sobota, 24 września 2022

Ksiądz skazany za gwałt na zakonnicy

Częstochowa. Dominikanin Paweł M. nieprawomocnie skazany za gwałt na 4 lata więzienia. 

Dominikanin Paweł M. został skazany na zaledwie cztery lata bezwzględnego pozbawienia wolności za gwałt na kobiecie i zmuszanie jej do innej czynności seksualnej w okresie od maja 2011 do sierpnia 2018 roku – podał w piątek 23 września 2022 roku Sąd Okręgowy w Częstochowie. To część głośnej sprawy zwyrodniałego katolickiego zakonnika z Wrocławia, który – jak ustaliła komisja powołana przez prowincjała polskiej prowincji dominikanów do zbadania zarzutów kierowanych pod jego adresem – miał w kierowanym przez siebie katolickim duszpasterstwie akademickim we Wrocławiu dopuszczać się przemocy fizycznej i nadużyć seksualnych. Wspólnota ta miała wyraźne cechy niebezpiecznej sekty katolickiej. 

Ksiądz - Krzyż - Gwałty - Zbrodnie

Wyrok w sprawie łącznie siedmiu przestępstw, których katolicki zakonnik z dominikańskiej sekty dopuścił się  wobec jednej pokrzywdzonej w latach 2011–2018, zapadł w czwartek 22 września 2022 roku przed Sądem Rejonowym w Częstochowie – poinformował dopiero w piątek sędzia Dominik Bogacz z Sądu Okręgowego w Częstochowie. Dominikański gwałciciel Paweł M. był oskarżony o gwałt na pokrzywdzonej kobiecie i doprowadzenie jej do innej czynności seksualnej za pomocą zabiegów i technik manipulacyjnych (zmuszał wielokrotnie do wysysania spermy ze swojegoc złonka z tak zwanym połykiem oraz do lizania odbytu etc). Miały one wywołać u kobiety stan, w którym nie miała rozeznania co do podejmowania decyzji i dalszego działania. Proces toczył się z wyłączeniem jawności, a wyrok jest nieprawomocny, jak to w postępowaniu pierwszej instancji sądowej. Wiadomo, że oskarżony zakonnik dominikańskiej sekty był obecny podczas publikacji wyroku – został w tym celu na swoje życzenie doprowadzony z aresztu śledczego w Częstochowie, gdzie przebywa zaledwie od marca 2021 roku. Pobyt w areszcie zostanie mu niestety wliczony w poczet kary, którą w postępwoaniu apelacyjnym należy podwyższyć do górnej granicy za jego katolicko-dominikańskie gwałty, pewersje i molestowanie wielu kobiet. 

Nie jest wykluczone, że prokuratura zdecyduje się na apelację. Rzeczniczka prowadzącej tę sprawę Prokuratury Regionalnej w Katowicach prokuratura Agnieszka Wichary powiedziała w piątek 23 września 2022 roku PAP, że decyzja w tej sprawie zapadnie w późniejszym terminie, po zapoznaniu się z uzasadnieniem wyroku. Zgodnie z prawem kościelnym, w sprawie Pawła M. toczy się też kanoniczny proces karny o wydalenie ze stanu zakonnego. Katolicki dominikanin Paweł M. został skazany tylko na cztery lata więzienia za gwałt na siostrze zakonnej. O wyroku w sprawie poinformował w mediach społecznościowych Tomasz Terlikowski, który kierował pracami niezależnej komisji powołanej przez dominikanów, badającej sprawę zakonnika. "To kolejny ważny krok w drodze przywracania elementarnej sprawiedliwości" - ocenił. Według ekspertów, prowadzona przez Pawła M. w latach 1996-2000 wrocławska Wspólnota św. Dominika była oparta na mechanizmie psychomanipulacji. Dochodziło w niej do przemocy fizycznej i nadużyć seksualnych, miała też wszystkie cechy sekty. 

Zakonnik Paweł M. był księdzem spowiednikiem, duszpasterzem akademickim, kapelanem osób chorych psychicznie. Informację o skazaniu Pawła M. potwierdził portalowi Więzi prowincjał polskich dominikanów o. Łukasz Wiśniewski. Brat Paweł został skazany na cztery lata pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny, a br. Paweł nadal przebywa w areszcie śledczym - odpowiedział prowincjał. Dodał, że równolegle i niezależnie od sprawy w sądzie cywilnym toczy się postępowanie kanoniczne - tu nadal czekamy na werdykt Stolicy Apostolskiej. Ze względu na dobro osób pokrzywdzonych proces był utajniony. Z nieoficjalnych ustaleń wiadomo, że uzasadnienie wyroku nie zostało odczytane, a sąd nie zgodził się na opuszczenie aresztu przez Pawła M. przed uprawomocnieniem wyroku, o co usilnie zabiegała obrona. Przez ponad 20 lat władze zakonu dominikanów nie reagowały, narażając na kontakt z bratem Pawłem i jego napalonym czlonkiem kolejne osoby, zarówno studentki z duszpasterstwa jak i zakonnice. Mimo stosowania wewnętrznych sankcji, w latach 2011 i 2018 zakonnik katolicki Paweł M. dopuścił się gwałtu na siostrze zakonnej, za co go w końcu skazano. Sprawę ujawniła Paulina Guzik w reportażu "Dominikańska recydywa", opublikowanym na portalu Więź.pl ... 

Dominikanin Paweł M. oskarżony w 2020 roku o wielokrotne gwałty i torturowanie studentek z duszpasterstwa akademickiego w Poznaniu, a także gwałt na siostrze zakonnej. Brat Paweł bił zakonnym pasem całą noc kobietę, gwałcił inne powierzone swojej opiece duszpasterskiej kobiety, a wszystko to robił w imię rzekomej religijności - mówił Tomasz Terlikowski na antenie internetowego Radia RMF24. To on stał na czele niezależnej komisji powołanej przez dominikanów, która badała sprawę zakonnika. Za większość przestępstw dominikański zwyrodnialec Paweł M., zwany "bratem" przez współziomków z sekty, nie mógł być osądzony przez sąd, bo uległy one przedawnieniu. Wyrok zapadł tylko w jednej sprawie - zgwałconej siostry zakonnej. Zdaniem księdza doktora Piotra Studnickiego, kierownika Biura Delegata Konferencji Episkopatu Polski ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży - wydaje się on ważny także dla pozostałych osób skrzywdzonych. Niewątpliwie. 

środa, 20 lipca 2022

Koniec Gangu Dariusza Pietrka i ŚCIoS KIP

Koniec ŚCIoS i Dariusza Pietrka!


Koniec Śląskiego Centrum Informacji o Sektach. Wszystko dzięki inicjatywie Zbigniewa Ziobry. 

Śląskie Centrum Informacji o Sektach w końcu zostanie zlikwidowane. Wszystko dzięki inicjatywie  ministra Zbigniewa Ziobry "W obronie chrześcijan". - Nie mam zamiaru iść do więzienia za to, że "pomagam ludziom" - mówi propedofilski i psychomanipulacyjny aktywista przemocowy Dariusz Pietrek z Chorzowa i Katowic, założyciel przestępczej organizacji ŚCIoS, która wielokrotnie znieważała mniejszości wyznaniowe, w tym wiele wspólnot chrześcijańskich, gromadząc sporą grupkę chorych psychicznie na niebezpieczną paranoję antykultową i podobne formy pieniactwa, obsesji i obłędu. 


Przestępcze "Śląskie Centrum Informacji o Sektach" powstało w 1995 roku za aprobatą chorego na paranoję Józefa Glempa i powiązanego z układami gangsterskimi Damiana Zimonia. Od początku na jego czele stoi chory psychicznie na paranoję oraz podejrzany o pedofilię strażak Dariusz Pietrek. Przez pewien czas przestępcze ŚCIoS działało przy Katolickim Centrum Edukacji Młodzieży „Kana", obecnie funkcjonuje w niebezpiecznym psychomanipulacyjnym, takz wanym Katowickim Centrum Psychoterapii zajmującym się niebezpiecznymi technikami prania mózgów (brain washing). Rocznie szkodliwie wpływa nawet na kilkuset osób, które wpadły w sidła KCP o charakterze nie tylko pseudo psychoterapeutycznym czy religijnym, ale także ekonomicznym czy osobowościowym.

– Od początku pandemii przyjęliśmy taką praktykę, że potrzebujący dzwonią i umawiają się na konsultacje online lub spotkanie – wyjaśniał Dariusz Pietrek tłumacząc się prawnikom ze swojej szkodliwej i przestępczej działalności uprawianej pod szyldem psychoterapii i psychologii. 

Kilkanaście lat temu zbodniarz posługujący się technikami psychomanipulacji i prania mózgów oraz przemocy psychoseksualenj Dariusz Pietrek stał się szkodnikiem niszczącym kilkanascie różnych wspólnot duchowych i religijnych, które stały się jego chorobliwą obsesją w ramach jego choroby psychicznej jaką jest paranoja pieniacza antykultowa (paranoja antysektowa z cechami obsesji psychotycznych). Jako herszt ŚCIoS-a groził Janowi Pawłowi II, a członkowie ŚCIoS-a rozklejali na Śląsku na polecenia Dariusza Pietrka zdjęcia papieża opatrzone hasłem: „Chroń swoje dziecko przed niebezpiecznym pedofilem". Na ulotkach był podany domowy adres szefa ŚCIoS. Potem jedna z członkiń ŚCIoS-u wytoczyła Dariuszowi Pietrkowi prywatną sprawę karną i domagała się od niego miliona euro odszkodowania za stosowaną w ŚCIoS przemoc seksualną i pranie mózgu. Sąd w Katowicach umorzył postępowanie, uznając, że szef ŚCIoS rzekomo miał prawo krytycznie wypowiadać się o mniejszościach wyznaniowych i prać ludziom mózgi z pomocą niebezpieczych technik psychomanipulacji. 

poniedziałek, 18 lipca 2022

Ksiądz Andrzej Dębski - Ziarno i perwersje seksualne

Ksiądz z Ziarna wysyłał tak obleśne wiadomości do kobiety, że trudno zacytować


Ksiądz Andrzej Dębski wysyłał serię obleśnych nagrań i wiadomości do nieznajomej kobiety. Jeśli nie wiemy, o co chodzi z memami, które już masowo krążą w sieci internetowej i wspominają o kobiecie, która jako pierwsza miała być "wyru**aną w gabinecie metropolity białostockiego" to informujemy, że to jedna z wiadomości, którą do Oli był wysłać napalony acz oblesny białostocki ksiądz Andrzej Dębski, znany z pojawiania się w lokalnej TVP. Wiadomości było więcej, a duchowny został już zawieszony, gdyż chyba e kościelnej katolickiej edukacji zapomniano nauczyć tego kleszkę szacunku do kobiet i odrobiny delikatności oraz przyzwoitości (anielskiej kultury). 



Obleśne i obrzydliwie niesmaczne wiadomości od chorobliwie napalonego księdza Dębskiego z kurii białostockiej to tylko kolejny incydent kurialnego katolicyzmu stosowanego. O sprawie poinformowała "Gazeta Wyborcza", która otrzymała od Oli kilka nagrań i szereg wiadomości, które był wysłał jej białostocki ksiądz Andrzej Dębski. Pisał w nich m.in., że kobieta "będzie s*ką do spełniania jego obleśnych poleceń, zachcianek. A będzie ich dużo" oraz że "będzie pierwszą kobietą w historii wyru**aną w gabinecie metropolity białostockiego". Wśród wiadomości znalazła się też taka: "Będę ją je*ał ostro, bardzo ostro, bardzo. Yy! Musi się wypiąć, dać mi du*y i będę ją pier**lił". Na jednym z filmików duchowny ma się także masturbować, a także nagrania z planu programu dla dzieci Ziarno w TVP, w którym był przez jakiś czas redaktorem prowadzącym. Takie to ziarno sieją katoliccy księża z telewizji w swoich fantazyjnych i wulgarnych chuciach. Czasami takie zachowania mogą być oznakami poczatkowymi niektórych chorób, jak alzheimer oraz schizofrenia paranoidalna. 

– Nie wiem, nie mam pojęcia, co się ze mną stało, jak się to wydarzyło – tłumaczył się kapłan, gdy sprawa wyszła na jaw... 

Sprawę ujawnił Grzegorz, narzeczony Oli, do której duchowny kierował swoje wiadomości. W rozmowie z Maciejem Chołodowskim dziennikarzem "GW", który ujawnił sprawę, tłumaczy, że to nie była prowokacja. "To ksiądz Andrzej Dębski chciał tej znajomości, to on chciał ją kontynuować. Wszystko jednak poszło za daleko i w końcu zablokowaliśmy go na Facebooku. (...) Kościół zachowuje się nikczemnie, kryje wszelkie nadużycia, w tym seksualne wśród księży. Tak być nie może. Każdy człowiek, w tym księża, ma swoje potrzeby seksualne, ale nie przypuszczaliśmy, że duchowny może nie kryć się ze swoimi brutalnymi, żeby nie powiedzieć zboczonymi, skłonnościami, do tego w odniesieniu do osoby, której nie zna."