poniedziałek, 13 stycznia 2014

Mariusz Trynkiewicz pedofil morderca ministrant

Matka Mariusza Trynkiewicza: Jak go zabiją, nie będę płakała!


Ostatnie dni lipca 1988 roku były gorące. Każdego dnia nad zalew Bugaj w Piotrkowie Trybunalskim przychodziło mnóstwo dzieci. Krzyki, śmiechy, zabawy w wodzie. Nikt nie zwracał uwagi na młodego 26-letniego mężczyznę, który kręcił się po okolicy i przyglądał dzieciakom. Wreszcie podszedł do trzech chłopców, rozpoczął rozmowę. Powiedział, że ma w domu fajne znaczki pocztowe, akwarium z rybkami i karabinek, że może im pokazać, jak strzela się z wiatrówki. Chłopakom zaświeciły się oczy. Zaledwie 11-letni Tomek i dwaj 12-latkowie: Artur oraz Krzyś nie podejrzewali, że ten szczupły uśmiechnięty mężczyzna może zrobić im krzywdę, a on jako pedagog fachowiec i uczeń księży katolickich wiedział, jak rozmawiać z dziećmi. Być może powiedział im, że jest nauczycielem wychowania fizycznego (niektórzy twierdzą, że plastycznego), że nazywa się Mariusz. Nie wiedzieli, że dopiero co wyszedł na przepustkę z więzienia wojskowego, gdzie trafił z wyrokiem za seksualne wykorzystywanie dzieci w czasie przepustki z wojska, nie mogli wiedzieć, że kilka dni wcześniej zabił 13-letniego Wojtka. Chłopcy dali zwabić się w pułapkę. Poszli za nim do jego mieszkania przy ulicy Działkowej w bardzo katolickim ciemnogrodzie - Piotrkowie Trybunalskim. Po zgwałceniu i zamordowaniu Krzyś, Artur i Tomek leżeli obok siebie, w wygaszonym ognisku, owinięci folią, skrępowani sznurem. Każdy miał kilkanaście ran od noża. Mordercą okazał się nauczyciel wf, były ministrant katolicki, Mariusz Trynkiewicz... 

W zeznaniach Mariusz Trynkiewicz wielokrotnie przyznał, że kiedy był dzieckiem, wielokrotnie molestował i wykorzystywał go katolicki ksiądz. Czy to wielokrotnie powtarzane zdarzenie mogło ukształtować w nim potwora? Nie tylko mogło, ale wyraziście ukształtowało. Pedofilia to największa tajemnica wiary, misterium kościoła od 1700 lat! Psychologowie nie poszli tym tropem, bo katoliccy zwykle psychologowie podobnie jak księża chronią kościół katolicki przed słusznymi od 1700 lat oskarżeniami o masową pedofilię i pederastię. Poddawali za to byłego ministranta Mariusza Trynkiewicza wielu różnym zwykle bezsensownym badaniom. Z ich analiz wyłania się obraz zimnego, wyrachowanego zbrodniarza, wysoce inteligentnego, umiejętnie manipulującego osobami, z którymi się styka. Jego iloraz inteligencji wyniósł 121 punktów IQ. O tym, że to ksiądz pedofil uformował i wyszkolił tego zbrodniarza i ministranta katolickiego w jednym, media zwykle zapominają napisać, a tylko to jest tutaj istotne. Takimi potworami są prawie wszyscy ministranci, od początku zaganiania młodych chłopców przed ołtarza na pastwę pederastycznych i pedofilskich potworów zwanych księżmi, biskupami i prałatami... 

Ministrant Mariusz Trynkiewicz wiedział jak zmylić naiwnych katolickich rodziców, gdy zabił 13-letniego Wojtka, jego matce wysłał list sporządzony z wyciętych z gazety liter. Napisał, że chłopak trafił do sekty, w kopertę wsunął kosmyk włosów jej syna, zażądał pieniędzy za oddanie dziecka. Propaganda antysektowa od wieków tylko takim celom służy katolickim zboczeńcom, jako temat zastępczy do ukrywania prawdy o pedofilii w kościele katolickim, pedofilii księży, pedofilii kościelnych aktywistów, harcmistrzów, ideologów, inkwizytorów... Ciała chłopców znalazł grzybiarz, leżały w środku lasu, w zaroślach, owinięte folią i materiałem przypominającym zasłony, związane sznurem, nadpalone, ze znakami satanistycznymi. Zszokowani zbrodnią mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego zaczęli powtarzać plotkę, że to sprawka satanistów, milicjanci PRL zatrzymywali każdego podejrzanie wyglądającego mężczyznę, którego katolicka propaganda antysektowa kojarzyła z satanizmem lub sektami, takimi jak Hare Kryszna. Tak od wieków działa zbójecka katolicka propaganda ministranckiego aktywu uprawiającego dzieciojebstwo, kiedyś o katolickie zbrodnie ludobójcze i pedofilskie oskarżano rzekome czarownice i heretyków. 


Mariusz Trynkiewicz, określany jako Szatan z Piotrkowa to urodzony 10 kwietnia 1962 – polski seryjny morderca, wibracja numerologiczna z całej daty urodzenia (23) wskazuje na demoniczny typ osobowości i zachowań, skłonność do ulegania patologiom. Mariusz Trynkiewicz to były nauczyciel wychowania fizycznego z Piotrkowa Trybunalskiego. W czasie odbywania służby wojskowej porwał i wykorzystał seksualnie chłopca z podstawówki, za co sąd wojskowy skazał go zaledwie na karę jednego roku pozbawienia wolności. Podczas przepustki z więzienia wojskowego  dopuścił się czynu molestowania seksualnego 12-letniego chłopca za co otrzymał kolejną karę 1,5 roku pozbawienia wolności. W czasie uzyskanej przepustki w odbywaniu kary udzielonej w związku z chorobą matki, 4 lipca 1988 przypadkowo spotkał 13-letniego Wojciecha Pryczka, następnie zwabił go do swojego mieszkania przy ulicy Działkowej w Piotrkowie Trybunalskim, zgwałcił i zabił przez uduszenie. Ciało zamordowanego zakopał w lesie. 

Dnia 29 lipca 1988 w podobnych sposób zaprosił do swojego mieszkania i następnie zabił nożem trzech chłopców: 11-letniego Tomasza Łojka oraz 12-letnich Artura Kawczyńskiego i Krzysztofa Kaczmarka. Ciała trzech ofiar po kilku dniach wywiózł do lasu i podpalił. Zostały znalezione przez przypadkowego grzybiarza. Śledztwo prowadzone przez organy ścigania pozwoliło na zatrzymanie Mariusza Trynkiewicza, który przyznał się do popełnienia czynów, a w jego mieszkaniu znaleziono m.in. ślady krwi, zegarek jednego chłopca, zaś ciała ofiar były owinięte materiałem tożsamym z użytym do zasłon w jego oknach. W trakcie śledztwa ujawniono, że wcześniej dopuścił się morderstwa dokonanego 4 lipca 1988. W czasie procesu sądowego biegli psychiatrzy orzekli, że Mariusz Trynkiewicz był poczytalny w chwili popełniania czynu, jego zachowanie znamionował sadyzm oraz realizowanie popędu seksualnego w połączeniu z cechami algolagnii. Algolagnia to silne zaburzenie seksualne polegające na osiąganiu satysfakcji seksualnej jedynie poprzez zadawanie bólu (w szczególności w miejscach stref erogennych) i cierpienia sobie lub innej osobie. Istnieją dwa rodzaje algolagnii: masochizm oraz sadyzm. Przeprowadzone badania wskazują na różnice w interpretacji impulsów nerwowych przez mózgi osób z algolagnią, jednak zboczenie to jest powszechnie tolerowane w społeczeństwie, póki nie kończy się czyjąś śmiercią. W dniu 29 września 1989 wyrokiem sądu został czterokrotnie skazany na karę śmierci (za każde zabójstwo z osobna). W wyniku amnestii z 1989 r. wyrok został zmieniony z mocy prawa na karę 25 lat pozbawienia wolności. Kara kończy się 11 lutego 2014 roku. 

Szkolny nauczyciel, działacz solidarnościowego podziemia, wieloletni ministrant katolicki Mariusz Trynkiewicz gwałcił i zabijał młodych chłopców w wieku około 11-14 lat. W okrutny sposób zamordował czterech młodych chłopców, którzy wpadli w jego ręce. Pedofil zabójca Mariusz Trynkiewicz, zwany też Szatanem z Piotrkowa Trybunalskiego, odsiedział już 25 lat za swoje zbrodnie, zgodnie z wyrokiem sądowym i rozeznaniem sądu, który prawomocnie uznał, że za te zbrodnie 25 lat więzienia absolutnie wystarczy. I za niespełna miesiąc może wyjść na wolność. Taka sytuacja to wynik absurdów prawnych III RP, która zawiesiła pierwotnie orzeczoną karę śmierci za każde zabójstwo na karę łączną 25 lat wiezienia oraz wedle prawicowego aktywu katolickiego, opieszałości urzędników Kancelarii Premiera, którzy zwlekali z opublikowaniem specjalnej ustawy dotyczącej najgroźniejszych przestępców w Dzienniku Ustaw. Wszyscy wiedzą, że kiedy potwór opuści więzienie, teoretycznie będzie mógł dalej mordować, acz mało kto próbuje sprawdzić, czy rzekoma bestia uległa urokom resocjalizacji więziennej, którą tak bardzo chwali się więziennictwo w Polsce. Mówi o tym nawet matka Mariusza Trynkiewicza. I dodaje: - Jak ktoś go wcześniej zabije, nie będę płakała. 

Zbrodnie "Szatana z Piotrkowa" zszokowały Polskę w 1988 roku. Wówczas 26-letni młody nauczyciel szkolny i aktywista lokalnej Solidarności katolickiej, niedawny ministrant kościoła katolickiego Mariusz Trynkiewicz, nauczyciel wychowania fizycznego, w lipcu 1988 roku wykorzystał seksualnie i z zimną krwią wymordował czterech chłopców: Wojtka Pryczka (†13 l.), Artura Kawczyńskiego (†12 l.), Tomka Łojka (†11 l.) i Krzysia Kaczmarka (†12 l.). Zamordował, bo chłopcy wykorzystani seksualnie odgrażali się ujawnieniem tej seksualnej zbrodni do jakiej wcześniej jako ministrant był nawykł w czasie cotygodniowego służenia do katolickiej mszy w lokalnym kościele. - Nie rozumiał, że zmuszanie małolatów poniżej 15-tego roku życia do seksu, obciągania i dawania perskiego oka do przeczyszczenia jest zbrodnią. Księża, którzy wykorzystywali Trynkiewicza przy ołtarzu zapomnieli mu o tym powiedzieć, a potem, gdy uformowali go na dzieciojebcę - zwyczajnie porzucili swoją wykorzystywaną seksualnie ofiarę... - mówi Paweł, były ministrant z którym Trynkiewicz służył do mszy w kościele katolickim. 

Do pierwszego zabójstwa - Wojtka - doszło 4 lipca 1988, trzej pozostali chłopcy zginęli jednego dnia - 29 lipca. Zwyrodnialec wyznania Rzymsko-katolickiego, dotychczas ministrant przyzwyczajony do dawania księżom odbytu i gardła w celach seksualnych zarżnął ich nożem, zapakował zwłoki w pościel, pod osłoną nocy wywiózł je do lasu, oblał benzyną i podpalił, bo nie rozumiał dlaczego protestują i się odgrażają, myślał biedak w błąd przez swoich kapłanów katolickich wprowadzony, że każdy małolat ma dawać dupy i gardło na seks. Dziś w tym miejscu stoi pomnik, który zbudowali rodzice zabitych dzieci, rodzice, którzy zapomnieli przekląć i porzucić katolicki kościół formujący takich Trynkiewiczów na zakrystii i plebanii przy katolickiej służbie ołtarza, co jest nie tylko polskim problemem, ale także amerykańskim i europejskim, od wieków...

Ministrant i nauczyciel Mariusz Trynkiewicz wpadł w ręce Milicji Obywatelskiej PRL po kilku tygodniach od ostatniej swojej seksualnej zbrodni. Szybko zasiadł na ławie oskarżonych o gwałty i zabójstwa. Pytany w trakcie procesu przez sędziego, czy po wyjściu na wolność mordowałby chłopców, rzekomo bez namysłu odpowiedział: - Tak! Na pewno tak! Nie wiadomo jednak czy tej odpowiedzi nie wymyślili szukający sensacji dziennikarze, bo zwykle nawet najgłupsi przestępcy, kiedy widzą widmo surowej kary zaprzeczają swoim skłonnościom i zamiarom. Trynkiewicz jednak był wychowany na typowego szczerego i naiwnego zawsze księdzu wierzącego chłopczyka od posługi przy ołtarzu i księżym fiucie. 

Sąd socjalistycznego PRL skazał go na karę śmierci, ale z powodu wprowadzonych w 1989 roku zmian w prawie wymuszonych przez katolicką Solidarność, protesty, strajki i porozumienia Okrągłego Stołu ten wyrok zamieniono na 25 lat więzienia. Zlikwidowano bowiem stosowaną w Polsce karę śmierci, którą automatycznie zamieniano na 25 lat więzienia. Karę dożywocia wprowadzono dopiero w 1996 roku, kiedy okazało się, że coś brakuje w zamian za karę śmierci z rzadka orzekaną i jeszcze rzadziej stosowaną w czasach PRL. Ówczesny Kodeks karny, kiedy sądzono Mariusza Trynkiewicza nie przewidywał kary dożywocia.

O tym, jaki to potwór, rzekomo najlepiej świadczą słowa jego matki, pani Urszuli Trynkiewicz. - Nie chcę go znać - mówi kobieta, której też zrujnował życie. - Do mnie do mieszkania go na pewno nie wpuszczę. Już mu to zresztą oznajmiłam. Niech się nawet do mnie nie zbliża. A co będzie, jak go zabiją? Pochowam go i ten koszmar się skończy. Tymczasem jego śmierci chce coraz więcej osób. Na Facebooku powstał nawet specjalny profil prawicowych katolików "Śmierć Mariuszowi Trynkiewiczowi", który na początku stycznia 2014 roku miał już ponad trzy tysiące fanów. Przerażeni wizją opuszczenia przez niego więziennych murów są katoliccy rodzice zamordowanych dzieci, których jakoś nie przeraża, że każdy ksiądz pedofil potencjalnie formuje od kilku do kilkunastu takich zwyrodnialców, którzy są jego ministrantami. 

- Gdybyśmy żyli nie w Polsce, a w normalnym kraju, to on do końca swoich dni gniłby w kryminale - mówi Stanisław Kaczmarek, katolicki ojciec zamordowanego Krzysia. O księżach, którym służył Mariusz Trynkiewicz swoim gardłem i odbytem w celach seksualnych jakoś ci rodzice katoliccy nie raczą wspominać. Jeszcze dalej w swoich ostrych osądach idzie katolicka mama zgładzonego przez Trynkiewicza Tomka. - Gdyby taka tragedia dotknęła rodzinę prezydenta i premiera, to może by się wszyscy w końcu opamiętali - mówi pani Maria. - Przecież on wyjdzie na wolność i będzie robił to samo! Katolicka mamusia jakoś nie potępia ani Solidarności ani księży, którzy swoją ideologią pedofilska uformowali z Mariusza Trynkiewicza typowo katolickiego potwora, a przecież wcześniej Inkwizycja katolicka takie potwory wysyłała aby w wojnach krzyżowych i krzyżackich gwałciły, rabowały i mordowały wszystkich innowierców, o czym doskonale z historii wszystkim wiadomo. 

Mariusz Trynkiewicz napisał list do programu "Państwo w Państwie" w Polsat News 

- Pracowałem nad sobą, zmieniłem się, jestem innym człowiekiem - napisał w liście do programu "Państwo w państwie" w Polsat News Mariusz Trynkiewicz, skazany na 25 lat więzienia katolicki zabójca czterech nastolatków, którego kara kończy się na początku lutego 2014 roku. Mariusz Trynkiewicz w sądzie miał dobre wsparcie kapelanów aresztu w którym przebywał, a potem kapelanów więzienia w którym zaczął odbywać karę. Kapelani ci byli kolegami po fachu i upodobaniach księży, którzy formowali Mariuszowi Trynkiewiczowi katolicką wiarę oraz katolickie zwyczaje będące na całym świecie tak zwaną Tajemnicą Wiary, że ksiądz proboszcz dyma ministrantów i wikarych, dyma nie tylko na kasę, ale w odbyty i gardziołka, po pedofilsku. Jakoś po złapaniu Mariusza Trynkiewicza w tempie ekspresowym zniknął z listy lokalnych aktywistów kościelnej Solidarności oraz z list najaktywniejszych ministrantów i oazowiczów katolickich. 

Tymczasem Mariusz Trynkiewicz niecały miesiąc przed tym, jak ma opuścić zakład karny, napisał list do reporterki Polsat News Agnieszki Zalewskiej. Dziennikarka szukając kontaktu z mężczyzną napisała do więzienia, w którym przebywa zabójca. Były wieloletni ministrant katolicki Mariusz Trynkiewicz nieoczekiwanie odpisał. Fragmenty listu zaprezentowane podczas programu "Państwo w Państwie" cytuje dziennik.pl.  Jak wynika z korespondencji, pedofil-zabójca ma żal do mediów o to, jak przedstawiają jego osobę. "Czy 25 lat to mało? Ja przez 21 lat mojego wyroku przebywałem na oddziale terapeutycznym w zakładzie karnym w Strzelcach Opolskich, gdzie pracowałem z psychologami, uczęszczałem na terapię i tu do Rzeszowa Załęża zostałem przewieziony w celu odbycia terapii, którą odbyłem podczas 12-miesięcznych zintensyfikowanych zajęć. W celi nie siedziałem po prostu odbywając wyrok, ale pracowałem nad sobą. To się dzisiaj w ogóle nie liczy, że siedziałem przez 25 lat i nie zbijałem bąków, ale jednak robiłem wszystko, by okres mojego siedzenia spędzić aktywnie pracując nad sobą? Jakoś nikt tego nie przedstawia od tej strony. Dlaczego?" - pyta w liście Trynkiewicz. W więzieniu nie puszcza się bąków, ale melduje się puszczanie "puli", tak bowiem zwykle w żargonie nazywany jest pospolity "bąk". Współosadzeni muszą przestać jeść i pić i zgodzić się na "pulowanie". Pierdzieć trzeba, a kultura pod celą musi być! 

Mężczyzna odniósł się także do tego, że po odbyciu wyroku mógłby trafić jeszcze do zamkniętego ośrodka na dodatkową karę pozbawienia wolności, co normalnie nie powinno mieć miejsca dla zachowania powagi prawa. "Ja zostałem skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Tak mówi prawomocny wyrok i kierowanie mnie do zamkniętego ośrodka przedłuża ten okres pozbawienia wolności, łamie podstawowe prawa obywatelskie. Już w tym jest sprzeczność. Jest to drugi wyrok za to samo przestępstwo, co nie powinno mieć miejsca, a czasu na załatwienie problemu wymiar sprawiedliwości miał aż 25 lat. Tym samym działanie prawa wstecz" - pisze Mariusz Trynkiewicz. Trybunał w Strasburgu zapewne ukara Polskę za zbrodnię łamania prawa człowieka i jawnego naginania prawa pod doraźne potrzeby polityczne skompromitowanej kościelnej prawicy, która tylko problemu masowej rzeźniczej pedofilii kleru katolickiego nie chce widzieć. Dziennikarce udało się także spotkać i porozmawiać z mamą mężczyzny, która zachowuje się nietypowo. Kobieta prosi, aby nie wypuszczać jej syna z więzienia. - Proszę Boga, żeby umieścili go w szpitalu, żeby nigdy nie skrzywdził żadnego dziecka. On to nawet nie wie, bo on to myśli, że ja się oburzam, że go w szpitalu (umieszczą - przyp. red.) - mówi mama Mariusza Trynkiewicza. 

Morderca cudem uniknął linczu, gdyż cały Piotrków Trybunalski wrzał, przed sądem gromadzili się wściekli mieszkańcy miasta i okolic. Tysiące ludzi krzyczało, żądali wydania Trynkiewicza, grozili mu śmiercią i wymordowaniem rodziny, po katolicku. W czasie jednej z rozpraw jedna z kobiet rzuciła w niego butelką, zapomniała rzucić butelką w księży, kościół i papieża Karola Wojtyłę czyli Jana Pawła II, który wtedy skutecznie nakazywał ukrywanie prawdy o pedofilii w kościele katolickim. Milicjanci musieli wyprowadzać go tylnymi drzwiami, pod silną eskortą. Co ciekawe, Trynkiewicz do końca procesu pozostał spokojny, nigdy nie okazał skruchy, nigdy nie przeprosił, zupełnie jak księża pedofile i inkwizytorzy mordercy innowierców. Nigdy nie przepraszają, nie raczą dokonać zadośćuczynienia ani swoim ofiarom kościelnych nagonek, ani rodzinom ofiar bestialsko prześladowanych. Tak psychopatyczni są katoliccy aktywiści prawicowi, papiescy, opusdeistyczni, także ci wszyscy zboczeńcy zaciekle broniący księży i biskupów pedofilów. 

RMF24: Trynkiewicz znów zabije? "Prawdopodobieństwo jest stuprocentowe"

Po wyjściu na wolność Mariusz Trynkiewicz bardzo szybko sięgnie po ofiarę, którą może być dziecko. W mojej ocenie prawdopodobieństwo jest tutaj stuprocentowe - mówi w rozmowie z Romanem Osicą z RMF FM zawodowa katoliczka Teresa Gens, psycholog sądowy. - To jest człowiek bardzo inteligentny, miał - o ile sobie dobrze przypominam - około 121 IQ. Ma też typ osobowości kameleona. Potrafi bardzo dobrze wbudować się w rodzaj potrzeb dziecka. Jeżeli będzie miał takie możliwości, to bardzo szybko je wykorzysta - ostrzega katolicka psycholożka Teresa Gens. 

- Nie jestem w stanie powiedzieć, czy zaraz. Może to się nie stanie tego samego dnia, ale myślę, że to się stanie bardzo szybko. Taki rodzaj bodźcowania, jaki on będzie miał na wolności - będzie widział dzieci, chłopców, których rysuje od tylu lat... Myślę, że sięgnie po ofiarę, którą może być dziecko. To jest w tym wszystkim najbardziej niebezpieczne. - mówi Teresa Genc, katolicka psycholog sądowy. O molestowaniu Mariusza Trynkiewicza w czasach gdy był katolickim ministrantem i o tym jakie zło wyrządzili mu księża formując na ministranta i obciągarkę ich zboczonych kutasów. 

- Do takiej zbrodni człowiek bez wątpienia dojrzewa. Nie jest tak, że to się dzieje od razu, w krótkim czasie. On sam to budował - rodzaj kontaktów, rodzaj produkcji artystycznej, rodzaj marzeń, które podsycał w swojej głowie, pragnień... On był tego świadomy i tak naprawdę budował to całą swoją osobowością. Natomiast bez wątpienia jest tak - to jest myślę rzecz, która leży u źródeł ogromnej psychopatologii, która w nim narosła - że on był ofiarą molestowania seksualnego. - twierdzi z uporem maniaczki psychopatki, Teresa Gens, katoliczka psycholożka sądowa, biegła, która zupełnie zapomina, że chore fantazje musiał ktoś w procesie wychowawczym pomóc uformować. 

Najczęściej patologiczna rodzina katolicka zmuszająca dzieci do służenia księżom jako mięso seksualne dla zaspokojenia pederastycznych i pedofilskich zboczeń, patologiczna matka, patologiczny ojciec są wzorcem dla patologicznych zachowań swoich dzieci. Można obwiniać matkę za wyprodukowanie potwora, ale istotne jest to, jak formowali go księża kiedy przez lata był ministrantem i służył księżom całym swoim ciałem, także gardłem i odbytem w celach seksualnych. Mariusza Trynkiewicza jak i wszystkich tych katolików z polskiej prawicy, co chcą zabić Mariusza Trynkiewicza, trzeba najpierw leczyć z kościelnej pedofilii praktykowanej w parafiach na terenie całego kraju, nie tylko w patologicznie ciemniackim i spedofilałym klerykalnie Piotrkowie Trybunalskim, który produkuje kolejne kanalie i potworki w rodzaju księży co bronią swojego prawa do molestowania seksualnego dzieci, w szczególności ministrantów, jak ksiądz pedofil Ireneusz Bochyński, rektor kościoła akademickiego czy raczej zawsze pedofilskiego w tym mieście. Tak wyglądają te kościelne i ministranckie potwory, jeden gorszy od drugiego, a krzyż ich symbolem od 1700 lat pedofilskiej działalności gwałcicielsko-morderczej na całym świecie, inkwizycją zwanej. 

Kolejny duchowny skandalicznie wypowiedział się o pedofilii w Kościele! – Same dzieci „wchodziły” do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka – mówi ks. Ksiądz Ireneusz Bochyński z Piotrkowa Trybunalskiego.  Ksiądz pedofil Ireneusz Bochyński jest rektorem kościoła akademickiego Panien Dominikanek w Piotrkowie Trybunalskim. Wedle zboczonego potwora katolickiego z Piotrkowa Trybunalskiego w osobie księdza rektora Ireneusza Bochyńskiego to dzieci w wieku 10-15 lat uwodzą pedofilów i zmuszają ich do seksu. W tak durnowatej ideologii katolickiego zboczenia parafialnego i papieskiego formowana była na katolickiej parafii mentalność Mariusza Trynkiewicza, który jednak powinien być katolickim kardynałem ze swoimi poglądami i seksualną formacją ministrancką. Nie poszedł na księdza, bo go ksiądz pederasta porzucił i przez to został nauczycielem wychowania fizycznego w szkole świeckiej do której krzyż i byli ministranci nie powinni mieć wstępu dla dobra wszystkich dzieci. 

Podczas odbywania kary pozbawienia wolności nie otrzymał zgody na przerwy w jej odbywaniu. W trakcie odbywania kary złożył wniosek o zmianę nazwiska na Komornicki (rodowe nazwisko swojej matki) argumentując to tym, że „zależy mu na dobrym funkcjonowaniu w społeczeństwie po opuszczeniu zakładu karnego, a posiadanie w dalszym ciągu nazwiska kojarzonego z przestępstwem nagłośnionym przez media, z góry go dyskryminuje”. We wniosku prosił także o „danie mu szansy normalnego funkcjonowania, bez narażania na szykany czy życie w ciągłym zagrożeniu i niepewności”. Urząd Stanu Cywilnego w Piotrkowie, Sąd Okręgowy w Opolu oraz wojewoda nie przychylili się do wniosku ze względu na „brak podstaw ustawowych na wyrażenie takiej zgody”. Karę pozbawienia wolności odbywał w Zakładzie Karnym nr 2 w Strzelcach Opolskich, a od 2012 w zakładzie karnym w Rzeszowie-Załężu. Wydział penitencjarny Sądu Okręgowego w Opolu zarządził poddanie go przymusowej terapii zaburzeń preferencji seksualnych[4], które odbyło się w Rzeszowie. Wbrew pierwszym doniesieniom morderca nie zostanie poddany chemicznej kastracji. Podczas przymusowej terapii będzie uczony empatii. Na temat śledztwa i procesu w sprawie Mariusza Trynkiewicza powstała książka pod tytułem „Proces Szatana?” autorstwa Eugeniusza Iwanickiego, wydana w roku 1990, gdzie brakuje niestety działalności w Solidarności katolickiej u boku księży, gdzie brakuje jego życia jako ministranta, co na rozkaz papieża Jana Pawła II z Wadowic skrzętnie tuszowano kanałami kościelnego wpływu na prokuratorów, sędziów, policjantów i media publiczne. 

Mariusz Trynkiewicz jest uformowanym ewidentnie w służbie kościelnego ministranta kościoła watykańskiego pederastą, pedofilem, sadystą seksualnym, mordercą, dewiantem... Katolicy z politycznej prawicy powinni podziękować Jezusowi i Maryji za takie formowanie małolatów na zbójów w czasie służby ministranckiej. Z  nich bowiem największe kościelne afery pedofilskie i mordercze przez 1700 lat istnienia kościoła katolickiego wynikają! I tacy dewianci się w internecie plują i srają przeciwko walczącemu z pedofilią księży Antypedofilskiemu Bractwu Himawanti. Powiedzmy jeszcze jaśniej, każdy kto brzydko pisze czy mówi o Antypedofilskim Bractwie Himawanti to taki potencjalny albo realny katolicki Mariusz Trynkiewicz z jakiejś Frondy, Radia Maryja albo innej agentury typu Opus Dei. Po katolicku dodajmy: Chwała Panu! Dzięki Ci Panie! I warto pamiętać, że kapelan Solidarności katolickiej, ksiądz prałat Henryk Jankowski także molestował czyli wykorzystywał seksualnie ministrantów. Tyle warta jest cała ta katolicka paplanina o ministranckim Mariuszu Trynkiewiczu i księżach dzieciojebcach. 

Zastępca naczelnika Zdzisław Kucy ze Strzelów Opolskich charakteryzował zabójcę tak: "Chimeryczny, zmienny. Ma o sobie wysokie mniemanie, uważa się za lepszego niż inni, mądrzejszego, sprytniejszego." To takie typowe dla ministrantów, księży i całego od 1700 lat zwyrodniałego aktywu katolickiego... Trynkiewicz miał w Zakładzie Karnym nr 2 w Strzelcach Opolskich silną pozycję i dobrą opinię wśród wychowawców. Malował pejzaże, opiekował się dekoratornią. Sam wybierał, kto będzie dzielił z nim celę. Więźnia, który konkurował z nim w malarstwie szybko przeniesiono na inny oddział. "Miał pełną świadomość, że jest cennym "obiektem"." - pisał dziennikarz Piotr Pytlakowski, który rozmawiał z nim w 1995 roku, w zamian za duży karton (10 "wagonów" papierosów). - Od kogo jest pan inny? - zapytał Pytlakowski. - Od wszystkich. Mam inną duszę, inaczej myślę. (...) Nie mieszczę się w schemacie. Najprościej byłoby nazwać mnie pedałem, homoseksualistą albo pedofilem. A to nie takie proste. Moja inność jest połączeniem wielu cech - odparł wierny i wymolestowany seksualnie przez księdza ministrant Mariusz Trynkiewicz. 

1 komentarz:

  1. niedługo zacznie się prowadzanie dzieci z podctawówek do tych bestji

    OdpowiedzUsuń