sobota, 25 listopada 2017

Tygodnik Faktycznie bankrutuje

"Tygodnik Faktycznie" zniknął z rynku, wydawca zapowiada upadłość


"Tygodnik Faktycznie" ukazywał się od 7 lipca 2016 roku. "Tygodnik Faktycznie", stworzony przez byłych dziennikarzy "Faktów i Mitów", a wydawany przez spółkę o znamiennej nazwie Księży Młyn Press Tameckiego, przestał się ukazywać z początkiem listopada roku 2017. Współpracownicy twierdzą, że nie otrzymali wynagrodzeń za pisane artykuły. Grzegorz Tamecki, prezes wydawnictwa, zapowiada, że złoży wniosek o upadłość spółki. "Fakty i Mity" nadal się ukazują, odratowane przez wiernych idei tygodnika antyklerykalnego, którzy pozostali w składzie redakcji. 

Ostatni numer "Tygodnika Faktycznie" ukazał się na początku listopada 2017 roku. "Wydawca Tygodnika Faktycznie jest złodziejem?" - rozpoczął swój wpis na Facebooku Damian Duszczenko, który jako redaktor był współpracownikiem tygodnika. Dalej napisał: "Pan Grzegorz Tamecki, zamykając swój lewicujący tygodnik, zapomniał nie tylko pożegnać się ze współpracownikami czy czytelnikami, ale także wypłacić honorariów, które zresztą były groszowe. Jak przystało na »Janusza biznesu« zapadł się pod ziemię, kontaktując się ze mną za pośrednictwem księgowej. Najpierw zbywał tradycyjnym »jutro, jutro«, a w piątek poinformował, że spółka przechodzi w stan upadłości. Taki jest cwany". 


- Faktycznie nie otrzymaliśmy wynagrodzeń, choć w moim przypadku jest to jednomiesięczna zaległość. Przypuszczam, że jestem na samym końcu listy wierzycieli – potwierdza Jan Hartman, który był felietonistą tygodnika (jest też felietonistą "Polityki"). - Od jakiegoś czasu wiedzieliśmy, że tytuł jest nierentowny i mimo prób znalezienia inwestora nie udało się utrzymać wydawnictwa – mówi Jan Hartman. Redaktorem naczelnym "Tygodnika Faktycznie" był właściciel wydawnictwa Grzegorz Tamecki, jednocześnie właściciel drukarni KMDRUK, które w sposób nieelegancki przejęło rok wcześniej znaczną część schedy i materiałów oraz dziennikarzy Tygodnika Fakty i Mity po słynnym aresztowaniu jego redaktora naczelnego Romana Kotlińskiego. 


Głównym pupilkiem wydawnictwa Grzegorza Tameckiego i Tygodnika Faktycznie był także Andrzej Rodan, bardzo niezadowolony z zerwanej kilka lat wcześniej współpracy z tygodnikiem Fakty i Mity. Także zatem Andrzej Rodan, wedle wiewiórek, najprawdopodobniej główny architekt uwięzienia Romana Kotlińskiego, pozostał bez wypłaty za swoje felietony (osoby zenznające przeciwko Kotlińskiemu są bliskimi przyjaciółmi Anrzeja Rodana). 

Grzegorz Tamecki potwierdza, że ma długi wobec współpracowników. - Walczyłem o tytuł do samego końca, ale kiedy jego sprzedaż spadła poniżej ośmiu tysięcy egzemplarzy, nie miałem wyboru i podjąłem decyzję o zamknięciu tygodnika. Zespół wiedział, jak trudną mamy sytuację i bardzo mnie wspierał. Wpis pana Duszczenko, w którym sugeruje, że zrobiłem coś za plecami współpracowników i jestem złodziejem, bardzo mnie przygnębia. Rozważam kroki prawne – mówi Grzegorz Tamecki. Zapomniał jednak dodać, że bardzo wiele ciekawych ale niszowych pism ukazuje się w nakładach około 5 tysięcy egzemplarzy i czytelnicy są zadowoleni. 

"Tygodnik Faktycznie" ukazywał się od 7 lipca 2016 roku. Utworzyli go dziennikarze, którzy wcześniej pracowali w tygodniku "Fakty i Mity", ale zrejterowali uciekając do nowego wydawcy, bo za dużo dowiedzieli się jakimi metodami ich szef Roman Kotliński walczył o swoją wówczas gazetę czyli o Fakty i Mity, a także uwierzyli niektórym, niekoniecznie prawdziwym zarzutom (bełkotanie gdy jest się mocno po pijanemu nie oznacza podjęcia świadomych zamiarów przetępczych). Pierwszy numer miał nakład 130 tysięcy egzemplarzy, jego sprzedaż wyniosła jednakże tylko 15 tysięcy egzemplarzy, bo zabrakło należytej reklamy i działań promocyjnych (reszta nakładu zamiast do rozdawania przez wolontariuszy celem promocji poszła na śmietnik). Tygodnik kosztował 4,50 zł. Z ostatnich informacji ze stopki redakcyjnej na stronie tygodnikfaktycznie.pl wynika, że zespół liczył zaledwie 12 osób. 

Wiceminister Patryk Jaki jest niezwykle wrażliwy na wszystko, co się o nim mówi i pisze. Ofiarą tej nadwrażliwości stał się „Tygodnik Faktycznie”. Za publikację artykułu „Jaki bez znaków zapytania” w październiku 2017 pełnomocnik wiceministra zażądał 50 tysięcy zł odszkodowania oraz przeprosin w siedmiu ogólnopolskich mediach, w tym dwóch telewizjach. Jeśli sąd przyzna mu rację, tygodnik lub jego redaktor naczelny i wydawca wybulą dobrych 200 tysięcy zł. I przejdą do historii, bo Tygodnik Faktycznie zbankrutuje, obawiała się nawet sama redakcja. Hatakumba nadchodzi (obawiała się część redakcji w październiku 2017), tym bardziej, że Tygodnik Faktycznie wielu antyklerykalnym czytelnikom wydawał się nieomal od początku za mało antyklerykalny, a za bardzo zorientowany na promocję agresywnych wersji ateizmu (maoizmu) oraz zbyt nachalnie nafaszerowany propagandą eLGieBeTeQ czyli homoseksualną, która w Polsce wcale nie jest mile widziana w środowiskach lewicowych (które są umiarkowane lub komunistyczne), a lewackie czyli liberalno-gejowskie prawie nie istnieją. 

Antyklerykalizm ma swoją specyfikę, zwalczanie nadużyć i zboczeń kościoła katolickiego, zmniejszanie kolaboracji państwa z kościołem katolickim, starania o świeckie państwo, zakaz wpływania katolickiego i chrześcijańskiego duchowieństwa na organa władzy państwowej, ale antyklerykalizm nie zabrania wyznawania rozmaitych religii ani nie tępi religii jako takiej, tylko pasożytnictwo i zboczenia kleru zwalcza. Antyklerykałom dość licznym w Polsce, wcale nie jest po drodze, ani z wojującymi ze wszystkimi agresywnymi ateistami ani ze środowiskiem liberalno-pederastycznej nachalnej amerykańsko-brytyjsko-niemieckiej propagandy homoseksualnej (w tym gejowskiej, lesbijskiej, biseksualnej, transseksualistycznej etc.).  Antyklerykalizm to specyficzna postawa światopoglądowa, która miejsce religii i duchowieństwa (kleru) widzi w kościołach, meczetach czy synagogach, a rolę państwa jako świeckie dbanie o dobrostan wszystkich obywateli. 

Wojujących ateistów radykalnych i aktywistów eLGieBeTeQ jest widać w Polsce tak mało, że Tygodnika Faktycznie nie udało się utrzymać na rynku, a Grzegorz Tamecki zakończył współpracę z Redakcją w brzydki sposób. No chyba, że jednak było to celowe działanie typu SB/UOP/ABW aka kościelna bezpieka - planowane rozbicie i skłócenie środowiska związanego z FiM, żeby działalność antyklerykalna, ateistyczna i lewacka (liberalno-homoseksualna) w Polsce całkiem zdechła. Nie można tego wykluczyć, a czas pokaże, czy Grzegorz Tamecki zrehabilituje się w oczach czytelników Tygodnika Faktycznie i także antyklerykałów związanych z tygodnikiem Fakty i Mity. 

"Tygodnik Faktycznie" (Księży Młyn Press), założony został przez byłych dziennikarzy "Faktów i Mitów" (Błaja Press), od końca lipca 2016 miał 32 strony. Do jego redakcji przeszli dość niespodziewanie i podstępnie felietoniści piszący wcześniej do tygodnika "Fakty i Mity", który po ich odejściu nieco musiał zmienić swój profil. W "Tygodniku Faktycznie" oprócz Jana Hartmana felietony publikowali: źle odbierana społecznie na lewicy Anna Grodzka, lepiej odbierany społecznik Piotr Ikonowicz oraz Tomasz Kozłowski - wszyscy wcześniej pisali do "Faktów i Mitów". Ponadto felietonistą nowego tytułu został eLGieBeTowski seksuolog prof. Andrzej Jaczewski. Od czwartego numeru (ukazał się 28 lipca 2016.) tygodnik zwiększył objętość do 32 stron (wcześniej 28). Cena była z początku bez zmian 4,50 zł. - Rozwijamy dział historyczny i światopoglądowy. Niebawem uruchomimy sprzedaż e-wydań tygodnika - mówił w 2016 roku Ariel Szenborn syn Marka Szenborna, dziennikarz "Tygodnika Faktycznie". 

Z pola nie ustępowały jednakże antyklerykalne w swoim profilu "Fakty i Mity". - Nasz zespół dziennikarski jest teraz zdecydowanie młodszy, bardziej dynamiczny oraz zaangażowany w pracę. Efekty są i będą widoczne w kolejnych numerach tygodnika - zapewniał Andrzej Kropek, ówczesny nowy zastępca redaktora naczelnego "Faktów i Mitów", wcześniej dziennikarz tego tytułu. - Wdrażamy wcześniej planowane zmiany dotyczące profilu tygodnika i jego layoutu. Zamierzamy być energicznym tygodnikiem opinii, sympatyzującym, choć nie bezkrytycznie, z lewą stroną sceny politycznej. To właśnie tym zmianom przeciwstawiali się od wielu miesięcy ci, którzy ostatecznie z tygodnika niespodziewanie odeszli - dodał. Tygodnik Faktycznie miał być bardzo skrajnie ateistyczny, eLGieBeTowski, lewacki (liberalno-homoseksualny). I rzeczywiście, coraz mniej było tekstów typowo antyklerykalnych w swoim wydźwięku. 

Tygodniki ze spadkiem sprzedaży  


Tylko "Tygodnik Powszechny" (Tygodnik Powszechny) poprawił sprzedaż w pierwszym półroczu 2017 roku, w porównaniu z analogicznym okresem 2016 roku. Według danych ZKDP średnia sprzedaż ogółem "Polityki" (Polityka) w maju 2017 wyniosła 113 755 egz. (spadek o 5,09 procent względem pierwszego półrocza 2016 r.). Sprzedaż "Newsweek Polska" (Ringier Axel Springer Polska) spadła o 11,66 procent, do  zaledwie100 480 egzemplarzy (bo jakoś Polacy nie przepadają zbytnio za amerykańską propagandą polityczną). 

Spośród tygodników prawicowych najlepiej sprzedaje się "Sieci" (Fratria) - 66 567 egz. (spadek o 8,72 proc.). Dalej są "Tygodnik do Rzeczy" (Orle Pióro) - 44 809 egz. (spadek o 20,48 proc.) i "Gazeta Polska" - 35 173 egz. (wzrost o 7,32 proc.).

Średnia sprzedaż "Faktów i Mitów" (Błaja News) to 25 850 egzemplarzy, plasując się gdzieś pomiędzy Tygodnikiem Powszechnym, a kaczystowską Gazetą Polską. W segmencie tygodników wzrost sprzedaży zanotował tylko "Tygodnik Powszechny" - o 13,84 procent, do 23 270 egz. Średnia sprzedaż "Gościa Niedzielnego" (Instytut Gość Media) to 126 512 egz. (spadek o 4,05 proc.), ale te dwa mają dobrze, bo masowo wykupują je parafie katolickie. "Tygodnik Angora" z przedrukami (Wydawnictwo Westa-Druk) sprzedawał średnio 269 254 egz. (spadek o 4,65 proc.). 

Cóż, w działalności wydawniczej obstawianie nie tego konia co potrzeba, jak na wyścigach konny kończy się stratą. Wydająca „Fakty i Mity” spółka Błaja News poinformowała, że tygodnik będzie dalej ukazywał się w dotychczasowej formie, mimo nagłego i podstępnego odejścia większości dziennikarzy do nowego pisma „Tygodnik Faktycznie”. Firma zarzuca byłym dziennikarzom zniesławianie jej i Romana Kotlińskiego oraz uszkodzenie sprzętu w poprzedniej redakcji, a także kradzież materiałów archiwalnych. Niektórzy czytelnicy Faktów i Mitów, obznajomieni z prawem karmana (zwrotu i odpłaty) uważają, że upadek Tygodnika Faktycznie to tylko karmiczny skutek niegodziwości dziennikarzy, którzy chcieli się wybić kosztem poprzedniego pracodawcy i na dorobku Tygodnika Fakty i Mity. 

Oświadczenie Błaja News z lipca 2016 


Błaja News w wydanym w lipcowy czwartek 2016 roku oświadczeniu stwierdziła, że w poniedziałek „doszło do bezprecedensowych wydarzeń, których istotą jest nagłe rozwiązanie umów o  pracę oraz zaprzestanie wykonywania czynności na podstawie innych umów przez część dotychczasowego zespołu redakcyjnego tygodnika, podjęcie działań mających na celu zaplanowane zdezorganizowanie cyklu wydawniczego, usunięcie lub uszkodzenie redakcyjnego sprzętu, w tym np. utrata głównego serwera redakcji, utrata materiałów dziennikarskich oraz programów graficznych do składania materiałów dziennikarskich i zsyłania ich do druku”. - Działanie to traktujemy jako nielojalne wobec dotychczasowego pracodawcy. W naszej ocenie nowo powstałe pismo ma być z założenia konkurencyjne wobec tygodnika „Fakty i Mity”, powiela ono elementy szaty graficznej naszego tygodnika - stwierdziła spółka. 

Zapowiedziała też, że podejmie stosowne kroki prawne wobec osób, które poprzez celowe doprowadzenie do utraty sprzętu i oprogramowania redakcyjnego, chciały uniemożliwić wydawanie  tygodnika „Fakty i Mity”. - W naszej ocenie jedyną motywacją tych osób jest  chęć przejęcia wieloletniego dorobku popularnego wśród Czytelników tygodnika „Fakty i Mity”. Podawane przez byłych współpracowników „Faktów i Mitów” „wyjaśnienia” dotyczące motywacji odejścia z naszej redakcji są nieprawdziwe. Wydawca  podjął  działania prawne w związku ze zniesławianiem i naruszaniem dóbr osobistych wydawcy oraz Pana Romana Kotlińskiego - czytamy w oświadczeniu. 

Błaja News zapowiada, że „Fakty i Mity” będą ukazywały się normalnie w dotychczasowej formie. Nowy numer trafia do sprzedaży w piątek. Współpracę z pismem podjęła Ewa Kotlińska, która zaangażowała się też w pracę wydawnictwa. - Do zespołu redakcyjnego zgłosili się już dziennikarze o uznanym dorobku. Wdrażamy planowane zmiany, których celem jest podniesienie atrakcyjności tygodnika „Fakty i Mity” - wylicza spółka.

Jak dotąd, do listopada 2017, redakcja i wydawca Faktów i Mitów dotrzymuje swoich obietnic, zaś wydawca Tygodnika Faktycznie ogłosił bankructwo. Może to dobra nauczka dla tych, co jak szczury uciekali z Tygodnika Fakty i Mity, gdy jego redakcja i naczelny doświadczali trudności z najazdem CBŚP i ABW - katolickich policji politycznych. 

(Jak się coś nowego w temacie dowiemy, dopiszemy jako kolejny rozdział tej publikacji) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz