czwartek, 30 listopada 2017

Ksiądz pedofil chce ułaskawienia

Ksiądz skazany za pedofilię stara się o ułaskawienie. "Nikomu nic złego nie robiłem"! 

Paweł K., ksywa "grzyb' lub "grzybek", pedofilski duchowny katolicki z Dolnego Śląska, za pedofilię został skazany na zaledwie siedem lat więzienia. Zboczony seksualnie mężczyzna prosi teraz prezydenta Andrzeja Dudę o ułaskawienie i zupełnie nie poczuwa się do swoich zbrodni, bo jako typowy pedofil niewątpliwie jest psychopatą bez ludzkich uczuć. Do wniosku dołączono list od równie zboczonego proboszcza parafii Miłosierdzia Bożego w Oławie księdza Stanisława Bijaka. Wynika z niego, że ksiądz pedofil Paweł K. to dobry człowiek i kapłan katolicki. Ksiądz pedofil Paweł K. został zatrzymany pod koniec 2012 roku w jednym z wrocławskich hoteli. Zboczony mężczyzna wpadł, bo jego spotkania z młodymi chłopcami i odgłosy seksualnych kopulacji zaniepokoiły obsługę hotelu. 

Ksiądz pedofil Paweł K. - Oława, Wrocław - skazany na 7 lat więzienia w 2015 roku


Kupował prezenty, zabierał na pedofilskie wycieczki. Trafił za kraty na zaledwie 7 lat. 

Kilka miesięcy później ksiądz pedofil Paweł K. został oskarżony o siedem przestępstw, w tym sześć na tle seksualnym, pedofilskim. I stanął przed sądem za swoje zboczenie seksualne. Proces był niejawny i trwał rok. Sąd potwierdził, że duchowny zapraszał do hotelu dwóch chłopców i wykorzystywał ich seksualnie jako zwyrodniały pedofil katolicki. W zamian wręczał im różne prezenty. - Częstował piwem, kupował drogie gadżety, w tym e-papierosa. Zabierał do drogiego hotelu - wyliczał sędzia podczas ogłaszania wyroku na zboczonego księdza pedofila. Jednego z chłopców duchowny katolicki Paweł K. zabrał na wycieczkę na Wysypy Kanaryjskie. Jedna z jego ofiar była "lekko upośledzona", co dodatkowo powinno spotkać się z surowszą karą. Sąd skazał Pawła K. na zaledwie siedem lat pozbawienia wolności i zobowiązał zboczonego mężczyznę do ambulatoryjnego leczenia zaburzeń seksualności. 

Zboczeniec, ksiądz pedofil Paweł K. dostał też dożywotni zakaz pracy z nieletnimi. Ksiądz pedofil Paweł K. stanowczo twierdził, że nikogo nie molestował (dzieci rzekomo same mu seks proponowały i go jak to księdza - uwodziły). - Postępowanie to zemsta policjantów za to, że złożyłem kiedyś skargę na nich za kontrolę drogową - mówił ksiądz pedofil celem samowybielenia ze swojego ohydnego zboczenia. I przekonywał: "Nikomu nic złego nie robiłem", bo pedofile są często tacy zaburzeni psychopatycznie, że nie odczuwają ani poczucia winy ani wyrzutów sumienia z powodu dokonywanych przez siebie okrutnych zbrodni seksualnych na dzieciach i młodzieży. Sąd nie uwierzył w zapewnienie kościelnego zboczeńca. O księdzu Pawle K. mówił: "typ uwodzicielski, prowokatorski, niebezpieczny". 

sobota, 25 listopada 2017

Tygodnik Faktycznie bankrutuje

"Tygodnik Faktycznie" zniknął z rynku, wydawca zapowiada upadłość


"Tygodnik Faktycznie" ukazywał się od 7 lipca 2016 roku. "Tygodnik Faktycznie", stworzony przez byłych dziennikarzy "Faktów i Mitów", a wydawany przez spółkę o znamiennej nazwie Księży Młyn Press Tameckiego, przestał się ukazywać z początkiem listopada roku 2017. Współpracownicy twierdzą, że nie otrzymali wynagrodzeń za pisane artykuły. Grzegorz Tamecki, prezes wydawnictwa, zapowiada, że złoży wniosek o upadłość spółki. "Fakty i Mity" nadal się ukazują, odratowane przez wiernych idei tygodnika antyklerykalnego, którzy pozostali w składzie redakcji. 

Ostatni numer "Tygodnika Faktycznie" ukazał się na początku listopada 2017 roku. "Wydawca Tygodnika Faktycznie jest złodziejem?" - rozpoczął swój wpis na Facebooku Damian Duszczenko, który jako redaktor był współpracownikiem tygodnika. Dalej napisał: "Pan Grzegorz Tamecki, zamykając swój lewicujący tygodnik, zapomniał nie tylko pożegnać się ze współpracownikami czy czytelnikami, ale także wypłacić honorariów, które zresztą były groszowe. Jak przystało na »Janusza biznesu« zapadł się pod ziemię, kontaktując się ze mną za pośrednictwem księgowej. Najpierw zbywał tradycyjnym »jutro, jutro«, a w piątek poinformował, że spółka przechodzi w stan upadłości. Taki jest cwany". 


- Faktycznie nie otrzymaliśmy wynagrodzeń, choć w moim przypadku jest to jednomiesięczna zaległość. Przypuszczam, że jestem na samym końcu listy wierzycieli – potwierdza Jan Hartman, który był felietonistą tygodnika (jest też felietonistą "Polityki"). - Od jakiegoś czasu wiedzieliśmy, że tytuł jest nierentowny i mimo prób znalezienia inwestora nie udało się utrzymać wydawnictwa – mówi Jan Hartman. Redaktorem naczelnym "Tygodnika Faktycznie" był właściciel wydawnictwa Grzegorz Tamecki, jednocześnie właściciel drukarni KMDRUK, które w sposób nieelegancki przejęło rok wcześniej znaczną część schedy i materiałów oraz dziennikarzy Tygodnika Fakty i Mity po słynnym aresztowaniu jego redaktora naczelnego Romana Kotlińskiego.