział on, że arcybiskup Wesołowski jest psychicznie chory. Diakon, którzy przebywa w areszcie na Dominikanie, przyznał, że miał stosunki seksualne z byłym nuncjuszem. Powiedział też, że arcybiskup szukał nieletnich chłopców, których zabierał do budynku należącego do nuncjatury. Miały się tam odbywać orgie. Reyes przyznał, że sam przyprowadzał nuncjuszowi chłopców. Mężczyzna dodał, że arcybiskup kontaktował się z księdzem Wojciechem Gilem, pracującym w jednej z parafii na Dominikanie. Reyes dodał, że także inni księża w tym kraju dopuszczają się pedofilii.