sobota, 7 marca 2015

Gliwice - ksiądz pali trawkę z dziećmi

Moralny skandal w Gliwicach! Ks. Łukasz K. niedawno wyświęcony wikary palił marihuanę z dwójką ministrantów. Nakryto go z chłopcami 23 lutego 2015 roku przy ul. Podlesie w Gliwicach. W seacie, w którym raczyli się trawką, było ciemno od oparów. Skandal o tyle większy, że wikary jest synem byłego prezydent Bytomia, co pokazuje przestępcze powiązania rodzinne polityków z klerem. Łukasz K. mocno się zestresował, gdy patrolujący policjanci nakryli go z młodymi ministrantami: Janem K. (17 l.) i Mikołajem J. (16 l.) na paleniu marihuany czyli popularnej w Polsce trawki. Przy nich znaleziono 2,4 grama narkotyku, który stosowany pod kontrolą lekarską w niektórych chorobach może być także skutecznym lekiem. Wszyscy zostali zatrzymani na 48 godzin. Ksiądz wikary Łukasz K. świecenia katolickie kapłańskie przyjął w maju 2013 roku będących jednym z agresywnych rusofobów i inkwizycyjnie agresywnych internautów zwalczających konkurencję religijną katolicyzmu. Jest księdzem w katolickiej Parafii św. Bartłomieja w Gliwicach. Do poniedziałku uczył też religii w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 4 w tym mieście. Widać wyraźne zaburzenia umysłowe u palaczy marihuany, bo aby nie zauważyć zbliżającego się do samochodu na uboczu pod lasem patrolu policji, trzeba być wyjątkowo zaćpanym i mieć zniszczony mózg... 

Ksiądz wikary Łukasz K. Gliwice
26-letni wikary z parafii św. Bartłomieja w Gliwicach miał taki kontakt z młodzieżą, że... razem z nastolatkami palił marihuanę! Młody ksiądz wraz z 16-latkiem i 17-latkiem siedzieli w starym Seacie Ibizie tuż przy lesie na obrzeża miasta. Policjanci patrolujący postanowili skontrolować samochód, a gdy otworzyli drzwi, wprost uderzył ich dym z palonej trawki. Cała trójka wpadła więc jak śliwka w kompot. Wszyscy zostali zatrzymani i przesłuchani, bo policjanci znaleźli przy nich 2,4 g marihuany. Będą odpowiadać za posiadanie narkotyków, za co może grozić im do 3 lat za kratami. Jednak odpowiadać przed sądem będą tylko 26-letni wikary i 17-latek, najmłodszy z całej trójki został zwolniony do domu. W środę 25 luty 2015 ksiądz został doprowadzony do prokuratury w Gliwicach. Przyznał się do wszystkiego. Ponoć był załamany. Nic dziwnego, w końcu jest synem byłego prezydenta Bytomia i księdzem, który ma być moralnym wzorem! – Wikary dostał dozór, zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe w kwocie 500 złotych. Ma też zakaz wykonywania zawodu nauczyciela - powiedział Piotr Żak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Zarzuty usłyszał również Jan K. – 17-letni ministrant. Najmłodszy – Mikołaj J. (16 l) odpowie przed sądem rodzinnym. Kuria Diecezjalna w Gliwicach na razie nie podjęła decyzji co do dalszej posługi wikarego. Czekają na efekty śledztwa. Na parafii księża również nabrali wody w usta. Nic nie wiadomo na razie o tym, czy palenie trawki miało być tylko grą wstępną do typowych efebofilskich molestowań seksualnych, co jest częstym zjawiskiem wśród kapłanów katolickiej sekty na całym świecie. 


Ks. Marcin Królik z gliwickiej kurii 23 lutego 2015 roku stwierdził, że: „Zarzuty karne nie zostały postawione, ale potwierdzamy, że wiemy o kogo chodzi. Kroki z naszej strony są natychmiastowe, ta osoba utraciła możliwość nauczania w szkole” podaje prokatolicki portal dziennikzachodni.pl. Ksiądz katolicki, który zamiast ewangelizować młodzież palił z nią marihuanę jest duchownym od niecałych dwóch lat. Parafia św. Bartłomieja w Gliwicach jest jego pierwszą, a jako młody wikary pokazał że ochoczo wrasta w toksyczne i z gruntu od 1700 lat na różne sposoby przestępcze środowisko katolickiego kleru watykańskiego. Na pytanie dotyczące wydalenia ze stanu duchownego, przedstawiciele kurii gliwickiej są ostrożni. – Trzeba poczekać na zarzuty prokuratury. Jednak wydalenie ze stanu duchowego dotyczy najpoważniejsze przestępstwa. Tutaj byłbym delikatny, konsekwencje powinny być adekwatne do zdarzenia. Zawieszenie w czynnościach, nie jest jednak wykluczone. Trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z ludzka tragedią – dodaje ks. Królik. Kościół katolicki w całej swojej historii nie spieszył się z usuwaniem patologii ze stanu duchownego, bo przestałby istnieć. 

Parafia katolicka św. Bartłomieja - Gliwice
Palenie marihuany, chociaż czasem może działać leczniczo pod kontrolą lekarską, często może być groźne dla zdrowia psychicznego. Coraz więcej osób, które sięgają po ten narkotyk, ma początki psychozy, a z czasem, po wielu latach używania "zioła", poważne zaburzenia umysłowe. Do czego może doprowadzić palenie "trawki" dochodzą zespoły badawcze w kolejnych państwach świata. Marihuana znana jest z jednej strony ze swoich uspokajających i rozanielających właściwości. W Polsce od lat debatuje się nad jej legalizacją. Wbrew pozorom jednak "trawka" nie jest całkiem bezpiecznym narkotykiem. Najnowsze badania z Londynu na rok 2014 dowodzą, że palenie szczególnie mocniejszych odmian marihuany powoduje psychozy. Osoby, które palą marihuanę regularnie, są trzykrotnie razy bardziej narażone na wystąpienie psychozy, stanów paranoidalnych lub paranoicznych, niż osoby, które jej nawet nie próbowały lub próbowały okazjonalnie na zasadzie pojedynczego epizodu. Psychoza będąca skutkiem częstego, w sumie nadmiernego zażywania marihuany to choroba powodująca silne halucynacje i urojenia. Cierpiący na psychozę bardzo często okaleczają się, a nawet popełniają samobójstwo. Twierdzą, że zmusiły ich do tego głosy w głowie, które mylą z intuicją oraz wiedzą. W Anglii i Walii aż milion nastolatków przyznaje się do palenia marihuany, z czego około 300 tysięcy bywa hospitalizowanych z powodu zaburzeń psychotycznych w zakładach psychiatrycznych. Obecnie "trawka" jest zwykle czterokrotnie silniejsza niż ta, którą paliły starsze pokolenia. Według tamtejszych władz, każdy młody człowiek powinien znać zagrożenia, wiążące się z paleniem marihuany, gdyż co trzeci palacz nałogowy marihuany trafia z psychozą na leczenie psychiatryczne i staje się niezdolnym do życia w społeczeństwie. 

Sekta pali trawkę - wikary Łukasz K z ministrantem
- Łukasz K. usłyszał zarzut posiadania środków odurzających oraz udostępniania ich osobom małoletnim. Przyznał się do zarzucanych mu czynów. Grozi mu do 8 lat więzienia, ale wiadomo, że kara jest dostosowana do charakteru czynu i społecznej szkodliwości - informuje prok. Piotr Żak z gliwickiej prokuratury okręgowej. Wobec księdza sekty katolickiej na wniosek gliwickiej kurii  sekty zastosowano bardzo łagodny środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego oraz poręczenia majątkowego w wysokości zaledwie 500 złotych. Decyzją prokuratury, został również zawieszony w wykonywaniu zawodu nauczyciela. Wierni katolicy z parafii piszą w internecie tak: "Dla mnie on już nie powinien być księdzem, ten człowiek ma inny cel niż nauki o Bogu. Trudno takie jest życie niech sobie pali to paskudztwo ale niech innych do tego nie nakłania. Jestem ciekawy kto poręczył za niego taką wysoką kwotę. Być może potrzebny był w tej sytuacji przewodnik duchowy, pilnujący, aby z jednego lub drugiego młodego kleryka nie wyrósł zapruty gandzią menel." Brak przewodnictwa duchowego w katolicyzmie i chrześcijaństwie to niestety poważniejszy problem, bo księża są bardziej urzędnikami politycznymi Watykanu jako przedłużenia Cesarstwa Rzymskiego, a nie osobami realnie duchownymi...  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz