środa, 16 października 2013

Katolickie sekty - werbowanie latem

Wakacyjne żniwa sekt katolickich 

Z Danielem Pomnińskim - terapeutą Antypedofilskiego Bractwa Himawanti zrzeszającego głównie ofiary katolickich księży pedofilów i zakonnic pedofilek oraz koordynatorem Ogólnopolskiego Centrum Informacji o Katolickich Sektach i Grupach Psychomanipulacyjnych „Tantra” w Polsce - rozmawia Anna Jankowska. 

Anna Jankowska: - Czy istnieje realne niebezpieczeństwo, że podczas wakacji nasze dzieci zetkną się z przedstawicielami katolickich sekt, którzy będą usiłowali je zwerbować, wyprać im mózgi i odczłowieczyć? 

Daniel Pomniński: - Wakacje to dla sekt katolickich czas żniw, młodzi ludzie szukają atrakcyjnych okazji spędzenia czasu, wyjeżdżają z domu. Wobec nieletnich, których chroni kodeks rodzinny, sekty katolickie zwykle nie stosują technik głębokiego werbunku. Najważniejsze wobec osób, które nie ukończyły 18-tego roku życia, jest stworzenie pozytywnego wizerunku tej katolickiej grupy, nawiązanie kontaktu. Wiele sekt katolickich stosuje tzw. technikę oswajania, zapraszając na organizowane w lecie atrakcyjne wyjazdy, w których programie jest to, co modne i ciekawe, np. nauka języków obcych, szeroki wachlarz zajęć rekreacyjnych. Pierwszym obowiązkiem rodziców jest sprawdzenie, kto jest organizatorem takich wyjazdów. Wiele razy docierały do nas sygnały o obozach językowych, za którymi kryły się różne dziwne, sprytnie zakamuflowane grupy, które oprócz języka obcego przemycały w programie ważne dla siebie treści.



Kilka lat temu stowarzyszenie powiązane z katolicka sektą KANA Dariusza Pietrka (dziś ta sekta to Ośrodek Promocji Rodziny w Chorzowie) próbowało na przykład zorganizować kolonie dla dzieci z programem ekologicznym. Rodzice powinni sprawdzić w kuratorium lub w wydziale edukacji, czy obóz został zgłoszony, kim jest organizator, czy uzyskał zgodę sanepidu. Jako rodzice mamy obowiązek sprawdzania i zadawania pytań. Oferta na ulotce wspaniała, cena niewygórowana, a potem okazuje się, że młody człowiek wraca do domu zupełnie odmieniony katolicką sektą i jej chorą ideologią. 

Zdarzało się, że później, po skończeniu 18 lat, taka osoba postanawiała radykalnie zmienić swoje życie, znikała z domu, bywało, że oddawała sprawę do sądu, żądając alimentów od rodziców lub wytaczała sprawę o spadek. W tych działaniach była oczywiście odpowiednio sterowana, a uzyskane pieniądze trafiały do katolickiej sekty, księdza lub prałata. Wiele sekt katolickich ma także swoich wysłanników, którzy wędrują po miejscowościach wypoczynkowych i oferują np. szkołę katolickich sztuk walki, zajęcia z informatyki, techniki leczenia duchowego (Bashobora), oazę, Taize, Tolle,  spotkania rodzin i wiele innych. Cel jest zawsze ten sam - nawiązać kontakt, oswoić. 


AJ: - Na czym polega owo wstępowanie do katolickich sekt i grup psychomanipulujących umysłami? 

DP: - Sekty katolickie uwodzą, stosują „miłoterapię", dzięki której wmawiają, że ich świat jest wyspą wiecznej szczęśliwości, jedynym zbawieniem - a prawda jest zgoła inna, bowiem ten świat może okazać się namiastką piekła na ziemi, piekła katolickiej inkwizycji. Polska, w której brakuje autorytetów moralnych, a coraz więcej księży i biskupów to pedofile, do tego pogłębia się kryzys rodziny, stała się wymarzonym krajem do rozwijania działalności różnych sekt katolickich, których związek z kościołem i chrześcijaństwem jest wątpliwy. Sprzyja temu również okres wakacyjny, podczas którego sekty katolickie zbierają ogromne żniwo najczęściej wśród pozostawionych bez odpowiedniej opieki dzieci oraz młodzieży. Sekty katolickie nie są niczym nowym, związanym tylko ze współczesnym pogubionym światem, istnieją bowiem tak długo, jak długo istnieją religie. 

Warto pamiętać, że wiele tak zwanych zakonów katolickich, to pierwotnie niebezpieczne sekty, które okiełznano i włączono w struktury organizacyjne kościoła, jednak wewnątrz cięgle są sektami, które twojego dziecka nie oddadzą zza swoich przepastnych murów. Sekta (od łac. seco, secare - rozdzielać, odcinać) jest grupą oderwaną od katolickiego kościoła, która izoluje się, nie uznaje jego wierzeń, posiada własne zasady doktrynalne - podobne, ale różne od kościoła macierzystego, własny kult, strukturę i autorytet. Sekta katolicka również odcina się wrogo od tegoż kościoła i świata, tworząc własny, czyli utopię (np. Bractwo Piusa X, Fronda, Tolle, KANA, Radio Maryja, Odnowa w Duchu Świętym, neokatechumenat, Taize, Mamre, dominikanie, paulini i wiele innych). 

AJ: - W jaki sposób człowiek uzależnia się od sekty katolickiej? 

DP: - Sposób uzależniania przez sekty katolickie jest różny. Są ludzie, którzy mają skłonność do uzależnień i jeśli podda się ich „miłoterapii", polegającej na różnego typu spotkaniach towarzyskich czy też religijnych, prywatnych mszach i modlitwach domowych i dostarczy się im miłych przeżyć, do których włączy się różne techniki wywierania głębokiego wpływu na ludzką psychikę, to ostatecznie osoby te ulegają grupie. Niektóre z sekt katolickich do uzależniania wykorzystują także odpowiednie diety jak dieta Kwaśniewskiego. Każda grupa typu chrześcijańskiego - ale także te, które opierają się na odżydowskich religiach monoteistycznych - będzie w pewnym momencie mówiła o postach, szczególnie w okresie Wielkanocy. - Problem duchowy nie zaczyna się wtedy, kiedy jest za dużo diet czy postów, ale wtedy, kiedy zaczyna się im przypisywać odpowiednią skrajną ideologię. 

Sekty katolickie proponują perspektywy iluzorycznego i zawodowego zaspokojenia. Rozprzestrzenianie się sekt katolickich musi być dla ludzi wierzących bodźcem do pogłębienia swych przekonań religijnych. Dlatego przed współczesną religią stoi wyzwanie odważnego głoszenia prawdy o niebezpieczeństwach wpadnięcia w szatańskie szpony sekt katolickich, która wychodzi naprzeciw człowiekowi grzesznemu. Ruch antypedofilski musi głosić orędzie prawdy i przebaczenia oraz ostrzegać przed sektami katolickimi. Najbogatszą na świecie i najbardziej destrukcyjną jest sekta Opus Dei, która okrutnie werbuje w Polsce młodzież studencką, w Krakowie, Szczecinie, Warszawie, Katowicach. Faszystowski i polityczny profil tej sekty czyni z niej jedną z najniebezpieczniejszych współczesnych grup kultowych. 

AJ: - Jak uchronić młodych ludzi przed zainfekowaniem sektami katolickimi?

DP: - W raporcie MSWiA z 2000 roku jest podana definicja sekty katolickiej. Jednym z punktów tej definicji jest „rozbieżność celów deklarowanych od realizowanych”. Potencjalna ofiara oczywiście nie wie, że ma do czynienia z katolicką czy inną chrześcijańską sektą, bo jest werbowana dla szczytnych celów techniką małych kroków, tak aby nie zorientowała się, kiedy wpadła w sidła. Młody człowiek, wrażliwy i idealistycznie nastawiony do świata, w dodatku często na etapie buntu przeciwko autorytetowi rodziców i nauczycieli, jest łatwym celem dla tych, którzy są szkoleni do celów werbunkowych. 

Aby dać odpór, trzeba zdobyć wiedzę o katolickich sektach i metodach ich działania. Wiedza rodziców na ten temat jest często stereotypowa, płytka. Gdy na spotkaniach pytam: Czy dalibyście się zwerbować do sekty katolickiej? — pada zdecydowana odpowiedź: Nie. Ale gdy zadaję kolejne pytanie: A co wiecie o sektach katolickich? — zapada cisza. Trzeba wiedzieć, że są katolickie sekty religijne, ekonomiczne, terapeutyczne, edukacyjne. Ich cechą charakterystyczną jest silnie rozwinięta struktura władzy, która przypomina mrowisko. Bezwzględną władzę ma przywódca, zwykle jakiś ksiądz jak Natanek albo Rydzyk, „mrówki” mają tylko wykonywać polecenia, m.in. intensywnie werbować nowych członków, zdobywać pieniądze na kolejne cele, remonty kaplic czy plebanii. Na etapie werbunku młody człowiek jest zafascynowany i szczęśliwy, bo poznał nowych ludzi, którzy słuchają go z uwagą, dowartościowują na różne sposoby. Fakt, że ma do czynienia z członkami katolickiej sekty, jest głęboko ukryty.

AJ: - Rodzice mogą poczuć się zdezorientowani: bo jak odróżnić dobre i złe oferty wypoczynku, grupę, która będzie miała pozytywny wpływ na nasze dziecko, od grupy, której przyszłościowym celem jest wciągnięcie go do sekty katolickiej? Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że wielu nastolatków chce samodzielnie decydować o sposobie spędzenia wakacji.

DP: - Punktem wyjścia do bezpiecznego rozwiązania tych i innych problemów rodzicielskich jest wspomniana wcześniej znajomość tematu, a także dobre relacje w rodzinie, silne więzy dające dziecku poczucie, że jest kochane. Te relacje trzeba świadomie budować, równie świadomie trzeba się troszczyć o swoją wiarę czy światopogląd. Chodzi nie tylko o emocje związane z wiarą, ale o wiarę intelektualną, zbudowaną na boskiej, duchowej wiedzy ezoterycznej. 

Brak wiedzy powoduje, że wielu ludzi uduchowionych po rozmowie z sektą neokatechumenatu, odnowy w duchu świętym, sekty Taize, Mamre czy reprezentantami „Frondy” ma mętlik w głowie, nie potrafi też dyskutować na te tematy ze swoimi dziećmi. Konieczna jest również wiedza na temat sekt katolickich. O nią jest coraz łatwiej, jest sporo publikacji. Warto sięgnąć choćby na portale internetowe wyszukiwane pod hasłem "sekta katolicka", "sekty katolickie", "sekty chrześcijańskie". Są również poradnie i ośrodki dla osób uwikłanych w działalność kato-sekt, takie jak Ogólnopolski Komitet Obrony przez Katolickimi Sektami i Pedofilami, udzielające bezpłatnie informacji i pomocy. 

AJ: - Od jak dawna zajmuje się Pan problematyką sekt katolickich?

DP: - Moja „przygoda” z katolickimi sektami rozpoczęła się w 1982 roku od zapoznania z niebezpieczną katolicką sektą w Toruniu, znaną jako Odnowa w Duchu Świętym "Betania". Od 1996 roku doświadczyliśmy jak Bractwo wielu bandyckich napadów ze strony niebezpiecznych terrorystycznych sekt katolickich oraz i zwyrodniałych aktywistów, jak chociażby Izydor Matuszewski - szef sekty Jasna Góra, Piotr Lichacz i Tomasz Franc z krakowskiej morderczej sekty dominikanów, Marcin Bartnicki i Marcin Pietraszewski z sekty Opus Dei czy Dariusz Pietrek z niebezpiecznej sekty KANA piorącej dzieciom mózgi na Śląsku. Niebezpieczni psychomanipulatorzy tacy jak krakowski dominikanin Tomasz Franc są groźni, także dlatego, że sekta ta przez kilkaset lat zajmowała się ludobójstwem. Specjalizuję się w psychoterapii ofiar katolickich i chrześcijańskich sekt, pracujemy w ramach terapii orientalnej, tantrycznej jogi, staramy się pracować z całą rodziną ofiary katolickiej sekty, bo odejście do katolickiej sekty to przecież problem całej rodziny, nie tylko jednej ofiary. 

Jednym z najtrudniejszych moich doświadczeń był pamiętny napad pedofilskich sekt katolickich w 2002 roku na członków Antypedofilskiego Bractwa Himawanti, które chciało się spotkać z papieżem Janem Pawłem II w Krakowie, żeby ten zwyrodniały papież przeprosił nas za zbrodnie księży pedofilów, a także wieloletnie prześladowanie mnie i mojej rodziny przez członków sekty KANA Dariusza Pietrka dziś zwącej się Ośrodkiem Pomocy Rodzinie z siedzibą w Chorzowie. Bractwo współpracuje organizacjami obrony praw człowieka na całym świecie, a rząd Polski pomimo międzynarodowych raportów o zbrodniach pedofilią zboczony sekt katolickich nie robi nic, aby krzywdy wyrządzone naszemu Antypedofilskiemu Bractwu Himawanti naprawić. Średnio w roku zgłasza się do nas około 1300 osób poszkodowanych przez katolickie sekty, a to są głownie ofiary molestowania i wykorzystania seksualnego przez sekciarskich księży katolickich. 

Uwaga: W Internecie oprócz oficjalnej stron Antypedofilskiego Bractwa Himawanti: www.himavanti.org znaleźć można strony zakładane przez katolickie sekty i ich pedofilów - nawet o podobnym adresie (np.: www.himawanti.blox.pl), z nielegalnym użyciem nazwy HIMAWANTI  w celu zdyskredytowania naszego Bractwa tworzonego przez terapeutów ofiar księży pedofilów i tysiące osób, które jako ofiary katolickich sekt trafiają do nas na terapie. 

Wywiad prowadziła Anna Jankowska

Antypedofilskie Bractwo Himawanti - Facebook (zalajkuj!):  

https://www.facebook.com/Antypedofilskie.Bractwo.Himawanti


1 komentarz:

  1. Sekty potrafią manipulować młodymi ludźmi, podatnymi na wpływy.

    OdpowiedzUsuń