poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Policja w Chorzowie pomaga pedofilom?

Czy policja w Chorzowie pomaga pedofilom? 

Policja polowała na pedofila z bmw w końcu roku 2017. Efekt? Pedofil uciekł i się ukrywa, a rodzina ofiary dostaje groźby od chorzowskiej mafii pedofilskiej! Podobnie jak członkowie Antypedofilskiego Bractwa Himawanti, którzy są nachodzeni i zastraszani nawet przez policjantów z pedofilskiej mafii, nie tylko na Śląsku.

Podejrzany o pedofilską masturbację z Chorzowa
Policjanci z Chorzowa, kumple i przyjaciele gangstera pedofilskiego Dariusza P. ksywa "piedar" zwlekali z zasadzką na pedofila, a kiedy już ją zrobili, na miejsce wysłali oznakowany radiowóz. Nie zabezpieczyli też nagrania z przynajmniej jednej istotnej kamery, która zarejestrowała sprawcę wraz z ofiarą (tłumaczą się, że z innej kamery jest lepsza rozdzielczośc, ale kamera ta jest dużo dalej). Efekt tego jest taki, że podejrzany o zbrodnię pedofilską mężczyzna (zboczek) zdołał uciec, a matka pokrzywdzonej dziewczynki dostaje teraz groźby. Basia ma 12 lat i mieszka w Chorzowie. Kiedy 6 grudnia 2017 szła do szkoły, na przystanku tuż obok niej zatrzymał się drogi luksusowy samochód, typowy dla mafii pedofilskiej w Chorzowie i na Śląsku. Kierowca opuścił szybę i poprosił dziewczynkę, żeby podeszła. Twierdził, że jedzie do mieszkającej w pobliżu dziewczyny, ale nie wie, jak wjechać między okoliczne budynki. Pedofilska "gatka szmatka".

50 zł za milczenie... – Pomożesz mi? – zapytał. Basia podeszła do limuzyny i zobaczyła, że na tylnej kanapie leży duży bukiet kwiatów. Wsiadła więc do auta (szkoła i rodzice nic z dziedziny bezpieczeństwa dziecka nie raczyli nauczyć, bo w szkołach zamiast nauki jest bełkot katechetyczny). Zboczony mężczyzna wywiózł dziewczynkę do innej dzielnicy miasta, zaparkował w ustronnym miejscu, po czym w obecności 12-latki się onanizował własnoręcznie (pedofil onanista masturbator). Zabronił małej Basi komukolwiek opowiadać o tym, co się wydarzyło, jak to pedofil masturbator, typowy z gangu "piedara" działającego w Chrzowie i wielu innych śląskich miastach. Za milczenie dał jej 50 zł (do 2015 ci gangsterzy dawali zaledwie 20 zł, co wiemy od kilku ofiar chorzowskiego gangu "piedara"). Dnia 20 grudnia 2017 sytuacja się powtórzyła. Mężczyzna ponownie zwabił dziewczynkę do auta, pod lekką presją. Kiedy skończył się onanizować, zapowiedział, że za tydzień znowu przyjedzie.


Kiedy mama 12-latki dowiedziała się o sprawie, natychmiast zawiadomiła policję. – Ten człowiek powiedział córce, że za tydzień znowu przyjedzie przed szkołę – podkreśliła kobieta. Zasugerowała kryminalnym, że dobrze byłoby, aby zorganizowali zasadzkę (policjanci sami by na to nie wpadli przecież, tacy są tępi po katechezie u księdza w szkole policyjnej). Nie wysłali na miejsce ani jednego funkcjonariusza, bo uznali, że jest przerwa świąteczna i pedofil się nie pojawi przed szkołą. Zasadzkę zorganizowali z tygodniowym opóźnieniem, a ich pseudo akcja skończyła się totalną kompromitacją śląskiej policji, bo w tym samym miejscu pojawił się oznakowany patrol drogówki. Nieświadomi rzekomo mundurowi sprawdzali tam kierowców odstraszając kierowcę z "beemwicy", kupionej zapewne z pieniędzy ze sprzedaży samotnych kobiet i dzieci do zagranicznych, często arabskich burdeli (dobrze płacą za polskie dziewczyny i ich dzieci).

Okazało się, że w chorzowskiej komendzie nie było koordynacji działań: drogówka nie wiedziała, co planują kryminalni (tak są tajni, albo jednak celowo spieprzyli robotę, żeby ich kolega mógł uciec). Dodatkowo policja nie zabezpieczyła nagrania z prywatnego monitoringu, który prawdopodobnie zarejestrował nie tylko twarz kierowcy, ale też i siedzącą obok niego w samochodzie dziewczynkę. To byłby koronny dowód. Nagranie się jednak nadgrało i przepadło, a policja głupio się tłumaczy, że miała inne, niestety tylko z numerami rejestracyjnymi samochodu.

Dodatkowo portret pamięciowy sprawcy sporządzono dopiero po miesiącu, bo chorzowska policja to wierni koledzy herszta śląskiej mafii pedofilskiej, niejakiego Dariusza P. ksywa "piedar", policyjnego donosiciela, byłego strażaka i działacza katolickiego (taki dorosły ministrant oazowy), prywatnie przyjaciela podejrzanego o zbrodnię pedofilską Mariusza D. (rutynowo członkowie pedofilskich gangów umawiają się, że się nie znają w razie wpadki, zawsze są sami, a koledzy anonimowo wspierają ich z zewnątrz przez swoje kontakty). Chorzowska policja i prokuratura nie raczą od wielu lat zamknąć bandytów z pedofilskiego gangu Dariusza P. w kryminale na dekadę albo "ćwiarę", bo gangsterzy od Dariusza P. aka "Piedar" sprzedają samotne matki z dziećmi do pedofilskich burdeli arabskich, a łapówki za to dla policjantów są wysokie. Zapewne trzeba wymienić cały personel chorzowskiej Komendy Policji, nawet współpracującą z gangiem drogówkę, która tych bogatych BMW wywożących dzieci zawsze nie zauważa.

Policja do sprawy podeszła na poważnie dopiero po tym, jak matka dziewczynki napisała skargę do szefa chorzowskiej policji. Dopiero wtedy ustalono numery rejestracyjne bmw i nazwisko jego właściciela. Mężczyzna (zbok) zaczął się jednak ukrywać, wydano za nim lokalny list gończy, a przecież może już być poza Unią u swoich kolesiów z którymi ludzkim towarem handluje. Prokuratura zgodziła się, aby jego prawnik zapoznał się z częścią materiału dowodowego (tak policja pomaga pedofilskim gangsterom). Znajdowały się tam dane pokrzywdzonej. Od początku kwietnia matka 12-latki otrzymuje groźby zabójstwa, spalenia żywcem, sprzedania do burdelu, co wskazuje na działalność chorzowskiego gangu "Piedara". Policja objęła jej rodzinę rzekomą ochroną, ale to jest tylko pseudo ochrona, skoro gang ma krycie w samej policji. Groźby dostała też szefowa chorzowskiej prokuratury. Gang Dariusza P. jest bardzo niebezpieczny, ma nawet swojego dziennikarza w Gazecie Wyborczej w Katowicach, który wiele śledztw zepchnął na boczne tory wprowadzając w błąd zarówno policjantów jak i opinię publiczną, a niestety, gangster głównodowodzący jest dobrze chroniony przez swoich policyjnych koleżków i kurialny płaszcz ochronny. A tak przy okazji, Łukasz S. z Tarnowskich Gór, złapany wiosną 2017 roku na wymienianiu się w internecie brutalnymi zdjęciami i filmami pedofilskimi i jego koleżka, to dobrzy znajomi Dariusza P. "Piedara" z Chorzowa, znają się ze spotkań modlitewnych w gronie męskim w Piekarach Śląskich. (Materiały zawierały sceny seksu z kilkuletnimi dziećmi, a także akty zoofilii – mówi osoba znająca kulisy sprawy.)

Po rzekomej publikacji "Wyborczej" - częściowo wprowadzającej w błąd, jak zwykle starannie pomijającej istnienie pedofilskiego gangu w Chorzowie i na Śląsku, Komenda Wojewódzka w Katowicach wszczęła postępowanie wyjaśniające działania chorzowskiej policji, która w kompromitujący sposób "tropiła" pedofila. - Dotychczasowe ustalenia wskazują, że mogło dojść do nieprawidłowości - przyznaje rzecznik policji. Po publikacjach internetowych generał Krzysztof Justyński, komendant wojewódzki policji w Katowicach, wszczął postępowanie mające ustalić przebieg zdarzeń oraz działania policji w Chorzowie. „Dotychczasowe ustalenia wskazują, że mogło dość do nieprawidłowości, czego wynikiem jest wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec referenta sprawy” – czytamy na stronie internetowej śląskiej policji. Komenda podkreśla, że celem prowadzonego postępowania jest usprawnienie działania policji, poprawa komunikacji, uniknięcie w przyszłości podobnych zdarzeń i ustalenie, czy istnieją podstawy do wszczęcia postępowań dyscyplinarnych wobec innych funkcjonariuszy. Podpowiadamy, że za wieloletnie krycie pedofilskiego gangu Dariusza P. "piedara", gangstera, a prywatnie przyjaciela i "dużego" ministranta byłego biskupa katowickiego, cała załoga Komendy Policji w Chorzowie powinna zostać wylana z pracy na zbity pysk, a kto wie może też posiedzieć dłużej w kryminałach, za udział w zbrodniach pedofilskich, krycie gangstera i jego mafii pedofilskiej, odpłatnie oczywiście.

W województwie śląskim drastycznie rośnie liczba przestępstw związanych z pedofilią i pornografią dziecięcą. W 2015 roku odnotowano 231 takich przypadków, a w zeszłym roku już 339. Aż 151 z nich dotyczyło seksu z nieletnim lub zmuszenia dzieci do „innej czynności seksualnej”.

A swoją drogą, ciekawe czy członków Antypedofilskiego Bractwa Himawanti, znów będzie nękała na Śląsku policja kryminalna - zastraszając, albo przeszukując lokale Antypedofilskiego Bractwa Himawanti - pod pozorem jak zwykle szukania jakiegoś groźnego bandyty, który nigdy pod tym adresem nie zamieszkiwał - bo tak zwykle robią policjanci z pedofilskiej mafii - jak tylko napiszemy o pedofilskich gangsterach mafii śląskiej do której należą i policjanci (nie tylko z Chorzowa czy Katowic) i kilku księży, i jakiś biskup Damian (którego wstrętną pedofislką mordę i tożsamość znamy od lat). Pewnie niedługo się dowiemy.



2 komentarze: