wtorek, 29 kwietnia 2014

Ayahuasca - podstępnie zabija turystów

Ayahuasca zabija podstępnie w dżungli Amazonii 


Henry Miller, 19-letni turysta z Bristolu, jako kolejna ofiara, zmarł w kwietniu 2014 roku w Kolumbii po wypiciu halucynogennej ayahuaski (ajałaski) podczas ceremonii dla turystów. Jego ciało znaleziono porzucone przy drodze niedaleko miasta Mocoa wśród lasów kolumbijskiej Amazonii - pisze "The Guardian". Miller podróżował od kilku miesięcy po Ameryce Południowej podczas tzw. gap year przed rozpoczęciem studiów. Wziął udział w rytualnym demonicznym obrzędzie dla turystów, podczas którego pili "napój demonów", ayahuascę. Ceremonię, kosztującą 50$, polecił im hostel, w którym nocowali. Gdy 19-latek źle się poczuł, obrzęd przerwano, a towarzyszom Henry Millera kazano się rozejść, zapewniając, że Indianie zajmą się chłopakiem. O znalezieniu porzuconego przy drodze ciała rodzinę Brytyjczyka poinformowało Foreign Office (Biuro Spraw Zagranicznych) UK. 

Ayahuaska - Napój demonów i złych duchów
Ayahuasca, znana też jako yagé, natema czy caapi, to wywar z roślin (lian i chacruny) zawierających psychoaktywną substancję DMT (Dimetylotryptamina) oraz inhibitor MAO. Działa bardzo silnie halucynogennie, wywołuje nieobliczalne i bezmyślne zachowania swoich konsumentów. W Kolumbii jest legalna i od wieków używana przez niektóre indiańskie plemiona Ameryki Południowej w celu wywoływania doznań astralnych wizji - dla doznań metafizycznych i kontaktów z demonicznymi duchami. Wywołuje demoniczne wizje, ale może również powodować zaburzenia psychofizyczne i emocjonalne. Ściślej rzecz biorąc, ayahuaska jest używana do wywoływania WRAŻENIA doznań metafizycznych i kontaktów duchami, chociaż otwiera silnie na demoniczne moce świata piekielnego i kontakt z lokalnymi złymi duchami. Tylko naiwny bierze za rzeczywistość sytuację, gdy jakaś nienormalna substancja miesza mu w mózgu i zaburza wrażenia zmysłowe. 

Wedle osób, które były w grupie ćpunów w Kolumbii, to była jego druga próba spożycia ayahuaski. Dzień przed śmiercią także pił ten napar i go nie kopnęło mocno. Substancja została w organizmie, a dzień to stanowczo za mało na zmetabolizowanie tego dragu, i kiedy wypił drugą porcję dostał podwójnego kopniaka. Wedle smakoszy tego koktajlu, musiał mieć taką wiksę że dostał zawału i zmarł. Nie wiadomo co robił i jak się zachowywał po tym jak został z Indianami, z rzekomymi szamanami, którzy często specjalnie mordują białasów z zemsty za podbój kolonialny i inkwizycję, za zniszczenie ich starożytnej kultury. Ludzie którzy nie raz brali "elkę" mówią, że widują różne zachowania, niektóre ocierające się o szaleństwo i także bardzo niebezpieczne dla życia oraz zdrowia. W pogoni za wrażeniami i złudą, ćpuny i dilerzy ze środowiska ayahuaskowego przemilczają jednak większość niebezpiecznych czy śmiertelnych incydentów. Lepiej wyrzucić zwłoki kolegi ćpuna czy koleżanki ćpunki na śmietniku, a zmarły jako n/n narkoman nikomu przecież złego PR nie zrobi. 


Wszystko, co zawiera inhibitory MAO lub COMT - zawsze silnie podnosi ciśnienie tętnicze krwi, i o tym powinno się pamiętać. Osoby z nadciśnieniem bardzo często zabijają się ayahuaską. Same nawet przeżywanie halucynacji w postaci wizji prowadzi do znacznego podniesienia ciśnienia krwi, także u zdrowych osób. Generalnie, halucynogeny nawet w dalece wysokich dawkach śmierci nie powodują pod warunkiem, że należą do typowych znanych halucynogenów takich jak: LSD - kwas lizergidowy, mirystycyna, psylocyna, psylocybina, konocybina, pejotl, muskaryna, MDMA, THC, alkaloidy sporyszu itp. - zwykle po bardzo głębokim i długim śnie powraca się do rzeczywistości. 

DMT nie jest powszechnym na świecie halucynogenem. Gdyby nie był zmieszany z substancjami podwyższającymi ciśnienie - może by był bezpieczniejszy dając jedynie zaburzenia psychiczne, objawy psychotyczne. Zresztą wszystkie właściwości farmakologiczne i toksykologiczne tej substancji także nie zostały do końca całkowicie poznane. Turysta po prostu na pierwszy raz przedawkował te substancje, bądź oprócz nich zaaplikowano Mu do napoju dodatkową, inną trującą substancję. Sekcja zwłok i badania toksykologiczne powinny to wykazać, o ile zostaną należycie przeprowadzone. 

Także znany lepiej THC - Tetrahydrokanabinol był zawsze i jest haluconogenem - znajduje się od zarania dziejów tylko w tej grupie farmaceutyków, ponieważ środki halucynogenne są inaczej nazywane środkami psychodysleptycznymi, czyli psychodelikami, psychodelirykami lub psychomimetykami. Każde doznanie o charakterze iluzji jest halucynacją, a takowe doznania mamy po marihuanie, nie tylko po ayahuasce. Są to inaczej stany deliryczne o różnym zabarwieniu lub nasileniu. Zwiększona dawka tetrahydrokanabinolu zawsze i u każdego człowieka powoduje zaburzenia percepcji objawiające się przeżywaniem różnego rodzaju halucynacjami, ze zmieniającym się w czasie nasileniem (ustępowanie i nawroty, aż do ustąpienia działania). Marihuana jest szkodliwa, powoduje lęki, poty, strachy, kołatanie serca i napady paniki, a przy okazji jeszcze uniemożliwia rozwój duchowy człowieka, osłabia też siłę woli, podobnie zresztą jak ayahuaska, gdyż zatrzymuje ludzi w świecie iluzji, złudzeń i urojeń, pośród delirycznych stanów. 

Istnieją osoby z wrodzonymi (często dziedzicznymi) niedoborami enzymatycznymi (MAO), które mogą zareagować zwyżką ciśnienia nawet na wypicie szklanki kakao, nie tylko DMT w koktajlu typu ayahuaska! Bardzo prawdopodobne jest, że chłopak był jedną z nich i tacy zanim zaczną coś ćpać powinni się przebadać u lekarza czy nie są nadwrażliwi (alergiczni), bo inaczej łatwo mogą skończyć z powikłaniami, nawet umrzeć. Indianie się nie martwią, mówią, że demony, duchy astralne zabrały chłopaka, porwały, do piekła oczywiście, bo metafizycznie narkomanii, osoby zaćpane środkami halucynogennymi idą do niższego, demonicznego, piekielnego świata. Indiańscy szamani się cieszą, że jednego białasa, który ich podbijał i okupował jest mniej, a przecież w tym celu, oprócz zysku, podobnie jak z tytoniem, namawiają głupich białasów na picie świństw takich jak ayahuaska. 

Ayahuasca znacznie podnosi ciśnienie, a przy wadzie serca czy nadciśnieniu to ryzykowna impreza, która często kończy się zgonem, gdyż wieloma zmarłymi po ayahuasce w Ameryce Południowej nikt się nie interesuje - ot kolejny ćpun się zaćpał! Po wypiciu japońskiego wina ze śliwek "umeshi"  ciśnienie skocze często ludziom na ponad 240/130, a tętno na ponad 150, zatem ayahuaska nie jest jedynym koktajlem, który może zabić! Takie środki o działaniu farmakologicznym, jak wino ze śliwek "umeshi" są dobre w małej ilości dla niskociśnieniowców, ale tym z wysokim ciśnieniem szkodzą i są przeciwwskazane! 

Niektórzy smakosze ayahuaski twierdzą, że to tylko wizje z poziomu podświadomego umysłu, archetypowego i symbolicznego. Żadne demony,  żadne duchy, żadni przodkowie. A jednak "aya" oznacza w narzeczach Indian właśnie demony i złe duchy, na kontakt z którymi gwałtowne wyzwalanie materiału z własnej podświadomości akurat bardzo otwiera i uwrażliwia, o czym doskonale wiedzą znawcy okultyzmu, magii, ezoteryki i samego szamanizmu. Indianie uprawiający tamtejszą czarną magię otwarcie twierdzą, że podają ten napój w celu umożliwienia kontaktów z duchami astralnymi, z demonami, z duchami złymi, czasem składają też ćpuna w ofierze, aby zyskać przychylność złych duchów, spowodować, żeby nie szkodziły ich plemieniu czy rodzinie. Całkiem zatem możliwe, że słaby zdrowotnie i psychicznie kandydat został złożony w ofierze okolicznym złym duchom celem ich przebłagania i odwrócenia jakiegoś nieszczęścia dotykającego rodzinę lub plemię lokalnych szamanów. 

Każdego dnia setki turystów przyjeżdżają w Iquitos, Peru, w poszukiwaniu duchowego katharsis lub po prostu w podróż ich życia. Ale coraz częściej ich podróż staje się koszmarem, a niektórzy z nich nie wracają do domu w ogóle. W sierpniu 2012 roku 18-letni Kyle Nolan opuścił swój dom w Kalifornii wsiadł na pokład samolotu do Amazonii na 10-dniowy pobyt za 1200 dolarów w Shimbre w dorzeczu Amazonki w Peru z Mancoluto. Kiedy nie powrócił do domu, rodzina zaczęła go poszukiwać. Początkowo Mancoluto, którego prawdziwe nazwisko to José Pineda Vargas, powiedział im, że spakował manatki i odszedł z imprezy bez słowa. Pod naciskiem śledczych i mediów, Mancoluto przyznał, że Kyle Nolan zmarł po sesji ayahuasca i że jego ciało zostało pochowane anonimowo na skraju nieruchomości. Niestety, oficjalna przyczyna śmierci nie została jeszcze ustalona. Narkomanii i poszukiwacze odmiennych stanów świadomości jak Kyle Nolan uciekają do Amazonii w poszukiwaniu ayahuaski, rzekomo aby rozwinąć swoje duchowe horyzonty lub leczyć alkoholizm, depresję, a nawet raka, ale to, co większość z nich doświadcza to koszmar, a także zaginięcie i śmierć w dżungli. 

 W ciągu ostatnich kilku lat głośna była historia młodej Niemki, która została brutalnie zgwałcona i pobita przez dwóch mężczyzn, którzy z nią robili trip z ayahuaska, nagłośniono także, jak dwóch obywateli Francji zmarło podczas pobytu w domkach ayahuasca. Wiele opowieści wspomina o niechcianych seksualnych przestępstwach gwałtu oraz osobach tracących rozum po tym jak podano im zbyt silne dawki koktajlu. Wykorzystywanie seksualne, gdy osoba jest pod wpływem ayahuaski to zjawisko nieomal nagminne, jednak zeznania poszkodowanych są mało wiarygodne dla policji, bo przecież mogły to być halucynacje, a gwałciciele sami na siebie rzadko donoszą policji. Wśród osób oferujących wycieczki ayahuaskowe w Ameryce Południowej oraz Holandii jest wielu niebezpiecznych seksualnych drapieżników, w tym przestępcy seksualni po odsiedzeniu wyroków za brutalne gwałty, stąd gwałcenie rzekomo leczonych pacjentów jest normą. Oryginalnie, tradycyjni szamani indiańscy bardzo rzadko uciekają się do zabiegów z podawaniem ayahuaski, a boom przełomu pierwszej dekady XXI wieku na ayahuaskowe wycieczki obsługują szarlatani żądni zysku i seksu za wszelką cenę, w tym zwykli dilerzy narkotykowi znajdujący w tym łatwy zarobek, szarlatani, którzy z szamanizmem nie mają nic wspólnego. 

Gdy obywatelka Francji Celine René Margarite Briset zmarła na atak serca po zażyciu ayahuasca w amazońskiej mieścinie Yurimaguas w 2011 roku odnotowano, że miała wcześniej istniejącej choroby serca, jednak nikt jej o to nawet nie pytał, nikt nie wspomniał, że choroby serca generalnie wykluczają spożywanie ayahuaski nawet w małych dawkach. Ayahuaska jest także niebezpieczna dla osób, które leczą się zażywając Prozac i wiele innych leków. Raporty sugerują, że zderzenie medykamentów zabiło 39-letniego Francuza Fabrice Champion, który zmarł kilka miesięcy po Briset w Iquitos - otwartej loży zwanej Espiritu de Anaconda. 

Argentyńska turystka w tym samym domku, gdzie zmarła Briset dźgnęła się w pierś po wypiciu zbyt dużej ilości ayahuski. Bardzo wiele ofiar ayahuaski, wedle najczęstszych szacunków ponad 30 procent, trafia z czasem zwyczajnie do zamkniętego zakładu psychiatrycznego, gdzie są niekontaktowymi pacjentami z zaburzeniami o objawach schizofrenicznych. Znikają na długie lata, nikomu nie mówią o spożywaniu ayahuaski jako przyczynie choroby, nie pociągają dilerów tego szkodliwego towaru do odpowiedzialności karnej. 

W 2010 roku, 23-letnia Niemka, wyjechała do maleńkiej wioski Barrio Florida na trzy noce brać udział w rzekomych ceremoniach Ayahuasca. Skończyła zgwałcona i brutalnie pobita przez "szamana" i jego wspólnika, którzy zostali aresztowani i osadzeni w więzieniu. W listopadzie 2013  roku słowacka kobieta wniosła oskarżenia przeciwko szamanowi, dostarczając dowody, że została zgwałcona podczas ceremonii w domku w Peru, a szczęśliwie dyskretnie włączyła dyktafon i małą kamerę przed spożyciem sobie nagrać, żeby swoje szaleństwa. Szaman i jego pomocnicy uwiecznili się na dyktafonie oraz na filmie, co jest podwójnym mocnym dowodem dla policji sądu. 

Osoby, które ostrożnie i delikatnie od lat eksperymentują z takimi środkami mówią: " Bo to nie jest dla głupich gówniarzy na poprawę nastroju i potencji". I tu, tak czy owak, trzeba przyznać rację, z czymkolwiek eksperymentujemy... 

1 komentarz:

  1. " Bo to nie jest dla głupich gówniarzy na poprawę nastroju i potencji".
    Jak najbardziej tak. To nie jest "dopalacz" czy nawet "trawka" na poprawę nastroju. Ayahuasca potrafi dać bardzo bardzo dużo, ale w skrajnych przypadkach może nawet zabić. Wszystko zależy od tego, jak postrzegamy rzeczywistość i jak dużą wagę przywiązujemy do ego.

    OdpowiedzUsuń