sobota, 13 września 2014

Upada mit Polaka katolika

Mit Polaka katolika już upada - świta nadzieja na nową Polskę! 


Mit Polaka katolika upada i kompromituje się totalnie, głównie za sprawą prawicowych sekt wewnątrzkościelnych. Propedofilski (broniący księży pedofilów) i faszystowski (skrajnie prawicowy) w swym funkcjonowaniu na całym świecie kościół katolicki traci bastion za bastionem! Wedle badań przynajmniej 53 procent Polaków dopuszcza eutanazję, 79 procent popiera zapłodnienie in vitro, a 51 procent akceptuje konkubinaty. To wszystko w kraju, gdzie rzekomo prawie 100 procent mieszkańców to katolicy. Prawda jest jednak taka, że tylko około 40 procent ludności polskiej poczuwa się jeszcze do związku z przestarzałą i anachroniczną ideologią katolicką powstałą w IV wieku e.ch. - Bo kościołowi katolickiemu brakuje argumentów intelektualnych, rozumnych, logicznych na poparcie swoich średniowiecznych dogmatów o charakterze urojeń. Skończyły się czasy, gdy wystarczyło „nie, bo nie” – przekonuje w rozmowie z mediami Marek Zając, dziennikarz katolickiego „Tygodnika Powszechnego”. 

Upadek kościoła katolickiego - puste ławki w czasie mszy
„Ponad połowa Polaków skłonna jest akceptować eutanazję rozumianą jako podanie przez lekarza środków przyspieszających śmierć ciężko, nieuleczalnie choremu, cierpiącemu pacjentowi, jeśli jest on w pełni świadomy i sam o to prosi” – ten wniosek z sondażu w połowie 2014 roku przeprowadzonym przez CBOS zaskoczył wielu komentatorów. Katoliccy publicyści sekty ruszyli, by szukać winnych, a kościelny dr Paweł Wosicki, prezes sekciarskiej i faszystowskiej Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, komentował dla prasy, że robienie takich badań to rzekome „przekroczenie granic”, bo „naginanie prawa do życia może doprowadzić m.in. do ludobójstwa”. Tymczasem zdecydowana większość ludzi odróżnia ludzi od zygot i płodów, z czym z powodu braku należytego wykształcenia problem miewa część duchowieństwa i aktywistów katolickiej sekty i wewnątrz kościelnych podsekt. Tak jak nasienie sosny różni się od drzewa sosnowego, tak zygota i płód różnią się od człowieka, istoty ludzkiej. Pestki z jabłka nikt normalny nie nazywa jabłkiem, a tym bardziej jabłonią, jedynie zakute mycki z katolickich podsekty (subsects) wysuwają takie twierdzenia na temat zygot, płodów i ludzi. 

Jeszcze bardziej zaskakująca, szczególnie dla watykańskiego rzekomego doktora Wosickiego i jemu podobnych, wydaje się być inna konkluzja wspomnianego sondażu. Podkreślono w nim bowiem dobitnie, że ponad 50-procentowe poparcie dla eutanazji jest w gruncie rzeczy totalną porażką watykańskiej sekty kościoła katolickiego. „Chociaż wyraźnie odróżnia rezygnację z uporczywej terapii od eutanazji, zupełnie odmiennie wartościując je moralnie, jego stanowisko nie znajduje odzwierciedlenia w opiniach osób religijnych” – stwierdzili autorzy badania. 


Określenia „Polak-katolik” używa się w naszym kraju od lat, chociaż Polska to generalnie kraj od wieków Słowiański, z własną kulturą, duchowością i licznymi słowiańskimi tradycjami rodzimych wiar i kultów. Sugeruje ono, że przeciętny mieszkaniec ma związek z katolickim kościołem, a jeśli nawet nie jest praktykujący, to chociaż wsłuchuje się w głos katolickich duchownych, kiedy zabierają głos w najbardziej kontrowersyjnych społecznie sprawach. Ci zaś, jakby na potwierdzenie swojego prawa do uczestnictwa w debacie, przytaczają statystykę mówiącą o tym, że ochrzczonych jest aż 97 procent Polaków, a więc niemal wszyscy. Niestety chrzest katolicki jest przymusowy, dokonywany wbrew woli zainteresowanych, a setki tysięcy osób po uzyskaniu pełnoletności publicznie lub prywatnie dokonują oficjalnego aktu apostazji z katolickiej sekty do której zapisano ich pod przymusem wbrew ich własnej woli, kiedy byli niemowlętami lub małymi dziećmi. Tysiące osób rocznie dokonuje uroczystego zerwania więzi energetycznej lub okultystycznego czy pogańskiego rytuału egzorcyzmu uwalniającego z satanistycznych mrocznych macek katolickiej sekty. 

Problem w tym, że ostatnie, z 2014 roku, sondaże dotyczące najbardziej kontrowersyjnych spraw kładą się cieniem na takim wizerunku katolickiej Polski. I to już nie są tylko głosy socjologów, przekonujących, że z tych 97 procent katolików może połowa (albo nawet mniej) regularnie chodzi do imperialistycznego i inkwizycyjnego kościoła watykańskiego i przystępuje do katolistycznych sakramentów. Teraz głos zabrali sami wierni, przy okazji wymierzając apodyktycznym i zadufanym w sobie kościelnym przywódcom sukienkowym bolesny cios. – Bolesny szczególnie dlatego, że trudno uniknąć wniosku, iż nauczanie katolickiego kościoła papieskiego idzie swoją drogą, a poglądy wiernych swoją – mówi w rozmowie z mediami prof. Henryk Domański z Polskiej Akademii Nauk. 

Eutanazja to tylko jeden przykład, a równie wymowny jest sondaż CBOS z września 2013 roku. Jak się wtedy okazało, 79 procent dorosłych Polaków popiera zapłodnienie in vitro dla niepłodnych małżeństw, a przeciw jest jedynie 16 procent. Co nawet bardziej znamienne, 60 procent  badanych popiera taką metodę zapłodnienia także w przypadku par nieformalnych, a 48 procent w przypadku samotnych kobiet. Co w tej kwestii ma do powiedzenia swoim wiernym dogmatycznie średniowieczny katolicki kościół? „Z troski o dobro każdego człowieka, wierzącego i niewierzącego – opowiada się przeciwko takim praktykom jak doświadczenia na ludzkich zarodkach, (…) klonowanie ludzi czy zapłodnienie in vitro” – brzmi buńczucznie i apodyktycznie fragment oświadczenia rzekomych ekspertów Episkopatu sprzed dwóch lat czyli z 2012 roku. Jak widać, takie apodyktyczne, totalitarne ideologicznie stanowisko przyniosło nikły rezultat, a ludziom przypomina epokę hitleryzmu i stalinizmu ideologicznego. 

Jeden z ostatnich ciosów kościół katolickich papieży otrzymał w grudniu 2012 roku. Ankieterzy TNS Polska zapytali o konkubinaty i wyszło im, że do ponad połowy ankietowanych nie dotarła nauka o szczególnej (i jedynej dopuszczalnej) roli małżeństwa. 51 procent powiedziało „tak” nieformalnym związkom czyli świeckim małżeństwom bez pośrednictwa katolickiego kościoła i jego licznych sek oraz klonów. Warto przypomnieć, że oryginalnie słowo konkubinat oznacza posiadanie dodatkowo jednej lub więcej oficjalnych kochanek oprócz poślubionej małżonki, jednak w języku polskim konkubinat zmienił nieco znaczenie i zwykle jest używany na oznaczenie związku kobiety i mężczyzny żyjących bez katolickiego ślubu kościelnego. Dla kochających się osób słowo konkubinat zwykle jest nieprzyjemne o tyle, że kobieta nie jest dodatkową kochanką oprócz żony tylko de facto pełni rolę małżonki w związku, który jest małżeński chociaż niesakramentalny w sensie religii katolickiej sekty. 

W 2003 roku konkubinat był uważany za zasadniczo zły przez 44 procent respondentów, w 2012 roku za zły uważa go już jedynie 32 procent, a 51 za zasadniczo dobry, podczas gdy dziewięć lat wcześniej za dobry uważało go 43 procent badanych. - pisała Gazeta Wyborcza mając na myśli, że konkubent jest faktycznym mężem, a konkubina faktycznie jest żoną, co instytucje publiczne powinny zacząć poważnie honorować. Wszelkie dyskredytowanie związków niesakramentalnych jest zbrodnią katolickiej inkwizycji przeciwko instytucji rodziny i małżeństwa. Co właściwie oznaczają te wyniki mówi dla mediów rzekomy doktor Marek Zając, dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”, pierwszy wniosek jest taki, że społeczeństwo się liberalizuje i dekatolicyzuje, a to oznacza zmierzch Polaka-katolika. – Widać wyraźnie, że ludzi o poglądach konserwatywnych ubywa, a postać rzekomego Polaka-katolika jest coraz bardziej fikcyjna. Pytanie, jaki procent Polaków pozostanie przy nauce kościoła katolickiego, gdzie jest ta granica – zaznacza. 

"Kościół katolicki ma problemy z argumentacją, a nawet wierzącym nie wystarczy powiedzieć ‘nie, bo nie”, bo ludzie chcą usłyszeć odpowiedź na pytanie „dlaczego”." - mówi dziennikarz katolickiego Tygodnika Powszechnego Marek Zając. Profesor Ryszard Cichocki, socjolog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, wskaźniki poparcia dla eutanazji, in vitro czy konkubinatów wskazują na to, że papieski kościół katolicki, choć wciąż głośny i wpływowy politycznie, coraz szybciej traci siłę oddziaływania na społeczeństwo. – Gdyby zmierzyć, w jakim stopniu jego nauka reguluje podstawowe zachowania i poglądy, okazałoby się, że dotyczy to mniej niż 30 procent ochrzczonych – stwierdza. Wygląda na to, że katolicyzm jako ideologia i kościół katolicki jako źródło jej szerzenia traci wpływ na ludzi, staje się marginesem zachowującym jeszcze tylko siłę politycznych wpływów charakterystyczną dla sekt politycznych trzymających władzę za wszelką cenę i wbrew demokratycznemu społeczeństwu. Najwyższy czas aby o prawie do zabiegów in vitro czy aborcji decydowało społeczeństwo w demokratycznym referendum! 

Wspomniani specjaliści zgadzają się również co do tego, że wysokiej aprobaty dla rozwiązań sprzecznych z nauką papieskiego kościoła katolickiego nie można tłumaczyć jedynie tym, iż większość z tych 97 procent katolików to osoby niepraktykujące, areligijne, w swej istocie niewierzące i niepotrzebujące religii w swoim życiu. – Kościół katolicki w Polsce ma problemy z argumentacją. Nawet wierzącym nie wystarczy powiedzieć ‘nie, bo nie”, bo ludzie chcą usłyszeć odpowiedź na pytanie „dlaczego”. Chcą być przekonywani. Tymczasem w tematach takich jak eutanazja czy in vitro brakuje odpowiednich argumentów i języka. Proszę zauważyć, że np. jeśli chodzi o aborcję, od lat 90-tych XX wieku liczba jej przeciwników nieznacznie rośnie. W takich kwestiach jak przerywanie ciąży kościół katolicki potrafił dobrać argumentację. Szkoda, że nie w innych – mówi dziennikarz „Tygodnika Powszechnego”. Tymczasem walka o dostęp do aborcji w Polsce osłabła, gdyż wystarczy przekroczyć granicę Polską w jakąkolwiek stronę o kilka kilometrów i aborcja jest dostępna na żądanie w niewysokiej cenie, gdyż wokół Polski są same cywilizowane kraje opierające się o naukę, o wiedzę medyczną, a nie o ciemnotę ideologii katolickiej rodem ze średniowiecza. 

"Polacy mają bardzo pragmatyczny stosunek do spraw, które wchodzą w obszar papistowskiego, faszystowskiego i apodyktycznego kościoła katolickiego. Z jednej strony nasuwa się myśl, że katolik to ten, który przestrzega nauki kościoła katolickiego i jego papieży, ale z drugiej tak nie jest. W kwestii eutanazji czy in vitro nakazy religijne przesuwają się na dalszy plan. To jest tak: chodzimy do kościoła i wierzymy w Boga, ale to wszystko ustępuje przed realiami." --- mówi prof. Henryk Domański, Polska Akademia Nauk. Może zatem wkrótce stwierdzenie "Polak-katolik" będzie takim archaizmem, jakim jest na przykład "pokolenie JP2". - W 2005 roku głośno mówiono o tym, że coś takiego istnieje. Dziś w ogóle to pojęcie nie powraca, nawet na ustach kościoła katolickiego! - stwierdza Marek Zając. 

Kolejnym problemem kościoła katolickiego w Polsce jest masowa pedofilia księży, biskupów, zakonnic, zakonników, katechetów. Kolejne skandale pedofilskie powodują, że pustoszeją całe parafie, nawet jak skandal udaje się wyciszyć lokalnie i nie trafia on do prasy ani telewizji. Działa kilkanaście organizacji pomocy dla ofiar księży pedofilów i zakonnic pedofilek, a najliczniejsze z nich mówią o pięciu tysiącach ofiar molestowania seksualnego w kościele katolickim rocznie. Przemoc seksualna ma w Polsce różne oblicza, nie tylko kościelna agresja przeciwko in vitro czy zbrodniczy katolicki zakaz aborcji. 

"Hej maleńka. Fajne cycki. Niezła z ciebie sztuka". Takie teksty na ulicy to nie podryw. To przemoc seksualna w otumanionym przez kler katechezami tak zwanym katolickim społeczeństwie, gdzie kobieta jest traktowana przedmiotowo jako używka czy zabawka seksualna. Ale fajna z ciebie dupa – słyszy Kaśka w drodze do pracy. Anka dowiaduje się od pana pod sklepem, że ma fajne cycki. Ola – że z takim ciałem musi być świetna w łóżku. Mężczyźni, którzy rzucają pod adresem kobiet takie wyszukane komplementy, lustrują je wzrokiem i idą dalej. One przyspieszają kroku i mają nadzieję, że nikt poza nimi tych komentarzy nie słyszał. Wstydzą się. Nie reagują, bo się boją, chociaż czasem zdarzy się silniejsza kobieta, wyjmie kastet i walnie katolickiego chama po kilku piwach w durny ryj tak, że połamie mu szczękę. Gwizdy, cmokanie, niewybredne komentarze to o wiele więcej niż chamski podryw – to katolicka przemoc seksualna, chamska przemoc najczęstsza w ostatnio przemilczanym pokoleniu Jana Pawła II, które także jest najczęstszym konsumentem brutalniejszej pornografii. Ofiarą przemocy seksualnej pada aż 85 procent  kobiet w Polsce. W różnym wieku, w różnych miastach. Tym, co je łączy, jest bezsilność wobec sprawców, formalnie katolików, zwykle po kilku piwach albo denaturacie. 

Około 65 procent kobiet w Stanach Zjednoczonych padło ofiarami molestowania na ulicy. W przypadku 57 procent była to agresja werbalna, 23 procent doświadczyło złego dotyku o charakterze seksualnym, ponad 20 procent było śledzonych - wynika z opublikowanego w czerwcu 2014 roku  przez organizację Stop Street Harassment raportu. W Polsce pierwsze badania na ten temat opublikowały Greta Gober i dr Joanna Roszak. Ich wyniki są jeszcze bardziej alarmujące niż tych amerykańskich, wynika z nich bowiem, że ofiarą molestowania w przestrzeni publicznej padło aż 85 procent kobiet, a sprawcami molestowania są prawie wyłącznie mężczyźni (98 procent). Średnia wieku pierwszego doświadczenia molestowania to 12 lat. Oznacza to, że pedofilskie skłonności wobec dzieci w wieku lat 12-15 są w Polsce nagminne. Oto i skutki wprowadzenia ideologii katolickiej do polskich szkół po faszystowskim przewrocie w 1989 roku, skutki nauczania w szkołach katolickiej katechezy zamiast prawidłowej edukacji seksualnej. 

Jaki kościół takie molestowanie, jaka wiara taka przemoc seksualna, a w Polsce katolicyzm tak czy owak, chociaż już podupada, ciągle jeszcze jest dominującą sektą religijną. Katolicyzm jest sektą pedofilską od zarania swojego istnienia, złożony głównie z księży Watykan dopuszcza uprawianie seksu od 12-tego roku życia, zatem nie dziwi katolicka przemoc seksualna wobec dzieci od wieku 12 lat. – Liczby w raporcie mnie nie dziwią. Szokują, ale nie dziwią. Kobiety, które dzwonią do Feminoteki po wsparcie, bardzo często są ofiarami agresji, także werbalnej, kiedy stają się celem niewybrednych komentarzy dotyczących płci i wyglądu – mówi Aleksandra Magryta z Feminoteki. Pedofilskość i erotomania oraz skłonność do seksualnej przemocy w wydaniu polskich katolików po kilku piwach poraża. 

Jak reagują kobiety, kiedy obcy facet, nieproszony, komentuje ich wygląd i składa podszyte seksem propozycje? Zwykle milczą. Kulą się w sobie i idą dalej udając, że nic się nie stało. Niewiele jest takich, które odpowiadają na zaczepki. Zwykle dlatego, że się boją. – Kobiety nie wiedzą jak reagować w takich sytuacjach, często dominującym odczuciem jest strach i wstyd, a to nie one powinny się wstydzić – mówi Magryta. Nie ma świadomości, że takie zaczepki, pozornie niewinne, to przekraczanie granic i werbalna przemoc. Aleksandra Magryta uważa, że kluczową rolę ma tu edukacja. – Trzeba informować ludzi, że takie zachowanie na ulicy to przemoc oraz sprawić, żeby pojęli, jak istotna jest rola świadków, którzy w takich sytuacjach reagują – mówi. Niestety katolickie media publiczne, prasa, radio, telewizja oraz szkoły nie raczą spełniać jakiejkolwiek edukacyjnej czy wychowawczej roli dla społeczeństwa, szuka jedynie taniej sensacji, a nawet pożąda zarobkowania z cudzej krzywdy byle sensacyjnej. 

"Z badań Grety Gober i Joanny Roszak dla Hollaback! Polska wynika, że aż 60% kobiet ignoruje lub reaguje pasywnie na sytuacje molestowania. Spowodowane to jest najczęściej strachem przed nasileniem agresji, zaskoczeniem sytuacją, a także kulturowo wyuczonym nawykiem "bycia grzeczną". Z tego powodu dziewczynki i kobiety nie robią nic, choć nawet ucieczka byłaby jakąś reakcją. Ważne, by uświadomić sobie swoje prawo do bezpiecznego korzystania z przestrzeni publicznej i komfortu przebywania w niej (...) Nie należy przepraszać, pytać, tłumaczyć się, ani wdawać w dyskusje z molestatorem/-ką. Wystarczy precyzyjnie wypowiedzieć swoje żądanie: "przestań mnie dotykać", "nie gwiżdż na mnie, to jest molestowanie". (Agnieszka Biela, Hollaback! Polska) 

Podobnego zdania jest Weronika Rokicka z Amnesty International. – Badania pokazują, że czym częściej słyszymy katolicką mowę nienawiści, tym bardziej do niej przywykamy, także na Facebook'u. Nawet bardzo obraźliwe i raniące stwierdzenia wydają nam się normalne. Podobnie jest z seksistowskimi wypowiedziami wobec kobiet. Mimo że ranią i są formą przemocy, wielu nie widzi w nich niestety nic złego. Tylko odpowiednia edukacja, szczególnie chłopców, może to zmienić – mówi działaczka AI. Im częściej to słyszymy, im częściej nie reagujemy, tym większe przyzwolenie dajemy katolikom na takie zachowania. Jednym ze znanych politycznych zbrodniarzy uprawiających mowę nienawiści i poniżania wobec kobiet i dziewcząt jest Janusz Korwin-Mikke, oczywiście z wiary gorliwy katolik. Innym agresywnym nienawistnikiem wobec kobiet jest Terlikowski i cała jego faszystowska sekta Fronda, sekta katolicka oczywiście. 

Osoby, które dotknęło katolickie molestowanie w przestrzeni publicznej doskonale potrafią nazwać jakie to są zachowania, opisują bardzo negatywne emocje z tym związane: zażenowanie, wstręt, strach. Często takie doświadczenia rzutują na całe ich późniejsze życie, relacje z ludźmi, wybór miejsc do których chodzą lub których unikają, sposób ubierania się, nadkładanie drogi podczas powrotu do domu, itp. Te doświadczenia muszą mieć swoje miejsce w dyskursie publicznym, musimy przestać zagłuszać je sloganami o "przesadzaniu" czy "niewdzięczności za komplementy". 

"To się wciąż powtarza, nawet nie wiadomo kiedy się tego spodziewać. W ułamek sekundy poczucie godności leży zdeptane, a ja chciałabym temu typowi tak bardzo rozwalić ryj. Ale wygrywa najgorsze uczucie, uczucie bezsilności. I jedyne co można zrobić to powiedzieć „wypier*alaj” lub popłakać się, bo bezradność jest najstraszniejsza. Będę chciała o tym szybko zapomnieć, ale jak zapomnieć, jeśli za miesiąc lub rok znowu jakiś sku*wiel uzna, że może mnie klepnąć w dupę tylko dlatego, że ją mam. I jestem kobietą. I jestem sama, więc nikt nie stanie w mojej obronie." --- pisze petentka  Hollaback Polska. I taki to jest obraz tego skatolicyzowanego katechezami społeczeństwa, które na szczęście zaczyna już odrzucać część tych wszystkich absurdalnych ideologicznych dogmatów serwowanych z ambony w każdej parafii na każdej mszy oraz w szkolnych katechezach. 

Niestety ci, którzy marzą o nowoczesnej Polsce i świadomości narodowej opartej na najnowszych zdobyczach nauki i postępie technicznym ciągle są w mniejszości. A do najbardziej haniebnych widoków należą politycy w tym premier czy prezydent, którzy z nawiedzonymi minami oddają się średniowiecznym modłom na kolanach przed watykańskim imperialistycznym lobby wyznającym śmieszne, nieludzki, antynaukowe dogmaty rodem z okresu średniowiecznej ciemnoty. Religia, aby służyć społeczeństwu musi iść z postępem naukowym, nie może okopywać się w szańcach głupoty i absurdu ideologicznego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz