piątek, 23 stycznia 2015

Ernestyna Luiza Rose - Owenizm i Okultyzm

ERNESTYNA POTOWSKA ROSE
Owenistka, kabalistka, humanistka, sufrażystka, abolicjonistka 


„ Już w wieku pięciu lat byłam buntowniczką” - napisała o sobie Ernestyna Luiza Rose (1810-1892) i ta ocena nie wydaje się przesadna, kiedy weźmie się pod uwagę dalsze losy tej niezwykłej kobiety kojarzonej z ruchem sufrażystek, walką o równouprawnienie kobiet, prawami człowieka, kabałą, owenizmem, ateizmem, socjalizmem, a nawet okultyzmem. 

Ernestyna Luiza Rose z domu Polowska
Ernestyna Luiza Potowska pisana także Polowska (1) znana jako Ernestine Susmond Potowski urodziła się w początkach XIX wieku (dokładnie 13 stycznia 1810 roku) w Piotrkowie Trybunalskim, podówczas prowincjonalnym miasteczku w Księstwie Warszawskim, zamieszkałym prawie w połowie przez ludność żydowską. Była jedyną córką ortodoksyjnego rabina i kabalisty oraz  przełożonego jesziwy, co nie przeszkodziło jej w przyszłości stać się jedną z czołowych postaci ruchu abolicjonistycznego, feministycznego i wolnomyślicielskiego w Stanach Zjednoczonych. Ernestyna była kobietą niezwykłą i niezwykłe było jej życie. Jako jedyne dziecko w rodzinie uzyskała wykształcenie nietypowe jak na swoją płeć, czas i miejsce, w którym żyła: znajomość języka hebrajskiego, Tory i Talmudu oraz Kabały (Kabbalah). Jej ojcu nie udało się jednak przekazać Ernestynie bezmyślnej wiary w prawdziwość wszystkiego jak leci w świętych księgach. Wspomniany bunt pięciolatki dotyczył przekazu biblijnego, gdzie zadawała dużo pytań i pojęła przegięcia interpretacyjne w Biblii. Ernestyna nie mogła przyjąć do wiadomości, że Bóg może wymagać od jej chorego ojca ciągłych postów, które niszczą jego zdrowie i uważała, że to ludzka zła interpretacja Biblii. W wieku 12 lat zakwestionowała podrzędną rolę kobiet w judaizmie znajdując w samej Biblii teksty wskazujące, że nie to było intencją Elohim Boga. Kiedy miała lat czternaście, członkowie kongregacji, do której należała jej rodzina, uznali ją za heretyczkę lub mistyczkę. Nie to jednak było przyczyną zerwania Ernestyny z domem rodzinnym, bo mistyczki często miały uznanie w społecznościach żydowskich. Chcąc okiełznać niepokorną córkę, ojciec zaręczył ją ze swoim przyjacielem, mężczyzną wiele lat od niej starszym (w wieku jej ojca), obleśnym, nie dbającym o higienę, zawsze niedomytym i zboczonym. Zerwanie zaręczyn oznaczałoby zwrócenie zapisanego w umowie przedmałżeńskiej posagu, który stanowił odziedziczony po śmierci matki Ernestyny majątek. Nie mogąc pogodzić się z utratą spadku, Ernestyna wniosła sprawę przeciwko ojcu do sądu cywilnego w pobliskim Kaliszu, i stając sama przed sądem, wygrała proces! 

Był rok 1827, a Ernestyna Luiza miała 17 lat i nie ma już czego szukać w swym piotrkowskim domu, tym bardziej że ojciec zdążył poślubić nową żonę – jej rówieśnicę. Wyjeżdża więc samotnie do Berlina, gdzie szybko daje się poznać jako osoba niekonwencjonalna o skłonnościach wolnościowych i ezoterycznych. Nie mając protektora, który zagwarantowałby jej jako Żydówce zgodne z prawem przebywanie w mieście, wyjednuje u króla Prus zgodę na bezterminowe osiedlenie. Na wysuniętą przez króla sugestię zmiany religii ma odpowiedzieć: „nie po to schodziłam z drzewa judaizmu, by teraz wejść na gałąź chrześcijaństwa”. Idiomatyczny zwrot "schodzenia z drzewa judaizmu" oznaczał sugestię, że wolą Boga było, aby urodziła się w religii judaistycznej, zatem konwersja jest niestosowna. Pozbawiona środków do życia (proces, choć wygrany, pociągnął za sobą ogromne koszty) zostaje wynalazczynią środka odświeżającego powietrze (rodzaj dezodorantu do pomieszczeń). Sprzedaż specyfiku pozwala jej na utrzymanie się w Berlinie i dalsze podróże: do Holandii, Belgii, Francji i przede wszystkim Anglii. W Berlinie Ernestyna uczy się języka niemieckiego i planuje opuszczenie kontynentu. W roku 1829, po pierwszej, nieudanej próbie (statek rozbija się u wybrzeży Anglii; przepada cały jej majątek) Ernestyna, jeszcze wówczas Potowska, ląduje na Wyspach Brytyjskich. Utrzymuje się z udzielania lekcji języków niemieckiego i hebrajskiego. Wkrótce poznaje Roberta Owena i staje się jego współpracowniczką w założonym w 1835 roku Stowarzyszeniu dla Wszystkich Klas i Narodów. 


Robert Owen (ur. 14 maja 1771 w Newtown, Montgomeryshire, zm. 17 listopada 1858) - walijski działacz socjalistyczny, pionier ruchu spółdzielczego. Odrzucał własność prywatną. Uważał, że robotnicy z danego terenu powinni łączyć się w organizacje związkowe bądź spółdzielcze i w ich ramach rozdysponowywać między siebie owoce swej pracy. Znana jest również jego działalność filantropijna - w zorganizowanej przez siebie kolonii robotniczej uwzględniał potrzeby dzieci robotników i zapewniał im wzorową opiekę. Od 1790 kierownik przędzalni wełny w Lancashire, później w New Lanark, poprawił położenie swoich robotników dzięki budowie tanich i zdrowych mieszkań, podwyżce płac, skróceniu dnia roboczego, urządzeniu szkół i t. d. W swoich pismach domagał się reformy wychowania i stworzenia dla każdego pomyślnych warunków zewnętrznych: „A New View of Society, or Essays on the Principle of the Formation of the Human Character...” (1812). W ten sposób doszedł Owen do projektu komunistycznego ustroju społecznego, w którym skupia się całe życie w gminach, składających się najwyżej z 1.200 członków, przy wspólnym systemie wychowania dzieci. Poglądy swe wyraził w „Report to the Committee of the House of Commons on the Poor Law” (1817) oraz w głównym dziele: „The Book of the New Moral World” (1820). Po nieudanych próbach w Anglii, Owen, dążąc do wprowadzenia w życie swych zamiarów, założył 1825 gminę komunistyczną w Indianie (New Harmony), przedsięwzięcie to jednak zakończyło się fiaskiem. 1827 powrócił O. do Londynu, gdzie rozwijał ożywioną działalność w kierunku zaprowadzenia nowoczesnego ustawodawstwa robotniczego. Jego syn Robert Dale Owen kontynuując rodzinne tradycje metafizyczne był angielskim spirytystą. Wśród przyjaciół rodziny Owen'ów w USA były same znakomitości ówczesnego ruchu spirytystycznego jak  Maria B. Hayden, Emma Hardinge Britten. 

Robert Owen (1771-1858) - Socjalizm i Duchowość
Owenizm (nazwa od nazwiska Robert Owen, ang. ekonomista, działacz społeczny i polityczny, 1771–1858) społ., polit. rodzaj socjalizmu społecznego potępiający rabunkowy i drapieżny kapitalizm oraz gospodarkę przemysłową jako siły niszczące człowieka i sprowadzające go do roli maszyny, postulujący racjonalne zmiany w życiu społecznym przez tworzenie kooperatyw czyli spółdzielni. Uważał, że robotnicy z danego terenu powinni łączyć się w organizacje związkowe bądź spółdzielcze i w ich ramach rozdysponowywać między siebie owoce swej pracy likwidując w ten sposób zbójeckie korporacje i oligopole kapitalistyczne. Krytykował wolną konkurencję, własność prywatną, wadliwy podział pracy, struktury klasowe, ubóstwo robotników i kapitalizm. Twierdził, że aby człowiek się zmienił, trzeba przebudować, a najlepiej stworzyć ustrój komunistyczny, wspólnotowy. Chciał uspołecznić środki produkcji, scentralizować zarządzanie produkcją i zatrudnieniem. Wychowaniem i kształceniem powinno jego zdaniem zajmować się państwo. Wysunięto również postulat emancypacji kobiet. Głosił koncepcję pieniądza pracy, która miała zlikwidować niesprawiedliwość społeczną. Twierdził, że człowiek jest produktem społecznym, a źle zorganizowane społeczeństwo kształtuje ludzi złych, którzy popełniają przestępstwa; złe społeczeństwo to złe instytucje polityczne. Mówił, że w złym społeczeństwie rozdział dóbr jest nieracjonalny. Racjonalny podział dóbr miał w jego opinii zapewnić szczęście ludziom a racjonalnie zorganizowane społeczeństwo ma zlikwidować przestępczość. Jest uważany za ojca spółdzielczości. Robert Owen krytykował eksploatacyjny system fabryczny, zwłaszcza za wczesne zatrudnianie dzieci do ciężkiej pracy. Za źródło zła uważał własność prywatną, która rodzi konkurencję i chciwość. Był zaciekłym wrogiem indywidualizmu - głosił nawet zniesienie małżeństwa, wspólne wychowywanie dzieci przez lokalną społeczność, zlikwidowanie ulic i wybudowanie dużych placów i blokowisk (w skrupulatnie zaplanowanych tzw. wioskach owenowskich, małych komunach, samowystarczalnych wspólnotach) oraz jednolity ubiór,  odpowiedni na każdą porę roku, co miałoby zapobiec wyróżnianiu się osoby z tłumu innych czy chorobliwemu podkreślaniu bogactwa. 

Robert Owen ((1771-1858) - Socjalizm i Duchowość
Od 1790 Robert Owen to kierownik przędzalni wełny w Lancashire, później w New Lanark, poprawił położenie swoich robotników dzięki budowie tanich i zdrowych mieszkań, podwyżce płac, skróceniu dnia roboczego, urządzeniu szkół i t. d. W swoich pismach domagał się reformy wychowania i stworzenia dla każdego pomyślnych warunków zewnętrznych: „A New View of Society, or Essays on the Principle of the Formation of the Human Character...” (1812). W ten sposób doszedł Owen do projektu komunistycznego ustroju społecznego, w którym skupia się całe życie w gminach, składających się najwyżej z 1.200 członków, przy wspólnym systemie wychowania dzieci. Poglądy swe wyraził w „Report to the Committee of the House of Commons on the Poor Law” (1817) oraz w głównym dziele: „The Book of the New Moral World” (1820). Po nieudanych próbach w Anglii, Owen, dążąc do wprowadzenia w życie swych zamiarów, założył 1825 gminę komunistyczną w Indianie (New Harmony), przedsięwzięcie to jednak zakończyło się fiaskiem. 1827 powrócił O. do Londynu, gdzie rozwijał ożywioną działalność w kierunku zaprowadzenia nowoczesnego ustawodawstwa robotniczego. Robert Owen jest twórcą idei "Nowej Harmonii", która w USA znalazła wielu naśladowców, chociaż jego projekt został praktycznie rozpędzony przez wrogie środowisko rasistów, właścicieli niewolników i burdeli oraz mafiosów z USA. 

Żaden z wielkich ruchów społecznych nie jest prawdopodobnie tak mało znany jak ruch spółdzielczy zainicjowany przez mistycznego filozofa i okultystę Roberta Owena. Pomimo to żaden z nich nie miał tak wielkiej siły przyciągającej i nie wzbudził tyle entuzjazmu wśród swych zwolenników. Spośród wszystkich ruchów robotniczych, spółdzielczość jest najgłębiej rewolucyjna, oczywiście nie w sensie gwałtownych starć – siła i przemoc bowiem są jej całkiem obce i zgubne dla jej rozwoju – ale w tym sensie, że zmierza do całkowitego i zasadniczego przekształcenia ustroju społeczno-gospodarczego. Eliminuje ona motyw zysku, uważany powszechnie za nieodzowny bodziec wszelkiej działalności gospodarczej, czyni spożycie, a nie wytwórczość, sprawdzianem dobrobytu społecznego. Wprowadza stopniowo nową zasadę podziału bogactw świata, zasadę uwzględniającą potrzeby ludzkie, a nie posiadany kapitał. Ten wielki ruch, który objął świat cały, w czasach powojennych dokonał ogromnych postępów i stanowi najpoważniejszy wysiłek twórczy klasy robotniczej. Zarówno ruch spółdzielczy, jak i socjalizm za ojca swego uważają Roberta Owena. 

Robert Owen - Duchowość i Socjalizm
Z powodu ubóstwa Robert Owen bardzo wcześnie, bo już w dziesiątym roku życia, rozpoczął pracę zarobkową i doszedł własną pracą do stanowiska wielkiego przemysłowca. Mimo, to całe swe życie walczył niestrudzenie z ustrojem, który wytwarza wszędzie biedę, nędzę i poniżenie człowieka. W młodości doświadczył przemocy oraz wszelkich zboczeń kleru chrześcijańskiego, co było istotnym czynnikiem kształtującym światopogląd odrzucający religię której kapłani są kastą zepsutą moralnie. Nie mógł nigdy oderwać swych myśli od faktu krzywdy ludzkiej i cały swój majątek i niespożytą energię poświęcił na obmyślanie planów i próby urzeczywistniania nowego ładu społecznego. Uświadomił on sobie jasno, iż nędza społeczna, bieda, wyzysk i wszelkie związane z tym nieszczęścia nie są czymś przypadkowym ani też nieuniknionym, lecz wynikiem panującego bardzo złego systemu gospodarczego i politycznego zwanego kapitalizmem. System ten pozwala właścicielowi kapitału zatrudniać i wyzyskiwać tysiące mężczyzn, kobiet, a nawet małych dzieci w imię osobistego swego zysku, w imię chorobliwej chciwości. Realizowanie zysków w cenie sprzedażnej uzależnia masy spożywców od kupców i przemysłowców prywatnych, ponieważ płace robocze nie znajdują się w żadnym stosunku ani do wyłożonego wysiłku, ani też do potrzeb wytwórcy. Jest to system współzawodnictwa kapitału o zyski, a robotników o pracę. W takim ustroju zło bierze górę zawsze i wszędzie. Podstawowe hasło propagowane przez Roberta Owena brzmiało: "Osiem godzin pracy, osiem godzin odpoczynku, osiem godzin snu." Inne powiedzenie Roberta Owena brzmiało: "Socjalizm zanim nie zjednoczy się z Duchowością, będzie jak ciało bez duszy, fizyczną maszyną w społeczeństwie, pozbawioną motywującej mocy". Wedle owenistów, w tym Ernestyny Rose i jej małżonka, socjalizm bez duchowości jest społecznym trupem. Zgubienie tych podstawowych prawd odkrytych przez wczesnych socjalistów doprowadziło do rozkładu wszelkie późniejsze próby budowy porządnego ustroju socjalistycznego, który nie jest możliwy bez duchowości opartej na ideale Braterstwa Ludzi głoszonej przez pierwszych socjalistów. 

W Anglii, za sprawą Roberta Owena i postępowego środowiska owenistów, krystalizują się poglądy Ernestyny Luizy Potowskiej. Robert Owen jest przeciwnikiem wielkiej własności prywatnej i związanego z nią wyzysku oraz niewolnictwa, konkurencji, niesprawiedliwego podziału pracy, wyzysku dzieci i dzikiego kapitalizmu. Walczy z nierównością społeczną na bazie filozoficznych i okultystycznych przekonań. Równie radykalne są jego poglądy na tradycyjną religię od której odróżnia wolne studia duchowe, w tym praktyki z kwakrami. Choć pod koniec życia zostanie spirytualistą, kiedy poznaje go Ernestyna, jest krytykiem współczesnego sobie chrześcijaństwa jako religii zepsutej, co akurat czyniło wielu filozofów i ludzi mądrych, także okultystów i spirytystów. W jej miejsce proponuje „religię racjonalną”, opartą na wierze w ludzką zdolność do osiągnięcia doskonałości czyli propaguje metody rozwoju duchowego. Robert Owen uważa, że człowiek jest produktem społeczeństwa, a wszelkie jego ułomności są owocem niewłaściwego wychowania i wpływu społeczności. Popiera również słuszne postulaty emancypacyjne: prawo kobiet do wolnego wyboru małżonka i niezależności finansowej. Proponuje Ernestynie Potowskiej prowadzenie cyklu wykładów na temat roli kobiet we współczesnym świecie. Wśród sympatyków angielskiego „utopisty” i socjalisty Ernestyna Potowska spotyka swojego przyszłego męża, młodszego od niej o kilka lat Williama Ella Rose (-1882). Biorą ślub cywilny i niedługo później, wraz z grupą postępowych i okultystycznych owenistów, opuszczają Anglię. 

W 1836 roku zawarła ślub cywilny z chrześcijaninem, jubilerem i owenistą, Williamem Rose. W tym samym roku wyjechała z nim do Stanów Zjednoczonych gdzie po latach przyjęła amerykańskie obywatelstwo (1869), a w 1837 roku zamieszkali w Nowym Jorku. Od 1836 roku państwo Rose mieszkają w Stanach Zjednoczonych. William pracuje jako jubiler, Ernestyna zajmuje się dystrybucją swego dezodorantu i produkcją wody kolońskiej. Dzięki znajomości z Robertem Owenem poznaje w USA czołówkę działaczy społecznych tego okresu: bojowników o zniesienie niewolnictwa, obrońców praw kobiet i wolnomyślicieli zaangażowanych w walkę o tolerancję religijną. Ernestyna Rose wkrótce zasłynie jako wybitna mówczyni wiecowa. Jest podziwiana za siłę argumentów, elegancję wypowiedzi i niezwykły entuzjazm, z jakim wygłasza swoje przemówienia. Pierwsze walki, w które się angażuje, dotyczą prawa do posiadania przez kobiety zamężne własnego majątku. Po kilku latach udaje się osiągnąć częściową zmianę regulacji prawnych w tym zakresie. Za najważniejsze w walce o prawa kobiet uznała prawo do głosu i prawo do uzyskania rozwodu. Wzywając do zrównania praw kobiet i mężczyzn, jako jedyna spośród działaczy, nie odwołuje się Ernestyna tylko do Biblii, ale do praw człowieka (2). Także w mężczyznach widzi ofiary nierówności, za którą odpowiada społeczeństwo. Szans na wyrównanie praw upatruje w edukacji młodych dziewcząt. 
Kabalistyczne Drzewo Życia - Sefiroty
Kolejny obszar działań Ernestyny to równość rasowa. Jako kobieta, Żydówka i Polka jest niezwykle wiarygodna w tej walce. Mimo pochodzenia i płci nie waha się odwiedzać południowych stanów, by tam wygłaszać płomienne mowy, co było bardzo ryzykowne. Jest atakowana przez przeciwników przede wszystkim jako rzekoma ateistka, a w rzeczywistości osoba ponad wyznaniowa o światopoglądzie uniwersalistycznym. Jedna z miejscowych gazet pisze: „kobieta-ateistka jest tysiąckrotnie gorsza od prostytutki”. Wkrótce do tych zarzutów dojdą wątki antysemickie typowe dla propagandy chrześcijańskiej. Będzie to tym bardziej bolesne dla Ernestyny, że żydowskie pochodzenie wytykać jej będą koledzy z ruchu wolnomyślicielskiego także pochodzenia żydowskiego. Nie jest pewne, czy nie to stało się przyczyną wyjazdu małżeństwa Rose ze Stanów Zjednoczonych, które stały się dla nich niegościnne. W 1856 roku wrócili do Anglii, skąd Ernestyna jeszcze dwukrotnie pojedzie do Stanów. Jej drugi pobyt przyniesie kolejny antysemicki atak sfrustrowanej chrześcijańskiej, głównie baptystycznej prawicy, która w tamtych czasach przewodziła w chorobliwym antysemityzmie i rasizmie. W 1869 roku Ernestyna opuszcza niegościnne dla ruchów wolnościowych i swobody myśli Stany Zjednoczone ameryki Północnej (USA) już na zawsze. W 1882 roku umiera w Anglii jej małżonek William Rose, a dziesięć lat później - Ernestyna. Na jej pogrzebie, który miał charakter świecki, mowę pożegnalną wygłosił angielski wolnomyśliciel, George Holyoke, który określił Ernestynę jako: „Polkę poprzez miejsce urodzenia, Żydówkę z pochodzenia, Niemkę poprzez wykształcenie, Amerykankę z wyboru i Angielkę poprzez uczucia”. 

Przedmiotem zainteresowania wielu ludzi jest przede wszystkim kwestia tożsamości i samoidentyfikacji Ernestyny Rose oraz jej stosunek do religii, w szczególności do judaizmu. „Jestem córką biednej, zdławionej Polski i uciskanego, prześladowanego ludu zwanego Żydami” - powiedziała podczas jednego ze swych wystąpień, przyznając się zarówno do przynależności do narodu polskiego, jak i żydowskiego. Wiemy z jej biografii, że dwukrotnie próbowała przyjechać do Polski – raz po wybuchu powstania listopadowego (mieszkała już wówczas w Anglii) i kolejny raz w roku 1856, tuż po powrocie ze Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej (USA). Dwukrotnie odmówiono jej prawa wjazdu na teren Królestwa Polskiego z uwagi na rzekomo wywrotowe ideały jakie głosiła w obronie uciśnionych. Niewiele da się powiedzieć o motywach tych prób powrotu do ojczyzny, ale zwykle stoi za nimi zwyczajna nostalgia, tęsknota za Ojczyzną. To, że po latach utożsamia się zarówno z polskim, jak i żydowskim narodem, świadczy o podwójnej identyfikacji, dość często spotykanej w tym czasie wśród Żydów asymilowanych. 

Większą wiedzę mamy na temat jej stosunku do żydowskiego pochodzenia i do judaizmu. Jeśli wierzyć jej wspomnieniom, od judaizmu otodoksyjnego odeszła już jako kilkunastoletnia dziewczyna, jednak interesowała się praktycznie kabałą luriańską czyli żydowską mistyka, ezoteryką wówczas nazywana okultyzmem. Wiadomo, że podczas pobytu w Berlinie i Londynie zarabiała między innymi, udzielając lekcji hebrajskiego – musiała zatem utrzymywać jakieś stosunki z niemiecką i angielską diasporą (przynajmniej jako klientami). Związanie się z Robertem Owenem nie świadczy o całkowitym odrzuceniu religii, choć biorąc pod uwagę przemiany poglądów samego Roberta Owena w tej kwestii, trzeba by przyjąć, że stosunek Roberta Owena do zepsutej religii był raczej antychrystianizmem i antyklerykalizmem niż ateizmem. Grupa wolnomyślicieli, do której należała w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej czyli w USA, składała się z okultystów, ateistów, agnostyków, ale także deistów wierzących w boskie pochodzenie świata, lecz odrzucających ideę boskiej opieki nad światem po dokonaniu aktu kreacji. Thomas Paine, ikona ruchu, napisał w „Wieku Rozumu” (1794): „Wierzę w jednego Boga i nic więcej, i mam nadzieję na szczęście poza tym życiem”. Thomas Paine określał siebie jako „niewierzącego w credo wyznawane przez kościół żydowski, katolicki, grecki, turecki, protestancki, ani żaden inny znany mi”. Niewiara w kościoły i ludzi nimi zarządzających, nie jest ateizmem, nie jest niewiarą w Boga, cechuje także wszystkich wielkich reformatorów religijnych oraz proroków przynoszących religię ze źródła w czystej postaci. 

Ernestynie Susmond, jako córce rabina, nie tak łatwo było stać się indyferentną religijnie. Być może należała do grona zwolenników teorii nieboskiego pochodzenia Biblii, co w pierwszej połowie dziewiętnastego wieku sytuowało ją w gronie wrogów religii wśród których byli też filozofowie zajmujący się odróżnianiem biblijnych mitów od faktów. Nie była zaangażowana w teologiczne dyskusje dotyczące interpretacji stworzenia mężczyzny i kobiety jako równych sobie istot, które to debaty były popularne zwłaszcza w ruchu feministycznym, do którego Ernestyna Susmond Rose także należała. Była jednak przekonana, że religia w ówczesnej inkwizycyjnej postaci podważa wiarę człowieka nawet we własne możliwości i dała temu wyraz podczas konwencji w 1853 roku, nazwanej „Debatą na temat ważności Biblii”, stwierdzając, że jeśli kobiety chcą być wolne, podepczą Biblię swoimi stopami. To oświadczenie spowodowało nie tylko potępienie Ernestyny Rose przez kler, ale także przez konserwatywne działaczki ruchu obrony praw kobiet i ruchu abolicjonistycznego. Wydaje się, że bezkompromisowość Ernestyny Rose w tej kwestii zmniejszała szansę ruchu feministycznego na szersze oddziaływanie, z czego zdawały sobie sprawę współtowarzyszki walki o poprawę praw kobiet, ale co nie stanowiło dla Ernestyny powodu, by zrezygnować z głoszenia własnych poglądów. 

Ernestyna Luiza Rose (1810-1892)
W wykładzie wygłoszonym w 1861 roku, zatytułowanym „Obrona ateizmu”, Ernestyna Rose jednoznacznie odrzuca zarówno przekonania teistyczne, jak i wiarę w Istotę Najwyższą w formie podawanej przez sekty baptystów i katolików w USA, ale jej występ był wynikiem buntu przeciwko nagonkom i uciskom wymierzonym w ateistów, a nie deklaracją własnych poglądów. Stwierdza także, że ateizm ówczesny być może posługuje się wyższym systemem etycznym, ponieważ ateista angażuje się w działania na rzecz poprawy ludzkiego życia, nie oczekując na żadną nagrodę w życiu przyszłym. Warto przytoczyć kilka innych argumentów wysuniętych przez nią w obronie ateizmu, choć nie wszystkie są całkiem oryginalne - widać w nich wpływy Roberta Owena, Paina i Feuerbacha, który był rówieśnikiem Ernestyny Rose i którego pisma musiała znać. Niektóre argumenty wykorzystywał już David Hume. Pierwszym jest zarzut nienaukowości przekazu biblijnego; kolejny dotyczy problemu pogodzenia bożej wszechwiedzy, wszechmocy i dobroci („Czy Bóg wiedział, stwarzając węża, że ten będzie kusił kobietę, a ona, jako stworzona z tak wątłego materiału, jakim było żebro Adama, nie będzie w stanie odrzucić tej pokusy? Jeśli nie wiedział, to nie był wszechwiedzący, jeśli wiedział, a nie mógł zapobiec katastrofie, to nie jest wszechmocny, jeśli zaś wiedział i mógł, ale nie zrobił tego, to wątpliwa jest jego dobroć”). Dylematy i rozważania takie prowadzą jednak także osoby głęboko wierzące, agnostycy oraz wierzący inaczej okultyści jako rodzaj filozoficzno-duchowej refleksji. Jeszcze inny argument podważa przekonanie o zbawieniu człowieka przez śmierć Jezusa. Potowska Rose zapytuje retorycznie:

„Czy udało mu się? Czy zbawił ten świat od ignorancji? Od biedy, występku, zbrodni, grzechu, nędzy i upokorzenia? Są przecież wszędzie. Spójrzcie na nędzę waszych domów, wasze więzienia, domy dla psychicznie chorych, pomyślcie o narzędziach tortur, zastanówcie się nad śmiercią; porozmawiajcie z mordercą i jego ofiarą, posłuchajcie majaczeń maniaka, krzyków rozpaczy, jęków desperacji, wyliczcie okrutne czyny tyrana, zbrodnie niewolnictwa i cierpienia prześladowanych, policzcie miliony istnień, które zginęły w pożarach, powodziach, podczas wojen; zmierzcie przelaną krew, rozlane łzy, westchnienia agonii wydawane przez umierające ofiary na ołtarzu fanatyzmu; i powiedzcie mi, od czego świat został zbawiony? I dlaczego nie został zbawiony? Dlaczego Elohim Bóg stale dopuszcza te okrucieństwa i doświadcza rodzaj ludzki? Czy wszechwiedzący o nich nie wie? Czy nieskończona mądrość, moc i dobroć zezwoliłaby swoim dzieciom w ten sposób żyć, cierpieć i umierać?” (…) Jeśli bogaty rodzic pozwala swoim dzieciom żyć w ignorancji, nędzy i niedoli przez całe ich życie, dając obietnicę pomyślności kiedyś tam i gdzieś tam, czy nie powinien być sprawiedliwie uznany za kryminalistę albo szaleńca. Rodzic jest odpowiedzialny za potomstwo - Stwórca za stworzenie.” Wywód można jednak uznać bardziej za teologiczną rozterkę osoby wierzącej, niźli za wywód osoby o przekonaniach ateistycznych. 

Inny argument, którym posłużyła się Ernestyna Rose, zawiera pytanie o logiczną możliwość istnienia istoty niestworzonej, będącej twórcą wszystkich stworzeń: „Przypuszczenie, że świat został stworzony, jest przypuszczeniem, że kiedyś go nie było, co jest absurdem. A ponadto - gdzie był Stwórca przed stworzeniem świata? Gdzie jest teraz? Poza wszechświatem? Ponad nim? Obok? Wokół? To kolejny absurd. Jest w świecie? Zatem jest tylko jego częścią. Ale jeśli jest tylko częścią, nie mógł stworzyć świata, bo część nie może stworzyć całości. Świat nie mógł stworzyć się sam. Bóg też nie mógł się sam stworzyć. Jeśli potrzebujesz Boga do stworzenia świata, potrzebujesz też kogoś, kto stworzył jego, i jeszcze jednego, który stworzył tamtego i tak do chwili, w której rozum i rozsądek nie zatrzymają się w martwym punkcie”. takie wywody są typowe dla greckiej filozofii oraz dla wątpiących teologów zarówno w judaizmie jak i w chrześcijaństwie. Ernestyna postawiła dużo pytań, które stawiają osoby w stanie acedii lub chcące poruszyć ludzkie umysły w ramach teologiczno-filozoficznej prowokacji. 

W podobny sposób deliberuje Ernestyna Rose z argumentem deistycznym, który ze szczególnego dopasowania widocznego w świecie wnioskuje o istnieniu twórcy tego porządku: „...Czy są jakieś dowody na inteligencję, na projekt i konsekwentnie - na istnienie projektanta? Nie widzę dowodów na żadne z tych twierdzeń”.(…) „Czy dowód na projekt znajduje się w tańcu motyla, czy też w jego śmierci z delikatnych rąk dziecka?” (…) Ci, którzy bronią tezy o dostrzeganej wszędzie celowości projektu, przypominają „pewnego kapłana metodystycznego, który dowodził mądrości i łaskawości Opatrzności, w tym że zawsze umieszcza miasta w pobliżu rzek, a śmierć na końcu życia”. Jeszcze inny argument podważa przekonanie o naturalnym (to jest wrodzonym) pochodzeniu religii: „Gdyby religia była zjawiskiem naturalnym, nie byłoby konieczności jej uczenia. (…) Nie musimy uczyć innych elementów ludzkiej natury, na przykład pięciu zmysłów: wzroku, słuchu, dotyku, węchu, smaku.” (…) Jest interesującym i dającym do myślenia faktem, że wszystkie dzieci są ateistami, i gdyby religia nie była im zaszczepiona, pozostałyby takimi.” 

„Moralność nie zależy od przekonań religijnych. Historia daje nam przykłady, że im więcej religii, tym mniej cnoty i dobroci”.(…) Moralność zależy od ścisłej wiedzy na temat natury ludzkiej, od praw, które rządzą życiem, od zasad prawa, sprawiedliwości i humanizmu: warunków koniecznych, by nasze życie uczynić zdrowym, racjonalnym, dzielnym i szczęśliwym”. 

„Wiara w Boga nie czyni człowieka lepszym, a przeciwnie, czyni go gorszym, poprzez preferowanie ślepej wiary w rzeczy niewidzialne i nie znane cnocie ani moralności i kierowanie jego uwagi z rzeczy znanych na nieznane, z rzeczywistości na imaginację, z pewności na tym świecie do wyimaginowanego życia ostatecznego, ze strachu przed sobą samym ­ naturalnej konsekwencji istnienia występku i zbrodni ­ do strachu przed kapryśnym władcą, który wypaczył jego osąd, zdegradował go w jego własnej ocenie, zdeprawował jego uczucia, zniszczył jego poczucie prawa, sprawiedliwości i prawdy, i uczynił go tchórzem i hipokrytą”.

Zarzuty stawiane koncepcjom teistycznym i deistycznym kończy Ernestyna Rose zapewnieniem: „Te same uczucia będą kultywowane nadal. Chcemy tylko przenieść je z nieznanego na znane - z bogów, którzy gdyby istnieli, nie potrzebowali by ich wcale, na ludzi, którzy ich potrzebują. Zamiast szacunku dla wyimaginowanej egzystencji, człowiek nauczy się czcić sprawiedliwość i prawdę”.

W wyznaniu tym słychać wątki osobiste: „Ale nie tylko kapłani starali się obrzydzić pojęcie ateizmu, jak gdyby miał on zniszczyć całe dobro i piękno natury, ale i niektórzy reformatorzy, nie mając odwagi moralnej, by ujawnić swe uczucia, chcąc być popularnymi, obawiając się, że ich reformy będą uważane za nieprawomyślne (tak jak wszystkie reformy zapewne są), chronią się od piętna, przyłączając się do tyrad przeciwko ateizmowi, i kojarząc go ze wszystkim, co jest nikczemne: ze zbrodnią niewolnictwa, korupcją w kościele i wszystkimi występkami, które tylko można sobie wyobrazić”. 

Ernestyna Luiza Rose - Życie i działalność
Pomimo obrony ateizmu, nie przestawała Ernestyna przedstawiać się jako Żydówka, pochodząca z tradycyjnego, religijnego domu: „dziecko Izraela”, co może pokazywać, że obrona ateizmu była tylko wystąpieniem buntowniczki przeciwko uciskaniu ateistów, a także działalnością na rzecz późniejszego rozprzestrzeniania żydowskiej wiedzy ezoterycznej kabbalah. Nie wahała się także odnosić do swego żydowskiego pochodzenia w pracy reformatorskiej. Wielokrotnie opowiadała historię procesu, który wytoczyła ojcu, chcąc uniknąć niechcianego małżeństwa. Przedstawiając się na jednej z konwencji poświęconej prawom kobiet, powiedziała o sobie: „Polka wyznająca wiarę żydowską”, ale przyjęła stanowisko oświeceniowego uniwersalizmu, co było w owym czasie w USA bardzo modne, jak dziś mówimy "trendy" w społecznej działalności. „Nie jest ważne, pod jaką geograficzną szerokością człowiek się urodził, ważne jest, czy jego poglądy oparte są na faktach, które wytrzymają próbę rozumu, a jego działania przyczyniają się do szczęścia społeczeństwa”. Jej słowa „człowieczeństwo nie uznaje płci” można sparafrazować: „człowieczeństwo nie uznaje pochodzenia”.

Życie Ernestyny Susmond Potowski Rose w Ameryce nie było wolne od trosk i konfliktów. Mimo że związała się z czołówką intelektualnej elity, wolnomyślicielami i działaczami na rzecz praw człowieka, podobnie jak większość Żydów tamtej epoki, doświadczyła odrzucenia wynikającego z pochodzenia. Królestwo Polskie, z którego wyjechała w 1827 roku, nie dawało prawa do głosowania Żydom, a w bardziej liberalnych krajach Europy Zachodniej osiąganie pewnych stanowisk wiązało się z deklarowaniem przynależności do kościoła narodowego. W Berlinie, do którego przybyła z Polski, musiała stoczyć walkę z religijno-ekonomicznymi ograniczeniami dotyczącymi osiedlania się Żydów w tym mieście. W XIX wieku Żydzi byli w Europie powszechnie prześladowani i marginalizowani, a także szalała groźna epidemia antysemityzmu inspirowana przez chrześcijaństwo, które samo w sobie jest judaistyczną sektą, gałęzią z semickiego drzewa religii żydowskiej. Mistyka chrześcijańska, hezychazm, to wszystko fragmenty i wyjątki z bardzo bogatej i obszernej mistyki żydowskiej znanej szerzej jako kabbalah w spolszczeniu kabała. 

Nie wiele wiemy na temat związków Ernestyny Rose ze wspólnotami żydowskimi na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdzie przebywała 20 lat, chociaż wiadomo, że spotkania diaspory odbywały się w domach prywatnych poprzez kręgi osób zaprzyjaźnionych. Jedna z badaczek ruchu praw kobiet, Ellen DuBois, przedstawiła hipotezę dotyczącą niespodziewanej wizyty Ernestyny Rose w Charleston i Columbii w Południowej Karolinie w 1847 roku. Charleston było w tym czasie miastem, w którym działała pierwsza postępowa kongregacja żydowska, a także ezoteryczne i spirytualistyczne centrum duchowości kabalistycznej. Podobna wspólnota powstała w 1846 roku w Columbii, o czym Ernestyna Rose mogła się dowiedzieć od filadelfijskich kwakrów, z którymi utrzymywała szerokie kontakty, jako że było to zwyczajowo modne wówczas wśród wolnomyślicieli i postępowców. Teoria ta jest jednak dość wątpliwa dla fanatycznych ateistów, którzy z dawnych okultystów i kabalistów często robili ateistów wbrew ich woli. Jeśli motywacją Ernestyny Rose było spotkanie z reformowanymi Żydami, mogła związać się także ze społecznością postępową na przykład w Nowym Jorku, gdzie po 1848 roku przybyło z Niemiec wielu emigrantów żydowskiego pochodzenia, ale nie zawsze w takiej społeczności był odpowiedni poziom nauczania mistycznej kabały. 

Ważnym świadectwem jej przywiązania do narodu żydowskiego jest stanowisko, jakie zajęła w 1859 roku, w sprawie uprowadzenia siedmioletniego Edgaro Morarta, żydowskiego chłopca mieszkającego w Bolonii, który został porwany z rodzinnego domu za zgodą ówczesnego papieża, pod pretekstem ochrzczenia go przez katolicką służącą. Na uroczystościach poświęconych Thomasowi Painowi Ernestyna Rose mówiła: „w imię religii i Boga, bandy kościelnych rabusiów włamują się w środku nocy, aby ukraść rodzicom dziecko - tak jak w przypadku Morarty - i dobrą nowinę ewangelii przekazują poprzez ciemności lochu, koło tortur i stos”. Kabaliści oraz okultyści znani są od wieków z głośnego i ostrego krytykowania zbrodniczych nadużyć panującego systemu religijnego, jeśli okazuje się zepsuty i zdeprawowany. 

W jej przypadku, tak jak w przypadku wielu innych zasymilowanych Żydów, można zastosować zwrot „judenschmertz”: uczucie cierpienia związanego z byciem odrzuconym zarówno przez tych, których się porzuciło, jak i tych, dla których to porzucenie zostało dokonane. Przyjaciele z ugrupowań, do których należała, zarówno z ruchu feministycznego, jak i wolnomyślicielskiego, nie byli wolni od uprzedzeń i myślenia stereotypami. Krytyka religii chrześcijańskiej, której dokonywali, była w gruncie rzeczy oparta na przekonaniu o możliwości oddzielenia właściwej nauki Jezusa Chrystusa od tego, co było dodatkiem płynącym z elementów żydowskiego myślenia w chrześcijaństwie. Jeden z orędowników walki o prawa kobiet (Wendell Philips) tak pisał o naukach świętego Pawła: „(...) był on Żydem a nie chrześcijaninem, żył pod wpływem cywilizacji żydowskiej, a nie naszej (...)”. Najmocniejszy atak nadszedł ze strony Horacego Seavera, dziennikarza głównego pisma wolnomyślicieli, który w cyklu poświęconych religii artykułów zamieszczonych w „Boston Investigator” między październikiem 1863 a kwietniem 1864 roku, zaatakował Żydów, nazywając ich „najgorszymi z ludzi, o jakich słyszeliśmy, i najbardziej niewłaściwymi przewodnikami” oraz „bigoteryjnymi, ograniczonymi, zamkniętymi i zupełnie nie pasującymi do postępowych ludzi, takich jak Amerykanie”. Pierwszy z artykułów został napisany przez Seavera po sprzedaży nowo powstałej żydowskiej kongregacji budynku należącego do kościoła uniwersalistycznego. Reakcja Ernestyny Rose, choć spóźniona o kilka miesięcy (wydaje się, że czekała na to, by inni wolnomyśliciele zajęli stanowisko w tej kwestii) była zdecydowana: zarzuciła Seaverowi, że zachowuje się jak osoba religijna - broniąc jednej religii przeciwko drugiej, a nie bezstronny krytyk wszelkiej religii. Uniwersalizm nie powinien, zdaniem Rose, znajdować większego uznania w oczach Seavera jako religia bardziej nowoczesna. Co więcej, stwierdziła Ernestyna Rose, judaizm przypomina nie tylko uniwersalizm, ale i deizm Thomas Paina i Thomasa Jeffersona. Odnosząc się do zarzutów stawianych Żydom, pisała, że Żydami kierują takie same prawa, jak całą ludzką naturą, a że przez wieki byli barbarzyńsko traktowani i śmiertelnie prześladowani, więc ich rozwój przebiegł tak, jak pozwolił im świat, w którym mieszkali. W polemice z Seaverem Ernestyna Rose zdaje się zajmować to samo stanowisko, jakie krytykuje u przeciwnika: obrończyni jednej religii przeciwko drugiej, co jest charakterystyczne w wypowiedziach wielu osób o naturze buntowniczej, że wchodzą na punkt widzenia i odczuwania drugiej strony. Nie omieszkała również zapytać złośliwie Seavera, dlaczego skoro biblijni Żydzi są tak okrutni, a ich Bóg bezlitosny i krwawy, nie oskarża o to samo chrześcijan, którzy przecież zaakceptowali Biblię hebrajską jako swoją własną. Horacy Seaver wykazał się takim chorobliwym ateizmem w którym demagogie rasistowskie i awersje do wszelkich światopoglądów religijnych biorą górę nad faktami historycznymi i zdrowym rozsądkiem. 

Pozostając jednak w zgodzie ze swoimi przekonaniami, Ernestyna Rose stwierdza, że judaizm nie podoba jej się bardziej niż jakakolwiek inna religia, a jego zaletą jest to, że nie jest religią misyjną i czci tylko jednego Boga, a nie aż trzech jak chrześcijaństwo. Horacy Seaver skomentował odpowiedź Ernestyny Rose stwierdzeniem, że uniwersaliści nie wierzą w trójcę świętą i że znacznie więcej uniwersalistów niż Żydów stało się ateistami. Na replikę Ernestyny Rose, że pomiędzy wolnomyślicielami można znaleźć wielu Żydów, Horacy Seaver odpowiedział, że nie zna żadnego, zna natomiast dwóch byłych członków kościoła uniwersalistów. Kończąc polemikę Horacy Seaver stwierdził, że Ernestyna Rose okazała się bardziej przywiązana do judaizmu niż mu się wydawało. Niesprawiedliwość stawianych Ernestynie Rose zarzutów ocenić można, analizując wystąpienia jej współtowarzyszek z ruchu feministycznego, które wielokrotnie powoływały się na Biblię, uzasadniając wynikającą z niej równorzędną wobec mężczyzny pozycję kobiety. Religijne poglądy w ich przypadku nie stanowiły żadnego obciążenia ani nie były przedmiotem krytyki, a jedynie pokazywały biblijne prawdy i błędy kościołów nie aprobujących w pełni nauk biblijnych na temat kobiety. Nie jest jasne, czy w obronę Żydów włączyła się Ernestyna Rose jako działaczka na rzecz równouprawnienia wszystkich ludzi, czy też po prostu jako Żydówka o światopoglądzie kabalistycznym. Jednak istotne wydaje się, w jakim stopniu jej działalność wynikała z wizji świata, która nie odrzuca judaizmu, a o wiedzy tajemnej nie mówi, bo kabaliści zwykle nie afiszują się swoimi mistycznymi badaniami i doświadczeniami. 

Jednym z nakazów płynących z religii mojżeszowej oraz z mistycznej kabbalah - niektórzy uważają, że najważniejszym - jest „tikkun olam” - „naprawa świata” lub "uzdrowienie świata". Wiąże się on z przedstawioną w Torze wizją stworzenia świata przez Elohim Boga i obietnicą zaprowadzenia Królestwa Bożego na Ziemi. Pojęcie to po raz pierwszy w zachowanych dokumentach pojawia się w pochodzącej z II wieku e.ch. modlitwie „Alejnu” (Powinniśmy). W trzynastowiecznym komentarzu do „Alejnu” David ben Yosef Abudraham wyjaśnia, że Boża Obecność (Szekinah) zagości na powrót na świecie, kiedy zniknie zeń nieprawość, co współcześnie rozumieć można jako eliminację biedy i nierówności społecznej, eliminację wyzysku kapitalistycznego i chrześcijańskiej inkwizycji.  Termin został spopularyzowany przez ruch kabalistyczny, który w ten sposób chciał włączyć człowieka do działań mających służyć przyspieszeniu przyjścia Mesjasza, Zbawiciela. „Tikkun olam” jest więc obowiązkiem uzdrowienia, naprawy i transformacji świata nałożonym przez Elohim Boga, jest zaproszeniem do wspólnego działania na rzecz przywrócenia porządku sprzed katastrofy „rozbicia naczyń” (3). W Misznie powiedzenie mip'nei tikkun ha-olam oznacza poświęcenie się dla słusznej sprawy naprawiania, uzdrowienia i transformacji świata, a ostateczne l'takken olam b'malkhut Shaddai oznacza, że świat jest doskonały pod władzą Boga Wszechmogącego (El Szaddai). 

Wzorcowe Osiedle Wspólnotowe Roberta Owena - Nowa Harmonia
Nie wydaje się przypadkowe zaangażowanie Ernestyny Rose w ruchy na rzecz poprawienia sytuacji najsłabszych: wdów, sierot i cudzoziemców (przybyszów, obcych). Mówiąc dzisiejszym językiem, grupy najbardziej zagrożone wykluczeniem społecznym są wskazywane w Torze jako podlegające szczególnej ochronie. Praca na rzecz „sprawiedliwości społecznej” - bo tak można wyrazić hasło „tikkun olam”, przyciąga Żydów od wieków do wszystkich ruchów na rzecz polepszenia ludzkiej doli, na rzecz grup wykluczonych czy prześladowanych. Ernestyna Rose była jedną z wielu osób pochodzenia żydowskiego zaangażowanych w walkę o poprawę świata, o naprawę ludzkości. Jedną z wielu osób, lecz bodaj pierwszą kobietą, Polką i Żydówką, która tak mądrze, dzielnie i z takim zaangażowaniem broniła praw wszystkich ludzi wszędzie, „gdziekolwiek mamy do czynienia z istotą zwaną człowiekiem” i doznawaną przez człowieka krzywdą. Jest to priorytet w tradycyjnych systemach postępowej mistyki i duchowości ludów semickich, gdzie mistyka i kabała nie oznacza jakiś guseł tylko oznacza walkę o przemianę świata na lepsze, likwidację niewolnictwa, wyzysku, nędzy, analfabetyzmu, represjonowania z powodu koloru skóry, rasy, narodowości czy wyznania religijnego. Jednocześnie piętnuje się przyczyny wszelkiego zła i nieszczęść, piętnuje niegodziwość polityków czy duchownych panujących wyznań religijnych. 

Wkrótce po osiedleniu się w Stanach Zjednoczonych Ernestyna Rose zaczęła podróżować po całym kraju z wykładami na temat abolicjonizmu, równouprawnienia kobiet, tolerancji religijnej i edukacji publicznej. Jej wystąpienia często łączyły te zagadnienia, gdyż np. przeciw równouprawnieniu kobiet wysuwano argumenty natury religijnej: "Czy mówicie mi, że Biblia jest przeciwna naszym prawom? Na to ja mówię, że nasze roszczenia nie opierają się na książce napisanej nie wiadomo kiedy i przez kogo. Czy mówicie mi, co Paweł lub Piotr mówią na ten temat? Na to znowu odpowiadam, że nasze roszczenia nie opierają się na niczyich opiniach, nawet jeśli są to opinie Piotra lub Pawła... Jeżeli książki i opinie, niezależnie od kogo pochodzą, są w opozycji do praw człowieka, to są niczym innym niż martwymi literami." 

Jej wykłady spotykały się z różnym przyjęciem, szczególną wrogość wobec niej okazywali właściciele niewolników, np. po wykładzie w Charleston (Wirginia Zachodnia) na rzecz zniesienia niewolnictwa, z trudem opuściła bezpiecznie miasto. W 1855 roku nawołująca do tolerancji religijnej Ernestyna Rose została przez jedną z lokalnych gazet w Bangorze (Maine), określona jako "kobieta – ateistka... tysiąckrotnie bardziej upadła niż prostytutka". Po opublikowaniu jej odpowiedzi w konkurencyjnym tytule, jej wykład zgromadził niezwykle liczną publiczność. Od początku pobytu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej Ernestyna Rose nawiązała współpracę z Pauliną Kellog Wright Davis i Elizabeth Cady Stanton. Odegrała kluczową rolę w uchwaleniu w stanie Nowy Jork Married Women's Property Act z 1848 roku, zgodnie z którym kobiety miały prawo do zachowania swojej własności po wyjściu za mąż. Ernestyna Rose wydatnie przyczyniła się również do przyjęcia w 1854 roku w stanie Nowy Jork prawa, które zrównywało prawa rodzicielskie kobiet z prawami mężczyzn, co jak na owe czasy w światku chrześcijańskim baptystyczno-katolickich USA było rewolucją społeczną. 

Rose brała udział i przemawiała na wielu konferencjach i konwentach, m.in. pierwszym narodowym zjeździe niewierzących, Biblijnym Zjeździe w Hartford, Konwencie Praw Kobiet w Tabernacle, dziesiątym Narodowym Konwencie Praw Kobiet w Cooper Institute w Nowym Jorku, Krajowym Konwencie Praw Kobiet w Albany (stan Nowy Jork). Ernestyna Rose została wybrana przewodniczącą Narodowego Konwentu Praw Kobiet w październiku 1854 roku, pomimo obiekcji dotyczących jej rzekomego ateizmu czy raczej braku wiary w antyludzkie przepisy przypisywane Bogu przez ignorantów. Jej kandydatura otrzymała mocne poparcie od Susan B. Anthony, która zadeklarowała, że "każda religia – i brak religii – powinny mieć równe prawa na mównicy". W 1869 roku, gdy formalnie podupadła na zdrowiu, zdecydowała się na powrót do Wielkiej Brytanii. Susan B. Anthony zorganizowała jej i mężowi przyjęcie pożegnalne, na którym zostali hojnie obdarowani przez przyjaciół i zwolenników Ernestine Rose, wliczając w to pokaźną sumę pieniędzy. Po 1873 roku, gdy stan jej zdrowia się poprawił, włączyła się w kampanię brytyjskich sufrażystek na rzecz przyznania kobietom praw wyborczych – m.in. uczestniczyła w Konferencji Ruchu na rzecz Praw Wyborczych dla Kobiet w Londynie oraz przemawiała w Edynburgu na dużym zgromadzeniu publicznym. 

W 1883 Susan B. Anthony oraz Elizabeth Cady Stanton odwiedziły Ernestynę Rose w Londynie i bezskutecznie próbowały namówić ją do powrotu do Ameryki, do USA. Ernestyna Rose nieustępliwie odmówiła, zajmując się wówczas wspieraniem londyńskich i brytyjskich wolnomyślicieli, ruchu wyzwolenia kobiet oraz spitytualistów i okultystów. Powróciła także do początkowych ideałów Braterstwa Ludzi oraz socjalizmu opartego na duchowości, bez których zbytnio ateizujące w sposób chorobliwy ruchy w USA odnosiły rozliczne porażki, chociaż niektóre prawa społeczne udawało się wywalczyć. Zmarła w Brighton, w Anglii 4 sierpnia 1892 i została pochowana obok ukochanego męża William'a Rose na cmentarzu Highgate Cemetery w Londynie. Owenizm rozumiany jako duchowa, społeczna i polityczna rewolucja na pewno nie był pozbawiony istotnych pierwiastków duchowych, których późniejsi materialiści dialektyczni chcieli się pozbyć z filozofii naprawiania i transformowania świata na lepszy. Robert Owen wiele razy twierdził, że socjalizm bez Boga i praw boskich jest niemożliwy, co ówcześnie było powszechnym poglądem wśród wolnomyślicieli, różokrzyżowców, okultystów, masonów, kabalistów i większości natchnionych postępowców, w tym owenistów, odrzucających dziki wyzysk kapitalizmu kojarzonego z inkwizycyjnym konserwatyzmem i zepsutym moralnie ortodoksyjnym klerem zarówno żydowskim jaki chrześcijańskim. 

Tendencja do pomijania związków Ernestyny Rose z semicką kabalistyką czy pomijanie związków Roberta Owena z tradycjami okultystycznymi czy ezoterycznymi należy do zboczeń umysłowych uprawianych przez skrajnie ateistyczną propagandę dialektycznych marksistów i nie jest to ani zdrowe, ani racjonalne, a też naukowe. Jest za to demagogiczne, a warto pamiętać, że wszyscy wierzący inaczej oraz doświadczający Boga inaczej niźli ortodoksja religijna często byli dopisywani na siłę do niewierzących. Można jedynie pisać o tym, że Ernestyna Rose nie podzielała pewnych ultra ortodoksyjnych zapatrywań na religię i wiarę jakie pokutowały w jej środowisku, ale była wyraźnie otwarta na luźniejsze i swobodniejsze filozoficznie rozważania okultystów i kabalistów, w tym szczególnie owenistów. Robert Owen należał bowiem do tych rewolucyjnie uduchowionych ludzi, którzy dążyli do porzucenia egoizmu, niewolniczego wyzysku i naprawy świata oraz relacji międzyludzkich w duchu prawdy i wspólnego dobra, do porzucenia kapitalistycznego zwyrodnienia i ustanowienia międzyludzkiej harmonii z naturą oraz z Bogiem. Duchowy racjonalizm Roberta Owena był tym, co bardzo zafascynowało Ernestynę z Piotrkowa Trybunalskiego i w czym trwała razem ze swoim mężem aż do śmierci, a co bywało przyczyną ataków chorych głów, zarówno tych nawiedzonych złośliwym ateizmem jak i tych fanatycznie inkwizycyjnie religijnych czy raczej religianckich, gdzie religianctwo to bardziej popłuczyny po religii niźli religia sama w sobie. Wielkie ideały owenistów ciągle czekają na tych, którzy praktycznie wdrożą je w swojej społeczności, ale społeczność musi być duchowo i moralnie dojrzała do przejrzystej i uczciwej spółdzielczości, do życia w warunkach równego, sprawiedliwego podziału wypracowanych dóbr. Owenizm nie jest utopią, gdyż jest oparty na duchowych zasadach i prawach boskiej sprawiedliwości, którą ludzie wypaczają. Utopią okazał się marksizm i leninizm oraz marksistowski racjonalistyczny polpotyzm czy maoizm oparte na ateizmie. Czas wrócić do owenizmu i rozpoczać kształcenie kadr wedle okultystycznych zasad duchowości społecznej, harmonii z przyrodą oraz harmonii z objawionymi prawami danymi przez Boga, a uniwersalnie obecnymi w każdej poważniejszej tradycji religijnej jako jej pierwowzór. 

Na słowa i pojęcia jako ideały patrzymy także od strony psychologii matematycznej którą potocznie nazwano numerologią, a w kabalistyce gematrią. Słowo socjalizm jako nośnik idei sprawiedliwości społecznych jest w wartościach numerologicznych lepsze niż słowo owenizm, gdyż socjalizm w Nous mający wibrację (999) i końcową (9) pokazuje, że jest pojęciem niosącym ideał doskonałości społecznej. W każdym języku, a szczególnie w odmiennych systemach pisma, oczywiście słowa istotne, jako inaczej pisane, trzeba na nowo analizować gruntownie z punktu ich kabalistycznej czy okultystycznej przydatności, inaczej mówiąc podatności na wypaczenia. W języku polskim, słowo w pisowni i brzmieniu "socjalizm" jest bardzo dobrym nośnikiem dla tworzenia systemu społecznego wysokiej jakości i wysokiej doskonałości. 


1. W źródłach znajdujemy różne brzmienia jej rodowego nazwiska: Piotrkowska, Pieterkowska, Polowska, Sigismund, Susmund.

2. Podczas debaty na Konwencji Biblijnej w Hartford w 1853 roku Ernestyna głosiła:
"Prawa człowieka zawierają prawa wszystkich ludzi, nie tylko mężczyzn ale i kobiet, nie tylko białych ale i czarnych. Gdziekolwiek mamy do czynienia z istotą nazywaną człowiekiem (...) jej prawa powinny być przestrzegane bez względu na płeć, narodowość, rasę. Jedynie ignorancja, przesądy i tyrania (...) pozbawiają jej tego."

3. Szewirat ha-kelim (hebr. rozbicie naczyń). W tradycji tzw. Kabały luriańskiej idea wyjaśniająca pochodzenie zła. Zakłada ona, że pierwotna harmonia uniwersum została zakłócona i w pewnym momencie nastąpiło „rozbicie naczynia”, w którym przechowywane było Boskie miłosierdzie. Skorupy tego naczynia, zwane klipot, to materia będąca nosicielem zła, ale zagubione są w nich także „iskry świętości”. Kiedy wszystkie iskry zostaną wyłowione z tej złej w swej naturze materii klipot i wrócą do Boga, nastąpi powrót Boskiego porządku. Będzie to czas przyjścia Mesjasza. 

Typowy zapis angielski personaliów: Ernestine Louise Rose lub Ernestine Louise Polowsky 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz