sobota, 5 października 2013

Pedofile w sutannach 2013

Pedofile w sutannach 

Polskie i zagraniczne media od końca sierpnia i początku września 2013 roku opisują ze szczegółami historię polskich księży pedofilów z Dominikany - proboszcza i kapelana policji Wojciecha Gila i arcybiskupa Józefa Wesołowskiego, papieskiego nuncjusza. Całą Polskę obiegły informację o dewiacjach duchownych, którzy kazali małym chłopcom tańczyć przed nimi w bikini, grożąc im pistoletem, lub nakłaniali biedne dzieci do prostytucji w zamian za całkiem spore pieniądze. 

W polskich mediach praktycznie nie ma tygodnia, aby nie pojawiła się informacja o przestępstwach popełnianych przez duchownych, co oznacza przynajmniej 52 ujawnione w mediach skandale pedofilskie w kościele katolickim rocznie, a 520 przez 10 lat. W ostatnich dniach września 2013 roku głośno było o księdzu Jacku S., któremu prokuratura postawiła 17 zarzutów zaczynając od innych czynności seksualnych, poprzez nadużycie zależności i gwałt, na nakłanianiu do aborcji kończąc. 

Według zeznań jednej z ofiar, ksiądz kapelan policji i proboszcz w Juncalito na Dominikanie - Wojciech Gil zabierał chłopców z haremu ministrantów na wycieczki do Polski, pod pozorem nauki udzielania pierwszej pomocy, ale w zamian za seks oralny i doodbytniczy. Bez skrępowania zabierał chłopców do domu swojej matki i chełpił się „pomocą”, jaką udzielał dzieciom. Nie jest to pierwszy przypadek, gdy na jaw wychodzą seksualne przestępstwa polskich księży pedofilów, znanych ze swych misjonarskich zboczeń na całym świecie, a szczególnie w państwach - rajach pedofilskich. 


Ciągle docierają do naszego Bractwa, a także do innych Ruchów Antypedofilskich i organizacji, kolejne historie księży zwyrodnialców dręczących dzieci. Na szczęście w Polsce rozpoczęła się już rewolucja, zerwano tematy tabu związane z katolickim kościołem i pewne niewielka jeszcze część dorosłych dziś ofiar znajduje w sobie siłę, aby opowiedzieć swoją historię i uchronić kolejne dzieci przed nachalnymi duchownymi. Niestety niektóre ofiary załamały się całkowicie, nie mogły poradzić sobie z tą traumą i popełniły samobójstwo, inne siedzą w szpitalach psychiatrycznych gdzie są wyniszczane psychotropami przez katolickich, reżymowych psychiatrów. 

W drugiej połowie 2013 ruszył pierwszy medialnie nagłaśniany w Polsce proces, w którym ofiara księdza pedofila domaga się odszkodowania od katolickiej diecezji, chociaż pierwszym który głośno mówił o odszkodowaniach za pedofilskie molestowanie w Polsce był w 1996 roku Mohan Ryszard Matuszewski. Kościół katolicki zapewnia, że nie zamierza płacić odszkodowania, chociaż szpitale płacą pacjentom za błędy konkretnych lekarzy czy pielęgniarek i nie ma powodu aby kościół nie płacił wysokich odszkodowań swoim uciemiężonym przez księży ofiarom. Ksiądz katolicki, którego proces dotyczy został skazany w innym procesie na 2 lata więzienia, jednak nie przebywa w nim, gdyż „nie pozwala mu na to słaby stan zdrowia”, co jest absurdem skatoliczałego wymiaru (nie)sprawiedliwości. 

Media głównego nurtu donosiły o odnalezieniu księdza Wojciecha Gila, który jest poszukiwany listem gończym Interpolu, gdyż został oskarżony o gwałt na Dominikanie, jednak nie podały, że jako pierwsi wyśledzili Gila pedofila dziennikarze Tygodnika NIE. Sukces przypisał sobie Super Express, a wystarczy porównać daty publikacji, aby mieć jasność w temacie. Policja nie zatrzymała pedofila, a jedynie go pouczyła, bo to przecież kolega policjantów po fachu, oficer policji, kapelan i pedofil w jednym. Najprawdopodobniej prokuratura czeka na znak sygnał od biskupa Michalika lub od otoczenia premiera Donalda Tuska, gdyż normalnie na podstawie listu gończego Interpolu z czerwoną notą, najpierw się groźnego bandytę skuwa i zamyka w areszcie, a dopiero potem załatwia transfer dokumentów. 

Walka o sprawiedliwość dla ofiar w sprawach dotyczących księży gwałcących dzieci nie jest w Polsce jeszcze łatwa. Antypedofilskie Bractwo Himawanti zna skalę represjonwania i bandyckiego terroru ze strony katolickiej policji i prokuratury na ofiarach księży, biskupów, ketechetów czy zakonnic. Większość skazanych duchownych katolickich trafia po procesach do Domu Księży Seniorów i dalej beztrosko i wygodnie żyją sobie na „koszt Kościoła”, czyli za pieniądze podatników. Oburzające są również tzw. „odszkodowania dla ofiar”, które de facto mają je jeszcze bardziej upokorzyć, bo 600 PLN odszkodowania dla molestowanych przez księdza Romana K. dziewczynek na pewno nie zrekompensuje im poniesionych strat moralnych i nie wystarczy nawet na wizyty u dobrego psychologa o zadośćuczynieniu nie wspominając. Przyzwoitym odszkodowaniem byłoby 600 tysięcy złotych, a jeszcze lepiej Euro. 

Sprawa księdza kapelana policji z Dominikany Wojciecha Gila zapewne również obeszłaby się bez większego echa, gdyby przestępstwa popełnione zostały w Polsce, jednak ze względu na jej międzynarodowy charakter niemożliwe było jej ciche zamiecenie pod dywan. Prokuratura Dominikany potraktowała obu sprawców, w tym pedofila Wojciecha Gila bardzo poważnie i bardzo rzetelnie sporządza dokumetację śledztwa, bo księży na Dominikanie się czci, ale pedofilów likwiduje, o czym polscy duchowni raczyli sobie nie doczytać albo przeoczyć. 

Najbardziej relacjonowana była sprawa księdza z Tarchomina, który w marcu 2013 roku został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata za inny czyn o charakterze pedofilskim wobec ministranta. Ksiądz Grzegorz K. zarzuty usłyszał już w 2011 roku, również jego przełożeni z kurii warszawsko-praskiej dowiedzieli się wtedy o całej sprawie, jednak nie odsunęli oskarżonego od pełnienia funkcji proboszcza, co jest skandalicznym propedofislkim ekscesem biskupa Henryka Hosera. 

Kanclerz kurii katolickiej warszawsko-praskiej, ks. Wojciech Lipka na konferencji prasowej stwierdził, że skoro wyrok nie jest jeszcze prawomocny, to nie można mówić o winie księdza Grzegorza K. oraz, że określenie „inna czynność seksualna” zależy od interpretacji. Za swoje wywody ks. Lipka zapłacił utratą funkcji kanclerza, a abp. Henryk Hoser bił się w pierś i przepraszał, chociaż jak to biskup zobligowany do ukrywania pedofilii kleru przez bullę Karola Wojtyły w duchu pewnie myślał tak samo. Nie za pozostawienie pedofila na funkcji proboszcza, nie za umożliwienie mu dalszego kontaktu z dziećmi, nie za tuszowanie sprawy, a przeprosił jedynie, za to, że doszło do próby pomniejszenia, niedostrzeżenia przewagi przestępstwa”. 

Niestety takie brzydkie propedofilskie sytuacje w polskim kościele rzymskim to norma, duchowni przepraszają za nie, jeżeli jakieś media wywołają debatę publiczną na ten temat, a gdy nikt o tym nie mówi czują się bezkarni i ani im w głowach ukarać sprawców i pomóc ofiarom. To my ofiary dostajemy po głowie papistowskim, katolicki terroryzmem od aktywistów parafialnych i diecezjalnych. 

W Wiązowie na Dolnym Śląsku proboszczem jest ksiądz Edward. Duchowny ten został w 2003 roku skazany za molestowanie ministrantów w odległej od Wiązowa o 70 km parafii w Pszennie. Został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Wyrok już uległ zatarciu, ks. Edward rządzi parafią i jak mówi „jego celem jest przyciągnięcie do Kościoła ludzi młodych.” W polskim Kościele pedofil pedofila pedofilem pogania, niedługo zabraknie parafii, na które będą mogli przenosić księży skazanych za pedofilię. 

Oczywiście, jako ofiary molestowane i gwałcone w dzieciństwie przez księży czy zakonnice nie możemy spodziewać się skruchy po przedstawicielach polskiego duchowieństwa katolickiego, wszak biskup Tadeusz Pieronek już dawno stwierdził, że pedofilia była na świecie, jest i będzie oraz zapewnił, że żadna siła nie powstrzyma człowieka, żeby skorzystać z pewnych możliwości, jakie daje człowiekowi wolna wola i do czego pchają go namiętności. Tacy widać ludzie tworzą klerkatolickiego kościoła. 

Kler i zwolennicy duchownego zamiast solidaryzować się z ofiarami wyszukują nowe (poza namiętnością) wymówki i tłumaczenia gwałtów i napastowania seksualnego, jakich dopuścił się ksiądz kapelan policji Wojciech Gil, usprawiedliwiają też nuncjusza Józefa Wesołowskiego, że się niby zabawił dziećmi tylko. Część nie daje wiary wyznaniom poszkodowanym i sugeruje, że cała medialna wrzawa to zemsta karteli narkotykowych za wyciągnięcie młodych chłopców z ulicy. Problem w tym, że Juncalito to mała wieś w Dominikanie, wieś spokojna na zadupiu, w której nie ma karteli narkotykowych, a i o ulicę trudno, nie tylko o dilera, jak to na wsi! 

O krok dalej w wybielaniu przestępcy posunął się ksiądz Aleksander Ogrodnik, który tak jak ks. Wojciech Gil wywodzi się ze Zgromadzenia Michalitów, którzy ptaszka Gila razem z dziećmi wiele razy nocowali. Na pytanie dziennikarki, czy wierzy w uczestnictwo księdza Wojciecha Gila w aferze pedofilskiej odpowiedział: – „Byłem tam trochę i znam Latynosów. Pani nie wie, że gorący klimat powoduje wzmożone… w tych kwestiach… napięcie na czaszcze.” Duchowni katoliccy zapewne zaczną przestrzegać wszystkich przed zagranicznymi wycieczkami, gdyż mogą one zamienić porządnego człowieka w pedofila. 

Reporterzy TVN24 rozmawiali z matką Wojciecha Gila poza kamerami i kobieta przyznała, że jej syn się nie ukrywa i przebywa na terenie Polski w zgromadzeniu. Rzecznik Zgromadzenia Świętego Michała Archanioła zapewnia natomiast, że nie mają z podejrzanym kontaktu. Trudno uwierzyć również, że ekipa Donalda Tuska, rządząca w jednym z najbardziej inwigilowanych krajów UE miała problem z ustaleniem  miejsca pobytu podejrzanego księdza. Tym bardziej, że nasz rząd pozostaje w tak zażyłych kontaktach z polskim klerem katolickim. Wojciech Gil tymczasem pewny opieki ze strony swojego wspólnika w pedofilskiej aktywności przez lud prosty zwany dzieciojebstwem, spokojnie wypoczywał na wakacjach w rodzinnej podkrakowskiej wsi Modlnicy, jakże podobnej do góralskiego Juncalito. 

Być może nasi rządzący myślą, iż na obojętności wobec pedofilii w katolickim kościele ugrają coś dla siebie, a raczej dla poprawy swojego wizerunku PR’owego, np. doprowadzą do kompromisu w sprawie odpisu podatku na kościół. Być może chcą zatrzymać i doprowadzić pedofila przed oblicze wymiaru sprawiedliwości, jednak wciąż budują napięcie i czekają na odpowiedni moment? Wszak nie jest ważne, co Platforma czy PSL robi, ważne jak wypada w telewizji. 

Panowie od cudów zamiany bitej śmietany w piankę do golenia i inni dewianci, oczyśćcie się, przekażcie kościoły gminom, a luksusowe auta ofiarom, stwórzcie też fundusz, o którym poseł Armand Ryfiński pisał do Benedykta XVI – jakieś 5 mld EURO powinno wystarczyć dla kilkuset tysięcy żyjących jeszcze ofiar katolickiego kleru, przynajmniej tego pedofilskiej orientacji czy tam preferencji. Kościół i jego kler katolicki przypomina momentami Zorganizowaną Grupę Przestępczą (utajnione struktury – Opus Dei), utajnione finanse, wewnętrzne prawa i obowiązki – często stojące w sprzeczności z prawami stanowionymi w danych krajach (sex z 12 letnimi dziećmi w Watykanie jest legalny) oraz tajne instrukcje – patrz Crimen Sollicitationis o obowiązku ukrywania księży pedofilów przez proboszczów i biskupów oraz kardynałów. 

Dziennikarka Alicia Ortega na początku października 2013 ujawnia w Polsce, że dzieci uprawiały seks w pokoju ks. Wojciecha Gila. Są zdjęcia potwierdzające, że ksiądz Wojciech Gil molestował seksualnie dzieci na swojej plebanii. Około 3 godzin, w dniu 5 października 2013 roku trwało w warszawskiej prokuraturze okręgowej przesłuchanie dziennikarki z Dominikany. Według TVP Info, Alicia Ortega z telewizji Noticias SIN miała przekazać polskim śledczym materiały obciążające ks. Wojciecha Gila. 

Zwalczająca pedofilię dziennikarka powiedziała, że przyjechała do Polski, bo przygotowuje reportaż o pedofilu Wojciechu Gilu. Dodała, że to prokuratura poprosiła ją o stawienie się i przekazanie informacji, które posiada. - Zostałam wezwana i stawię się, wyjaśnię, że przygotowuję reportaż, że rozmawiałam z rodzicami ofiar oraz nauczycielką, która jako pierwsza opowiedziała władzom co się stało - mówiła w wywiadzie dla TVN. 

Według dziennikarki telewizji Noticias SIN na komputerze księdza znaleziono ponad 86 tysięcy zdjęć i filmów, a wśród nich fotografie przedstawiające sceny seksu z dziećmi, które odbywały się w pokoju w którym mieszkał ksiądz kapelan Wojciech Gil w Juncalito. Alicia Ortega zaznaczyła jednak, że nie wszystkie zdjęcia, jakie znajdowały się w komputerze księdza były z udziałem dzieci. Dodała, że miała okazję zobaczyć część z nich. - Także te, które przedstawiają dzieci uprawiające seks oralny. Dzieci, które całują się z innymi dziećmi, czy dorosłych penetrujących dzieci prąciem - powiedziała w wywiadzie dla TVN. 

Pytana, czy na zdjęciach widziała księdza WOjciecha Gila, odparła, że "nie widać czy to on, ale jest cała seria zdjęć, które zostały wykonane w jego pokoju, z dzieckiem przebranym za rzymskiego gladiatora, z innym dzieckiem w sukience" - mówiła. Dodała, iż na zdjęciach można rozpoznać pokój Wojciecha Gila. Pytana, czy wierzy dzieciom, które obciążyły księdza zeznaniami dotyczącymi molestowania, odpowiedziała, że nie widzi motywu, aby mogły kłamać. - Nie rozumiem, jaka mogłaby być motywacja dziecka, które mogłoby wymyślić taką historię, jaki motyw mogłoby mieć dziecko, aby opowiadać takie rzeczy - mówiła. 

Dziennikarka Alicja Ortega powiedziała też, że nie wierzy w słowa księdza Wojciecha Gila, iż dowody przeciwko niemu zostały sfabrykowane. - On się tłumaczy, że rzekomo wdrażał program antynarkotykowy i niektórzy nie byli z tego powodu zadowoleni. Przed skandalem z molestowaniem i pornografią dziecięcą nikt nie znał ojca Wojciecha ani jego rzekomo antynarkotykowej działalności. Juncalito (gdzie mieszkał ks. Wojciech Gil) to mała miejscowość i nie słynie z handlu narkotykami, trudno tam o jednego dilera. Nikt go nie zapamiętał jako aktywistę antynarkotykowego, był zupełnie nieznany, aż do dzisiaj, kiedy stał się sławny w związku z oskarżeniami - powiedziała. 

I tak mamy koniec katolickiej bajki Wojciecha Gila o jego niewinności i wrabianiu przez mafię, bo mafii nie ma, a działalności antynarkotykowej nie prowadził, a przynajmniej w Juncalito nikt o tym nie wie. Pozostają zdjęcia z dziećmi ssącymi penisa w pokoju Wojciecha Gila... Ciekawe czy ksiądz ptaszek wyprze się także podobieństwa swoich ściągniętych spodni, sutanny, bioder i ptaszka oraz znajomych sobie dzieci z liczącego około 186 osób haremu młodych ministrantów wiejskich w Juncalito. 

Przypomnijmy, że aferę pedofilską z księdzem Wojciechem Gilem jako pierwszy w Polsce zaczął opisywać i dokumentować portal www.himavanti.org w dziale Stoppedofilom.

LINKI 


Dużo więcej o sprawach z udziałem wspomnianych księży pedofilów na portalu: 


Antypedofilskie Bractwo Himawanti - Facebook (zalajkuj!):  

https://www.facebook.com/Antypedofilskie.Bractwo.Himawanti


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz