piątek, 9 listopada 2018

Ksiądz Wojciech L z Gdyni skazany na 6 lat więzienia

Ksiądz pedofil pederasta z Gdyni Obłuże molestował chłopców 


Ksiądz pedofil z Gdyni Obłuże skazany za molestowanie chłopców. Wojciech L., dotychczasowy duchowny katolicki z parafii na Obłużu, ma spędzić 6 lat w więzieniu! Ksiądz katolicki z Gdyni molestował harcerzy na obozie ZHR. Twierdzi, że robił to dla ich zbawienia! Ksiądz Wojciech L. to dotychczasowy wikary u prałata parafii katolickiej na gdyńskim Obłużu. Był jednocześnie harcmistrzem jednej z pomorskich drużyn katolickich. W czerwcu 2017 roku zabrał swoich podopiecznych na obóz w Bieszczady do Wołkowyi. Harcerzy, którzy byli mu nieposłuszni, zabierał do swojego pokoju i zamykał się z nimi zmuszając do seksualnych usług. 

Gdynia Obłuże - ksiądz pedofil wikariusz Wojciech L - gwałciciel harcerzy z ZHR

Na karę sześciu lat pozbawienia wolności skazał w czwartek 8 listopada 2018 sąd księdza Wojciecha L., dotąd kapłana katolickiego z parafii pod wezwaniem świętego Andrzeja Boboli w Gdyni Obłużu. Duchowny katolicki w 2017 roku usłyszał zarzut molestowania dwóch chłopców, w tym niepełnoletniego. Ksiądz Wojciech L. żądał od katolickich harcerzy, by zaspokajali jego seksualne żądze i perwersje. Ma na to proste wytłumaczenie: – Ja tylko chciałem doprowadzić ich do zbawienia – mówił śledczym, gdy sprawa wyszła na jaw. 

Sąd przychylił się do ustaleń śledczych, uznając, że ksiądz Wojciech L. wielokrotnie dopuszczał się zabronionych czynów seksualnych wobec 14-latka i jego o cztery lata starszego kolegi, nadużywając panującego między nimi stosunku zależności. Do molestowania dochodziło w czerwcu i lipcu 2017 roku w pokoju parafialnym, zajmowanym przez zboczonego duchownego, ale także podczas wspólnych wyjazdów do Stężycy i na katolicki obóz harcerski w Bieszczady. Ksiądz pedofil Wojciech L. podczas przesłuchań przyznał się do zarzucanych mu czynów. 

Chłopcy musieli przymusowo spowiadać się księdzu z grzechów, a on zadawał im pokutę. Pokutą jednak nie była modlitwa. Zmuszał ich, by zaspokajali jego potrzeby i perwersje seksualne. Ksiądz Wojciech L. bronił się, że harcerze prowokowali go strojem i zachowaniem. Spowiadali się z onanizmu, z dokładnymi szczegółami. Przekonywał, że molestował chłopców dla ich dobra, by doprowadzić ich do zbawienia. 


Proces 35-letniego zboczonego księdza ruszył w połowie maja 2018 roku. Ze względu na charakter sprawy Sąd Rejonowy w Gdyni zdecydował, że będzie się toczył z wyłączeniem jawności (co niestety chroni księży pedofilów). Prokuratura Rejonowa w Gdyni oskarżyła 35-letniego duchownego katolickiego, pracującego w jednej z gdyńskich parafii, o dokonanie pięciu przestępstw o charakterze seksualnym. 

Jak wynika z sentencji wyroku zapadłego w dniu 8 listopada 2018, odczytanego przez sędzię Annę Miszewską z Sądu Rejonowego w Gdyni, ksiądz pedofil Wojciech L. w obecności młodszego z chłopców obnażał się, nakazywał pokrzywdzonemu zdjąć ubranie, dotykał jego członka, masturbował małoletniego. Duchowny zachęcał też 14-latka do dotykania własnych organów płciowych. Bardzo podobny charakter miały też według prokuratury i sądu poczynania byłego księdza względem starszego z chłopców, którego molestował pederastycznie i sodomicznie jako swojego ucznia szkolnego. 18-latka Wojciech L. dodatkowo sadystycznie bił kablem po gołych pośladkach i uciskał go ręką w okolicach intymnych. 

Sprawa wyszła na jaw, kiedy chłopcy na postępowanie księdza poskarżyli się swoim rodzicom. W dniu 7 lipca 2017 roku nad ranem po zboczonego księdza pederastę i pedofila Wojciecha L. przyszli funkcjonariusze policji i katolicki duchowny został zatrzymany. Od tego czasu przebywa w areszcie tymczasowym oczekując skazania na więzienie. Rok z okładem, spędzony za kratami, zaliczony został mu na poczet orzeczonej kary. 

Katolicki pedofil i pederasta ksiądz Wojciech L., który pełnił posługę w gdyńskiej parafii św. Andrzeja Boboli, był również harcmistrzem jednej z pomorskich drużyn harcerskich Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej (czarnego ZHR). Był członkiem Rady Duszpasterstwa Harcerzy Archidiecezji Gdańskiej. Surowy i stanowczy, ale wielki przyjaciel dzieci, tak opisuje księdza jedna z broniących go parafianek. Najbardziej przyjaźnił się z najsłabszymi dziećmi, z rozbitych rodzin, porzuconymi przez matki lub ojców, wychowywanymi przez religijnych dziadków (takie dzieci najłatwiej molestować i wyciszać). 

Wojtek L. swoje miejsce znalazł najpierw w katolickim kościele, gdzie przeszedł wszystkie szczeble w ministranturze: od kandydata przez ministranta starszego po lektora starszego. Potem w 28-ej Gdańskiej Drużynie Harcerzy Wilki – najstarszej i przez moment rzekomo najlepszej drużynie kościelnego ZHR w Polsce. Byli koledzy z drużyny nie pamiętają, żeby wyjeżdżał na obozy, stał na warcie, brał udział w podchodach, dostawał kary czy kolejne stopnie. Wyróżniał się za to zamiłowaniem do munduru i kolekcją gadżetów: kompasów elektronicznych, globtroterskich GPS-ów, radiotelefonów walkie-talkie. Zapamiętali też, że płynnie przeskakiwał z jednego środowiska w drugie. Do szkoły chodził w rogatywce i ciężkich butach. Na msze wpadał w mundurze ZHR – niby prosto ze zbiórki. Na wycieczki z ministrantami zabierał noże myśliwskie i toporki. Nikt nie wiedział, jakie są jego zasługi dla każdego z tych środowisk. 

Ministranci z Gdyni-Redłowa, gdzie ksiądz Wojtek trafił tuż po święceniach, mówili o nim Leon (skrót od nazwiska) albo Lew. W pewnym momencie z nagła ksiądz Wojtek L., zniknął, bez pożegnania z wiernymi został przerzucony do innej parafii. Tym razem do Gdyni-Obłuża, tam, podobnie jak w Redłowie, miał się zajmować ministrantami i uczyć religii katolickiej. Reaktywował męską drużynę ZHR w Wejherowie i został komendantem tamtejszego hufca. Kiedy już został harcmistrzem, wreszcie stanął ponad wszystkimi: cywilnymi, kościelnymi, mundurowymi. Komendanci jednostek ZHR mieli obowiązek powierzać mu dzieci – szczególnie chłopców, bo działał w drużynie męskiej. A chłopcy słyszeli, że powinni spotykać się z księdzem. Im częściej i bez świadków, tym lepiej. Tak plugawie pedofilskie jest owo kościelne pseudo harcerstwo ZHR. Ksiądz Wojtek nie spodziewał się aresztowania. Nazajutrz przed aresztowaniem miał jechać na obóz harcerski, którego miał być komendantem, gdzie znowu mógłby sobie poużywać jakiś chłopców. Dobrze, że tym razem przenoszenie do parafii, nawet zarządzanej przez papieskiego prałata skończyło się aresztowaniem i ukaraniem zboczeńca kościelnego w sutannie. 

Zapadły wyrok jest jeszcze nieprawomocny. Zarówno prokurator, jak i obrońca oskarżonego mogą się od niego odwołać po uzyskaniu pisemnego uzasadnienia orzeczenia. Czyny, zarzucane katolickiemu księdzu, zagrożone są karą do 12 lat więzienia, jednak księża zwykle otrzymują skandalicznie niskie wyroki za swoje pedofilskie zbrodnie. Ksiądz Wojciech L. nie zdecydował się wysłuchać osobiście odczytania wyroku, nie poprosił o doprowadzenie z aresztu na ową sądową uroczystość. Podczas posiedzenia gdyńskiego sądu wolał pozostać w celi w areszcie, dodajmy w celi izolacyjnej. 

Oprócz bezwzględnej kary więzienia sędzia orzekła wobec niego 12-letni zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych i dożywotni zakaz sprawowania funkcji związanych z wychowywaniem dzieci i młodzieży. Jeśli wyrok zostanie utrzymany w mocy, będzie musiał też wypłacić pokrzywdzonym odszkodowania za doznane krzywdy. Zadośćuczynienie wobec młodszego chłopca wynosić ma 80 tysięcy złotych. 18-latek otrzymać ma natomiast 60 tysięcy zł rekompensaty za doznane od pederasty krzywdy. Zboczony ksiądz musi też zapłacić 20 tys. zł kosztów sądowych. Prokuratura jest zadowolona z takiego wyroku, natomiast katolicka obrończyni reprezentująca zwyrodnialca nie wyklucza apelacji od wyroku. 

Nie dziwi wobec ujawnianych coraz liczniejszych zboczeń wśród katolickich księży, że frekwencja na mszach w kościele katolickim jest coraz mniejsza, a autorytet kościoła już dawno upadł na samo dno. 

O pedofilii księży katolickich w kościele poczytaj także tutaj:

http://www.himavanti.org/pl/c/stoppedofilom


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz