Kato pedofilia

Kilkunastu osobom walczącym w Polsce o prawa ofiar molestowania seksualnego w katolickim kościele udało się po latach walki zarejestrować Fundację "Nie lękajcie się", która jest kolejną organizacją oprócz ABH, Society of M (SM) czy Ruchu Ofiar Księży (ROK), zajmującą się ofiarami pedofilii kleru. W Polsce o pedofilii Kościoła katolickiego panuje ciągle makabryczna zmowa milczenia, chociaż niektóre media nieśmiało podejmują już tę tematyką. W mediach pojawiają się wygładzone wzmianki drobnym drukiem na odległych stronach.


Rzecznik Praw Obywatelskich wspomina o przemocy wobec dzieci w rodzinie ale słowem nie raczy wspomnieć o gwałceniu dzieci w katolickich rodzinach i w katolickim kościele. Fundacje rzekomo pomagające dzieciom jak osławiona Kidprotect.pl są chyba agenturami Kościoła Rzymsko-katolickiego. Dziecko dzwoniące z pytaniem do tej fundacji, co ma zrobić jak je ksiądz zgwałcił zostało pouczone, żeby nie mówiło brzydko o księdzu i lepiej poszło się wyspowiadać. Dziecko lat 13 należy do jednego z autorów tej publikacji i samo zgodziło się na zrobienie prowokacji wobec katolickiej Fundacji Kidprotect.pl… Niebieska linia także olewa osoby zgłaszające pedofilię katolickiego księdza czy katechety…

W Irlandii z 800 zidentyfikowanych księży i zakonników gwałcicieli do dzisiaj tylko 10 zostało skazanych za swoje przestępstwa. Nasuwa się pytanie, czy w Polsce tak samo katolickiej jak Irlandia obowiązują takie same proporcje? Należy pamiętać, że Kościół Katolicki w Irlandii to zaledwie 4,5 miliona wiernych, mniej niż w Polsce jedno województwo śląskie liczy mieszkańców!

W tygodniu po opublikowaniu raportu o pedofilii księży katolickich tysiące ludzi stało w kolejce, żeby wpisać się do księgi solidarności z ofiarami, dodając komentarze: „Wstydzę się, że jestem Irlandczykiem”, „Hańba Kościołowi, hańba państwu”. We wszystkich gazetach pojawiają się pełne oburzenia i wściekłości listy od czytelników, żądające wykluczenia Kościoła katolickiego z działalności w systemie oświaty i w służbie zdrowia, rozwiązania Zgromadzenia Braci Chrześcijańskich (najgorszego ze sprawców), a także innych zakonów, i przejęcia ich majątków. Są także wezwania do bojkotu mszy kościelnych, zbiórek na tacę i kościelnych sklepów. Kościół katolicki i jego instytucje w Irlandii doznały niesłychanego uszczerbku i właściwie zatraciły wszelki autorytet moralny. W miesiącu czerwcu 2009 zaś ogłoszony zostanie kolejny raport dotyczący działalności setek księży pedofilów w archidiecezji dublińskiej, których Kościół przez lata osłaniał.

Podobny skandal wstrząsnął kilka lat temu Stanami Zjednoczonymi: w archidiecezji bostońskiej (i innych) działo się to samo co w dublińskiej. Tysiące dzieci było gwałconych, molestowanych, wykorzystywanych seksualnie za wiedzą hierarchów, czyli biskupów i kardynałów. Zmuszony do dymisji pedofilski arcybiskup Bernard Law, któremu udowodnienie chronienia księży-pedofilów schronił się w Watykanie, sprawnie chroniony przez papieża Jana Pawła II i jego sekretarza Stanisława Dziwisza. Warto pamiętać o tym, że 26 lat pontyfikatu papieża Polaka nie zmieniło nic w losie gwałconych dzieci prześladowanych przez katolickim kler razem ze swoimi rodzinami.

Śmiertelny grzech Kościoła Katolickiego 


Wydaje się, że kato-pedofilia to zwyczajna pedofilia, tyle, że duchownych, jednak tylko kościół katolicki jako organizacja broni, chroni i wspiera swoich zboczonych duchownych, a terroryzuje i niszczy swoje ofiary! Kościół Katolicki nie tylko ukrywa grzechy swoich członków, lecz jest wręcz schronieniem dla dewiantów, pedofilów i gwałcicieli dzieci straciwszy już dawno moralne prawo do mówienia, co jest słuszne, co jest moralne, co przystoi człowiekowi moralnemu czynić i jak postępować. Kościół Katolicki nie jest już drogowskazem duchowym, ani wyrocznią moralną. Zakłamanie Kościoła Katolickiego, jego relatywizm moralny czy raczej amoralność jest dużo głębsza, niż wynikający z oportunizmu jego członków – jest on elementem jego działania. Kościół jest oazą kłamców. I nie dotyczy to tylko osób duchownych – ale również świeckich, którzy tak jak w Irlandii wspierają jeszcze swój pedofilski na masową skalę Kościół Katolicki. United States Conference of Catholic Bishops po szczegółowym badaniu ujawniło raport (John Jay Report) o pedofilii wśród księży katolickich na terenie USA – 4 % całego stanu duchownego na terenie USA było i/lub jest powiązane z aktami pedofilii. Na sto tysięcy duchownych to armia 4 tysięcy pedofilów katolickich.

Księża, którzy popełnili zbrodnie, byli ukrywani, przenoszeni, niektórzy ukrywają się do dziś. Są pod ochroną Watykanu, działają według schematu i na wyraźne polecenia swoich przełożonych. Przypomina to zabawy mafii sycylijskiej bardziej, niż hierarchów Kościoła Katolickiego, który ma zbawiać wiernych. „Biskupi diecezjalni tuszowali przypadki pedofilii wśród księży zgodnie z tajną instrukcją Crimen Sollicitationis i przenosili księży winnych nadużyć do innych parafii” – stwierdził Colm O’Gorman autor programu “Sex Crimes and the Vatican”. „Mimo głośnych w Irlandii i USA przypadków ujawnienia pedofilii wśród księży w 2002 roku, Stolica Apostolska nie zaprzestała stosowania polityki, której efektem było tolerowanie podobnych nadużyć w innych krajach i zamiast stanąć wyraźnie po stronie ofiar, tuszowała ich krzywdę” – twierdzi Colm O’Gorman. Zdaniem Colma O’Gormana, autora programu w BBC, kardynał Ratzinger przez ponad 20 lat odpowiadał za przestrzeganie tego dokumentu, a w 2001 roku dodatkowo wzmocnił jego wykładnię. Zatem aktualny papież tak jak jego poprzednik jest jawnym zwolennikiem pedofilii i poplecznikiem pedofilów.

Władze kościelne w Irlandii, a także główna pedofilska mafia czyli katolickie Zgromadzenie Braci Chrześcijańskich, opóźniło publikację raportu o ponad rok, wytaczając sądowy proces, który miał na celu obronę praw jego członków do anonimowości. Wcześniej, bo już w roku 2002 roku 18 irlandzkich instytucji religijnych zawarło umowę z rządem, coś w rodzaju zwolnienia od win za pieniądze. Otóż w zamian za wpłatę w wysokości 28,5 mln euro oraz zobowiązanie do przekazania nieruchomości za kwotę 100 mln, rząd miał przejąć wszystkie żądania odszkodowań od ofiar przemocy, oraz ponieść wszelkie koszty dodatkowe pedofilii kleru. Jednak jak się obecnie sądzi, wszystkie koszty odszkodowań wyniosą ponad 1,3 mld euro, w związku z tym umowa powinna ulec poważnej rewizji. I co ciekawe, do tego apelu o rewizję tych umów zwrócili się wysokiej rangi duchowni irlandzcy, kardynał Sean Brady i arcybiskup Diarmuid Martin. Problem polega bowiem na tym, że zakony podlegają bezpośredniemu nadzorowi Watykanu. Również premier Irlandii, Brian Cowen, wezwał katolickie zgromadzenia zakonne do przyjęcia na siebie większej odpowiedzialności finansowej za popełnione przez swoich duchownych zbrodnie pedofilskie.

Według raportu władze religijne, skonfrontowane z dowodami seksualnego wykorzystywania dzieci, reagowały przez wysyłanie sprawcy do innego miejsca, gdzie na ogół mogli swobodnie wykorzystywać dalej. „Są dowody, że tacy mężczyźni w kilka dni po zwolnieniu z pracy z powodu poważnych oskarżeń lub przyznania się do wykorzystywania seksualnego otrzymywali inne posady nauczycielskie – donosi raport. – Bezpieczeństwo dzieci na ogół nie było brane pod uwagę”. Kościół katolicki przygotowywał się od dawna na ten raport, wielokrotnie odwlekany z powodu zakładanych przez Kościół spraw sądowych, brakujących dokumentów i domniemanej obstrukcji rządowej.

Pedofilskie Zgromadzenie Braci Chrześcijańskich opóźniło raport o ponad rok wytoczeniem procesu, który obronił prawo jego członków do anonimowości w tym raporcie, także w wypadkach, w których poszczególni członkowie Zgromadzenia zostali skazani przez sądy za seksualne i fizyczne ataki na dzieci. Komisja Ryana nie ukrywa obrzydzenia zachowaniem Zgromadzenia Braci Chrześcijańskich, którzy na każdym kroku utrudniali pracę Komisji, byle tylko prawda nie wyszła na jaw. Jednym z przykładów, jak ten religijny zakon nauczający nie ustawał w zaprzeczeniach, jest potworne znęcanie się jednego z braci nad dzieckiem w szkole „Artane”. Świadek opowiedział Komisji, jak rozkazano mu zlizać kał z buta jednego z braci, który równocześnie go bił. Sprawca potwierdził to przed Komisją i przyznał się do winy. Mimo tego jego zakon nadal upierał się, że ten incydent nigdy nie miał miejsca.

W telewizyjnym programie “Questions and Answers” głos zabrał jeden z byłych wychowanków katolickiego zakonu Chrześcijańskich Braci, Michael O’Brian. Jego wstrząsającą wypowiedź  można obejrzeć na YouTube. Cierpliwie słuchał odpowiedzi dawanych przez polityków, po czym wybuchnął: „Poszedłem przed Komisję i wypytywało mnie siedmiu adwokatów, wmawiając mi, że kłamię, kiedy powiedziałem im, że zgwałcono mnie w sobotę, potem otrzymałem miłosierne bicie, a następnego ranka przyszedł ten sam człowiek i włożył mi w usta komunię świętą. (…) Mój Boże, siedmiu adwokatów wypytywało mnie non-stop. Próbowałem popełnić samobójstwo. Przywieźli człowieka z Rzymu, miał ponad 90 lat, żeby mi powiedział, że kłamię i że nie bił mnie przez godzinę po całym ciele razem z jeszcze jednym, a nie miałem na sobie jednej nitki”. Istnieją mocne dowody które także przedstawia Komisja Sędziego Ryana, iż pieniądze otrzymywane przez zakony na utrzymanie i kształcenie dzieci w znacznej mierze były wydawane na sam zakon, dzieci zaś były głodne, zmarznięte i przepracowane – podobnie jak to ma miejsce w większości polskich ośrodków kościelnych.

Kościelna Pedofilia w Irlandii 


Dziesiątki tysięcy dzieci było brutalnie bitych i katowanych. Molestowanie seksualne i gwałty to był ich chleb powszedni, taj jak i życie w ciągłym lęku o kolejne wykorzystanie, zmuszenie do “ciągnięcia księdzu druta”. To wyniki szokującego raportu dotyczącego przemocy, terroru i gwałtu jakiego dopuszczali się księża, mnisi i zakonnice wobec swoich podopiecznych w placówkach opiekuńczo-wychowawczych prowadzonych przez irlandzki Kościół katolicki.

W dniu 20 maja 2009 sędzia Sean Ryan opublikował liczący ponad 2600 stron końcowy raport komisji badającej maltretowanie dzieci w irlandzkich ośrodkach edukacyjnych, prowadzonych przez Kościół katolicki. Raport dotyczący ponad 250 jednostek, prowadzonych przez Kościół rzymsko-katolicki i opiera się na zeznaniach i świadectwach tysięcy wychowanków. Raport zawiera haniebny katalog okrucieństw: zaniedbania, przemoc seksualna, fizyczna i psychiczna wobec dzieci. W konkluzjach raportu stwierdzono, że katoliccy księża i zakonnice przez dziesięciolecia terroryzowali tysiące dzieci, łącznie z wykorzystywaniem seksualnym, czyli z pedofilią. Jednak nie tylko to jest w tym ważne, ale również to, że działania Kościoła Katolickiego były realizowane za cichą aprobatą świeckich władz Irlandii. Dochodzenie objęło ponad 30 tysięcy osób, poddanych represjom i gwałtom ze strony duchownych.

W Irlandii po opublikowaniu raportu o pedofilii księży ludzie powołali spontanicznie grupę inicjatywną zbierającą podpisy pod petycje do rządu o odebranie Kościołowi rzymsko-katolickiemu całego majątku, zakazanie jego urzędnikom kontaktów z dziećmi, a nawet o całkowitą delegalizację watykańskiej sekty i zakaz jej działalności! W ciągu pierwszego dnia pod petycją zebrano poprzez internet ponad pół miliona głosów poparcia. Eskalacja pedofilii w Kościele jak powszechnie wiadomo nastąpiła po 1978 roku za pontyfikatu papieża Polaka, Jana Pawła II, który w swoich tajnych dyrektywach nakazywał biskupom bezwzględne ukrywanie i chronienie księży zboczeńców oraz tępienie osób ujawniających zboczenie księży, zakonników i zakonnic.

Dziesiątki tysięcy dzieci i małych dzieci od niemowlęctwa było w Irlandii molestowanych i gwałconych przez księży, zakonników i zakonnice oraz świeckich działaczy katolickich, w tym katechetów. Raport z maja 2009 opisuje nadużycia seksualne w sierocińcach, internatach, zakładach poprawczych i innych ośrodkach finansowanych przez państwo, lecz powierzonych zakonom i księżom diecezjalnym. Raport, który został ogłoszony, opisuje okres ponad pół wieku od lat 30-tych XX wieku do lat 90-tych. Jest rezultatem dziewięciu lat pracy komisji powołanej przez rząd w 2000 roku, z którą w ciągu ostatnich kilku lat współpracował, acz bardzo opornie i niechętnie irlandzki episkopat.

Jedną z instytucji, w której dochodziło do przestępstw najczęściej, było Zgromadzenie Braci Chrześcijańskich. Zajmowało się ono chłopcami, i tu właśnie dochodziło do największej ilości przestępstw. Jak stwierdza raport, przemoc, bicie, gwałty były w tej jednostce “edukacyjnej” normą. W raporcie można przeczytać o biciu, kopaniu, chłoście, przypalaniu, oblewaniu zimną wodą, o gwałtach, zamykaniu w izolatkach, o poniżaniu psychicznym. Prawie połowa z ponad 2 tysięcy przesłuchanych zeznała, że była wykorzystywana seksualnie. Komisja Ryana odnalazła co najmniej 800 osób, które dopuściły się gwałtu na nieletnich. Z tego tylko 10 (słownie: dziesięć osób) poniosło kary. Praktyką było to, że osoby oskarżane o gwałty, seksualne wykorzystywanie dzieci, nie ponosiły żadnych kar. Były przenoszone w inne miejsca Irlandii, gdzie mogły prowadzić dalej swój proceder.

Jeden z najważniejszych hierarchów katolickich w Irlandii ostrzegał przed szokującymi danymi o skali pedofilii i ujawnił, że komisja badająca okres 1975-2004 zidentyfikowała zaledwie około 500 księży wykorzystujących seksualnie swych podopiecznych lub parafian. – Liczba ich ofiar musi iść w tysiące – powiedział. Irlandzki episkopat pod naciskiem prokuratury i sądu podjął wstępną decyzję o przygotowaniu raportu w 2002 roku. Pięć lat temu, w 2003 roku Jan Paweł II wysłał abp. Martina, watykańskiego dyplomatę, do Dublina z misją maksymalnego utajnienia skali pedofilii irlandzkiego Kościoła katolickiego.

Skandale pedofilskie wyszły na jaw w latach 90-tych, kiedy też okazało się, że znaczna część katolickich hierarchów maskowała pedofilskie przestępstwa księży. Sprawa ks. Brendana Smytha, który miał na sumieniu kilkanaście ofiar molestowania, przyczyniła się nawet do upadku rządu Alberta Reynoldsa w 1994 roku. Kiedy okazało się, że prokurator generalny sabotuje śledztwo przeciw Smythowi, koalicjanci opuścili rząd Reynoldsa. Irlandzkie afery klero-pedofilskie o kilka lat wyprzedziły rozliczenia z Kościołem katolickim w USA i innych krajach. Skompromitowany zarzutami o pedofilię i jej tuszowanie Kościół katolicki stracił autorytet wśród setek tysięcy Irlandczyków. Sondaże potwierdzają drastyczny spadek powołań kapłańskich i liczby wiernych uczęszczających na msze, który rozpoczął się wraz z ujawnieniem skandali w latach 90-tych XX wieku.

Władze kościelne, a także wspomniane już Zgromadzenie Braci Chrześcijańskich, opóźniło publikację raportu o ponad rok, wytaczając proces, który miał na celu obronę praw jego członków do anonimowości. Wcześniej, bo już w roku 2002 18 irlandzkich instytucji religijnych zawarło umowę z rządem, coś w rodzaju zwolnienia od win za pieniądze. Otóż w zamian za wpłatę w wysokości 28,5 mln euro oraz zobowiązanie do przekazania nieruchomości, za kwotę 100 mln, rząd miał przejąć wszystkie żądania odszkodowań od ofiar przemocy, oraz ponieść wszelkie koszty dodatkowe. Jednak jak się obecnie sądzi, wszystkie koszty odszkodowań wyniosą ponad 1,3 mld euro, w związku z tym umowa powinna ulec rewizji. I co ciekawe, do tego apelu o rewizję tych umów zwrócili się wysokiej rangi duchowni irlandzcy, kardynał Sean Brady i arcybiskup Diarmuid Martin. Problem polega bowiem na tym, że zakony podlegają bezpośredniemu nadzorowi Watykanu. Również premier Irlandii, Brian Cowen, wezwał zgromadzenia zakonne do przyjęcia na siebie większej odpowiedzialności finansowej. Wydaje się, że te działania są już mocno spóźnione. Rządy irlandzkie, także te najnowsze, dbały nie o interes swoich obywateli, lecz o ochronę reputacji Kościoła Katolickiego.

Kościół Katolicki, w tym również dygnitarze watykańscy robili wszystko, aby zbrodnie ukryć, a ich efekty zbagatelizować. I tak na przykład kardynał Antonio Cañizares stwierdził, że to co miało miejsce w Irlandii jest nieporównywalne z aborcją milionów istnień ludzkich.

Sprawa irlandzka pokazuje, że Kościół Katolicki nie tylko ukrywa grzechy swoich członków – a wręcz jest schronieniem, dla dewiantów, pedofilów, stracił już dawno moralne prawo do mówienia, co jest słuszne, co jest moralne, co przystoi człowiekowi moralnemu czynić i jak postępować. Nie jest już drogowskazem, ani wyrocznią. Zakłamanie Kościoła, jego relatywizm jest dużo głębszy, niż wynikający z oportunizmu jego członków – jest on elementem jego działania. kłamców. I nie dotyczy to tylko osób duchownych – ale również świeckich, którzy tak jak w Irlandii wspierają Kościół Katolicki.

Kilkanaście miesięcy temu, w 2008 roku, w jednej z audycji BBC, pojawiła się informacja, że kardynał Ratzinger dziś papież Benedykt XVI tuszował przypadki pedofilii wśród księży. W tym programie BBC przypomniano o tajnej instrukcji Watykanu, pod nazwą Crimen Sollicitationis, która ustalała postępowanie w przypadku ujawnienia molestowania dzieci przez księży. Zdaniem Colma O’Gormana, autora programu, kardynał Ratzinger przez ponad 20 lat odpowiadał za przestrzeganie tego dokumentu, a w 2001 roku dodatkowo wzmocnił jego wykładnię. Dokument grozić ekskomuniką i piętnowaniem tym, którzy o przypadku pedofilii w Kościele Rzymsko-katolickim powiadomią władze świeckie.

„Biskupi diecezjalni tuszowali przypadki pedofilii wśród księży zgodnie z tajną instrukcją i przenosili księży winnych nadużyć do innych parafii” – stwierdził Colm O’Gorman autor programu “Sex Crimes and the Vatican”. „Mimo głośnych w Irlandii i USA przypadków ujawnienia pedofilii wśród księży w 2002 roku, Stolica Apostolska nie zaprzestała stosowania polityki, której efektem było tolerowanie podobnych nadużyć w innych krajach i zamiast stanąć wyraźnie po stronie ofiar, tuszowała ich krzywdę” – twierdzi Colm O’Gorman.

Księża, którzy popełnili zbrodnie, byli ukrywani, przenoszeni, niektórzy ukrywają się do dziś. Są pod ochroną Watykanu, działają według schematu i na wyraźne polecenia swoich przełożonych. Przypomina to zabawy mafii sycylijskiej bardziej, niż hierarchów Kościoła Katolickiego, który ma zbawiać wiernych.

Kościół Katolicki nie chce – jako instytucja oczywiście – poddać się osądowi społecznemu, nie chce przyznać się do popełnionych przewinień. Tak jest wszędzie, w USA, Polsce, czy ostatnio właśnie w Irlandii. Zawsze i wszędzie, nawet w przypadku najcięższych zbrodni – Kościół stosuje jako argument tajemnicy spowiedzi, dla ochrony własnej przestępczej działalności i ochrony działalności spowiadających się. Wszędzie, gdzie popełniono przestępstwo – hierarchia kościelna w sposób aktywny i zorganizowany tworzy front obrony – nie, nie obrony jedności Kościoła, czy obrony Sakramentu – lecz obrony siebie i swojej pozycji w społeczeństwie.

Rządowa Komisja ds. Przemocy wobec Dzieci w Irlandii oparła swój raport na świadectwach 2500 byłych uczniów i byłych pracowników szkół, sierocińców, zakładów poprawczych i szpitali, dotyczących molestowania seksualnego oraz przemocy emocjonalnej i fizycznej, której dopuszczali się księża i zakonnice od lat 30. XX w. aż do zamknięcia ostatniej instytucji tego rodzaju w latach 90. “W niektórych szkołach brutalne bicie za karę było codziennością.(…) Dziewczęta bito po całym ciele przedmiotami, które intensyfikowały ból. Oczernianie osób i rodzin było powszechne” – napisano w raporcie.

Czy w Polsce może, i czy powinien powstać podobny raport o pedofilii księży? Chyba już ku temu najwyższa pora. Na szczęście “katolickie nauczanie”, takie jak w Irlandii, gdzie przenikanie struktur Kościoła i państwa było większe, w Polsce nie miało miejsca, jednak władza PRL pozwala księżom na wszystkie zboczenia w zamian za donoszenie do SB, a jak wiadomo ponad jedna trzecia księży i biskupów za PRL była Tajnymi Współpracownikami SB. Dlatego właśnie każdy przejaw zbrodniczej działalności księży wobec dzieci, powinien być ujawniany i surowo piętnowany. Przykład Irlandii pokazuje dobitnie, że państwo wyznaniowe oparte o religię katolicką jest bardziej wcieleniem wyuzdanego szatana niźli drogą zbawienia.

Nie wierzono w zeznania świadków 


Wiele ofiar informowało o przemocy bardzo dawno, jeszcze w okresie dzieciństwa, ale nikt im wówczas nie wierzył. Dopiero seria telewizyjnych filmów dokumentalnych i śledztw policyjnych w latach 90-tych XX wieku skłoniła władze do utworzenia komisji do zbadania pedofilskich zbrodni Kościoła Rzymsko-katolickiego. Rząd jednocześnie z komisją powołał urząd, który już przekazał 12.500 spośród 14.500 ofiar odszkodowania przeciętnej wysokości 65.000 funtów. Warunkiem ubiegania się o odszkodowanie jest jednak kuriozalne zrzeczenie się prawa do pozwania Kościoła. W 1999 roku ówczesny premier Bertie Ahern przeprosił ofiary masowej pedofilii, potępiając “zbiorową niezdolność do interwencji i przyjścia ofiarom z pomocą”.

Dzieci jak więźniowie i niewolnicy 


W liczącym 2600 stron i 5 tomów raporcie komisja pisze, że molestowanie seksualne i gwałty były powszechne w instytucjach katolickich dla chłopców, a przedstawiciele Kościoła zachęcali do karania poprzez bicie i wielokrotnie chronili duchownych pedofilów przed aresztowaniem. Raport niemal całkowicie staje po stronie ofiar. – W większości tych katolickich instytucji, a w przypadku placówek dla chłopców we wszystkich, panowała atmosfera strachu, wynikająca z wszechobecnych, nadmiernych i arbitralnych kar. Dzieci żyły w codziennym lęku, nie wiedząc, kiedy zostaną następnym razem zbite – głosi dokument. Według komisji niepodważalne i spójne świadectwa kobiet i mężczyzn, którzy mają dziś powyżej 50 lat, wykazały bez żadnych wątpliwości, że cały system tych placówek traktował dzieci bardziej jako seksualnych więźniów i niewolników niż jako osoby o słusznych prawach i ludzkim potencjale. Dokument pokazuje starą prawdę, że najgorszą zbrodnią jest pedofilia homoseksualna. Nie dziwi zatem, że Bóg nakazywał w Biblii homoseksualistów bezwzględnie karać śmiercią. Widać nawet wedle Boga nie ma innej skutecznej profilaktyki.

Pedofilia to grzech Kościoła


Na koniec warto przypomnieć, tym katolickim wiernym, włącznie z sędziami sądzącymi księży pedoflów w Polsce, którzy by chcieli stanąć w obronie molestujących i hańbiących dzieci księży, że pedofilia i jej ukrywanie jest grzechem śmiertelnym. Bo w Katechizmie Kościoła Katolickiego możemy przeczytać:

2285

Zgorszenie nabiera szczególnego ciężaru ze względu na autorytet tych, którzy je powodują, lub słabość tych, którzy go doznają. Nasz Pan wypowiedział 1903 takie przekleństwo: “Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych… temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza” (Mt 18, 6)54Por. 1 Kor 8, 10-13.. Zgorszenie jest szczególnie ciężkie, gdy szerzą je ci, którzy, z natury bądź z racji pełnionych funkcji, obowiązani są uczyć i wychowywać innych. Takie zgorszenie Jezus zarzuca uczonym w Piśmie i faryzeuszom, porównując ich do wilków przebranych za owce55Por. Mt 7, 15..

2389

Do kazirodztwa zbliżone są nadużycia seksualne popełniane przez dorosłych na dzieciach lub młodzieży powierzonych ich opiece. Grzech ten jest 2285 jednocześnie gorszącym zamachem na integralność fizyczną i moralną młodych, którzy będą nosić jego piętno przez całe życie, oraz pogwałceniem odpowiedzialności wychowawczej.

To nie koniec problemów Kościoła Katolickiego, nie tylko w Irlandii – w czerwcu zostanie ogłoszony raport dotyczący działalności setek księży-pedofilów w archidiecezji dublińskiej, osłanianych przez lata przez pedofilski Kościół. Irlandia czeka też na kolejny raport (zostanie opublikowany najpewniej w czerwcu), który będzie opisywał nadużycia księży wobec swych nieletnich parafian poza ośrodkami wychowawczymi.

USA: Pedofilia kosztowała Kościół 400 mln dolarów 


Kościół katolicki w USA wyasygnował oficjalnie w samym 2008 roku ponad 400 mln dolarów w związku z problemem pedofilii wśród duchownych, z czego większość przeznaczono na odszkodowania – poinformowano w oficjalnym komunikacie. Kościół katolicki wydał rzekomo ponad 23 mln dolarów na walkę z molestowaniem nieletnich, 22 mln na terapię ofiar pedofilii i 374,4 mln na odszkodowania dla około 500 osób. Większość odszkodowań z 2008 roku dla przypadków molestowania przez kler dotyczy wydarzeń sprzed 35-45 lat, a przede wszystkim okresu 1970-1974 – informuje Konferencja Biskupów Katolickich USA. W 2008 roku złożono 620 pozwów w związku z przypadkami molestowania sprzed lat, ale tylko kilkadziesiąt nowych pozwów dotyczących molestowania osób, które mają dziś mniej niż 18 lat. Pedofilski horror w USA ciągle trwa.

KATOLICCY PEDOFILE W SUTANNACH 


Raport o ofiarach pedofilów w irlandzkim Kościele opublikowany w maju 2009 roku dramatycznie zaszokował opinię publiczną. Dokument opisuje nadużycia seksualne, do których dochodziło przez ponad 60 lat ubiegłego XX wieku. To jednak nie koniec – za miesiąc światło dzienne ma ujrzeć kolejny wstrząsający raport o irlandzkich duchownych. A jak wygląda sytuacja w polskim Kościele? Niestety, ani episkopat, ani wymiar sprawiedliwości nie ma danych na temat liczby duchownych-przestępców. Ściślej polski wymiar sprawiedliwości tendencyjnie ukrywa posiadane operacyjne dane o ilości księży pedofilów, a często zastrasza i więzi ofiary pedofilów i ich obrońców. Irlandzki Kościół Katolicki od lat zmaga się z przestępstwami seksualnymi księży, co prowadzi do stopniowego upadku moralnego autorytetu tej instytucji. Kiedy na początku lat 90-tych XX wieku światło dzienne ujrzały afery seksualne z udziałem irlandzkich duchownych, okazało się, że przez lata były one zamiatane pod dywan, jak w Polsce tuszowane przez policję i prokuratury. W efekcie Irlandczycy zaczęli odsuwać się od Kościoła, a liczba powołań dramatycznie spadła.

Tysiące bitych i gwałconych dzieci 


Prace na temat raportu ws. przestępstw seksualnych dokonanych przez irlandzkich duchownych trwały dziewięć lat. Chodziło o to, by ostatecznie rozliczyć się z niewygodnym tematem i oczyścić atmosferę wokół skompromitowanej instytucji Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Dokument, który został opracowany przez rządową komisję działającą we współpracy z irlandzkim episkopatem dotyczy znęcania się nad wychowankami ośrodków wychowawczych w Irlandii, które do lat 90-tych XX wieku były prowadzone wyłącznie przez zakony katolickie. Dokument opierał się na zeznaniach 2,5 tysiąca byłych uczniów i pracowników placówek – szkół, sierocińców, zakładów poprawczych i szpitali.

To, że brutalne czyny irlandzkiego kleru dokonane w latach 1930-1990 (bo takiego przedziału dotyczy dokument) dopiero po latach wyszły na jaw, w dużej mierze wynika z ogromnego lęku ofiar duchownych. Dzieci żyły w strachu przed karami cielesnymi, tysiące z nich było regularnie gwałconych i bitych. Jak powiedział, tuż przed opublikowaniem raportu, abp Diarmuid Martin komisja badająca okres 1975-2004 zidentyfikowała ponad pół tysiąca księży, którzy wykorzystywali seksualnie swych podopiecznych. Latem 2009 ma ukazać się kolejne sprawozdanie, które będzie dotyczyć nadużyć duchownych poza placówkami wychowawczymi.

Czym polski Kościół różni się od irlandzkiego? 


Ojciec David Sullivan, irlandzki zakonnik, który był rektorem seminarium duchownego Ojców Białych w Lublinie, a obecnie przebywa na misji w Afryce, już kilka lat temu mówił, że polski Kościół powinien wyciągnąć wnioski z kryzysu irlandzkiego. – Kiedy sprawuje się tak potężną władzę, trzeba się pilnować, bo łatwo jej nadużyć – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską o. Sullivan. Jednocześnie wskazuje, że Kościół nie powinien zamiatać swoich problemów pod dywan i zamykać się na krytyczne opinie z zewnątrz.

Zakonnik uspokaja jednak, że sytuacja polskiego Kościoła jest zupełnie inna niż irlandzkiego. – Historie obu tych instytucji znacznie się różnią. W Irlandii od połowy ubiegłego wieku, zarówno sierocińce, jak i inne placówki wychowawcze były kierowane przez zakony, bo tamtejszy Kościół był silnie związany z rządem. W Polsce było na odwrót. Komunistyczna władza walczyła z klerem, więc siłą rzeczy, duchowni nie mieli większego kontaktu z takimi placówkami – mówi o. Sullivan. Choć zakonnik przyznaje, że w Polsce coraz częściej słyszy się o przypadkach przestępstw seksualnych z udziałem księży, to nie widzi konieczności sporządzania podobnego raportu. Konieczność sporządzenia takiego raportu widzą jednak ofiary drastycznie molestowane przez polskich księży jeszcze w okresie PRL, kiedy to księża kolaboracji, a co trzeci ksiądz był TW, współpracownikiem Bezpieki – mogli pod osłoną SB dopuszczać się bezkarnie wszelkich nadużyć seksualnych.

Brak statystyk na temat polskich duchownych pedofilów 


Trudno jest ocenić ile przestępstw o charakterze seksualnym jest popełnianych przez księży i zakonników, ponieważ wymiar sprawiedliwości nie prowadzi takich statystyk ochraniając zboczeńców. Choć wydawać by się mogło, że sądy mają doskonałą wiedzę na temat skali zjawiska, to okazuje się, że nie dysponują takimi zestawieniami. – Nie opracowujemy statystyk dotyczących przynależności zawodowej osób, w sprawie których toczy się postępowanie. Zbieramy jedynie dane na temat rodzajów przestępstw – mówi Katarzyna Szeska, rzeczniczka Prokuratury Krajowej. Nieoficjalnie mówi się o kilkuset osobach duchownych przyłapanych na molestowaniu każdego roku, jednak do sądu trafia jedynie kilkadziesiąt spraw, gdyż sama policja i prokuratura często pomaga Kościołowi zastraszać ofiary, ich rodziny i świadków.

Takich danych nie ma również polski episkopat. – Każda diecezja czy zakon prowadzi takie sprawy, jeśli zaistnieją, we własnym zakresie, ale nie musi informować nas o tym. Nie jesteśmy biurem statystycznym, aby zbierać takie dane – mówi ks. Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. Ks. Kloch dziwi się jednocześnie, że prokuratura nie ma takich liczb. – Kto, jeśli nie prokuratura, ma wobec tego ma takie „twarde” dane? Trudno mi uwierzyć, że takie statystyki nie istnieją – jak zawsze obłudnie konkluduje kościółkowy rzecznik. Dodaje jednak, że słyszał o pojedynczych przypadkach molestowania, ale nie przypuszcza, by podobny raport na temat skali tego zjawiska w Kościele miał powstać w Polsce.

Dlaczego do tej pory nie ma wiarygodnych szacunków, które zobrazowałyby skalę tego zjawiska w Polsce? Zdaniem ks. Jacka Prusaka SJ z „Tygodnika Powszechnego” do niedawna takich statystyk w ogóle nie było na świecie. Dlaczego? – Po pierwsze w krajach takich jak USA, Filipiny, Portugalia czy Irlandia, Kościół Rzymsko-Katolicki od lat miał silną pozycję, a katolicy stali na czele wszystkich większych urzędów. Po drugie kwestia wykorzystywania seksualnego, zwłaszcza nieletnich, była bardzo delikatnym tematem obciążonym stygmatyzacją społeczną i kościelną. Zwłaszcza chłopcy bali się mówić głośno o tym, że byli molestowani, bo martwili się, że zostaną uznani w swoim środowisku za niemęskich – mówi ks. Prusak.

Trzecią przyczyną takiego stanu rzeczy jest to, że jeszcze do niedawna w środowiskach medycznych funkcjonowało przekonanie o „nieszkodliwości” seksualnego wykorzystania dzieci. – Uważano, że nie jest to trauma, lecz ich własna seksualna inicjatywa, forma dążenia do inicjacji i przeżycia jej. Stąd jeden z biskupów amerykańskich tłumaczył się ostatnio, że chronił księży molestujących dzieci ponieważ powszechnie uważano, że dzieci albo o takich doświadczeniach nie będą pamiętać, albo z nich „wyrosną” – tłumaczy ks. Prusak. Należy nadmienić, że poglądy o rzekomej nieszkodliwości pedofilii były propagowane przez lekarzy ze środowisk katolickich i chrześcijańskich, także obciążonych pedofilskimi skandalikami. W sposób oczywisty lekarz pedofil będzie głosił nieszkodliwość swojego zboczenia przybierając pozę naukowego autorytetu, podobnie jak i inny broniący Kościoła naukowiec katolicki.

Ponad 4% amerykańskich księży dymało dzieci 


Dopiero na początku lat 80-tych, kiedy wybuchły afery seksualne w amerykańskim Kościele katolickim, pojawiły się pierwsze szacunki, ale były one trzymane w tajemnicy. Najbardziej reprezentatywne dane zawiera Raport Johna Jay’a z 2004 roku dotyczący duchowieństwa amerykańskiego. Wynika z niego, że ponad 4% duchownych w latach 1950-2002 dopuściło się seksualnego molestowania nieletnich, a ściślej kopulacji z dziećmi. Na podstawie innych badań uważa się ten wskaźnik za reprezentatywny. – Ogólna populacja męskich przestępców seksualnych, włącznie z gwałcicielami jest szacowana w granicach 8% w społeczeństwie, dlatego też duchowni nie stanowią grupy zwiększonego ryzyka. To jednak niczego nie usprawiedliwia – kłamliwie podkreśla ks. Prusak. Ogólny wskaźnik pedofilii w społeczeństwie szacowany jest od 0,5 procenta w Indii do 2 procent w Polsce, a księża to aż 4 procent czyli od dwóch do 8 razy wyższy współczynnik zboczenia tego środowiska w stosunku do populacji.

Choć liczba skandali seksualnych wywoływanych przez polskich duchownych jest z pozoru mniejsza niż w USA czy Irlandii, to nie oznacza jednak, że mamy powód do dumy. Media regularnie bowiem donoszą o kolejnych aferach seksualnych w środowisku polskiego kleru. W Irlandii pedofilię kleru dość dokładnie zlustrowano a USA to kraj mający ponad 300 milionów obywateli. W USA jest ponad 100 tysięcy księży, a w Polsce zaledwie 17 tysięcy. 

Skandale w polskim Kościele 


W niechlubnej historii polskiego Kościoła zapisał się m.in. poznański arcybiskup Juliusz Paetz, który został oskarżony o wykorzystywanie seksualne kleryków w seminarium duchownym, czy ksiądz Michał M., proboszcz z Tylawy, który usłyszał zarzuty w sprawie o molestowanie dziewczynek z parafii. Do jednego z większych skandali doszło też w diecezji płockiej, w której kilku księży było oskarżonych o molestowanie ministrantów i członków grup oazowych oraz w Szczecinie i Szczawnicy.

Do nagłośnienia sprawy szczecińskiej przyczynił się antypedofilski duchowny – ojciec Marcin Mogielski. Dominikanin ujawnił wstrząsające zeznania podopiecznych ogniska św. Brata Alberta, którzy byli molestowani przez byłego dyrektora ośrodka – ks. Andrzeja Dymera. Ojciec Mogielski, który jak mówił, sam był w przeszłości molestowany przez kolegę ks. Andrzeja, zarzucał lokalnemu środowisku kościelnemu ordynarne tuszowanie całej sprawy.

Zarówno sprawa płockiego seminarium pedofilskiego jak i szczecińskiego ośrodka pedofilskiego została umorzona przez prokuraturę. W pierwszym przypadku stwierdzono “brak znamion popełnienia przestępstwa”, mimo że w toku śledztwa potwierdzono “zachowania oraz sytuacje, które nie powinny mieć miejsca”. Odrębne śledztwo w tej sprawie toczyło się w płockiej kurii. W efekcie na trzech księży nałożono karę suspensy i pozbawiono ich funkcji kościelnych. Tak się tuszuje pedofilię katolicką w klerykalnej Polsce, zamiast iść w ślady USA czy Irlandii.

W przypadku sprawy szczecińskiej, umorzonej w styczniu 2009 roku, przesłuchano ponad stu świadków, ale ich zeznania rzekomo nie pozwoliły na postawienie zarzutów dyrektorowi placówki. W istocie tak długo prokuratorzy popierający pedofilię przeciągali sprawę aż uległa przedawnieniu, byle nie zamknąć pedofila katolickiego, a za nim kilku współwinnych biskupów diecezji. Zgodnie z oficjalną opinią prokuratorów część zdarzeń przedawniła się, a pozostałe wątki nie były możliwe do zweryfikowania. Jak jednak oceniał wówczas mecenas Michał Kelm, pełnomocnik ofiar, prokuratura nie wzięła pod ocenę najważniejszego dowodu w sprawie – zeznań terapeuty, który wypowiadał się na temat jednego z pokrzywdzonych chłopców. W sprawie ks. Andrzeja Dymera toczy się, tak jak w przypadku płockich księży, proces kanoniczny. Co ciekawe, ks. Andrzej Dymer nadal kieruje ośrodkiem opiekuńczym, tym razem jednak jest to placówka dla emerytowanych księży.

Choć w wielu przypadkach wymiar sprawiedliwości i policja, z powodu braku wystarczających dowodów, przedawnienia lub niskiej szkodliwości społecznej czynu, umarza śledztwa w sprawie pedofilii duchownych, to zdarzają się przypadki, w których zapada wyrok. Tak się stało w przypadku zboczonego franciszkanina z Pakości w Kujawsko-Pomorskim, który za molestowanie ministranta i posiadanie w komputerze pornografii z udziałem małoletnich, został skazany na 4,5 roku więzienia, ale to dopiero w pierwszej instancji, a często się zdarza, że druga instancja sądowa puszcza księdza pedofila na wolność, jak w wypadku zboczeńca ze Szczawnicy, którego sąd drugiej instancji w Nowym Targu wypuścił ze skandalicznym wyrokiem w zawieszeniu. Zakonnik otrzymał też zakaz pełnienia przez 10 lat funkcji związanych z opieką i nauczaniem małoletnich.

Kim jest duchowny pedofil? 


Mecenas Michał Kelm, który reprezentuje poszkodowanych przez ks. Andrzeja Dymera mówi, że wciąż nie ma jednego modelu rozwiązywania problemów molestowania seksualnego przez Kościół katolicki. – Niektórzy księża starają się ignorować problem i traktują pokrzywdzonego jak intruza, który chce coś od nich wyłudzić. Inni chcą wyjaśnić sprawy i pomóc ofierze, ale ci są nieliczni. Wszystko zależy od konkretnych zakonów i diecezji – mówi mec. Kelm. A pod Częstochową osiemnastolatek mając dość wieloletniego molestowania i gwałcenia zamordował księdza i czeka na wyrok Częstochowskiego sądu sterowanego ręcznie przez jasnogórski aktyw.

Pełnomocnik pokrzywdzonych przez księdza ze Szczecina opowiada też o traumie, jaką przeżywają ofiary duchownych pedofilów – Duchowny gwałciciel to nie jest facet siedzący z gazrurką w krzakach, który napada na ofiarę i robi swoje. Duchowny najczęściej traktuje ofiarę z szacunkiem, miłością. On nie używa przemocy fizycznej, ale psychicznej. Wykorzystując zaufanie, którym darzy go ofiara, doprowadza do konkretnej sytuacji. Pokrzywdzony nie jest się w stanie obronić, bo często nie wie, że dzieje się coś złego. Dopiero po fakcie to do niego dociera – mówi mec. Kelm.

Zdaniem mecenasa duchowni, którzy dopuszczają się tego rodzaju przestępstw, wstydzą się swoich czynów bardziej niż zabójcy czy złodzieje. Jak jednak zaznacza, większość duchownych wypiera się przed sądem swoich czynów. A jeśli już zostanie udowodnione, np. przez badania DNA, że molestowali seksualnie, starają się umniejszać swoją winę. – Często mówią, że np. zostali sprowokowani do gwałtu – mówi Michał Kelm.

Zamiast pieniędzy wolą przeprosiny 


Według Kelma, w poczuciu niewinności zbyt często umacniają duchownych pedofilów ich przełożeni, którzy zamiast odsunąć takich sprawców od pracy duszpasterskiej, awansują ich na bardziej dochodowe stanowiska. Dlaczego tak się dzieje? – Poprzez nagrodzenie takiej osoby przełożeni chcą jej pokazać, że wierzą w jej niewinność – podsumowuje Kelm. Prawda jest taka, że duchowni wykonują instrukcję papieża Jana Pawła II nakazującą ukrywać i tuszować wszelkie przestępstwa seksualne księży, mnichów i zakonnic.

Co zrobić aby Kościół katolicki zaczął przełamywać się i dostrzegać błędy swoich zboczonych przedstawicieli? – Ważne jest, aby duchowni katoliccy zrozumieli, że ofiarom, czyli głównie ministrantom czy osobom zaangażowanym w ruchy przykościelne, zależy przede wszystkim na symbolicznym słowie „przepraszam”, a nie tylko na odszkodowaniach. To są osoby ściśle związane z Kościołem katolickim i nie zależy im na pieniądzach. Na szczęście coraz więcej duchownych zaczyna to rozumieć – mówi mecenas.

Według Tomasza Królaka z Katolickiej Agencji Informacyjnej to ostrożne podejście do ofiar ma swoje uzasadnienie. – Po tym jak w USA wybuchły skandale pedofilskie i w grę weszły gigantyczne odszkodowania, wiele diecezji dotkliwie to odczuło. Niestety pojawiło się wówczas wielu naciągaczy, którzy wyczuli, że na tej sytuacji mogą zarobić – twierdzi Królak. Takimi argumentami broni się Kościół, podczas gdy otrzymanie odszkodowania w USA wymaga restrykcyjnego udowodnienia, że rzeczywiście było się ofiarą, a nadużyć w sądach jest znacznie mniej niż w Polsce, gdzie nie odróżnia się dowodów mocnych od słabych.

Watykan mówi „nie” pedofilom 


Zdaniem Tomasza Królaka, Kościół katolicki stara się przeciwdziałać podobnym przypadkom. – Najważniejsze jest to, że Jan Paweł II i Benedykt XVI oficjalnie ocenili czyny pedofilskie jako zbrodnię przeciw najsłabszym. Poza tym powstały na ten temat konkretne dokumenty. Dwa lata temu ks. Raffaello Martinelli z Kongregacji Nauki i Wiary opublikował raport pt. „Pedofilia a kapłani”, w którym opisywał m.in. jak przeciwdziałać takim przypadkom – mówi Tomasz Królak. Prawda jest taka, że obaj ci papieże nakazywali tuszować i ukrywać wszelkie zbrodnie pedofilów i o tym mówią ich dokumenty. Benedykt XVI sam był jako kardynał Ratzinger zaangażowany w tuszowanie pedofilii w USA.

Ks. Prusak uzupełnia, że ważną zmianę w rozpatrywaniu tego typu spraw wprowadził też Benedykt XVI. – Zgodnie z decyzją papieża wycofano z prawa kościelnego pojęcie przedawnienia – mówi publicysta „Tygodnika Powszechnego”. Tomasz Królak dodaje, że kolejną istotną zmianą było wprowadzone dwa lata temu watykańskiej instrukcji na temat przyjmowania kandydatów na kleryków. – W dokumencie jest mowa o tym, że przyjmowane osoby były “prześwietlane” z użyciem różnych technik naukowych. Chodzi o to, by sprawdzać czy dana osoba ma skłonności np. do homoseksualizmu. Dzięki coraz wyższym wymaganiom stawianym kandydatom na księży, Watykan chce wyłonić ludzi silnych psychicznie i skoncentrowanych wyłącznie na Ewangelii – mówi Królak.

Ks. Prusak podkreśla jednak, że istnieje różnica między orientacją homoseksualną a pedofilią oraz że nie istnieją żadne testy psychologiczne mogące „wyłapać” potencjalnego pedofila. – Prawdą jednak jest, i temu ma przeciwdziałać watykańska instrukcja, że 80% przypadków molestowania ze strony duchownych dotyczy osób nieletnich – – zaznacza ks. Prusak. Zatem uczony Ksiądz Prusak sam się wygadał, że selekcjonowanie kandydatów na kleryków z powodu braku testów jest czystą fikcją na papierze mającą za zadanie omotać naiwnych, aby uwierzyli, że Kościół chce dobrze, podczas gdy naprawdę nie robi nic, bo ciągle nie anulował swoich dokumentów nakazujących tuszowanie i ukrywanie pedofilów.

Polak z Kanady założył Ruch Ofiar Księży 


Ważne jest również to, że na fali skandali w USA, Irlandii, Włoszech, czy tych w Polsce, powstają stowarzyszenia, które chcą pomagać ofiarom przestępstw kościelnych. Jedną z takich organizacji jest Ruch Ofiar Księży, założony przez Wincentego Szymańskiego, który jako ministrant był molestowany w parafii św. Jana w Zakroczymiu. Po blisko 40 latach od tamtych bolesnych wydarzeń Szymański nawiązał kontakt z Siecią Doświadczonych przez Molestowanie – amerykańską organizacją, która zrzesza poszkodowanych przez duchownych na całym świecie i założył własną stronę w internecie, na której zachęca do zgłaszania podobnych przypadków.

W Polsce jedyną jak dotąd organizacją czynnie walczącą z pedofilią katolickich księży jest osławione Bractwo Himawanti ze swoimi terapiami dla ofiar księży. Niestety w Polsce nie doczekało się nawet osobowości prawnej i okrzyknięte zostało przez pedofilski kler jako organizacja terrorystyczna i przestępcza. Widać kto broni w Polsce ofiar księży pedofilów nie ma łatwego życia. I jak na razie nie widać zmian na lepsze. Wedle danych Bractwa, od 1983 roku aż do roku 2008 w terapiach brało udział ponad 25 tysięcy osób… I to są chyba jedyne wiarygodne dane o skali pedofilii w polskim Kościele Rzymsko-katolickim.

Rozmowa z Wincentym Szymańskim 


Agnieszka Niesłuchowska: Opublikowany tydzień temu raport jest przełomem w historii Kościoła katolickiego. Kto pana zdaniem przyczynił się do upublicznienia tych wstrząsających statystyk?

Wincenty Szymański: Nie jest on z pewnością zasługą irlandzkiego episkopatu czy Watykanu. To zasługa Colmana O’Gormana – dyrektora irlandzkiej sekcji Amnesty International, który jest ofiarą księdza. Zgwałcony, zdruzgotany psychicznie i żyjący przez lata na ulicach Dublina O’Gorman nigdy nie zaprzestał domagać się ukarania swojego oprawcy i setek innych księży-pedofilów. Domagał się wszczęcia dochodzeń przeciwko przestępcom w sutannach, ale wszelkie próby, kończyły się niestety, porażkami. Księży pedofilów, chroniły nie tylko Watykan, ale i rząd Irlandii. Jedyne, co możemy zawdzięczać irlandzkiemu Kościołowi, to to, że uczynił wszystko, aby wyniki dochodzenia opóźnić.

Czy gdyby w Polsce powstał dokument o molestowaniu i znęcaniu się nad dziećmi przez polskich duchownych byłby równie szokujący jak irlandzki?

– Myślę, że nie tylko polski raport, byłby podobny do Irlandzkiego, ale też raport z każdego innego kraju, w których ludziom żyjącym wbrew naturze powierza się wychowywanie dzieci. Zaufanie powinno być owocem pracy, a nie wywodzić się z racji wykonywanej funkcji. Tak jak to uczyniono w Irlandii, na całym świecie powinno się zakazać pracownikom Kościoła prowadzenia ośrodków wychowawczych, ponieważ człowiek, który nie chce być ojcem własnych dzieci, nie może być ojcem innych.

Czy dostaje pan dużo zgłoszeń dotyczących nadużyć seksualnych w polskim Kościele? Kto się najczęściej zgłasza – rodzice czy sami poszkodowani?

– Zgłaszanie zdarzenia przez rodziców to rzadkość. Rodzice robią to tylko wtedy, gdy sytuacja nie pozwala im na jakiekolwiek działanie, kiedy wszyscy wokół są przeciwko nim, a ksiądz pedofil tryumfuje. Napływające zgłoszenia pochodzą przeważnie od ofiar, które zastrzegają sobie prawo do wykluczenia rodziców z wszelkich działań. Rozumiem ich, bo sam byłem w takiej samej sytuacji i wstydziłem się powiedzieć rodzicom, co się wydarzyło. Obawiałem się, że to negatywnie odbije się na ich zdrowiu. Podobnie czują inne ofiary, dlatego nie zawsze idą na policję czy do prokuratury. Myślę jednak, że przełamanie w sobie bariery strachu i wstydu może być początkiem dalszych działań. Często sama rozmowa o tym co się wydarzyło z kimś, kto im wierzy, rozumie i oferuje pomoc powoduje odradzanie się nowego życia.

Czy po latach udało się panu otrząsnąć z traumy przeżytej w dzieciństwie?

– Moja historia to szczęście w nieszczęściu. Innym się nie powiodło pewnie dlatego, że ksiądz-pedofil i cała kościelna machina zabiła w nich dzieciństwo i wiarę w siebie. Na szczęście matka widząc moje cierpienie pomogła mi wyjechać z Zakroczymia. Potem ożeniłem się, wychowywałem dzieci i znalazłem siły na wyjazd z kraju. Pozostało mi natomiast obrzydzenie do jakiegokolwiek dotyku mężczyzny i nieufność do księży. Do Kościoła nie chodzę, bo nie potrafię się tam skupić. Kiedy widzę księdza dotykającego dziecko czuje potrzebę podejścia do niego i dania mu po łapach. Patrząc na ołtarz, widzę to, czego, pani nie widzi. Widzę księdza dotykającego zaskoczone dziecko, strach i obrzydzenie gwałconego ministranta. Miejsca za ołtarzem czy zakrystia to dla mnie nie święte, ale diabelskie miejsca.

Wywiad: Agnieszka Niesłuchowska, z Wirtualna Polska

Crimen Sollicitationis


“Dokument” Watykanu z 1962 roku nakazujący zachowywanie w tajemnicy przypadków molestowania seksualnego i pedofilii wśród księży, grożący ekskomuniką każdemu, kto taką sprawę ujawni, wyciągnęli na światło dzienne prawnicy w USA. Chodzi o dekret “Crimen sollicitationis” (Zbrodnia nakłaniania do grzechu) z 16 marca 1962 roku podpisany przez kardynała Alfredo Ottavianiego, sekretarza Kongregacji Świętego Oficjum (Inkwizycji), czyli poprzedniczki dzisiejszej Kongregacji Nauki Wiary, najważniejszego ciała doktrynalnego Watykanu, znanego w historii z wymordowania milionów innowierców, naukowców i ludzi myślących. Napisano w nim, że dotyczy “najgorszych zbrodni”: “agresji seksualnej popełnionej przez księdza” lub “próby agresji wobec nieletnich płci obojga lub zwierząt”. Wszystkie osoby zaangażowane w taką sprawę, również ofiary, zobowiązane są do zachowania absolutnej tajemnicy “pod karą ekskomuniki”. Polski papież Jan Paweł II całym swoim autorytetem nakazał ścisłe stosowanie się do tego dokumenty już od początku swego pontyfikatu w 1978 roku. Zapewne za to zostanie obwołany świętym katolickim.

Kościół Katolicki nie chce – jako instytucja oczywiście – poddać się osądowi społecznemu, nie chce przyznać się do popełnionych przewinień. Tak jest wszędzie, w USA, Polsce, czy ostatnio właśnie w Irlandii. Zawsze i wszędzie, nawet w przypadku najcięższych zbrodni – Kościół Katolicki stosuje jako argument tajemnicy spowiedzi, dla ochrony własnej przestępczej działalności i ochrony działalności spowiadających się. Wszędzie, gdzie popełniono przestępstwo – hierarchia kościelna w sposób aktywny i zorganizowany tworzy front obrony – nie, nie obrony jedności Kościoła, czy obrony Sakramentu – lecz obrony siebie i swojej pozycji w społeczeństwie oraz obrony swoich pedofilów.

Linki 


[1] http://www.irishtimes.com/newspaper/ireland/2009/0529/1224247669311.html
[2] http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/europe/ireland/5358859/Clergy-who-admit-child-abuse-courageous-claims-Catholic-leader-Vincent-Nichols.html
[3] http://www.irishtimes.com/newspaper/opinion/2009/0527/1224247501093.html
[4] http://www.guardian.co.uk/world/2009/may/20/irish-catholic-schools-child-abuse-claims
[5] http://forumhumanitas.ipbhost.com/index.php?showtopic=348

Film na YouTube


http://richarddawkins.net/article,3892,QandA-May-25th—response-to-question-on-Ryan-Commission-Report,kingkane152—YouTube

Redakcja tekstu: Antypedofilski Ruch Społeczny “ARS”.

Opublikowano za zgodą władz ARS-u

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz