środa, 16 kwietnia 2014

Bydgoszcz - pijana prokuratorka zatrzymana

Prokurator pod wpływem alkoholu wpadła podczas kontroli 


W poniedziałek 14 kwietnia 2014 roku policjanci zatrzymali kobietę kierującą oplem do rutynowej kontroli na moście Kazimierza Wielkiego, w bydgoskim Śródmieściu. Okazało się, że to znana prokurator - 57-letnia kobieta Marzena D, śledcza z wieloletnim stażem ze znanej nam zbrodniczej, zwatykaniałej, propedofilskiej i łapówkarskiej Prokuratury Bydgoszcz-Północ. Kobietę zatrzymano około godz. 20, badanie wykazało, że miała we krwi ponad 0,5 promila alkoholu. Raport z zatrzymania pijanej prokuratorki jest już na biurku Prokuratora Okręgowego. - W tej sprawie będą prowadzone dwa postępowania - karne oraz dyscyplinarne - informuje rzecznik prokuratury Jan Bednarek. 



- Na moście Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy do rutynowej kontroli został zatrzymany samochód marki Opel Astra. W wyniku badania alkomatem okazało się, że prowadząca go kobieta ma w wydychanym powietrzu 0,5 promila - informuje nadkomisarz Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Zatrzymany kilka minut po godzinie 20-tej pojazd prowadziła znana prokurator z Bydgoszczy. Na miejscu pojawili się wysokiej rangi przedstawiciele policji oraz prokuratury. Pewnie nie wiedzieli jak zatuszować sprawę, a prokuratorka podpadła za jazdę slalomem lub na czerwonych światłach, ze zbyt wielką prędkością, bo któż by ją zatrzymywał... 


Funkcjonariusze zabrali bydgoskiej prokuratorce Marzenie D. prawo jazdy, ale ona sama nie została zatrzymana - ustalił reporter RMF FM Paweł Balinowski. Jeżeli istotnie miała 0,5 promille alkoholu to - mając na uwadze możliwy błąd w pomiarze alkomatu - nie popełniła przestępstwa, lecz zaledwie wykroczenie - piszą już obrońcy prokuratorki, koledzy po fachu i kielichu. Trzeba też przypomnieć, że w szeregu państw Europy zachodniej jako trzeźwi traktowani są kierowcy, którzy mają zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu nie przekraczającą 0,8 promille - zatem prokuratorka mogła pomylić państwo w jakim się znajduje, a prawnicy już najlepiej umieją się tłumaczyć. Prokuratura to państwo w państwie - jak kościół katolicki i jego funkcjonariusze, także znani z pijaństwa i dobrych układów towarzyskich z prokuratorami. Na całym świecie słynne jest to tutejsze polskie szambo w sądach i prokuraturach, i to w większości tych skatoliczałych wojtylizmem instytucji. 

Prokuratura Okręgowa wystąpi też z wnioskiem do Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, aby ta wyznaczyła jednostkę spoza Bydgoszczy do badania tej sprawy. Natomiast rzecznik dyscyplinarny przy Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku zadecyduje, jaką karę wymierzyć Marzenie D. Ma do dyspozycji naganę, zawieszenie w obowiązkach, obniżenie pensji a nawet wydalenie ze służby. Ostatnia kara byłaby najbardziej wskazana, jako, że prokuratura Bydgoszcz Północ słynie z wielu przekrętów i przestępstw schowanych za prokuratorskimi immunitetami, a w 2003 roku jej prokurator rejonowy otrzymał tytuł Herszta Pedofilskiej Prokuratury - za zbrodnie poplecznictwa i reprezentowanie interesów pedofilskiej mafii Tadeusza Mynarskiego i Rewald (Bożena Matejko) przed bydgoskim sądem. 

Oby tylko nie rozeszło się po kościach, to znaczy: oby pani prokurator poniosła karę za to, co zrobiła. Już mieliśmy takich oficjeli i to w Bydgoszczy, którzy, złapani po pijaku, w sądzie potem tłumaczyli, że udawali, że piją, a potem niby wypluwali do kieliszka. Żeby nie było tak, że sprawa ucichnie (bo czyn zostanie uznany za ten o niskiej szkodliwości społecznej), to i kary nie będzie, a pani prokurator dalej będzie pracowała. No i jeździła samochodem podobnie jak sławetny w 2003 roku prokurator Gierczak o którym pisano, że nazwisko Gier oznacza kibel, kloakę - w gwarze więziennej. 

Ostatni raz zatrzymano bydgoskiego prokuratora, który prowadził auto pod wpływem alkoholu 12 lat temu, ale to głównie dlatego, że policjanci nie chcąc mieć problemów z awansem, znają samochody prokuratorów i zwykle pomijają je w kontrolach trzeźwości. 

Bydgoszcz słynie także z pijanych funkcjonariuszy policji. Tomasz L. z komendy miejskiej w Bydgoszczy był przyłapany na gorącym uczynku za jazdę po pijanemu. Sam utrzymuje, że jest ofiarą nagonki. Sprawę bada Prokuratura Rejonowa w Tucholi, ale mundurowy już pożegnał się ze służbą. Został zwolniony dyscyplinarnie. - W sytuacjach, gdy funkcjonariusz zostanie złapany na gorącym uczynku i nie ma wątpliwości, co do jego winy, zwolnienie jest natychmiastowe. W tym przypadku zdecydował o tym komendant - mówi Przemysław Słomski, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. 

A chodzi o zdarzenie z 29 marca. Około godziny 16 na drodze powiatowej w miejscowości Wielki Mędromierz pod Gostycynem tucholscy policjanci zatrzymali fiata bravo. Kierowca miał zachowywać się podejrzanie; podczas jazdy miał między innymi wystawiać głowę przez boczną szybę. Okazało się, że funkcjonariusze zatrzymali... kolegę po fachu. - Miał ponad promil alkoholu - mówi prok. Zenon Wędzicki, zastępca prokuratora rejonowego w Tucholi. - Usłyszał zarzut kierowania pod wpływem alkoholu. Zastosowano wobec niego sankcje w postaci poręczenia majątkowego. 

I tyle o bieżącym zepsuciu moralnym w bydgoskiej prokuraturze Bydgoszcz-Północ oraz w bydgoskiej policji. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz