poniedziałek, 30 marca 2015

Mobilizacja mięsa armatniego 2015

To co dzieje się ostatnio z sytuacją międzynarodową może niepokoić. Zapewne wiele osób zastanawia się obecnie co robić ze swoim życiem. Wyjechać i ułożyć je w normalnym kraju czy też czekać na rozwój wypadków wsłuchując się w nabrzmiewającą wojenną retorykę ryzykując, że skończy się to w okopie z karabinem w ręku? Wojsko polskie sprawdza zdolność do szybkiego zmobilizowania "mięsa armatniego", które zostanie wysłane na śmierć na skutek awantury jaką Polska wszczęła w Europie Wschodniej z podjudzenia paru zaborczych mocarstw, jak USA i Niemcy. Rosja, atomowe supermocarstwo, oskarża nas o uczestnictwo w sprowokowaniu zamachu stanu na Ukrainie, którego wynikiem jest wojna domowa na wschodzie tego kraju i ludobójstwo w Donbasie, gdzie wymordowano dotąd około 7-10 tysięcy rodzimej ludności, a 800 tysięcy uciekło na emigrację, głównie do Rosji. Pretekstów do wojny między naszymi krajami może być więcej, wystarczy wspomnieć o nabrzmiewającym Smoleńsku. 


Propaganda wojenna typowa dla neonazizmu i neofaszyzmu obecna w mediach wskazuje na to, że konflikt zbrojny, w który pakuje nas USA pospołu z Niemcami, jest bardzo prawdopodobny. Wszechobecne demonizowanie Rosji ma za zadanie rozbudzenie nienawiści do tego narodu i należy to interpretować jako typowe zachowanie przedwojenne, poprzedzające zbrodniczy rozlew krwi. Gdy dany poborowy jest osobą samotną może sobie pozwolić na luksus decyzji walczyć czy wyjechać. Aklimatyzacja za granicą dla jednej osoby też przebiega łagodniej. Gorzej gdy osoba ma na utrzymaniu rodzinę, żonę i dzieci. Wtedy nie można tak po prostu dać się zabić, bo zostawiamy naszych bliskich w nieciekawej sytuacji życiowej. Co by nie mówić decyzja o wyjeździe z kraju pchanego w wojnę jest jak najbardziej racjonalna. 

Przeforsowane w 2015 roku zmiany polskiego prawa nie pozostawiają złudzeń. Polska szykuje się do zbójeckiej wojny napastniczej jakich w historii polskich nieszczęść narodowych były setki na przestrzeni od 966 roku. Premier Kopacz - wedle ezoteryków diaboliczna wibracja Nous (666), podpisała między innymi rozporządzenie, dzięki któremu każdy mężczyzna w wieku od 19 do 60 lat może zostać wezwany na przymusowe ćwiczenia wojskowe jako mięso armatnie. To właśnie to podstępnie i szkodliwie wprowadzone prawo spowodowało, że postanowiono pilotażowo wezwać do jednostki w marcu 2015 roku 500 nieszczęśników, którzy wraz z kartą mobilizacyjną dostaną limit 4 godzin na stawienie się w jednostce. Jak pracują na czarno albo na umowach śmieciowych, jak większość Polaków w kapitalistycznym Katollandzie, niewątpliwie stracą robotę i podstawowe środki do życia. 

czwartek, 26 marca 2015

Ksiądz pedofil Wojciech G skazany na 7 lat więzienia

Ksiądz pedofil Wojciech G skazany na 7 lat - wyrok skandalicznie niski! 


Sąd w Wołominie skazał w środę, 25 marca 2015 roku na siedem lat więzienia księdza pedofila Wojciecha G., który dopuścił się szeregu czynów pedofilskich na Dominikanie, gdzie przebywał jako zakonnik w latach 2009-2013, oraz przynajmniej dwóch w Polsce. Taki wyrok zaproponował sam skazany, dobrowolnie poddając się karze, a co za tym idzie przyznając się przed sądem do winy. Prokuratura przystała na tę propozycję, a sąd ją zaakceptował, co jest międzynarodowym skandalem, bo Prokuratorzy i rząd Dominikany domagali się najwyższego możliwego wymiaru kary - w Polsce to 15 lat pozbawienia wolności. Ponadto pedofilski ksiądz ma zapłacić pokrzywdzonym w sumie 155 tysięcy zł zadośćuczynienia, chociaż za zbrodnie kamrata powinien zapłacić zakon michalitów, który wiedział o skłonnościach swojego zboczonego księdza zakonnego z powodu których przeniósł go na misję do odległej od Polski Dominikany - jak większość tak zwanych misjonarzy. 


Działacze antypedofilscy przyznają, że fakt, iż Wojciech G. był księdzem ułatwił mu praktykowanie swoich zboczonych skłonności, a cześć uważa, że nawet i tylko siedem lat więzienia wyrok będzie przestrogą dla tych wszystkich księży i zakonników, którzy chcieliby wykorzystywać stan kapłański, by uprawiać ten plugawy proceder. Zgadza się, że czyny pedofilskie dokonywane przez przedstawicieli katolickiego i protestanckiego kościoła w wielu krajach, w tym w Polsce, najbardziej bulwersują opinię publiczną, bo powinni być oni poza wszelkim podejrzeniem. Wskazuje jednocześnie, że problem pedofilii dotyczy wszystkich środowisk kościelnych, także, a może szczególnie zboczonych, zwykle niekontrolowanych przez organa państwowe zakonów katolickich. Nawet jeden przypadek skrzywdzonego dziecka to o jedne za dużo. Jeśli jednak chcemy naprawdę chronić najmłodszych, powinniśmy objąć działaniami profilaktycznymi wszystkie katolickie grupy społeczne, które dotyka ta potworna plaga, trwająca z okresowymi nasileniami od 1700 lat. Zwłaszcza, że doniesienia medialne wskazują, że ten proceder kwitnie, w kościele działa pedofilskie lobby - co przyznają nawet niektórzy działacze katoliccy oraz księża, którzy chcieliby zreformować katolicki kościół, rozliczyć zboczonych kamratów dla dobra swojej wiary. 

Sąd w Wołominie skazał byłego księdza Wojciecha G. na 7 lat więzienia, uznając go winnym molestowania dzieci w Polsce i na Dominikanie. Obcowanie płciowe z nieletnimi, utrwalanie treści pornograficznych z udziałem małoletnich oraz posiadanie broni bez zezwolenia – tych przestępstw dopuścił się ksiądz Wojciech G. Chłopców wykorzystywał seksualnie w Polsce już w latach 2000–2001 i w Dominikanie w latach 2009–2013. Pokrzywdzonymi są dwaj obywatele Polski i sześciu z Dominikany. Ksiądz Wojciech G. do tej pory kłamliwie i obłudnie utrzymywał, że jest niewinny. Twierdził, że został wrobiony przez dominikańską mafię narkotykową, co okazało się bajką dla naiwnych wiernych parafianek tego zboczeńca seksualnego. Przed wołomińskim sądem zmienił zdanie, co musiał przemyśleć już w areszcie tymczasowym. – Oskarżony Wojciech G. złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze w łącznym wymiarze 7 lat więzienia – powiedziała Joanna Adamowicz z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. Prokurator i sąd zgodzili się na jego propozycję, unikając kilkunastu spraw sądowych i czytania kilkudziesięciu tomów z aktami oskarżenia. Samo przeczytanie listy 200 tysięcy plików z pornografią pedofilską o wyjątkowej brutalności zajęłoby wiele godzin w ciągu kilku rozpraw. Kościół katolicki uniknął w ten sposób sprytnie wielu skandalicznych procesów wywlekających na światło dzienne okrutne pedofilskie zbrodnie swojego księdza katolickiego z zakonu michalitów czyli kultowo związanych z archaniołem Michałem. 

poniedziałek, 23 marca 2015

Ksiądz Wojciech G - pedofil winny

Ksiądz pedofil Wojciech G - przyznał się do winy w Wołominie 


Zbrodniarz pedofilski chce dla siebie zaledwie siedmiu lat więzienia w ramach dobrowolnego poddania się karze. Oskarżony o molestowanie nieletnich na Dominikanie i w Polsce ks. Wojciech G. przyznał się do zarzucanych mu czynów. Dobrowolnie chce się poddać karze siedmiu lat więzienia. Przed Sądem Rejonowym w Wołominie zakończyła się 20 marca 2015 roku pierwsza rozprawa w procesie katolickiego księdza Wojciecha G. 

Pedofil Wojciech G - wyprowadzany z Sądu Rejonowego Wołomin
Oskarżony o molestowanie nieletnich na Dominikanie i w Polsce kapłan katolickiej sekty michalitów przyznał się do stawianych mu zarzutów, bo warunkiem dobrowolnego poddania się karze jest przyznanie się do winy. Za pokrzywdzonych prokuratura uznała 8 osób bestialsko molestowanych, gwałconych, wykorzystanych seksualnie. Sąd wyłączył jawność całej sprawy w trosce o ochronę dobrego imienia księdza pedofila. Ukrywanie pedofilów przed opinią publiczną jest zasadniczo nielegalne w całej Unii Europejskiej, ale polskie sądy w haniebny sposób bardziej bronią zboczeńców seksualnych niźli praw ich ciężko poszkodowanych ofiar. 

- Oskarżony złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze w łącznym wymiarze 7 lat więzienia - stwierdziła Joanna Adamowicz z zespołu prasowego Sądu Okręgowego Warszawa - Praga. - Prokurator odczytał w piątek 20 marca 2015 roku akt oskarżenia - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak.

Rzecznik nie odniósł się do nieoficjalnych informacji, jakoby prokuratura miała poprosić o czas na rozważenie propozycji pedofilskiego księdza Wojciecha G. dotyczącej dobrowolnego poddania się karze. Także obrońca księdza katolickiego Wojciecha G., mecenas Michał Szreniawa, nie powiedział, czy złożył w Sądzie Rejonowym w Wołominie wniosek o poddanie się karze. - Wyłączona jest jawność, prokuratura na pewno zajmie stanowisko - przyznał w rozmowie z dziennikarzami.

Ksiądz pedofil Wojciech G. w trakcie śledztwa nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, za które grozi kara do 15 lat więzienia. Jeszcze przed wejściem na salę rozpraw mec. Szreniawa zapewniał, że to stanowisko nie uległo zmianie. Kolejne rozprawy ws. ks. Wojciecha G. odbędą się 25 marca 2015 roku oraz 10 i 24 kwietnia 2015. O sprawie pedofilskiego księdza Wojciecha G. jako pierwsze w Polsce pisało Antypedofilskie Bractwo Himawanti, a potem Fakty i Mity, tygodnik Nie, Newsweek Polska i inne gazety. 

środa, 11 marca 2015

Golasowice - szkoła morduje ucznia religią

„Błogosławieni, którzy cierpią prześladowania dla sprawiedliwości, bowiem ich jest Królestwo Niebios. Błogosławieni jesteście, gdy będą wam złorzeczyć oraz [was] prześladować, i mówić każde złe słowo przeciwko wam. Radujcie się i weselcie, bowiem wasza obfita nagro­da [jest] w niebiosach; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami”! (Mt 5,10-12) Prawo siewu i zbioru szczególnie dotkliwie ukarze tych, którzy nie rozumiejąc przykazania miłości, w imię Boga sprowadzać będą cierpienie na innowierców i niewierzących. Ukarani będą ci, którzy przekonani o swej racji siłą udowadniać będą bliźnim w jakim błędzie ci się znajdują nie wierząc (lub wierząc odmiennie). Samemu jednak będą oni w największym z możliwych błędów, zasłaniając się Bogiem podczas czynienia zła jak to ma w zbójeckim zwyczaju katolicka i luterańska inkwizycja. 

Golasowice - Śląsk - mordercza szkoła prześladuje ucznia
Prześladowania, o których mowa mogą przyjmować różnorakie formy. Prześladowanymi będą nie tylko ci, którzy cierpią katusze tortur i wszelakiego męczeństwa, będą to również ci, którzy są znieważani i wykpiwani mimo, że jedyną ich „winą” jest to iż podążają ścieżką niekatolicką. Tak samo błogosławiony będzie wierzący jak i ateista, bowiem drogą Boża jest miłość i miłosierdzie. Kto ze względu na przekonania cierpi prześladowania będzie błogosławiony. „Błogosławieni, [którzy] teraz płaczą, albowiem śmiać się będziecie. Błogosławieni jesteście, gdy ludzie będą was nienawidzić i kiedy będą was oddzielać, lżyć, i będą odrzucać wasze imię jako złe!" (Łk 6,21b-22) Błogosławieństwo to jest pocieszeniem i zapewnieniem dla wszystkich wytrwałych, zmagających się z przeciwieństwami jakie stwarzają im ludzie przesiąknięci złem, złem katolickim czy luterańskim, bowiem kto mimo cierpienia pozostaje wierny swoim ideałom, ten zasługuje na Błogosławieństwo!

wtorek, 10 marca 2015

Marihuana - szkodzi zdrowiu i zniewala

Marihuana, potocznie zwana trawą, ziołem czy gandzią, jest dla wielu osób sposobem ucieczki od problemów życia codziennego, obowiązków oraz spraw związanych ze szkołą i pracą. Wbrew pozorom marihuana jest modna nie tylko wśród młodzieży, ale również osób w średnim wieku. Mimo że posiadanie i zażywanie marihuany jest zabronione w wielu krajach, w tym w Polsce, niektórzy ludzie sięgają po nią nie zdając sobie sprawy z jej niebezpiecznego działania. Legalizacja tego narkotyku byłaby jednak pożyteczna, gdyż dałaby budżetowi państwa więcej funduszy na leczenie skutków wszelkich narkotyków, podobnie jak alkoholizm zwalczany jest za pieniądze z akcyzy na alkohole. 


Marihuana to nic innego, jak wysuszone kwiatostany roślin konopi. Osoby uzależnione przyjmują ją na dwa sposoby – paląc lub jedząc. Najczęściej korzystają z pierwszej metody, dodając niekiedy do suszu tytoń. Narkotyk może być również przyjmowany m.in. w postaci tabletek, ciastek, czekolady, zapiekanek lub nalewki. Forma nie ma znaczenia, bowiem działanie marihuany na organizm jest w każdym wypadku podobne. Działanie konopi może być różne i zależy przede wszystkim od ich rodzaju oraz od indywidualnych predyspozycji osoby, która je przyjmuje. Konopie mają generalnie negatywny wpływ na osoby niepełnoletnie. Wykazały to badania przeprowadzone przez Narodowy Instytut Nadużywania Narkotyków. Okazało się, że młodzież, która paliła marihuanę przed siedemnastym rokiem życia, jest prawie 4 razy bardziej narażona na popełnienie samobójstwa niż osoby, które stały się zwolennikami tego narkotyku w późniejszym wieku. 

Przeglądając specjalistyczne książki i prace naukowe możemy się natknąć na informacje o zwiększonym ryzyku udziału w wypadkach samochodowych po spożyciu marihuany. Narkotyk utrudnia bowiem podejmowanie decyzji i obniża koncentrację. Istnieje wiele organizacji, które próbują walczyć z narkomanią, jednak jak pokazują statystyki, ilość osób, jaka spożywa marihuanę, wcale nie spada. Dzieje się natomiast coś znacznie gorszego – obniża się próg wieku osób, które eksperymentują z narkotykami. Duży wpływ na tę sytuację ma przystępna cena towaru oraz moda, która często zmienia życie wielu osób w niekończący się koszmar. Jeśli marihuanę zażywa kobieta w ciąży, naraża swoje dziecko na wiele niebezpieczeństw, a jednym z wielu są jego późniejsze problemy z nauką i koncentracją oraz niezbornością ruchową i silnymi napadami agresji. 

poniedziałek, 9 marca 2015

Pedofilia w rodzinnym domu dziecka

W rodzinnym domu dziecka w Gdańsku dochodziło do molestowania i znęcania się nad wychowankami? Gdańsk siedliskiem pedofilii? Niestety, wiele na to wskazuje. 

Małżeństwo prowadzące placówkę opiekuńczo-wychowawczą złamało prawo - twierdzą śledczy. Mężczyźnie grozić może nawet 12 lat więzienia, kobiecie - do 5 lat. Żadne pedofilskich rodziców zastępczych nie przyznaje się do winy, co jest typową linią obrony wszystkich pedofilskich kreatur. Profilaktycznie śledczy już w styczniu 2015 roku wystąpili do sądu o pozbawienie zboczonych i zwyrodniałych opiekunów możliwości prowadzenia dalszej opieki nad dziećmi. Jest to kolejna w Gdańsku sprawa z patologicznymi rodzinami zastępczymi. Za molestowanie seksualne i bicie dzieci odpowiedzą przed gdańskim sądem pedofilscy małżonkowie Jan i Anna K., którzy przez wiele lat prowadzili rodzinny dom dziecka na gdańskiej Zaspie. 


ABH wielokrotnie podnosi kwestie likwidacji patologicznych biznesowych rodzin zastępczych i patologicznych rodzinnych domów dziecka, w którym dzieci zamiast opieki i miłości są jedynie handlowym przedmiotem dla zaspokajania potrzeb materialnych czy seksualnych kapitalistycznych zwyrodnialców zarabiających na cudzych dzieciach ogromne pieniądze. Rodziną zastępczą dla dziecka w naturalny sposób powinni być jedynie krewni, a jeśli takich nie posiada, państwowe domy dziecka pod solidną społeczną kontrolą. Mężczyzna, który prowadził w Gdańsku rodzinny dom dziecka wedle śledczych molestował dwie dziewczynki poniżej 15 roku życia, robiąc sobie opłacany przez budżet państwa polskiego pedofilski burdel. Zarzuty znęcania się nad wychowankami usłyszała także jego pedofilska żona. Molestowania seksualnego dziewczynek poniżej 15 roku życia i znęcania się nad podopiecznymi w prowadzonym rodzinnym domu dziecka dopuściło się pedofilskie małżeństwo K. Przeciw opiekunom prowadzone były dwa osobne prokuratorskie śledztwa, ale przed sądem staną razem jako zwyrodniali zboczeńcy, chociaż to norma w biznesowych rodzinach zastępczych u obcych ludzi. 

- Mężczyzna usłyszał zarzut dotyczący "doprowadzenia osób małoletnich do poddania się innym czynnościom seksualnym", czyli molestowania dwóch wychowanek, wówczas będących poniżej 15 roku życia, oraz znęcania się nad dwiema innymi osobami - wyjaśnia prok. Ewa Burdzińska, szefowa prowadzącej bulwersującą sprawę Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa. - Czyny te zagrożone są karą pozbawienia wolności zaledwie do 12 lat. Kobiecie zarzucamy znęcanie się nad dziećmi. Nie miało ono miejsca "wspólnie i w porozumieniu" z mężem. Ze względu na dobro wychowanków placówki opiekuńczo-wychowawczej zdecydowaliśmy się nie publikować żadnych innych informacji na temat pedofilskiego małżeństwa K., prócz pierwszej litery nazwiska. Rodzinny dom dziecka działał na jednym z gdańskich osiedli. Jak wyjaśniają prokuratorzy - dochodzenie dotyczące mężczyzny było efektem zgłoszenia - dziś dorosłej - kobiety, która jako dziecko była przez niego molestowana seksualnie w latach 2003-2007 w tym katolickim, rodzinnym domu dziecka - idei skompromitowanej w wielu krajach jako przykrywka dla pedofilskich gangów. Jej sygnał trafił do gdańskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie i to właśnie MOPR powiadomił śledczych. Wkrótce po tym instytucja została zawiadomiona o molestowaniu, do jakiego miało dochodzić w przypadku kolejnej dziewczynki w latach 2011-2013. Również w tej sprawie prokuratura zdecydowała się postawić mężczyźnie zarzuty. 

sobota, 7 marca 2015

Gliwice - ksiądz pali trawkę z dziećmi

Moralny skandal w Gliwicach! Ks. Łukasz K. niedawno wyświęcony wikary palił marihuanę z dwójką ministrantów. Nakryto go z chłopcami 23 lutego 2015 roku przy ul. Podlesie w Gliwicach. W seacie, w którym raczyli się trawką, było ciemno od oparów. Skandal o tyle większy, że wikary jest synem byłego prezydent Bytomia, co pokazuje przestępcze powiązania rodzinne polityków z klerem. Łukasz K. mocno się zestresował, gdy patrolujący policjanci nakryli go z młodymi ministrantami: Janem K. (17 l.) i Mikołajem J. (16 l.) na paleniu marihuany czyli popularnej w Polsce trawki. Przy nich znaleziono 2,4 grama narkotyku, który stosowany pod kontrolą lekarską w niektórych chorobach może być także skutecznym lekiem. Wszyscy zostali zatrzymani na 48 godzin. Ksiądz wikary Łukasz K. świecenia katolickie kapłańskie przyjął w maju 2013 roku będących jednym z agresywnych rusofobów i inkwizycyjnie agresywnych internautów zwalczających konkurencję religijną katolicyzmu. Jest księdzem w katolickiej Parafii św. Bartłomieja w Gliwicach. Do poniedziałku uczył też religii w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 4 w tym mieście. Widać wyraźne zaburzenia umysłowe u palaczy marihuany, bo aby nie zauważyć zbliżającego się do samochodu na uboczu pod lasem patrolu policji, trzeba być wyjątkowo zaćpanym i mieć zniszczony mózg... 

Ksiądz wikary Łukasz K. Gliwice
26-letni wikary z parafii św. Bartłomieja w Gliwicach miał taki kontakt z młodzieżą, że... razem z nastolatkami palił marihuanę! Młody ksiądz wraz z 16-latkiem i 17-latkiem siedzieli w starym Seacie Ibizie tuż przy lesie na obrzeża miasta. Policjanci patrolujący postanowili skontrolować samochód, a gdy otworzyli drzwi, wprost uderzył ich dym z palonej trawki. Cała trójka wpadła więc jak śliwka w kompot. Wszyscy zostali zatrzymani i przesłuchani, bo policjanci znaleźli przy nich 2,4 g marihuany. Będą odpowiadać za posiadanie narkotyków, za co może grozić im do 3 lat za kratami. Jednak odpowiadać przed sądem będą tylko 26-letni wikary i 17-latek, najmłodszy z całej trójki został zwolniony do domu. W środę 25 luty 2015 ksiądz został doprowadzony do prokuratury w Gliwicach. Przyznał się do wszystkiego. Ponoć był załamany. Nic dziwnego, w końcu jest synem byłego prezydenta Bytomia i księdzem, który ma być moralnym wzorem! – Wikary dostał dozór, zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe w kwocie 500 złotych. Ma też zakaz wykonywania zawodu nauczyciela - powiedział Piotr Żak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Zarzuty usłyszał również Jan K. – 17-letni ministrant. Najmłodszy – Mikołaj J. (16 l) odpowie przed sądem rodzinnym. Kuria Diecezjalna w Gliwicach na razie nie podjęła decyzji co do dalszej posługi wikarego. Czekają na efekty śledztwa. Na parafii księża również nabrali wody w usta. Nic nie wiadomo na razie o tym, czy palenie trawki miało być tylko grą wstępną do typowych efebofilskich molestowań seksualnych, co jest częstym zjawiskiem wśród kapłanów katolickiej sekty na całym świecie. 

wtorek, 3 marca 2015

Borys Niemcow awanturnik polityki rozkradania

Borys Jefimowicz Niemcow zapisywany także jako Boris Yefimovich Nemtsov, po rosyjsku: Бори́с Ефи́мович Немцо́в, urodził się w 9 października 1959 roku w Soczi. Rodzicami Borisa byli Jefim Dawydowicz Niemcow i Dina Jakowlewna Niemcow (z domu Ejdman). Matka była Żydówką i wyznawczynią judaizmu. W latach 1991–1997 pełnił funkcję gubernatora obwodu niżnonowogrodzkiego. W 1997 zajmował stanowisko ministra paliw i energetyki. W latach 1997–1998 był wicepremierem rządu w ekipie premiera Wiktora Czernomyrdina zastępując na tym stanowisku Władimira Potanina. Boris Niemcow i Władimir Putin spotkali się na Kremlu w 2000 roku, a wiele osób uważa, że odtąd był tajnym emisariuszem Władimira Putina do kontrolowania opozycji politycznej i środowisk LGBT, podczas gdy inni twierdzą, że był tajnym agentem USA. Na pewno był liderem partii Sojusz Sił Prawicowych oraz współzałożycielem Republikańskiej Partii Rosji – Partii Narodowej Wolności. W 2008 roku kandydował na urząd prezydenta, ale bez jakiegokolwiek sukcesu, stanowiąc margines owych wyborów. 


W latach 2011-2012 współorganizował w Moskwie protesty po wyborze na prezydenta Władimira Putina i kontrolowaną przez niego w wyborach parlamentarnych partię Jedna Rosja. Kilka razy zatrzymywany, aresztowany i skazywany na kary aresztu za drobne przestępstwa typu organizacja nielegalnych demonstracji, zakłócanie porządku publicznego, etc. W styczniu 2011 roku skazany na 15 dni aresztu za udział w typowo kibolskich zadymach. W 2014 roku został skazany na 10 dni aresztu za, jak głosi wyrok rosyjskiego sądu, "stawianie oporu policji", gdy starał się współorganizować z Aleksiejem Nawalnym akcję poparcia dla ośmiu swoich kolegów skazanych prawomocnym wyrokiem na więzienie za "udział w masowych rozruchach" na stołecznym placu Bołotnym w maju 2012 roku, w przededniu inauguracji prezydenta Rosji Władimira Putina. Można powiedzieć, że jako jeden z autorów wyniszczenia rosyjskiej gospodarki kapitalistycznymi przekrętami w latach 90-tych XX wieku, swoim życiem zapłacił za dokonane spustoszenie Rosji. 

Borys Niemcow był zwolennikiem zabójczych kapitalistycznych liberalnych przekrętów gospodarczych - takich jakimi zniszczono Polskę - oraz przeciwnikiem przyłączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej. Dnia 27 lutego 2015 został zastrzelony w centrum Moskwy przez nieznanych sprawców. Jego pogrzeb odbędzie się 3 marca 2015 na cmentarzu Trojekurowskim w Moskwie. Miał czworo dzieci chociaż był zwolennikiem liberalizacji polityki Rosji przeciwko aktywistom homoseksualnym jako zwolennik liberalnego stronnictwa LGBT. W pogrzebie Borysa Niemcowa w dniu 3 marca 2015 uczestniczyło około 3-5 tysięcy osób, nie licząc oczywiście policjantów zabezpieczających przebieg uroczystości pogrzebowych. Jak na Rosję licząca prawie 150 milionów ludzi jest to bardzo niewiele, a odpowiada w Polsce tłumowi około 1200-1500 osób na 38,5 miliona obywateli. Ważną postacią w rosyjskiej polityce stał się w latach 90-tych XX wieku, gdy wybrano go do Rady Najwyższej Rosyjskiej Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Radzieckiej. Był wówczas bliskim współpracownikiem Borysa Jelcyna. Był też jednym ze współzałożycieli powstałej w roku 1990 Republikańskiej Partii Rosji - stanowiącej zaplecze polityczne Jelcyna, o którym mówi się, że przepił Rosję. Od 2012 roku ugrupowanie funkcjonuje pod nazwą Republikańska Partia Rosji - Partia Narodowej Wolności. Wypadł z łask politycznych, kiedy po Borysie Jelcynie urząd prezydenta Rosji przejął Władimir Putin. Zwany kiedyś "młodym wilkiem Jelcyna" Borys Niemcow nie cieszył się jego sympatią. Putin publicznie powiedział kiedyś nawet, że Niemcow "powinien przestać się pałętać po scenie politycznej". Zmarnował się przez politykę naukowy dorobek Borysa Niemcowa, a to jest 60 prac naukowych z zakresu fizyki kwantowej, termodynamiki i akustyki, oraz projekt teoretyczny lasera akustycznego mającego zastosowania wojskowe oraz projekty nowych anten do satelitów.