piątek, 20 kwietnia 2018

Lipa - uczeń oskarża proboszcza za obmacywanie

Ministrant oskarżył proboszcza katolickiego. Co się stało w Lipie koło Stalowej Woli? 

W Lipie (gm. Zaklików) uczeń ostatniej klasy gimnazjalnej tutejszej szkoły, podczas lekcji religii oświadczył publicznie, że był molestowany przez proboszcza miejscowej parafii i katechetę w jednej osobie. Od tygodnia proboszcz nie prowadzi lekcji ani posługi kapłańskiej. Nikt tu nie wie, gdzie przebywa, we wsi huczy od plotek. Do molestowania seksualnego doszło w zakrystii kościoła parafii katolickiej. Zgłaszający zdarzenie uczeń jest ministrantem, który miał dyżur w świątyni. Podczas lekcji religii, prowadzonej przez wikarego, mówił w obecności pozostałych uczniów, że proboszcz w tamtej chwili dotykał go w miejscach intymnych, obmacywał. W Lipie mówi się, że podczas wywiadówki następnego dnia rodzice chłopca zapewnili, że ich syn nie zamierza wycofać się z tych oskarżeń. Proboszcz z parafii znikł, ale Lipa tonie w pikantnych plotkach i domysłach. 

Parafia Lipa gm. Zaklinów - zrzut ekranu ze strony diecezji

- Ludzie tymi oskarżeniami są ogromnie zaskoczeni, mówi się, że rodzicom chłopca ksiądz proboszcz Stanisław Mroczek przyznał się do winy, że inni ministranci zgłaszają teraz podobne sytuacje, ale może to tylko plotki – mówi Wiesław Pęzioł, sołtys Lipy. – Próbowałem pytać księdza wikarego, jak jest, bo to podobno on zgłosił sprawę do kurii w Sandomierzu, ale nie chciał o tym mówić. Jestem członkiem rady parafialnej, nigdy nie słyszałem, żeby pod adresem proboszcza ktoś kiedyś wysuwał podobne oskarżenia. Dodaje, że nikt tu nie przesądza o winie księdza, bo mogło być i tak, że ostatnia klasa gimnazjum w szkole sprawia pewne trudności pedagogiczne. - Buntują się, nie chcą na lekcji religii odmawiać pacierza, ksiądz się denerwuje, stawia dwóje, to mogła być też zemsta ze strony uczniów – bredzi sołtys Lipy. 

Zdarzenie nie mogło ujść uwadze dyrekcji szkoły. - Nie mogę udzielać informacji w tej sprawie – ucina Iwona Stryjecka-Pezda, dyrektor szkoły w Lipie. – Zostałam do tego zobowiązana. Dodaje, że prowadzone jest wewnątrzszkolne postępowanie. Proponuje, by o sprawie porozmawiać z kurią diecezjalną, bo kuria jest zwierzchnikiem księdza. Poza tym do zdarzenia nie doszło na terenie szkoły, tu jedynie zostało zgłoszone. A ksiądz od tygodnia nie prowadzi w szkole zajęć. - Sprawa jest delikatna i żeby znaleźć prawdę, nie można opierać się na jakichś tam rozmowach kolejnych ludzi – mówi. 


Sołtys Lipy dopowiada, że w miniony piątek 20 kwietnia 2018 szkołę odwiedzili psychologowie. Zapewne po to, by porozmawiać z uczniami o zdarzeniu, co może wiązać się z „wewnątrzszkolnym postępowaniem”. Rzeszowskiego Kuratorium Oświaty dyrekcja szkoły też nie poinformowała, bo – jak zapewnia pani dyrektor – nie miała takiego obowiązku. Co kuratorium potwierdza. - Otrzymaliśmy informacje o tym zdarzeniu z przekazów medialnych, skontaktowaliśmy się z dyrekcją szkoły w Lipie, zapewniono nas, że sprawa jest przedmiotem zainteresowania stosownych organów – potwierdza Marek Kondziołka z rzeszowskiego Kuratorium Oświaty. – Dyrekcja nie miała obowiązku nas o tym informować, miała obowiązek zawiadomić organy ścigania, do czego zobowiązany jest zresztą każdy obywatel. I pani dyrektor tak też zareagowała. Będziemy czekać na ustalenia prokuratury. 

Dodaje, że nie chce spekulować, czy wobec zaistniałej sytuacji kuratorium winno podjąć jakieś kroki wyjaśniające. Nie sposób uzyskać oficjalnego potwierdzenia, czy jakakolwiek prokuratura prowadzi w tej sprawie jakiekolwiek postępowanie. Nawet tego, czy sytuacja została zgłoszona organom ścigania, a jeśli została zgłoszona, to czy uczyniła to instytucja. - Nie udzielamy w tej sprawie żadnych informacji – mówi Andrzej Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Z naciskiem na „żadnej”. I tę formułę powtarza kilkakrotnie, także na pytanie, z czego wynika tak niestandardowo rygorystyczny zakaz informowania i przez kogo został wydany. Identyczny zakaz podkreślała także pani dyrektor szkoły w Lipie, również nie chcąc informować, przez kogo został wydany. Można tylko domniemywać, że prokuratura o zdarzeniu wie, skoro odmawia udzielania informacji „w tej sprawie”. 

Rzecznik Kurii Diecezjalnej w Sandomierzu, do której należy parafia w Lipie, nie odbiera telefonu. Tymczasem w Lipie od kilku dni to główny temat rozmów mieszkańców sołectwa. Część z nich nie dowierza oskarżeniom, część domaga się rzetelnego wyjaśnienia sprawy. Proboszcz włada parafią katolicką od 15 lat, był inicjatorem budowy tutejszego kościoła, sołtys Pęzioł zapewnia, że z wydatków pieniędzy parafian na ten cel wywiązywał się bez zarzutu. I nie słyszano, by zdradzał inklinacje erotyczne do chłopców. - Nie wiemy, co się z nim dzieje, nie pokazuje się od wielu dni, nie wiemy nawet, czy jest na terenie parafii, nikt nam o niczym nie mówi – mówi Pęzioł. Dodaje, że nie ma pojęcia, jak zareagują parafianie, kiedy proboszcz pojawi się wśród nich. Bez względu na to, czy oskarżenia ministranta zyskają choćby cień potwierdzenia. 

Sprawa wymaga poważnego zbadania przez organy śledcze i obywatelskie, antypedofilskie. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz