czwartek, 28 września 2017

Jacek Międlar - ex ksiądz skazany za obrazę

Sąd skazał ex-księdza katolickiego Jacka Międlara! Były ksiądz ukarany za znieważenie posłanki partii Nowoczesna! 


Zaledwie sześć miesięcy ograniczenia wolności, z obowiązkiem wykonywania prac społecznych – taką karę otrzymał były czy w zasadzie zawieszony ksiądz Jacek Międlar, który groził i znieważył posłankę Nowoczesnej Joannę Scheuring-Wielgus. W dniu 27 września 2017 został skazany przez sąd w trybie karnym. Ksiądz kryminalista Jacek Międlar sam "pochwalił się" wyrokiem na Twitterze. Zaznaczył, że będzie się odwoływał od wyroku kryminalnego. 


W sierpniu 2016 roku nazwał Joannę Scheuring-Wielgus, posłankę Nowoczesnej, konfidentką, zwolenniczką zabijania i islamizacji. Dodał, że kiedyś na takie jak ona znajdowano brzytwy. Pierwsza rozprawa przeciwko paranoicznemu kryminaliście księdzu Międlarowi odbyła się w czerwcu 2017. Ksiądz Jacek Międlar nie okazywał skruchy przed sądem. Przeciwnie. Z kolei pod sądem urządzono seans nienawiści. Zgromadzili się tam sympatycy owego księdza katolickiego pełnego kościelnego i wojtyłowego jadu nienawiści. Odśpiewali katolickie pieśni maryjne, jako hipokryci skandowali słowa patriotów "Bóg, Honor, Ojczyzna", a oprócz flag mieli na sobie t-shirty z treścią tweeta sekciarskiego księdza katolickiego Jacka Międlara. 

– Po niesławnym tweecie pana Międlara o brzytwie, zaczęłam dostawać pogróżki, z groźbami śmierci włącznie. Nasilają się one po jego wystąpieniach medialnych na mój temat. Mam wrażenie, że od czasu, gdy złożyłam zawiadomienie do prokuratury na kazanie, które ksiądz Międlar wygłosił dla nacjonalistów w białostockim kościele, ma jakąś obsesję na moim punkcie – mówiła prasie posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus. 

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście uznała, że doszło do publicznego nawoływania do zabójstwa oraz groźby, która wzbudziła u pokrzywdzonej uzasadnioną obawę, że zostanie spełniona. Art. 255 par. 2 Kodeksu karnego przewiduje karę do trzech lat pozbawienia wolności za "publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni". Według art. 190 kk, kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa - jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że zostanie spełniona - podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. 

Wykonanie wyroku ma polegać na wykonywaniu prac społecznych w wymiarze 30 godzin w miesiącu. Wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia jest nieprawomocny, a Międlar i jego obrońca zamierzają składać apelację. Z wyroku zadowolona jest poszkodowana w sprawie Joanna Scheuring-Wielgus. - Wyrok mnie satysfakcjonuje. Nie było moim celem karanie kogokolwiek. Chciałam zwrócić uwagę opinii publicznej na hejt w internecie i to się udało. — powiedziała posłanka w rozmowie z Onet.pl. 

niedziela, 24 września 2017

Policja gwałci i katuje kobiety

Policja torturuje, gwałci i fałszywie oskarża kobiety 


Zaledwie 26-letnia Monica jest matką czwórki dzieci. Dwa lata wcześniej, w 2013 roku została zgwałcona przez sześciu policjantów, jej narządy płciowe porażono za pomocą elektrowstrząsów, była duszona i podtapiana. A gwałcenie przez policjantów i przypalanie paralizatorem waginy to nie wszystko. Monikę zmuszono, by oglądała jak torturowani i gwałceni byli jej mąż i brat. W ten sposób funkcjonariusze chcieli, by przyznała się, że należy do zorganizowanej grupy przestępczej. 


Kobieta niczym nie zawiniła, a do tego nie było nakazu zatrzymania, a jej kartoteka była całkowicie czysta. Monika została wybrana przez policyjnych bandytów, tak jak setki innych kobiet w Meksyku, by odpowiedzieć za zbrodnie, których nie mogła nigdy popełnić. Dnia 12 lutego 2013 roku policjanci weszli czy raczej brutalnie włamali się do jej domu w Torreon, w stanie Coahuila na północy Meksyku. Brutalnie odebrali ją dzieciom i razem z mężem i bratem zabrali na posterunek gwałcicielskiej policji państwowej. Tam cała trójka przeszła przez piekło gwałcenia i bestialskiego torturowania dokonane przez policjantów. Monikę duszono za pomocą plastikowej torby, zanurzano jej głowę w wiadrze pełnym wody, przypalano paralizatorem. 

Po kilku godzinach tortur wszyscy mieli trafić do urzędu prokuratora federalnego. Mąż Moniki nie przeżył. Zmarł na jej rękach w wyniku gwałtów i obrażeń, których doznał z rąk policjantów, tak bandycka bywa policja państwowa w państwach kapitalistycznych czy jak kto woli liberalno-demokratycznych. Ona sama musiała podpisać sfałszowane zeznania, które jasno świadczyły o tym, że przyznaje się do bycia członkinią kartelu narkotykowego. 

Sprawa kobiety nie pozostała bez echa, bo na szczęście włączyły się w nią organizacje chroniące prawa człowieka. Meksykańska Krajowa Komisja Praw Człowieka w sierpniu 2014 roku sporządziła raport, który potwierdzał, że Monica jest ofiarą tortur i gwałtów dokonanych przez policjantów bandytów. Żaden z jej oprawców do 2016 roku nie został jeszcze pociągnięty do odpowiedzialności. Kobieta wciąż pozostaje w więzieniu w oczekiwaniu na wyrok. Aktualnie może liczyć tylko na to, że Komisja nie przestanie o nią walczyć ze zwyrodniałym systemem w którym policyjni bandyci mają zbyt wiele uprawnień i brak nadzoru nad działalnością zbrodniczych gangów policyjnych. Minimum to zakaz przesłuchiwania bez adwokata i działaczy obrony praw człowieka - i to nie tylko w dzikich krajach takich jak Meksyk. 

To jednakże tylko jedna z mniej brutalnych historii, jakie wydarzyły się w ostatnim czasie w Meksyku, kraju demokracji liberalnej - takiej same jak Polska, gdzie coraz częściej słyszymy o mordowaniu dokonywanym przez policjantów w czasie zatrzymań i przesłuchań. Wstrząsający raport opublikowało w 2016 roku Amnesty International, które przesłuchało ponad 100 kobiet w kraju, oczywiście po zebraniu wiarygodnych materiałów o zbrodniach policji. 

poniedziałek, 4 września 2017

Gurmeet Ram Rahim Singh skazany

Gurmeet Ram Rahim Singh - przywódca sikhijskiej sekty skazany za gwałty 


Co najmniej 41 osób zginęło, a kilkaset zostało rannych w piątek 25 sierpnia 2017 roku i w dniach następnych podczas zamieszek w stanach Harijana i Pendżab na północy Indii. Manifestacje wywołało skazanie za rzekomy gwałt popularnego muzycznego i filmowego gwiazdora oraz przywódcy sikhijskiej sekty charytatywno-religijnej, kaznodziei i biznesmena podobnego do polskiego Tadeusza Rydzyka z Torunia, a indyjska prasa nazywa go "Ojcem Dyrektorem". Zamieszki wybuchły też w Delhi - stolicy Indii. Mężczyźnie groziło minimum siedem lat więzienia. Ostatecznie został skazany na 20 lat więzienia o obostrzonym rygorze, po 10 lat za każdy z dwóch gwałtów. Tysiące jego zwolenników i fanów pojawiło się na ogłoszeniu wyroku gdzie został uznany za winnego gwałtów w dniu 25 sierpnia 2017. Twierdzą, że jest niewinny. Sikhizm to religia opierająca się na islamie salafickim i w pewnym stopniu na elementach indyjskich tradycji, niejako próba kompilacji islamu z niektórymi nurtami religii Indii (dżainizm). 



Podczas zamieszek 25 sierpnia 2017 po uznaniu za winnego, w mieście Panchkula (czyt. Pańćkula) koło Czandigarh zwolennicy skazanego Ojca Dyrektora Gurmeeta Ramy Rahima Singha pseudonim "Insaan" podpalali budynki, wywracali i palili samochody oraz atakowali ekipy telewizyjne transmitujące protest w sposób bezrefleksyjny. Do rozpędzenia tłumu wysłano 15 tysięcy policjantów i wojskowych z formacji paramilitarnych. Policja próbowała użyć armatek wodnych, by rozpędzić agresywny tłum fanów Ram Rahima Singha. Rzecznik Ojca Dyrektora, przywódcy sekty zaapelował jednakże o zachowanie spokoju. Jak podał "Hindustan Times", w Panchkuli zginęło co najmniej 29 osób. Agencja AP poinformowała także o setce rannych. Protesty dotarły także do Delhi, gdzie podpalono kilka autobusów oraz dwa puste wagony kolejowe. W kilku dzielnicach tymczasowo zakazano zgromadzeń publicznych. Prawie 1000 członków grupy Singha zostało zatrzymanych, ponad 500 aresztowanych, a jak wiadomo sikhowie znani są z krewkich i wojowniczych zachowań. Sikhizm to religia z pogranicza hinduizmu i islamu, w której główne filary wiary zaczerpnięte są z islamu. 

Dziesiątki samochodów spłonęło, a zakrwawione ciała wyścielały główne drogi, zaś telewizje pokazywały na żywo, jak personel medyczny z pośpiechem przenosi rannych z karetek na wózki inwalidzkie i nosze. Sam Ojciec Dyrektor Gurmeet Ram Rahim Singh po ogłoszeniu wyroku zaapelował do swoich zwolenników o zachowanie spokoju. Jeden z jego prawników powiedział, że jego klient „jest niewinny i jego zwolennicy mieli wszelkie prawa, by wyrazić swoje oburzenie”. W celu zapobieżeniu dalszej eskalacji przemocy odwołano około 500 pociągów, którymi mogliby przyjechać zwolennicy rzekomo "świętego męża" sikhijskiego uniwersalizmu religijnego.