sobota, 30 stycznia 2016

Ian Watkins - muzyczny pedofil

Ian Watkins - śpiewak, muzyk, pedofil, gwałciciel, zoofil i narkoman


Piosenkarz pedofil Ian Watkins chciał mieć dziecko, by je gwałcić! Ludzie głupi kochają skandale z udziałem gwiazd, a pewne jest, że jeżeli ktoś staje się bohaterem mediów, prędzej czy później usłyszymy o aferze z jego udziałem. To nieuniknione jak śmierć i podatki. Nie ma ideałów, a już na pewno nie ma ich w świecie show-biznesu. To praktycznie tylko kwestia czasu, kiedy gwiazda wyłoży się przed kamerą i świat dowie się o jej skrzętnie skrywanych, mrocznych sekretach. Jedne zaledwie nadszarpną reputację celebryty, inne kompletnie spaprają mu życie. Muzyk i śpiewak Ian Watkins jest jednym z bogatszych rockmanów na Wyspach. 

Ian Watkins - walijski pedofil gwałciciel dzieci i niemowląt
Pedofil Ian David Karslake Watkins (ur. 30 lipca 1977 w Merthyr Tydfil w hrabstwie Glamorgan) – walijski wokalista z Wielkiej Brytanii. Członek zespołu Lostprophets. Wcześniej był perkusistą w zespole Public Disturbance. 18 grudnia 2013 roku został prawomocnie skazany za zbrodnicze wykorzystywanie seksualne dzieci i za gwałcenie dzieci. Ian Watkins dorastał w Walii, mieście Pontypridd, niedaleko Cardiff. Będąc w szkole uczył się grać na perkusji, więc gdy utworzył się zespół Lostprophets, z początku grał dla nich. W szkole Watkins był dobrym uczniem, którego ciągnęło do muzyki, już we wczesnych latach nastoletnich, ze stylem, jaki mają Faith No More, bądź też Red Hot Chili Peppers. Przyjaźnił się z Mikiem Lewisem. Miłość do heavy metalu i zespołów rockowych dała mu dwóch przyjaciół i zaczęła utwierdzać Watkinsa w przekonaniu, że jednego dnia on także wstąpi do takiego zespołu. Jeszcze jako nastolatek, w 1991 roku, on wraz z Mikiem założyli grupę, którą nazwali Aftermath, "chłamski" zespół metalowy, grający w ogródku Watkinsa. 

Aftermath w ciągu dwóch lat zagrali dwa koncerty. W szkole, Watkins poznał również przyszłego kumpla z zespołu Lee Gaze'a. Obaj lubili amerykańskie hardcorowe zespoły punkowe, Ian i Lee utworzyli zespół o nazwie Fleshbind – o wiele bardziej poważniejsza decyzja dla obu. Grali koncerty, w tym jeden drugoplanowy występ na 'Feeder in London'. Ostatecznie Watkins i Gaze poszli innymi drogami, by stworzyć swoje własne projekty, tylko po to, żeby znów wrócić razem i w długoletniej przyjaźni założyć wreszcie Lostprophets. Watkins z początku był perkusistą w in hardcore'owym zespole Public Disturbance, gitarzystą Lostprophets został więc Mike Lewis. On również był perkusistą. Uczęszczał do Hawthorn High School tak jak każdy inny członek zespołu. Lostprophets mieli swój debiut w maju 1997 roku, Watkins śpiewał do mikrofonu po raz pierwszy. W sumie nagrali trzy albumy, thefakesoundofprogress, Start Something i Liberation Transmission. Watkins mówił, że woli być perkusistą niż solistą, lecz kiedy Lostprophets wystartowali, nie było nikogo, kto mógłby zostać wokalistą, więc postanowił się mimo wszystko za to wziąć, chociaż warunki głosowe miał kiepskie. Powód, dla którego bardziej darzył sympatią perkusję mógł być spowodowany tym, że zaczął na niej grać w wieku jedynie czternastu lat.

czwartek, 28 stycznia 2016

Australia - pedofilski skandal kościoła

Pedofilski skandal seksualny kościoła w Australii 


Kościół katolicki od 1700 lat dopieszcza swoich zboczonych seksualnie przestępców pedofilskich. Jeżeli ktoś zostaje "byłym księdzem" bo występuje z tej zepsutej moralnie instytucji, dostaje od katolickiego kościoła kopniaka i piętnowanie na pożegnanie. Chyba, że jest księdzem pedofilem, zbrodniarzem gwałcącym i molestującym dzieci oraz młodzież, to wtedy biskupi okazują się bardzo troskliwi. 

Watykan ciągle ukrywa i wspiera księży pedofilów
Od 2013 roku światowym epicentrum skandalu pedofilskiego w katolickim i anglikańskim kościele chrześcijańskim jest Australia. Działa tam komisja, która bada sprawę przestępczości seksualnej kleru katolickiego i innego chrześcijańskiego, a im dłużej bada tym coraz ciemniejsze sprawki zboczków kościelnych wychodzą na jaw, głównie katolickie zboczenia. W końcu 2015 roku odkryto, że przepraszające deklaracje kardynałów i biskupów z kangurzego kontynentu, którzy zapewniając, że to, co robili pedofile, było złem, to świętoszkowate mydlenie oczu ludziom naiwnych. Zwierzchnicy katoliccy zapewniają kryminalistom kościelnym czułą opiekę, nie pozwalając, by dopadły ich jakiekolwiek zgryzoty finansowe. 

Rachunki za dostatnie życie dewiantów seksualnych pedofilią i gwałceniem dzieci skalanych płacą wierni katolickiego kościoła w coniedzielnych ofiarach na tacę. Dla przykładu, archidiecezja Melbourne niezłomnie trzyma parasol nad głowami sześciu pedofilskich duchownych, którzy zostali zeświecczeni zatem powinni dbać o siebie sami, jak wszyscy świeccy. Dwaj szczególnie drapieżni księża katoliccy, Wilfred Baker i David Daniel, otrzymali od archidiecezji setki tysięcy dolarów australijskich pomocy, a kwoty dochodzą do prawie miliona dolarów. 

Ksiądz pedofil Wilfred Baker molestował seksualnie co najmniej 21 dzieci w wieku 6 do 14 lat, a skargi na jego zboczone zachowania napływały od 1978 roku. W roku 1999 przyznał się do 16 przestępstw seksualnych na dzieciach o jakie go wówczas oskarżono, a zwierzchnicy diecezji pozwolili mu przejść na emeryturę kościelną. Dostaje od archidiecezji 21 tysięcy dolarów na koszty mieszkaniowe, chociaż pustelnie w Australii są prawie darmowe. Troskliwy kardynał pedofilskiego księdza katolickiego nie zapomina o pokryciu rat za najnowszy samochód i jego ubezpieczenie oraz o opłatach rejestracyjnych. Tymczasem ofiary zboczonego księdza Wilfreda Bakera dostały jednorazowe odszkodowanie w kwocie zaledwie 31 tysięcy dolarów, co jak na Australię jest kwotą śmiesznie niską. 

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Molestowany chór katolicki w Ratyzbonie

Molestowanie chłopców w kościelnym chórze - katolickie zboczenie


„Od głaskania po gwałty”. Co najmniej 231 niemieckich chórzystów padło ofiarą katolickiej przemocy. Co najmniej 231 dzieci z chóru chłopięcego Domspatzen w Ratyzbonie było bitych lub molestowanych w latach 1953-1992 – poinformował w piątek dnia 8 stycznia 2016 roku niemiecki adwokat Ulrich Weber. Ekscesy były znane w kręgu osób tworzących chór, lecz nie prowadziły ani do konsekwencji personalnych, ani do zmian strukturalnych – czytamy w dpa. Wszystko to wygląda tak samo jak słynna polska afera z pedofilskim molestowaniem seksualnym w poznańskim chórze Słowiki, gdzie biskupi kościoła katolickiego tuszowali na przełomie XX i XXI stulecia sprawę zboczonego homopedofilskiego dyrygenta Wojciecha K. 

Sprawa chóru George Ratzingera i jego brata papieża Benedykta z Ratyzbony jest badana na polecenie niemieckiej prokuratury. Zajmujący się wyjaśnianiem skandalu adwokat Ulrich Weber ustalił, że co najmniej 231 dzieci z chóru chłopięcego, w latach 1953-1992 padło ofiarą przemocy fizycznej bądź seksualnej, w tym molestowania seksualnego i gwałtu. Informując o wynikach jego badań agencja dpa ocenia, że liczba ofiar wśród uczestników chóru jest znacznie wyższa niż początkowo przyjmowano. Zdaniem Webera, w rzeczywistości poszkodowanych jest znacznie więcej. Jak twierdzi, co trzeci chłopiec z 2100 uczniów, którzy w omawianym okresie przewinęli się przez chór, był ofiarą przemocy fizycznej i/lub seksualnej. 

Stwierdzono już że przynajmniej 50 z 231 maltretowanych dzieci było także wykorzystywanych seksualnie, na co zebrano dowody winy. - Seksualne napaści miały wiele form - od głaskania genitaliów po gwałty - cytuje adwokata dpa. Weber bada od maja 2015 roku przeszłość słynnego chóru w którym przemoc i pedofilia były normą. Rozmawiał z dziesiątkami ofiar, osobami odpowiedzialnymi oraz niemieckim pełnomocnikiem biskupstwa w Ratyzbonie ds. wykorzystania dzieci. Miał też dostęp do tajnych archiwów i kartotek osobowych biskupstwa. Jak zaznacza, wiele dzieci informowało o karach cielesnych, biciu za pomocą trzciny, pęku kluczy czy pieczęci. - Moczenie się w łóżku karano niepodawaniem napojów - powiedział Weber. Ekscesy były znane w kręgu osób tworzących chór, lecz nie prowadziły ani do konsekwencji personalnych, ani do zmian strukturalnych - czytamy w dpa.

Wielu poszkodowanych mówi chętnie przemocy i znęcaniu, natomiast nie chce mówić o traumie molestowania seksualnego w dzieciństwie, gdyż powoduje to dla nich zbyt duże cierpienia psychiczne i nawrót okropnych koszmarnych doświadczeń, a część boi się ujawnienia, gdyż ciągle boi się zbrodniczego i represyjnego kościoła katolickiego i jego zacofanych wyznawców (może stracić pracę, wierzącą rodzinę, znajomych, pozycję społeczną etc). Stąd nieoficjalnie wiadomo, że liczba obmacywanych i wykorzystanych seksualnie jest większa, dużo większa niż ujawniona, bo średnio tylko jedna na około 20-30 molestowanych i gwałconych w dzieciństwie skłonna jest opowiedzieć dokładniej o tym co się strasznego stało w dzieciństwie... 

niedziela, 10 stycznia 2016

Masoneria - Loża Wielkiego Architekta

Masoneria - Świat i Loża Wielkiego Architekta Wszechświata 


Jak w każdej sprawie, i w tematyce masonerii oraz masonów ludzie dzielą się na trzy odłamy. Na spiskowych oszołomów twierdzących, że światem rządzi 12 najwyżej wtajemniczonych masonów zbierających się w piwnicy synagogi w Nowym Jorku, na oszołomów twierdzących, że żadna masoneria nie istnieje, a carska Ochrana napisała „Protokoły mędrców Syjonu" i założyła 50 tysięcy stron masońskich w internecie, oraz na resztę, która zupełnie o niczym nie ma pojęcia z powodu swojej totalnej ignorancji. Tymczasem masoneria naprawdę istnieje – i wcale nie jest taka tajna, jak niektórzy myślą. Czasem – gdy w polskich mediach panowała jeszcze względna wolność, czyli do początku lat 90-tych XX wieku – można było nawet zobaczyć masonów w TVP. Masoneria istnieje – i jak każda organizacja ma swoje cele, które propaguje i o które walczy. Jest też, o czym już mało kto wie, bardzo podzielona na różne stronnictwa i frakcje. Masoni stali się bohaterami takich dzieł literackich jak: "Wojna i pokój", "Czarodziejska góra", "Popioły". 

Symbol masonerii
W Polsce działają prężnie cztery niezależne organizacje (obediencje) wolnomularskie: Wielka Loża Narodowa Polski czyli WLNP - masoneria wywodząca się z tradycji  powstałej w 1717 roku Wielkiej Loży Anglii; zakładająca apolityczność i religijną neutralność lóż; pracująca w oparciu o świętojański, trzystopniowy ryt francuski; jako drugą mamy lożę Suwerenny Zakon Rytu Szkockiego Dawnego Uznanego, organizację związaną z WLNP praktykującą stopnie wyższe niż trzy pierwsze świętojańskie (tzw. szkockie, czyli od 4 do 33 stopnia); jako trzeci wymieńmy Wielki Wschód Polski - stosujący trzystopniowy obrządek francuski, który nie uznaje, inaczej niż pozostałe systemy, konieczności przysięgi na Biblię lub inną Księgę Praw oraz jako czwarty  Międzynarodowy Mieszany Zakon Wolnomularski „Le Droit Humain” - gdzie przyjmuje się do lóż na równych prawach mężczyzn i  kobiety. W Polsce powstały dwa pisma wolnomularskie: naukowo-popularne "Ars Regia" (od 1992 roku, także w wersji cyfrowej: www.arsregia.pl) oraz "Wolnomularz Polski". Niestety żadna z nich w całej swojej historii nie wspierała w ramach swojej dobroczynności Antypedofilskiego Bractwa Himawanti ani jakiejkolwiek znanej nam terapii dla ofiar księży pedofilów jakie ABH prowadzi. Może czas aby loże i masoni zaczęli się rehabilitować w Polsce ze swojej postawy tak obcej tym, którzy prowadzą prawdziwie dobroczynną działalność... 

W służbie konserwatyzmu 


Masoneria wywodzi swój ród od Świątyni Salomona, a tzw. ryty mistyczne – np. ryt Memphis Misraēm – jeszcze od budowniczych egipskich piramid. Powołuje się też na Świętego Jana (masoni składają przysięgę na Ewangelię według Świętego Jana). W rzeczywistości jednak we współczesnej wersji powstała około 300 lat temu – gdy tajne gildie strzegące tajemnic budowy katedr, tolerowane przez władze, bo użyteczne, traciły swoje znaczenie, gdyż zaprzestano budowy strzelistych świątyń. Zaczęli wówczas do nich wstępować ludzie pragnący wyzwolić się z ówczesnego systemu feudalnej i niewolniczej władzy politycznej. 

Po dwóch pokoleniach przynależność do lóż masońskich stała się modna i popularna jak współczesne New Age, przychylnością obdarzała je nawet cesarzowa Katarzyna Wielka. To masoneria zorganizowała warunki które umożliwiły uchwalenie w Polsce Konstytucji 3 Maja: większości posłów, przeciwnych nowej konstytucji, nie zawiadomiono o wcześniejszych obradach – a tych, którzy się dowiedzieli, po prostu zatrzymano na rogatkach stolicy. Na głosowanie dotarło tylko 182 posłów na 359 uprawnionych. Aż 74 z nich należało do polskiej masonerii. Tych konserwatywnych demokratów, którzy na obrady dotarli, sterroryzowano zebranym pod Sejmem wojskiem.

Tu od razu uwaga – bo wiele osób kojarzy masonerię z ruchami rewolucyjnymi: masoneria jest ruchem raczej konserwatywnym. Przecież Konstytucja 3 maja likwidowała Rzeczpospolitą Obojga Narodów, przywróciła na jej miejsce dziedziczne Królestwo – i odbierała prawa głosu szlachcie, która nie posiadała nieruchomości. Na rok 2016 formalnie głową masonerii jest Edward, diuk Kentu (wnuk Jerzego V), a należy do niej kwiat brytyjskiego establishmentu. Ciekawostka: gdy socjalistyczny premier Blair zażądał od sędziów, by zeznali, czy należą do masonerii, wszyscy odmówili. Nic im się nie stało, oczywiście. 

środa, 6 stycznia 2016

Bomba wodorowa Korea Północna

Wybuch bomby wodorowej w Korei Północnej 


Z początkiem Nowego Roku 2016 w dniu 6 stycznia 2016 roku demokratyczna Korea Północna poinformowała o przeprowadzeniu testów bomby wodorowej czyli bomby termonuklearnej w specjalnym oświadczeniu na antenie centralnej telewizji. „Dzisiaj zostały przeprowadzone pierwsze testy broni wodorowej" — oznajmiła spikerka północnokoreańskiej telewizji. Według niej, posiadanie „broni wodorowej stało się historycznym wydarzeniem" dla Korei Północnej. Oświadczenie transmitowały także  południowokoreańskie telewizje. 

Wybuch bomby nuklearnej na powierzchni Ziemi
Moc zapalnika bomby T w Korei Północnej najprawdopodobniej wyniosła sześć kiloton, ale to wystarczy do uruchomienia fuzji termonuklearnej syntezy deuteru czy trytu w Hel charakterystycznego dla bomb termonuklearnych czyli wodorowych. Deuter oraz Tryt to ciężkie izotopy wodoru używane w prostych bombach wodorowych, gdzie bomba atomowa (nuklearna) jest zaledwie zapalnikiem owego tysiące razy silniejszego granatu T. Bomba wodorowa, nazywana też termojądrową, jest dwustopniowym, bardziej skomplikowanym rodzajem ładunku nuklearnego, o wielokrotnie większej sile od zwykłych bomb atomowych.  

Korea Północna przeprowadziła czwartą próbę termonuklearna, odkąd w 2005 roku ogłosiła, że jest mocarstwem nuklearnym. Próby odbyły się w 2006, 2009 i 2013 roku, co skutkowało wprowadzeniem przeciwko niej sankcji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Próby termonuklearnej dokonano w północno-wschodniej części kraju Korei Północnej, 50 kilometrów od miasta Kilju, niedaleko Punggye-ri, na tamtejszym wielkim górskim poligonie atomowym. 

Zdjęcia satelitarne z października i listopada 2015 dowodzą, że Korea Północna drążyła wówczas w górskim zboczu nowy tunel do przeprowadzania prób atomowych, o czym poinformowała grupa 38 North. Tunel umożliwi kolejną próbę w dowolnym momencie, "gdy zapadnie taka decyzja", stwierdzono. Na zdjęciach satelitarnych, poddanych analizie przez grupę 38 North z Uniwersytetu Johna Hopkinsa w Waszyngtonie, widać wyraźnie nowe konstrukcje tworzone w górach w miejscowości Punggye-ri. Jest to rejon na wschodnim wybrzeżu Korei Północnej, w którym przeprowadzone zostały wszystkie trzy wcześniejsze próby nuklearne Pjongjangu. Widoczne jest drążenie w zboczu góry Musan nowego tunelu, takiego samego jak trzy wcześniejsze. Na zdjęciu zaznaczono nową bramę wejściową do wnętrza góry oraz powstałe w jej bezpośrednim pobliżu budynki. Nie wiadomo, czy podziemne konstrukcje wykorzystywane podczas kolejnych prób tworzą jeden wielki kompleks, czy są od siebie całkiem oddzielne. Dnia 30 października 2015 o pracach budowlanych w rejonie Punggye-ri informowała już południowokoreańska agencja informacyjna Yonhap, nie były jednak wówczas znane szczegóły tych prac.