czwartek, 31 grudnia 2015

Antyrosyjska propaganda w mediach faszystowskich

Rusofobia to choroba psychiczna ale chorzy pracują w mediach


Roberts: zachodnim mediom łatwiej jest wymyślać brednie o Rosji! Zachodnie media - prasa, radio i tv - w swojej pracy wykorzystują tylko dwa narzędzia – kłamstwo i niechęć, by zauważyć przyczyny i skutki. Politolog Paul Craig Roberts uważa, że te narzędzia sprawdzają się tylko w totalnie podatnym na kłamliwą indoktrynację amerykańskim społeczeństwie i nigdzie indziej. 


Zachodnim mediom o wiele łatwiej jest wymyślać niezgodne z prawdę informacje o działaniach Rosji w Syrii, niż próbować omawiać nie tylko problemy, ale i przyczyny, które doprowadziły do tej sytuacji – uważa amerykański politolog Paul Craig Roberts. — Zachodnie media mają tylko dwa narzędzia. Jednym z nich są skandaliczne goebelsowskie kłamstwa – stwierdza  politolog, podkreślając, że to narzędzie nie działa dobrze w zasadzie nigdzie indziej poza Stanami Zjednoczonymi, gdyż USA są odcięte od informacji z innych krajów, a sami Amerykanie zwykle nie znają języków innych niż amerykańsko-angielski. 

— Jubilerska dokładność rosyjskich pocisków manewrujących i ataków powietrznych wstrząsa Pentagonem. Ale według kłamstw zachodnich, szczególnie amerykańskich mediów rosyjskie pociski spadły na terytorium Iranu i w sumie ani razu nie dosięgły swego celu – Państwa Islamskiego. Zgodnie z tymi kłamliwymi doniesieniami medialnej propagandy USA rosyjskie naloty tylko zabijają ludność cywilną i niszczą szpitale – pisze Roberts. Kłamie nawet Amnesty International, która stała się wojenną tubą propagandową amerykańskiego i NATOwskiego reżimu dążącego do totalitarnej dyktatury nad światem, chociaż przed okresem zimnej wojny, USA przewodziło demokracji i wolności. 


Taki obraz świata, jego zdaniem, jest jedynie okłamywaniem samych siebie 


Drugie narzędzie to omawianie problemów bez uwzględnienia ich prawdziwych przyczyn. – Na przykład problem migrantów. Nazywają ich migrantami, ale nie uchodźcami – pisze politolog. Według zachodnich mediów, migranci pojawili się znikąd. – Postanowili poszukać lepszego życia w Europie, gdzie kapitalizm, który zapewnia im miejsca pracy, wolność, demokrację, a prawa kobiet gwarantują pełnowartościowe życie. Tylko Zachód zapewnia pełnowartościowe życie, bo sam siebie jeszcze nie bombarduje. Czyli ci, którzy zalewają Europę po prostu postanowili tu przyjechać – ironizuje Roberts.

Politolog oskarża również zachodnie media o to, że nie są w stanie ustalić związków przyczynowych, bo dziennikarze nie potrafią połączyć kryzysu migracyjnego z działaniami Waszyngtonu, który „w ciągu 14 lat zniszczyć 7 państw”. A większość Amerykanów, jego zdaniem, żyje w fikcyjnym świecie, stworzonym przez propagandę. Są oni oderwani od rzeczywistości.

Niektóre kraje jednak, jak Wielka Brytania i Polska omówiły w październiku 2015 wspólne agresywne ataki propagandowe w mediach wymierzone w Rosję. Brytyjski premier David Cameron i szefowa polskiego rządu Beata Szydło podczas spotkania w Warszawie w październiku 2015 omówili kwestie bezpieczeństwa, współpracy w ramach NATO i swojej urojonej z rzekomą „walki z rosyjską propagandą”. O tym poinformował Cameron na konferencji prasowej po rozmowach. 

„Omawialiśmy sytuację na Ukrainie i jak walczyć z rosyjską propagandą”, — powiedział dodając, że Polska i Wielka Brytania „zgodził się współpracować” w tych kwestiach, co znów oznacza, że Polska zdradziła nie tylko Układ Wyszechradzki kolaborując z Niemcami, ale i wszystkie Narody Słowiańskie kolaborując z germańcami do których należą Niemcy, Brytyjczycy, Szwedzi i USA. Według brytyjskiego premiera Camerona ze swoim polskim odpowiednikiem oni rozmawiali także o kwestiach rzekomego bezpieczeństwa, w szczególności podczas nadchodzącego szczytu NATO w Warszawie w lipcu 2016 roku. „Wielka Brytania chce wzmocnić wschodnią flankę NATO”, — powiedział podkreślając, że jego kraj bierze czynny udział w ćwiczeniach i wielu projektach sojuszu. „Chcemy zrobić więcej. Wielka Brytania jest jednym z pierwszych krajów, które przyłączyły siły do Sił Szybkiego Reagowania NATO i troszczy się o obecność wojsk NATO na wschodniej flance”, — powiedział Cameron. 

W dniu 17 listopada w Komisji Spraw Zagranicznych Senatu USA odbyło się posiedzenie na temat „Plany reformowania międzynarodowego nadawania USA". To posiedzenie stanowiło ciąg dalszy poprzedniego, na którym omawiano sposoby walki z rzekomym „rosyjskim zagrożeniem informacyjnym" i wpływem telewizji RT. Weteran kampanii informacyjnych, były prezes Radia Swoboda/Radio Wolna Europa Jeffrey Gedmin oznajmił, że od radzieckiej propagandy RT różni się „inteligencją i pomysłowością" i że w ogóle „jest to dobra telewizja". Sam się wygadał, że dobra telewizja, a dobra telewizja prawdę mówi i nic nie ukrywa. 

Wcześniej w 2014 roku sekretarz Departamentu Stanu USA John Kerry kłamliwie oskarżył telewizję RT o propagandę „putinowskich fantazji" i nazwał ją „ustnikiem propagandy", chociaż za najbardziej kłamliwe uważane są amerykańskie media finansowane częściowo z budżetu CIA. „Finansowana przez rosyjski rząd telewizja propagandowa Russia Today zajmuje się tym, że rozprzestrzenia fantazje prezydenta Putina o ukraińskich wydarzeniach". W 2011 roku sekretarz stanu USA Hillary Clinton wezwała Kongres do zwiększenia wydatków USA na międzynarodowe nadawanie, wskazując na to, że Waszyngton przegrywa w globalnej wojnie informacyjnej z takimi telewizjami, jak RT. I ta przegrana kłamliwych mediów USA i NATOwskich najbardziej martwi reżim z Waszyngtonu, który dobrze wie, że to ukraiński przewrót neofaszystowskich banderowców spowodował wymordowanie ponad 10 tysięcy ludzi na Ukrainie, w rejonach Donbasu. 

The Observer: Rosja i Putin wygrywają w wojnie piarowej


„Charyzmatyczna postać Władimira Putina”, mistrzowskie wykorzystanie światowych mediów, dziś nie ma sobie równych, pisze Ronn Torossian w The Observer. Według niego podczas gdy Obama pobrzękuje szabelką, Rosja wykorzystuje czołgi i samoloty. Kiedy w 2013 roku rosyjski przywódca zmusił USA do rezygnacji z przeprowadzenia operacji przeciwko demokratycznym rządom Baszara al-Asada w Syrii czy po 2014 roku, oznaczonym działaniami Moskwy w kwestii przyłączenia Krymu, które nie napotkały żadnych przeszkód ze strony Zachodu, stało się jasne, że ”w świecie mediów i piaru charyzmatyczna postać Władimira Putina nie ma sobie równych”, pisze dyrektor jednej z największych amerykańskich agencji PR Ronn Torossian w artykule w The Observer.

Stany Zjednoczone Ameryki Północnej są dziś źle przygotowane do konfrontacji z byłym Związkiem Radzieckim, stwierdza Torossian. Według niego makiawelski geniusz odgrywa partię szachów, podczas gdy Waszyngton zadowala się warcabami. W niedawnym skandalu wokół amerykańskich ataków na RT (dawniej Russia Today) David Kramer, członek „Instytutu McCaina ds. Międzynarodowego Przywództwa”, rozpętał paranoidalnie złośliwą antyrosyjską tyradę w Washington Post. W artykule zatytułowanym „Najwyższy czas, aby Zachód rzucił wyzwanie putinowskiej maszynie piarowej” Kramer poparł zamrożenie aktywów RT, przy czym przeoczył on istotny fakt — kanał tek telewizji nie jest własnością rosyjskiego państwa. Później pomieszał on RT z agencją informacyjną „Rossiya Segodnya”, która jest strukturą nie związaną z RT. Kramer próbuje uciszyć krytykę rozpalając wrogość z pomocą uprzedzeń i ignorancji, pisz Torossian. On nie przejmuje się sprawdzeniem swoich twierdzeń, chociaż fakty w wojnie słów mają znaczenie, zwłaszcza jeśli jest to konfrontacja z bardzo sprytnym oponentem z Rosji.

W swojej dowcipnej odpowiedzi w autorskiej kolumnie redaktor naczelna RT Margarita Simonian napisała: „Biorąc pod uwagę, że mienie RT nie należy do państwa, jego zajęcie byłoby wysoce bezprawne. Ale kogo niepokoją fakty czy przepisy prawa? Kiedy mowa o tym, aby zmusić RT do milczenia i ukarać Rosję, wszelkie środki są dobre”. Następnie Simonian dodała: „Jak na ironię wezwania do ograniczenia działalności RT często brzmią ze strony tych, którzy wychwalają zalety różnorodności i demokracji. Teraz oni chcą uciszyć rzadki głos odmiennych poglądów, który jest sprzeczny z ich linią przekazu materiału”. Uciszanie głosów wolności to obraz amerykańskiej tyrani politycznej i wojskowej, która już wiele razy zawiodła, chociażby w ukrywaniu amerykańskiego masowego ludobójstwa w Wietnamie i całych Indochinach.

Ta „ręka rosyjskiej propagandy to megafon rządu Putina” w języku angielskim — przypomina USA o Pierwszej Poprawce do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, powiedział Torossian. Prostym i niezaprzeczalnym faktem jest to, że Władimir Putin umiejętnie wykorzystał światowe media, a ostatecznie po raz trzeci z rzędu stał się najbardziej wpływowym człowiekiem na świecie według magazynu Forbes. Podczas gdy Obama pobrzękuje szabelką, Rosja wykorzystuje czołgi i samoloty. „Amerykański król jest goły, podczas gdy Putin z nagim torsem jeździ konno”, — pisze Torossian. Podsumowując, on wyraził nadzieję, że kolejny amerykański prezydent będzie miał pojęcie o nowych zasadach PR.

Stalin-Putin, czyli jak France 2 manipuluje widzami 


We wtorek, 3 listopada 2015, rządowa telewizja France 2 we Francji wyemitowała pierwszy film z dokumentalnej serii o Józefie Stalinie, a tuż po tym inny dokument, tym razem oczywiście „przypadkowo" zapewne, poświęcony Władimirowi Putinowi. Jest oczywiste, że w naszym wielobiegunowym świecie nie ustają walki na polu nazistowskiej czy goebelsowskiej wojny informacyjnej i że propaganda pozostaje jednym z potężnych narzędzi w walce o miejsce pod słońcem, ze szkodą dla prawdy i faktów. Postać Józefa Stalina, jednego z największych i kontrowersyjnych władców XX wieku, bardzo zainteresowała reżyserski tandem Isabelle Clark i Daniela Costelle. Ich film zaczyna się od pytań: „Kim był Stalin? Zwycięzcą nazizmu? Ojcem narodów? Czy największym zbrodniarzem stulecia?". 

Bazy wojskowe USA zmierzają do zniszczenia narodów słowiańskich?
Jednak o wiele trudniej wyjaśnić pojawienie się na ekranie tuż po tym filmie prezydenta Rosji Władimira Putina. Jedna z szefowych służb programów na France 2 Cécile Brochard-Salvijo spróbowała rozwiązać tę zagadkę w wywiadzie dla Sputnika. „Jest to wyłącznie kompilacja filmów o silnych osobowościach" — twierdzi Cécile Brochard-Salvijo, odrzucając jakikolwiek podtekst. Jednak w warunkach obecnej wojny informacyjnej w świetle konfliktu w Syrii dość trudno przypuścić, że kierownictwo kanału umieściło te dwa filmy w programie wyłącznie z powodu związku z tym samym tematem — Rosją. Dziennikarz i analityk polityczny Gearoid Colmain uważa, że dobór programów na kanale państwowym odzwierciedla stanowisko rządu:

„We Francji, jak i w całej Europie, wszystkie media rządowe niezależnie od ich przynależności do lewicy czy prawicy, odzwierciedlają interesy państwa" — powiedział Gearoid Colmain w specjalnym wywiadzie dla Sputnika. „Istnieje kontrolowana opozycja, opowiadająca się przeciwko kapitalizmowi, krytykująca NATO itd., lecz gdy tylko zaczyna się mówić o bombardowaniu Libii czy Mali, operacji w Republice Środkowoafrykańskiej, wsparciu rebeliantów w Syrii, zawsze jest po stronie władzy", chociaż wszystkie te zbrodnie wojenne USA i NATO są zbrodniami faszystowsko-nazistowskich reżimów Zachodniej pseudodemokracji zwanej demokracją fasadową lub korporacyjną od polityków opłacanych przez szkodliwe korporacje handlowe. 

Gearoid Colmain uważa, że wpływ tego rodzaju programów może być rzeczywiście niebezpieczny, ponieważ ludzie obecnie łatwo ulegają szkodliwym i kłamliwym wpływom: „Jest to część kampanii propagandowej w wojnie informacyjnej z Syrią i Rosją. Zadanie polega na praniu mózgu widzów". Pranie mózgów widzów to specjalność nazistowskiego reżimu Adolfa Hitlera, którego oficerowie przez Watykan i Argentynę w przebraniu księży masowo emigrowali do USA w ramach hitlerowskiej operacji Odessa. 

„Większość ludzi nie ma czasu na samodzielne dryfowanie po internecie, dlatego wieczorami ogląda takie programy i zaczyna myśleć, że Władimir Putin jest wielkim tyranem, znęcającym się na swoim narodem i popierającym innych tyranów, takich jak al-Asad" — wyjaśnia dziennikarz. Nie liczy się 80 procentowe poparcie dla rządów Putina w samej Rosji. „Jest to sposób manipulacji świadomością ludzi, mający na celu poparcie nazistowskiej agresji zbrojnej na niezawisłe od USA i NATO narody. Cel polega na wmówieniu im, że diabłem są oni, a nie my!". Ta forma manipulowania, dezinformacji, historycznego, ideologicznego i informacyjnego fałszowania jest jednym ze środków faszystowsko-nazistowskiej wojny propagandowej prowadzonej przez państwo — powiedział na zakończenie Gearoid Colmain. 

Dlaczego trzeba nienawidzić Rosji? Po prostu dla porządku


Antyrosyjska propaganda faszystowska wzorowana na hitlerowskiej z okresu 1933-1945 może wpłynąć tylko na mniejszość, na tych, którzy mają bezpodstawnie uparty rusofobiczny umysł lub są podatni na chorobliwą demagogię. Umysł ograniczony, zamknięty dla każdej obiektywnej informacji, wykraczającej poza ramy oślepiającej nienawiści - uważa Luděk Prokop, autor czeskiej gazety Nova Republika. 

Większość naszych obywateli żywi wobec Rosji antypatię jeszcze od czasów okupacji. Paradoksalnie, że właśnie wobec Rosji, a nie Ukrainy, pomimo że rozkaz zajęcia kraju wydał Ukrainiec Leonid Breżniew oraz że wśród okupantów — poza przedstawicielami innych narodowości — Ukraińców było więcej niż Rosjan. Ostatnio większość ludzi, zdolnych do odbioru nowych informacji, widząc niezdarne kłamstwo i wyraźną dwulicowość, znacznie zmieniła dawny nieprzyjazny stosunek wobec bratniej Rosji. Wielu z nich do zastanowienia się i sięgnięcia po informacje z innych źródeł zmusiła niewiarygodna absurdalność antyrosyjskiej propagandy — uważa autor. 

Za wspaniały przykład takiej antyrosyjskiej propagandy można uznać reportaż o tym, jak publiczność Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Igławie przyszła na początku listopada 2015 na spotkanie z członkinią rosyjskiej grupy Pussy Riot Marią Alochiną. Omawiano rzekomo stan demokracji we współczesnej Rosji, rosyjską cenzurę i Miloša Zemana. Z nagłówka do reportażu zaznaczonego grubą czcionką dowiadujemy się, że według słów Alochinej majtki nad Zamkiem na Hradczanach były twórczą akcją na światową skalę. To praktycznie kompletnie charakteryzuje poziom członkini Pussy Riot, uczestniczącej w dyskusji w Igławie — pisze Luděk Prokop. 

Alochina uznała także za stosowne wspomnienie o tym, co wydarzyło się w Soborze Chrystusa Zbawiciela. „Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl oznajmił, że prawosławni wierni powinni głosować na Putina, a my się z tym nie zgodziłyśmy, dlatego postanowiłyśmy zaśpiewać tam piosenkę „Bogurodzico, przegoń Putina". Następnie Alochina opowiedziała, że w soborze w ogóle często występują różne grupy, czyli nie jest to zwykła cerkiew. „Przyszłyśmy tam i przez 40 sekund śpiewałyśmy i filmowałyśmy". Czy był to osławiony film, przedstawiający publiczną kopulację, w którym uczestniczyła będąca wówczas w ciąży członkini grupy, Alochina najprawdopodobniej ze skromności nie uściśliła. Dodała jednak: „Wydaję mi się, że w tej piosence najważniejsze jest to, że pokazała, na ile władza i rząd nie znoszą krytyki, jak się jej boją. Jeśli twoje słowa dotykają przedstawiciela rosyjskiej władzy, zostaniesz zmuszony do milczenia, nic ich nie powstrzyma" — rozważa i cytuje Alochinę autor artykułu. 

Każdy może wyrobić własną opinię o tym, czym kierował się rząd i przedstawiciele władzy: nietolerancją wobec krytyki i lękiem lub innymi motywami. Nie wspomniała o tym, że do cerkwi podobnie jak do kościoła katolickiego nie wchodzi się tańczyć z gołym tyłkiem, rozrzucać majtki i machać gołymi cyckami na wierzchu, bo narusza to zasady moralności publicznej, obraża uczucia religijne wierzących, a to jest do jej bezprawnego występu istotna kwestia. Sam występ w cudzym lokalu, bez zgody jej właściciela także jest przestępstwem i to we wszystkich krajach świata. Czy pozwolimy, żeby do naszego domu lub do naszej formy mógł sobie każdy wchodzić i robić co mu się podoba? Cerkiew podobnie jak kościół czy inny obiekt posiadający właściciela, to nie dom publiczny dla śpiewających prostytutek, które chcą pokazać swój goły tyłeczek i obwisłe cycki. 

Być może, przypominając sobie karę za namalowanie wąsików na plakacie wyborczym, możemy wyobrazić sobie, jakie środki zostałyby zastosowane wobec podobnej awangardowej grupy (na razie o takich nie wiemy), gdyby tak samo twórczo wystąpiła w kościele katolickim lub zrobiła podobne artystyczne wideo, przedstawiające grupowy seks — wnioskuje Nova Republika. Prowadzącego spotkanie w Igławie Filipa Remunda, który jak sam twierdzi „odczuwa silne rusofobiczne uczucia, które nasiliły się po wydarzeniach na Ukrainie", osobiście nie znam. Wygląda jednak na to, że ma w głowie pomieszanie. Przecież masowe zabójstwo w Odessie oraz okrucieństwa oddziałów faszystowskich są na sumieniu nie Rosjan, tylko Ukraińców, a dokładniej banderowskich zbrodniarzy rządzących Ukraina po faszystowskim, nielegalnym przewrocie, po obaleniu legalnej władzy w trybie zamachu stanu. Tych banderowskich Ukraińców, którzy w odróżnieniu od Rosjan otwarcie mówią o sympatii wobec spuścizny ukraińskich zbrodniarzy faszystowskich. Być może nawet dobrze, że nasza propaganda w mainstreamowych mediach tak się stara, że czepia się wszystkiego, starając się uzasadnić to, co uzasadnieniu się nie poddaje. Uważam, że im bardziej będzie się starała, tym większe wzbudzi sympatie i zachwyty pod adresem Rosji.  Życzę jej w tym dużych sukcesów — pisze Luděk Prokop, autor Nova Republika.


Szwecja również będzie walczyć z „rosyjską propagandą"


Do krajów uczestniczących w neohitlerowskiej propagandzie goebelsowskiej wymierzonej w słowiańską Rosję w październiku 2015 dołączyła Szwecja. Królestwo Szwecji zamierza „walczyć o prawdę" i doskonalić narzędzia przeciwdziałania wojnie informacyjnej w ramach Centrum Komunikacji Strategicznej NATO czyli USA, bo NATO to tak po prawdzie USA i mało liczące się przystawki realizujące amerykańską politykę podboju, terroru i spalonej ziemi, jak to widać w Wietnamie, Indochinach, w Iraku czy Libii. 

Według danych agencji informacyjnej REGNUM, Szwecja rozpatruje możliwość dołączenia do działalności Centrum Komunikacji Strategicznej NATO StratCom, które kilka miesięcy wcześniej zostało otwarte na coraz bardziej faszyzującej Łotwie, kiedyś podporze ludobójczego reżimu hitlerowskiego. Jak podaje szwedzki periodyk The Local, 26 października 2015 poinformował o tym minister obrony królestwa Peter Hultqvist na antenie Sveriges Radio.

Według słów ministra, przestrzeń informacyjna jest nowym środowiskiem, nową areną, na której szwedzkie władze powinny samodzielnie się orientować i współdziałać z partnerami z sąsiednich krajów. Peter Hultqvist poinformował, że na początku tego roku w serwisach społecznościowych pojawił się pewien sfałszowany dokument, zgodnie z którym państwo skandynawskie aktywnie wspiera ukraiński rząd „w konflikcie z Rosją". Uważa, że szwedzkie władze powinny doskonalić swoje narzędzia przeciwdziałania wojnie informacyjnej. Dokument jednakże jak się później okazało, był prawdziwy. Peter Hultqvist powiedział także, że centrum StratCom powinno wykorzystywać kanały online w celu przeprowadzenia własnych kampanii informacyjnych. „Nie będziemy pomagać w rozprzestrzenieniu kłamstw i dezinformacji. Najważniejsza jest walka o prawdę" — podkreślił minister, chociaż sam wspiera zakłamaną goebelsowską z natury propagandę waszyngtońską. 

Jak poinformowała wcześniej agencja informacyjna Regnum, Centrum Komunikacji Strategicznej NATO zostało założone latem 2015 roku na Łotwie, której władze tęsknią za okresem podlegania hitlerowskiemu reżimowi niemieckiemu z lat 1933-1945. Celem centrum jest prowadzenie wojny informacyjnej przeciwko „rosyjskiej propagandzie", która rzekomo rozprzestrzeniła się w krajach bałtyckich. Podstawę personelu tworzą dziennikarze, którzy wcześniej obsługiwali interesy NATO w Afganistanie. Nowe centrum stanowi część wysiłków amerykańskiego bloku wojskowego NATO na rzecz prowadzenia wojny hybrydowej. Wcześniej w pracę StratCom zaangażowała się Finlandia, co ośmiesza jej rzekomą neutralność.


Austriacka gazeta: główny cel niemieckich mediów – oczernić Rosję i Putina


Obiektywizm w stosunku do Rosji nigdy nie cechował europejskich ani germańskich mediów, jednak, wraz z początkiem kryzysu ukraińskiego i syryjskiego, ataki na Moskwę przerodziły się w potok nienawiści, zauważa austriackie pismo Contra Magazin. Zdaniem Marco Maiera, autora artykułu opublikowanego w austriackim piśmie Contra Magazin, niemieckie gazety wypowiedziały Rosji wojnę. Jak zauważa dziennikarz, w wiadomościach o Rosji stale wykorzystuje się techniki NLP, aby stworzyć jak najbardziej negatywny obraz tego państwa i jego władz, przede wszystkim prezydenta Władimira Putina. Celem tej kampanii jest zdyskredytowanie go w oczach ludności. Obraz Rosji jest celowo zniekształcany, a ona sama zaczyna się kojarzyć z czymś negatywnym, podkreśla autor artykułu. 

Na przykład, jeśli ktoś obraża uczucia religijne w rosyjskiej cerkwi i w rezultacie zostaje aresztowany, to winny temu jest Putin. Przy tym nie ma znaczenia, że w większości europejskich państw za tego typu działanie także przewidziana jest kara. Celem mediów jest wyłącznie ukazanie, że Rosja i Putin są źli. To samo dotyczy stosunku wobec mniejszości seksualnych, kontynuje Contra Magazin. Europejskie media nie interesuje, że w odróżnieniu od czasów radzieckich, we współczesnej Rosji homoseksualizm nie jest karalny. 

Nowa fala nagonki na Rosję zaczęła się podczas banderowskiego czyli faszystowskiego „Majdanu” w Kijowie. Jeszcze bardziej sytuacja zaostrzyła się wraz z nastaniem „krymskiego kryzysu” i katastrofą malezyjskiego samolotu МН 17 na wschodzie Ukrainy. Wyniki śledztwa tragedii do tej pory nie zostały ogłoszone oficjalnie, jedna przeciwko Rosji już dawno zostały wprowadzone sankcje, zauważa autor. Dowody na to, że malezyjski samolot nad Ukrainą zestrzelili ukraińscy banderowcy przekonani, że to rządowy samolot rosyjski z Putinem na pokładzie są skrzętnie pomijane w NATOwskich mediach zachodnich. „Dlatego, jeśli Zachód inicjuje pucz, a część ludności jest przeciwko temu, to winien temu jest znowu Putin, — podkreśla Maier. – Taka jest medialna i polityczna logika Niemiec”. 

Jak pisze autor, obecna pomoc wojskowa Moskwy legalnemu demokratycznie wybranemu syryjskiemu rządowi wywołała nową falę ataków ze strony zachodnich mediów. Zaczęły się w nich pojawiać coraz to nowe tytuły, krytykujące udane ataki przeciwko zbrodniczemu i ludobójczemu Państwu Islamskiemu sekty salafickich wahabitów i innych ugrupowań dżihadu salafickiego. „Wszystko, czego USA i ich sojusznicy nie zrobili w ciągu ostatnich lat (lub nie chcieli zrobić), a lotnictwo rosyjskie we współpracy z syryjską armią i siłami sojuszniczymi osiągnęło, zasadniczo pokazuje się w złym świetle” – przypomina Contra Magazin. Dlatego, że dla europejskich mediów Amerykanie są dobrzy, a Rosjanie źli - taka jest dyrektywa z góry. Przedstawienie różnych stanowisk i punktów widzenia oraz dowodów nie jest przewidziane, podkreśla dziennikarz. Media zachodnie mylą wolność słowa z wolnością kłamania. Tymczasem wolność słowa pojawiła się dla przekazywania i ochrony prawdy, a nie dla kłamstw i fałszerstw medialnych służących amerykańskim agencjom zimnej wojny, podboju i terroru nad narodami (Indochiny, Irak, Libia, Afganistan). Marco Maier zauważa, że bez względu na pewne różnice w stylu przedstawienia i sposobie podania informacji, niemieckie media łączy jedno: „absolutnie stronnicza propaganda i większe zainteresowanie dezinformacją, niż informacją”. 

MSZ Rosji: Rosja stoi w obliczu bezprecedensowej agresji informacyjnej


Słowiańska Rosja - Macierz i Ostoja Słowiańskich Narodów - stoi w obliczu bezprecedensowej goebelsowskiej agresji informacyjnej po podjęciu decyzji w sprawie operacji rosyjskich sił powietrznych w demokratycznej Syrii – powiedziała w październiku 2015 roku rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa. — To, co teraz się dzieje na przykładzie syryjskiego uregulowania, moim zdaniem, nie ma precedensu – oświadczyła Zacharowa, przemawiając na „otwartej trybunie” w Dumie Państwowej. 

Jak zauważyła, zbrodniczo kłamliwa „agresja informacyjna” wobec Rosji została podzielona na dwa etapy: od początku konfliktu w Syrii pojawiały się fałszywe informacje na temat działań Moskwy, nawet ze strony Amnesty International, która jest coraz bardziej pod kontrolą amerykańskich służb specjalnych i służy od wielu lat jedynie amerykańskim interesom politycznym, a z prawami człowieka nie ma już dawno nic wspólnego. – Drugi etap to agresja informacyjna, którą obserwujemy ze strony naszych zachodnich kolegów. Ona faktycznie nie ma precedensu. Nie przypominam sobie, by coś podobnego miało miejsce wobec naszego kraju czy w stosunku do innych państw w związku z rozpoczęciem wsparcia wojskowego na wniosek Damaszku jego operacji antyterrorystycznej – powiedziała Zacharowa. 

Roberts: USA od 1945 roku grożą, że zniszczą Rosję


Amerykańska propaganda w ciągu dwóch lat 2013-2015 przekształciła Rosję we „wroga numer jeden” dla politycznie niekompetentnych obywateli Stanów Zjednoczonych – pisze politolog Paul Craig Roberts. To, jego zdaniem, nie pierwszy przypadek, kiedy USA budują agresywną politykę wobec Rosji. Amerykański politolog i były działacz państwowy Paul Craig Roberts jest przekonany, że zimna wojna miedzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim wybuchła z winy agresywnego i żądnego panowania nad światem Waszyngtonu, który chce zniszczyć Rosję i narody słowiańskie od 1945 roku. 

Zdaniem politologa propaganda w USA jest wszechmocna i z łatwością może wpływać na politycznie niekompetentnych Amerykanów. Jako przykład podaje on wypowiedzi 34-tego prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Dwighta Eisenhowera. — Sojusz kompleksu wojskowo-przemysłowego i służb specjalnych, o niebezpieczeństwie których na próżno ostrzegał amerykański naród Dwight Eisenhower, ujawnił, że nie przetrwa on zakończenia zimnej wojny, dlatego trzeba było ją wznowić – podkreśla politolog. Młodociane mocarstwo mające zaledwie 200 lat historii, smarkacz waszyngtoński w stosunku do 1000-letniej Rosji czy Polski, jest pyszalkowato awanturniczy i najwyższy czas, aby siły międzynarodowe uciszyły jego zbójecką politykę ognia i wojny, zagoniły go do uprawiania pola i ogródka na pustkowiach USA, gdzie 50 milionów ludzi bez pracy i chleba żyje w slumsach i kanałach, co się starannie ukrywa przed światową opinią publiczną. Około 10 milionów Indian trzyma się ciągle w rezerwatach, a tubylcy nie mają prawa do startowania w wyborach do Kongresu, Senatu ani na stanowisko Prezydenta USA. Ameryka to ciągle ziemie Indian pod okupacją białych terrorystów chrześcijańskich korzystających także z ciężkiej pracy sprowadzonych z Afryki niewolników. Najwyższy czas władzę w USA oddać prawdziwym mieszkańcom tego kraju: Indianom. 

Roberts zwraca również uwagę na fakt, że Waszyngton wrócił do swoich zbrodniczych planów niespodziewanego ataku nuklearnego na Rosję. Tym razem jednak objęto nimi również ludowo-demokratyczne i bardzo niezależne politycznie Chiny. Politolog uważa, że te plany nie są tajemnicą właśnie dlatego, że podważono zaufanie między Rosją a Stanami Zjednoczonymi, co może doprowadzić do jeszcze bardziej niebezpiecznej sytuacji niż w okresie zimnej wojny. Politolog zauważa, że amerykańska propaganda, wraz ze „sprzedajnymi” mediami opłacanymi przez CIA, potrzebowała dwóch lat, by „demonizować” Rosję, przekonać Amerykanów do tego, że stwarza ona dla nich „zagrożenie numer jeden”. — Konsekwencją tego konfliktu może być Armagedon – zakończył  Roberts. W USA silne są siły polityczne zmierzające do wojny nuklearnej i zagłady ludzkości o czym donosi wiele niezależnych mediów z USA. 

Czeski analityk: kto jest zagrożeniem dla świata - USA czy Rosja?


Czy rzeczywiście Rosja jest agresorem, który zniszczył świat arabski, wspierając syryjskiego prezydenta al-Asada? Czy faktycznie Rosja zaatakowała militarnie Ukrainę, jak twierdzą media typu Reuters, CNN, BBC i krajowe kanały? Te pytania zadaje sobie komentator czeskiej gazety „Svobodne Noviny” Jaromír Petřík. Największe zagrożenie dla pokojowego procesu stanowią Stany Zjednoczone, a nie Rosja, jak tego chcą zachodnie media – uważa komentator czeskiej gazety „Svobodne Noviny” Jaromír Petřík. — Sztuka propagandy polega na umiejętnym rozpowszechnianiu półprawdy. Ale jak Putin mógł wywołać wojnę na Ukrainie? – pyta autor. 

„Czyż nie było tak: amerykańscy „dyplomaci”, skoncentrowani w Kijowie, grozili Janukowyczowi, jeśli użyje siły wobec demonstrantów? I czy nie ci sami „demonstranci”, którzy po bezprawnym, siłowym zamachu stanu w Kijowie, zaaprobowali wojnę przeciwko mieszkańcom Ukrainy Wschodniej? I czy nie ci sami amerykańscy „dyplomaci, nie oskarżyli o wywołanie tej wojny Rosję?”, — pisze Petřík. Autor jest przekonany, że działania „NATO na czele ze Stanami Zjednoczonymi” w Iraku i Libii „pogrążyły te kraje w chaosie”. Natomiast zamordowanie prezydentów tych krajów porównuje on do metod hitlerowskiej III Rzeszy: „Czegoś takiego nie robił nawet katolik Adolf Hitler, jeśli prezydenci i rządy zajętych przez niego krajów uległy mu”. 

Ponadto czeski dziennikarz uważa, że Stany Zjednoczone zmusiły Unię Europejską do wprowadzenie wobec Rosji „bezsensownych” sankcji, które niszczą partnerskie relacje między Rosją a resztą Europy skupioną wokół agresywnego bloku militarnego jakim jest amerykańskie NATO, a także zmuszają Rosję do nawiązania bliższych stosunków z Chinami, Indiami, Brazylią i Afryką Południową w ramach BRICS. — Tym wyjaśnia się również coraz bardziej entuzjastyczny stosunek Rosji do grupy BRICS. Te same przyczyny leżą u podstaw sojuszu z Chinami, który w długoterminowej perspektywie nie wydaje się być korzystny dla Moskwy – pisze Petřík. 

Jego zdaniem, osoby, które posiadają wiedzę o Rosji, dziś potępia się jako „protegowanych Putina”. — Fakt, że  doświadczeni analitycy ds. Rosji, którzy rozumieją ten kraj, zostali zamienieni przez neokonserwatywnych idiotów, którzy stawiają Rosję w jednym szeregu z Syrią, Państwem Islamskim i Koreą Północną, szczerze mówiąc, jest alarmujące. Rosja militarnie nie należy do wagi piórkowej. Jest drugim najsilniejszym mocarstwem militarnym na świecie”. — Stany Zjednoczone swoją militarną agresją, inicjowaniem i wspieraniem konfliktów zbrojnych coraz bardziej destabilizują znaczną część świata. Właśnie dlatego największym zagrożeniem dla świata są Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, a nie słowiańska Rosja” – podsumowuje Petřík. 

Na polskiej Wikipedii w ramach faszystowskiej propagandy nie ma nawet hasła rusofobia, chociaż w Polsce to nader częste zaburzenie umysłowe o podłożu urojeniowo-lękowym, często w postaci psychotycznej czyli rusofobicznego zespołu paranoicznego zwanego syndromem Macierewicza... Rusofobia – to chorobliwa wrogość lub niechęć na podłożu fobicznym skierowana do Rosjan i do wszystkiego, co rosyjskie. Rusofobia podobnie jak antysemityzm czy klaustrofobia to lękowa choroba psychiczna wymagająca leczenia szpitalnego lub ambulatoryjnego u psychiatry w połączeniu z psychoterapią długoterminową. Polscy rusofobi nienawidzą Rosjan jak watykańscy inkwizytorzy i hitlerowscy naziści Żydów, a chrześcijańsko-katolicki rasistowski Ku-Klux-Klan Murzynów – taki obraz wyłania się, gdy zbierzemy w jedno materiały BBC, „New York Timesa”, "Russia Today", „Gazety Wyborczej”, „Polityki” i „Krytyki Politycznej”, a także, gdy zrobimy sondę uliczną wśród polskiej jasnogórskiej i PO-PISowej prawicy kościelnej. 

Nie jest istotne dla rusofobicznych paranoików polskich, że w Czeczeni i na Kaukazie, Rosja walczyła i jeszcze walczy z bojówkami Al-Kaidy i terrorem bojówek Państwa Islamskiego które w Czeczeni próbuje zorganizować ta sama sekta wahabitów salafickich, która terroryzuje wiele państw w tym Francję, a której w Europie obawiają się prawicowo-kościelni politycy obsrywający Rosję. A przecież to ci sami bandyci co terroryzowali Czeczenie i Kaukaz dokonali zamachów na amerykańskie World Trade Center w 2001 roku. 

Dr hab. Rafał Pankowski, koordynator Centrum Monitorowania Rasizmu w Europie Wschodniej, zastępca redaktora naczelnego czasopisma „Nigdy Więcej”, wprost stwierdził, że to, co prawica mówi o Rosji, ma charakter ksenofobiczny. „Wrogość wobec Rosji i wszystkiego, co rosyjskie, była wyraźnie podsycana przez radykalną prawicę, która właśnie w tę stronę kierowała ksenofobię pseudokibiców” – mówił w wywiadzie dla „Krytyki Politycznej”. 

Medialny ekspert od rasizmu dr Michał Bilewicz wielokrotnie zestawiał w mediach antysemityzm z rusofobią. W „GW” wezwał wręcz do zawiadamiania o rusofobach organów ścigania: „Nikt z nas, zawstydzonych Polaków, nie zwrócił uwagi tym od »ruskiej k... y«. Byliśmy wobec nich bezradni. Spodziewamy się, że sądy wszystko za nas załatwią – a tak raczej się nie stanie. Trzeba zacząć od większej aktywności samego społeczeństwa, a z tą jest u nas krucho”. Do surowszego traktowania takich osób wezwał na tych samych łamach Michał Gostkiewicz: „Długo zapamiętamy medialne obrazki pijanych grup Polaków biegających Nowym Światem i skandujących przyśpiewkę »Ruska k...«. I żaden z nich nie został ukarany”. 

Precz z chorobliwą rusofobią ziejącą z części mediów głównego nurtu w Polsce! Musimy sobie uświadomić, że ona niestety jednak nie jest bezcelowa. To, co się dzieje na rynku medialnym, to w jaki niesłychanie prymitywny, złośliwy i perfidny sposób jest szkalowana Federacja Rosyjska, jej obywatele i jej władze oraz wszystkie inne kwestie – jak np. kultura, sztuka, technika – to przekracza nawet granice złego smaku. Jest prawdopodobnie gorzej niż w trakcie wojny, albowiem to w jaki sposób spłycany jest wizerunek Rosji i „rosyjskości” – przekracza nawet to w jaki sposób propaganda wojenna odnosiła się do wroga. 

Bez problemu można obronić tezę, że Rosjanie dzisiaj w propagandzie mediów w Polsce zajęli miejsce, które można porównać tylko do miejsca Żydów w propagandzie hitlerowskiej okresu wojny, kiedy to masowo kolportowano plakaty i informacje kojarzące Żydów z chorobami (tyfus), brudem, złodziejstwem i innymi zagadnieniami problematycznymi – w tym bezpośrednio odnosząc ludzi poprzez skojarzenia do szczurów. Chodziło o przygotowanie audytorium do braku litości dla zbrodni Holokaustu! O co w tym przekazie medialnym dzisiaj chodzi? 

Nie bądźmy naiwni – ludobójstwo i czystki etniczne na Ukrainie są dzisiaj codziennością. Tam w XXI wieku banderowcy mordują ludzi, w tym dzieci i kobiety – tylko dlatego ponieważ ich przestępstwem jest używanie języka rosyjskiego. Do końca 2015 roku banderowcy w ramach ludobójczych czystek etnicznych na Ukrainie wymordowali ponad 10 tysięcy ludzi, a ponad milion ukraińskich obywateli musiało uciekać, w tym ponad 800 tysięcy w obawie przed zbrodniczą nazistowską likwidacją dokonywaną sukcesywnie przez reżim Poroszenki i Jaceniuka uciekło do Rosji. A Rosja musi ich wyżywić i zapewnić im pracę oraz podstawową przynajmniej opiekę medyczną. Tymczasem Unia Europejska i USA migają się od dostarczenia chociażby 800 tysięcy koców dla uchodźców, którzy porzucili na Ukrainie wszystko i przed rzeźniczym zamordowaniem przez banderowski reżim z Kijowa uciekli do Rosji. 

Nie jest łatwo odróżnić prawdę od fałszu i kłamstwa, potrzeba do tego dużo wiedzy i orientacji w sferach politycznych, gospodarczych i wojskowych, jednak bardzo łatwo poznać zwykle politologiczne kity medialne polegające na manifestacji chorobliwej i obrzydliwej rusofobii i paranoi antyrosyjskiej. Demagogia antyrosyjskiej propagandy nie ma żadnych dowodów na poparcie swoich tez, nie rozumie faktów historycznych, przekręca wszystko dla swojej chorobliwej tezy wynikłej z fobicznych bądź psychotycznych urojeń antyrosyjskich, które przynajmniej wśród narodów słowiańskich takich jak polski, słowacki, czeski, białoruski, bułgarski, słoweński, serbski, rosyjski czy ukraiński - nie powinny mieć miejsca. My Słowianie jesteśmy bowiem genetycznie jednym narodem, jednym duchem, mamy wspólne słowiańskie bóstwa, mówimy w sumie jednym językiem, chociaż różniącymi się jego dialektami, powstałymi głównie na skutek gestapowskiej germanizacji ze strony Niemiec i po części kolonialnych zbójeckich podbojów francuskich. Warto pamiętać, że Węgrzy, Mołdawianie czy Rumunii, dawny Siedmiogród, to także genetyczni Słowianie - tylko bestialsko wskutek dawnych podbojów pozbawieni rodzimej mowy i rodzimej słowiańskiej wiary religijnej. Prawdziwi Polacy, Słowianie, zawsze będą braćmi i siostrami złączonymi w braterskim sojuszu z całym Ludem Słowiańskim, szczególnie z Rosjanami. 


LINKI


Rusofobia mediów w Polsce nie jest bezcelowa 


Sputnik donosi o świecie i polityce 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz