Popularny dziennikarz telewizyjny molestował w pracy? Mensah: "Jak większość osób wiem, o kogo chodzi"
Znany dziennikarz z TVN (od 2006 roku) molestował koleżankę z pracy! Po tekście "Wprost" w środowisku medialnym dziennikarzy i producentów huczy od plotek. - Jak większość osób wiem, o kogo chodzi - powiedziała ostatnio Omenaa Mensah w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl. Prezenterka stacji TVN nie zdradziła jednak, kogo miała na myśli, ale wszyscy wiedzą, że chodzi o jej kolegę z pracy, Kamila D. Wszystko zaczęło się od artykułu w tygodniku "Wprost", w którym głos zabrała "znana dziennikarka". Anonimowo opowiedziała o tym, jak molestował ją jej były przełożony - "bardzo popularna twarz telewizyjna, szef zespołu jednej ze stacji". A przecież wszyscy wiedzą w jakich stacjach i programach pracowała, sprawdzenie czego w internecie zajmuje kilka minut. - Moje kłopoty z nim zaczęły się od tego, jak powiedziałam mu "nie". Któregoś dnia podszedł do mnie z tekstem: "Widzę, że nie masz majtek pod dżinsami. Jedziemy do mnie?" Rzucił też, niby w żartach: "Oprzesz się, suko, o ścianę, a ja wejdę od tyłu". Byłam tak zawstydzona, że mnie sparaliżowało. Oczywiście odmówiłam. Od tej pory stałam się dla niego gównem - opowiadała w rozmowie z tygodnikiem.
Wiem, że inne dziennikarki miały z nim podobne przejścia. Niektóre robią dziś zaskakujące kariery. W pewnym momencie zrozumiałam, że przy nim kariery nie zrobię. Zaczął mnie lekceważyć, potem zwalczać. Nie pozwalał mi nawet przychodzić na ramówki, czyli poranne planowania. Poszłam z tym do szefostwa. Wysłuchali, ale nic nie zrobili. Usłyszałam: „Jesteś dorosła, rób z tym, co chcesz”. Zrozumiałam, że nagłośnienie sprawy zostanie odebrane jako nielojalność wobec firmy.
W środowisku dziennikarzy zawrzało, acz wiadomo, że nie tylko molestowanie i wykorzystywanie seksualne jest normą wśród środowisk dziennikarskich, ale także pedofilia jako zwyrodniałe zboczenie seksualne z którym ABH walczy w Polsce od 1995 roku, kiedy ujawniono pierwsze skandale z dziennikarzami i dziennikarkami o pedofilskich skłonnościach, m.in. w ówczesnym Życiu Częstochowy, Dzienniku Zachodnim w Katowicach czy Gazecie Wyborczej - odział Częstochowa i Katowice. Na forach internetowych podobnie - zaczęły się pojawiać kolejne historie o molestowanych kobietach, internauci wskazywali też rzekomego sprawcę. Publicysta Jacek Żakowski tak komentował sprawę w "Gazecie Wyborczej": "Nie mam powodu wierzyć 'Wprost' i postom. Ale tysiące ludzi mówią i piszą o tym w sieci. Pod nazwiskiem robią to ostrożnie ze względu na konsekwencje prawne bogatych szefów mediów prywatnych i z obawy przed ich złośliwymi prawnikami. Anonimowo - z nazwiskami, nazwami programu i stacji, pikantnymi szczegółami oraz uzupełnieniami. Bo podobno ofiar było wiele." Wiele jest ofiar w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Danii, Francji, Niemczech, dlaczego nie miałyby się takie zdarzać i w Polsce, w której Sejm od lat nie chce ratyfikować Konwencji przeciwko przemocy seksualnej.