poniedziałek, 30 marca 2015

Mobilizacja mięsa armatniego 2015

To co dzieje się ostatnio z sytuacją międzynarodową może niepokoić. Zapewne wiele osób zastanawia się obecnie co robić ze swoim życiem. Wyjechać i ułożyć je w normalnym kraju czy też czekać na rozwój wypadków wsłuchując się w nabrzmiewającą wojenną retorykę ryzykując, że skończy się to w okopie z karabinem w ręku? Wojsko polskie sprawdza zdolność do szybkiego zmobilizowania "mięsa armatniego", które zostanie wysłane na śmierć na skutek awantury jaką Polska wszczęła w Europie Wschodniej z podjudzenia paru zaborczych mocarstw, jak USA i Niemcy. Rosja, atomowe supermocarstwo, oskarża nas o uczestnictwo w sprowokowaniu zamachu stanu na Ukrainie, którego wynikiem jest wojna domowa na wschodzie tego kraju i ludobójstwo w Donbasie, gdzie wymordowano dotąd około 7-10 tysięcy rodzimej ludności, a 800 tysięcy uciekło na emigrację, głównie do Rosji. Pretekstów do wojny między naszymi krajami może być więcej, wystarczy wspomnieć o nabrzmiewającym Smoleńsku. 


Propaganda wojenna typowa dla neonazizmu i neofaszyzmu obecna w mediach wskazuje na to, że konflikt zbrojny, w który pakuje nas USA pospołu z Niemcami, jest bardzo prawdopodobny. Wszechobecne demonizowanie Rosji ma za zadanie rozbudzenie nienawiści do tego narodu i należy to interpretować jako typowe zachowanie przedwojenne, poprzedzające zbrodniczy rozlew krwi. Gdy dany poborowy jest osobą samotną może sobie pozwolić na luksus decyzji walczyć czy wyjechać. Aklimatyzacja za granicą dla jednej osoby też przebiega łagodniej. Gorzej gdy osoba ma na utrzymaniu rodzinę, żonę i dzieci. Wtedy nie można tak po prostu dać się zabić, bo zostawiamy naszych bliskich w nieciekawej sytuacji życiowej. Co by nie mówić decyzja o wyjeździe z kraju pchanego w wojnę jest jak najbardziej racjonalna. 

Przeforsowane w 2015 roku zmiany polskiego prawa nie pozostawiają złudzeń. Polska szykuje się do zbójeckiej wojny napastniczej jakich w historii polskich nieszczęść narodowych były setki na przestrzeni od 966 roku. Premier Kopacz - wedle ezoteryków diaboliczna wibracja Nous (666), podpisała między innymi rozporządzenie, dzięki któremu każdy mężczyzna w wieku od 19 do 60 lat może zostać wezwany na przymusowe ćwiczenia wojskowe jako mięso armatnie. To właśnie to podstępnie i szkodliwie wprowadzone prawo spowodowało, że postanowiono pilotażowo wezwać do jednostki w marcu 2015 roku 500 nieszczęśników, którzy wraz z kartą mobilizacyjną dostaną limit 4 godzin na stawienie się w jednostce. Jak pracują na czarno albo na umowach śmieciowych, jak większość Polaków w kapitalistycznym Katollandzie, niewątpliwie stracą robotę i podstawowe środki do życia. 


Nie wiadomo ile potrwają takie ćwiczenia, ale oficjalnie mówi się o tym, że w 2015 roku wezwanych zostanie od 15 do 21 tysięcy rezerwistów. Tura wezwana w piątek 27 marca na Śląsku zaliczyła w jednostce w Tarnowskich Górach zaledwie cały weekend i wielce się nudziła. Nie było strzelania, tylko zbyt obszerne spodnie i zbyt ciasne buty. Polska armia musi najpierw uszyć mundury na miarę, czego mogą się podjąć bezrobotne szwaczki z Łodzi, o ile nie umarły z głodu. Początkowo do armii mają trafić ci, którzy byli w wojsku, ale mówi się też o tym, że na ćwiczenia pojadą również poborowi, którzy zostali przeniesieni do rezerwy bez odbywania służby wojskowej. Często są to ludzie, którzy nigdy w życiu nie trzymali w rękach karabinu, a co dopiero mówić o strzelaniu. Gdyby przyszło im walczyć z pewnością niewielu by to przeżyło. Aby coś robić z ciałami tych nieszczęśników uchwalono również prawo normujące szybkie i ciche pochówki żołnierzy niezawodowych. 

Nie da się ukryć, że wszyscy, którzy zdecydowali się na emigrację z Polski są w dużo lepszej pozycji od tych, którzy zostali. Zmobilizowanie ich będzie bardzo trudne i armia zdaje sobie z tego sprawę. Teraz strumień młodych uciekających z naszego nieszczęśliwego kraju będzie zapewne przybierał na sile, tak jak na Ukrainie, gdzie skuteczność poboru na durną wojenkę Poroszenko i Jaceniuka sięga zaledwie 20-30 procent, a obywatele poborowi masowo uciekają do Federacji Rosyjskiej, chociażby na Krym. Nie wiadomo jak długo będzie można wyjeżdżać bez przeszkód. Jeśli ktoś ma taki plan powinien go realizować jak najszybciej, dopóki jeszcze da się to zrobić. Można take wymeldować się ze stałego miejsca pobytu i gdzieś zadekować, aby jakoś przetrwać atak szału wojennej retoryki, chociaż w Polsce sąsiedzi są zwykle uczynni inaczej i na bank doniosą, że w sąsiednim lokalu ukrywa się potencjalny poborowy. 

Trzeba jednak mieć świadomość, że każdy uchylający się od obowiązku obrony Rzeczpospolitej może się znaleźć w kłopotach. Odmowa służby wojskowej skutkuje więzieniem. Wymiar kary zależy od okoliczności i może to być od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Wszyscy emigranci, którzy funkcjonują w spisach WKU mogą zatem liczyć na to, że czeka ich wyrok, który uniemożliwi przyjazd do kraju bez narażania się na więzienie. Nie wiadomo tez jak zachowają się kraje z Unii Europejskiej i czy na przykład nie będą pomagali wyłapywać polskiego "mięsa armatniego", które potem mogłoby zostać wysłane na front, a potem gdzieś pochowane. 


Po tym, jak ujawniono zdjęcia sprzętu wojskowego przewożonego w stronę wschodniej granicy, zaraz w internecie umieszczane są karty mobilizacyjne, które otrzymują rezerwiści. – Sytuacja na Ukrainie uzasadnia budowę systemu rezerw wojskowych na wypadek zagrożenia. – mówi Edyta Żemła, redaktor naczelna portalu polska-zbrojna.pl. "Wojsko przygotowuje się do ewentualnej obrony granic?", czy "Wojna na Krymie? Pracownicy MON podpisują karty mobilizacyjne" to tylko dwa tytuły artykułów, które ukazały się w ostatnim czasie w internecie. Również w mediach społecznościowych pojawiają się spekulacje odnośnie mobilizacji naszej armii. Gazetaprawna.pl donosi, że cywilni pracownicy MON podpisują karty mobilizacyjne. Serwis Elblag.net powołuje się na anonimowego pracownika Wojskowej Komendy Uzupełnień w Elblągu, że zaczęto przygotowywać powiadomienia dla rezerwistów, aby pozostawali w gotowości do ewentualnego wezwania. – Znam dwie osoby, które ostatnio odebrały karty mobilizacyjną – mówi Tomasz Szymborski, prezes śląskiego oddziału SDP. – Przez kilkanaście lat wydawało im się, że wojsko o nich zapomniało. Mają za sobą przeszkolenie wojskowe w SPR. Szczęśliwi nie są. Ja czekam na swoją kartę mobilizacyjną – mówi z uśmiechem. 

Rzecznik prasowy Sztabu Generalnego Wojska Polskiego płk Tomasz Szulejko wyjaśnia w rozmowie z prasą, że Polska wraca do szkoleń rezerwy. – Może się tak zdarzyć, że niektóre osoby mogą otrzymywać dokumenty, które w jakiś sposób porządkują kwestie administracyjne. W bieżącym roku będzie odbywał się cały szereg szkoleń krótkoterminowych, do których żołnierze rezerwy będą powoływani – mówi płk Szulejko. Sztab generalny pracuje przy tym normalnie i planowo. – W ubiegłym 2014 roku przeszkoliliśmy prawie 3 tysiące żołnierzy rezerwy, w bieżącym 2015 roku będzie to liczba zdecydowanie większa – zapowiada Szulejko który jednocześnie zaznacza obłudnie, że szkolenia te nie mają związku z wydarzeniami na Ukrainie. Szkolenia rezerwy zostały wznowione już w ubiegłym 2014 roku. – Pamiętajmy, że pobór jest zawieszony a nie zlikwidowany – mówi Marek Sarjusz-Wolski, znawca tematyki wojskowej. – Osoby, które przeszły komisję wojskową przed 2008 rokiem mają do 60-tego roku życia obowiązek mobilizacyjny. W momencie, gdy zaistnieje potrzeba w postaci zagrożenia bądź też ćwiczenia, muszą się na nie stawić. Absolutnie możliwe, że ci ludzie mogą dostać powołanie do odbycia służby rezerwowej lub na ćwiczenia – stwierdza rozmówca jednego z medialnych portali. 

Edyta Żemła, redaktor naczelna portalu polska-zbrojna.pl zwraca uwagę, że gdy kilka lat temu armia z poborowej przechodziła na zawodowstwo reformatorzy trochę zapomnieli o rezerwach. Przez te lata powstała luka w tym systemie. – Na szczęście wraca program szkolenia rezerw. Stąd młodzi ludzie dostają karty mobilizacyjne i są wzywani na szkolenia – mówi dziennikarka. – Takie działanie nie jest niczym dziwnym. Wojsko musi po pierwsze wiedzieć, kogo ma do dyspozycji na wypadek wojny. Po drugie ludzie będący w rezerwie muszą być dobrze wyszkoleni, znać podstawy rzemiosła wojskowego – dodaje. Zdaniem Edyty Żemły, sytuacja na Ukrainie tym bardziej uzasadnia budowę systemu rezerw wojskowych na wypadek zagrożenia. – Profesjonalizacja profesjonalizacją, ale my musimy mieć przeszkolonych ludzi w razie zagrożenia, czyli tzw. rezerwy. Trochę o tym zapomniano gdy budowano armię zawodową. Więcej dobrze przeszkolonych rezerwistów to większe bezpieczeństwo państwa – stwierdza. Redaktor naczelna portalu polska-zbrojna.pl twierdzi również, że coraz więcej osób będzie otrzymywało kartę mobilizacyjną. Nie należy się jej obawiać, ani szukać w tym drugiego dnia. – Każdy kraj powinien budując swój potencjał obronny zaczynać od zwiększenia świadomości społecznej w zakresie obronności, a to jest też tego typu działanie – mówi Edyta Żemła. Tylko że jakoś dziwnie przypomniano sobie o tym dopiero po rocznej wojnie domowej na Ukrainie, której nowe władze dokonują ludobójstwa własnej ludności cywilnej w Donbasie, a dotąd zamordowały około 10 tysięcy osób, głównie narodowości Noworosyjskiej, co grozi interwencją armii Federacji Rosyjskiej na Ukrainie. 

Alarm o przegrupowaniu już w 2014 roku w polskiej armii pierwszy podniósł bodaj serwis Kresy.pl. To jego czytelnicy nadsyłali kolejne zdjęcia z zachodniej i północnej Polski, na których widać długie kolumny transporterów opancerzonych, a także potężny transport kolejowy ze sprzętem wojskowym. Transportery został zauważone pod Gorzowem Wielkopolskim, a wojskowy pociąg na stacji w Słupsku. "W piątek jadąc autostradą A4 z Katowic do Wrocławia mijałem kolumny wojskowych ciężarówek jadących na wschód" - relacjonowali też internauci w 2014 roku. Kiedy ówczesny szef rządu Donald Tusk (w numerologii diaboliczna wibracja (17)) mówił wprost, że "świat stanął na krawędzi konfliktu" nie trudno sądzić, iż ruchy Wojska Polskiego mają związek z tym, iż Polska wmieszana jest w konflikt zbrojny na Ukrainie. W ciągu kilku godzin materiały na temat przegrupowania polskich żołnierzy zyskały coraz większą popularność na Facebooku i Wykopie, a Polakom ciarki zaczęły przechodzić po plecach. Mobilizacja nawet na kilka dni rodzi wiele problemów i niszczy ludziom życie. Na portalu Wykop.pl furorę zrobiła historia młodego przedsiębiorcy, który opisał, jak dostał "wezwanie do wojska" i jakie problemy się z tym wiążą. Ma firmę zatrudniającą 19 osób, blisko milion złotych kredytu i dziecko w drodze. Jak może to wszystko zostawić na czas przeszkolenia, czyli "na trzy miesiące"? "Gdzie tutaj logika? Setki umówionych spotkań, kontrakty, przetargi, budowa domu, dzieciak w drodze. Co z tym wszystkim przez trzy miesiące? Jak wrócę to moje dziecko będzie miało już dwa miesiące po urodzeniu, a moja firma się rozpadnie. Zostanę bankrutem i skoczę z mostu łazienkowskiego zanim go skończą remontować" – napisał. 

Sama idea szkoleń wojskowych spotkała się z podejrzliwą reakcją Polaków, jednak jej wdrażanie wcale dobrze nie wygląda. - Obywatele w ogóle nie są edukowani. Jeśli wybuchnie wojna, nie będą wiedzieli, jak się zachować, co robić. Musimy pamiętać, że podczas konfliktu zbrojnego wyedukowane społeczeństwo jest bardziej bezpieczne i ponosi małe straty - powiedział dziennikarzowi Agencji Informacyjnej Polska Press były dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak, ale jednocześnie dodał, że najlepszym elementem odstraszania potencjalnego przeciwnika jest armia uzbrojona po zęby i wyedukowane społeczeństwo. - Tu nie chodzi o to, by budzić strach czy lęk. Jednak jeśli nie chcemy, by ktoś nas zaatakował, to musimy być przygotowani na obronę naszego kraju - wtóruje mu poseł Jarosław Zieliński z PiS dodając, że wśród naszych sąsiadów mamy państwa o polityce imperialnej. - Nie chcę nikogo straszyć, po prostu powinniśmy robić swoje - kończy zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych.

Na odprawie Ministerstwa Obrony Narodowej i Sił Zbrojnych RP  w dniu 26 marca 2015 roku biorący w niej udział prezydent Bronisław Komorowski przypomniał, że od 2016 roku na modernizację armii zostanie przeznaczonych 2 procent PKB. - Konflikt rosyjsko-ukraiński potwierdził słuszność modernizacji armii, zakotwiczenia wydatków obronnych w PKB i prymatu obrony terytorium - mówił prezydent RP. Dlatego od 2016 roku zwiększone zostaną środki przeznaczane na obronność. Polska skupi się też na wzmocnieniu solidarności w NATO, a także przeprowadzeniu ćwiczenia Kraj 2015, które ocenią sprawność Polski na podobne sytuacje kryzysowe jak obecnie na Ukrainie. W 2015 roku w Polsce na ćwiczeniach pojawi się 10 tysięcy żołnierzy sojuszu zwanego NATO. Działania wojska zaplanowane na 2015 rok podyktowane są przede wszystkim przez konflikt na wschodzie. - Mamy świadomość, w jak bardzo kluczowym momencie historii się znajdujemy. To wojna w sąsiednim kraju. Wielkie wyzwanie dla Polski i NATO, które wspólnie podejmujemy - powiedział Tomasz Siemoniak, minister obrony narodowej. Wszelkie łudzenie przez kłamliwe w Polsce media, że mobilizacje nie są związane z sytuacją wojny domowej rozpętanej przez USA, Polskę i Litwę na Ukrainie są zatem kłamstwem, co jasno pokazują słowa prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. 

Władza polska jest w kłopocie, bo jest to rok wyborczy i jeśli zaczną oni być bardziej opresyjni w stosunku do obywateli, może się to odbić na wynikach głosowania, o ile nie będzie ono po prostu sfałszowane tak jak podejrzewa się w przypadku wyborów samorządowych. Tak czy inaczej jeśli ludzie zaczną być masowo wyrywani ze swojego życia celem skoszarowania, tylko nieliczni będą z tego powodu zadowoleni. Warto sobie zadać pytanie kiedy wyjeżdżać i jak długo można będzie z tym zwlekać? Nikt nie wie ile mamy jeszcze czasu. Jednak chyba nie ma go zbyt wiele skoro władza po cichu wprowadza kolejne wojenne ustawy. Usłużne media celowo pomijają te informacje w oficjalnym przekazie, tak jakby celowo starano się nie spłoszyć mięsa armatniego. W takich okolicznościach trudno nazwać racjonalną postawę wyczekującą. Gdyby wybuchła wojna ewakuacja na zachód nie byłaby już taka prosta. Drogi na pewno zostałyby zamknięte, a mężczyźni unikający mobilizacji poprzez ucieczkę na zachód z dnia na dzień staliby się przestępcami. Nie wiadomo czy rządy krajów członkowskich UE nie ścigałyby polskich poborowych. Mogłyby się zacząć łapanki w Wielkiej Brytanii czy w Holandii. Los tych, którzy trafia na przyszły front określa zdaje się nowiutkie rozporządzenie o pogrzebach żołnierzy niezawodowych.

Poza tym, aby utrzymywać władzę w Polsce potrzebny jest wentyl bezpieczeństwa. Stała się nim emigracja. Ludzie zamiast kopać się z koniem wyjeżdżają. Rządzący mogli celowo pozbyć się młodych bo ci niezadowoleni mogą sprawiać kłopoty, robić strajki i protesty. Teraz pokazuje im się drzwi i wysyła w Europę, gdzie przeważnie taki delikwent widzi jak wygląda życie w normalnym kraju. Do tej pory można było odnieść wrażenie, że polityka Warszawy jest taka, aby zaorać Polskę i zrobić tu miejsce dla nowej fali osadnictwa, na przykład z Ukrainy, albo całą ziemię polską sprzedać bogatym Niemcom, potomkom hitlerowców. Można powiedzieć, że mieszkania na tych nowych osadników też już czekają, bo przecież międzynarodowe rynki finansowe mogą z łatwością zrobić Franka po 8 zł. Jeśli będzie taka potrzeba banki będą czyściły mieszkania wyrzucając tyle tysięcy polskich rodzin miesięcznie ile będzie potrzeba. Wcześniej rządzący układ skonstruował tak prawo, że wyrzuceni z mieszkań nadal będą spłacać kredyt. Takie rzeczy możliwe są tylko w krajach trzeciego świata do których aktualnie Polska się zalicza, chociaż Polska Rzeczpospolita Ludowa była dziesiątą potęgą gospodarczą i militarną świata do 1989 roku. Teraz jednak bardziej niż obcym osadnictwem nad Wisłą trzeba się przejmować perspektywą wojny, która ten osadniczy proceder prawdopodobnie poprzedzi. Warto sobie zadać pytanie, czy warto ginąć za taką Polskę, która dla własnego Narodu jest totalnie szkodliwa? A może rzeczywiście gdyby w efekcie rozpaczy aktualna władza rozdała ludziom karabiny do walki z Rosjanami, ci mogliby zrobić z nich zupełnie nieoczekiwany użytek na własnym podwórku? 

Już nawet niepoprawni optymiści widzą, że Europa Wschodnia stanęła w obliczu wojny, głównie z winy Polski, USA i Niemiec, które chcą militarnie podbić Rosję. Warto w tym kontekście przypomnieć, że w grudniu 2014 roku Federacja Rosyjska zmieniła swoją doktrynę wojenna i zadeklarowano gotowość użycia broni jądrowej również względem państw nie posiadających takiego arsenału. Jako największe zagrożenie dla Rosji wyrażono tam rozszerzenie NATO i destabilizację terytoriów. Niemal oficjalnie mówi się też o tym, że największym wrogiem Rosji jest USA a zaraz potem zaszczytne drugie miejsce przypada Polsce, uważanej powszechnie za zdrajcę Słowiańszczyzny wysługującego się Anglosasom, a szczególnie amerykańskim imperialistom czyli tak zwanym 'jastrzębiom", chociaż w USA oraz UE jest także mnóstwo pokojowo nastawionych polityków z którymi o wiele lepiej byłoby współpracować. 

Właśnie z powodu tego chorobliwego mieszania się w sprawy Federacji Rosyjskiej i rozgrywki pomiędzy ukraińskimi oligarchami, Polska wydaje się być najbardziej narażona na konflikt z Rosją. Władimir Putin oświadczył publicznie, że to Polacy i Litwini odpowiadają za zbrodnicze szkolenia "majdanowców" wywrotowców. Wystarczy, żeby powiedział, iż ma dowody, że szkoli się tam "majdanowców", którzy mają zrobić przewrót w Rosji, to zrobi się groźnie, bo nasz kraj może być oskarżony o próbę destabilizowania sytuacji w Federacji Rosyjskiej. Cały czas tyka też bomba zegarowa zwana Smoleńskiem wyprodukowana przez niezrównoważonych psychicznie polskich polityków zimnowojennych i chorych na wymagającą leczenia psychiatrycznego rusofobię. Pretekstów do wojny Polski z Rosją może być nawet więcej. Polska na agresji przeciwko Rosji w 2015 roku straciła na pewno przynajmniej 5 miliardów złotych w budżecie, a to z powodu sankcji nałożonych na Polskę przez Rosję, za bezmyślnie agresywną politykę polskich kacyków nieudolnie jak widać zarządzających gospodarstwem o nazwie Rzeczpospolita Polska. Normalna polityka polega na tym, aby z sąsiadami żyć dobrze i starać się żyć dobrze. Polski rząd czy raczej nierząd z ulicy Wiejskiej nie nauczył się jeszcze dobrych manier, nie tylko w polityce zagranicznej, ale nawet w krajowej. Silne państwo jest wtedy, gdy silny jest sektor państwowy w gospodarce. Słaby sektor państwowy i prywatyzacje to nieudolne rządy skorumpowanych alkoholików, którzy nie mają pomysłu na to, jak sprawować władzę i budować silne suwerenne Państwo Polskie. 

W Polsce o podjęciu działań zbrojnych przeciwko innemu państwu, takiemu jak Afganistan, Irak, Libia czy Rosja powinno decydować się w REFERENDUM z obowiązkiem głosowania dla każdego obywatela. Świadomość narodowa w Polsce jest słaba, ale zawsze można wziąć przykład ze Szwajcarów i domagać się referendum. Cały Naród musi się zgodzić na udział Polski w agresywnej wojnie przeciwko Rosji, a nie, że jakiś chory psychicznie polityk zacznie awanturę o jakiś Smoleńsk czy Krym i wszyscy mają posłusznie wstawiać się na jakieś chore psychicznie mobilizacje o morderczym, ludobójczym przeznaczeniu. 

STOP WOJNIE! 
NIC O NAS BEZ NAS! 
DECYDUJEMY O NAS W REFERENDACH! 
POKÓJ! POKÓJ! BRATERSTWO SŁOWIAN! 

1 komentarz:

  1. Ta kwestia jest jak najbardziej na czasie. Niestety, kolejna wojna światowa jest nieunikniona jak śmierć, choć jeszcze nie teraz. To wynika z analizy biblijnej. Przypomnę tu fragment starożytnej wizji: "I powróci [król północy] do ziemi swej z dobrami ruchomymi wielkimi [1945. Ten szczegół wskazywał, że Hitler zaatakuje także ZSRR i będzie walczył aż do gorzkiego końca. Na początku nic nie wskazywało na takie zakończenie wojny], a serce jego przeciw przymierzu świętemu [wrogość wobec chrześcijan], i będzie działał [oznacza to aktywność na arenie międzynarodowej], i zawróci do ziemi swej [1991-1993. Rozpad ZSRR i Układu Warszawskiego, wojska rosyjskie powróciły do kraju]. W czasie wyznaczonym powróci z powrotem [powrót Rosji w tym kontekście oznacza kryzys, który przyćmi Wielką Depresję. Rozpadnie się nie tylko strefa euro, lecz także UE i NATO. Wtedy wiele krajów z dawnego bloku wschodniego opuści amerykańską strefę wpływów i powróci pod skrzydła Rosji]. I [król północy] wkroczy na południe [to może być Gruzja], ale nie będzie jak wcześniej [2008 - Gruzja], lub jak później [teraz - Ukraina. Tu także sukces i brak reakcji militarnej ze strony Zachodu], gdyż ruszą przeciw niemu mieszkańcy wybrzeży Kittim [Amerykanie, na początku bez Brytyjczyków. Oni dołączą do tej wojny później] i będzie utrapiony [to oznacza tu załamanie nerwowe] i zawróci" (Daniela 11:28-30a).

    Według tego scenariusza dopiero późniejsze, trzecie wejście na południe zakończy się konfrontacją militarną z USA i globalną wojną jądrową (Objawienie 6:4). "Powstanie naród przeciwko narodowi", podobnie jak w 2008, a potem "królestwo przeciwko królestwu". Nie będzie to koniec świata, lecz jak stwierdził Jezus - "początek bólów porodowych" (Mateusza 24:7,8).

    Mam nadzieję, że nie stanie się to za prezydentury Obamy. Nieprzypadkowo to właśnie on (a nie ktoś z Republikanów) jest obecnie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Obama jest człowiekiem rozsądnym i nie ulega presji szaleńców. Bóg w ten sposób zabezpieczył nas przed przedwczesną wojną światową (por. Jeremiasza 1:12; Rzymian 13:1).

    W roku 1882 Wielka Brytania rozciągnęła wpływy na Egipt i przejęła rolę "króla południa". Mniej więcej w tym samym czasie Rosja zajęła pozycję "króla północy", rozciągając wpływy na terytoria, które wcześniej należały do Seleukosa I (Daniela 11:27).

    Wszystkie szczegóły tej wizji wypełniają się od czasów starożytnej Persji w porządku chronologicznym. Wizja ta jest różnie komentowana. Jak widać, zawiera wiele szczegółów, dlatego osoba wnikliwa jest w stanie dostrzec każdy błąd, lub sofistykę (Daniela 12:10).

    OdpowiedzUsuń