czwartek, 5 marca 2020

Ojciec ze znajomymi usypiał tabletkami i gwałcił 8-latka. Sąd podtrzymał niższy wyrok!

Ta sprawa jest wybitnie szokująca. Trzech pedofilów z Poznania, usypiało tabletkami 8-letniego syna jednego z nich, a  potem gwałciło ze szczególnym okrucieństwem.


Sprawa być może nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby nie Krzysztof Matusiak - doświadczony emerytowany policjant, który wraz z żoną prowadzi pogotowie rodzinne. To do nich pod opiekę trafił gwałcony chłopiec i na podstawie jego zachowania pan Matusiak wywnioskował, że musiał być molestowany seksualnie. Po jakimś czasie udało mu się zdobyć zaufanie chłopca, który zaczął opowiadać przerażające historię wzbogacając je o jednoznaczne rysunki ze scenami gwałtów.
- To była najbardziej dramatyczna historia, z jaką się zetknęliśmy, a trafiały już do nas i wciąż trafiają dzieci wykorzystywane seksualnie. Żadne nie miało jednak takiej traumy - opowiada pan Matusiak.

Jednak samo podejrzenie o okrutnej zbrodni na chłopcu, mieli już pracownicy socjalni, którzy odwiedziali jego domostwo pod Dopiewem, na dwa lata zanim sprawa wyszła na jaw, w roku 2013. Już wtedy chłopiec zdradzał, że dzieje się z nim cos strasznego - był bardzo agresywny, nie kontrolował potrzeb fizjologicznych. Ojciec wówczas jeszcze mieszkał wraz chłopcem i jego matką. Po roku wyprowadził się od nich. 

Dwa lata potem  znowu zaczęto obserwować jego zachowanie pod kątem ofiary aktów przemocy seksualnej. Powodem było jego zachowanie w szkole, kiedy to przyłapano go na symulowaniu stosunku seksualnego z innym uczniem. Miał on wtedy 8 lat i utrzymywał kontakty z ojcem, który zabierał go do siebie na weekendy. Zainteresowana sprawą prokuratura nie znalazła jednak dowodów wskazujących na wykorzystywanie seksualne. Sąd, po rozpoznaniu sytuacji rodzinnej, postanowił umieścić chłopca w pogotowiu rodzinnym. Matka chłopca była alkoholiczką nienależycie opiekującą sie synem, a on sam moczył się w nocy, w internecie wyszukiwał treści pornograficzne i mówi o sobie, że "jest śmieciem". Wszystko to jasno wskazywało, że posiada on syndrom stresu pourazowego.

Po trafieniu do pogotowia rodzinnego pan Matusiak cierpliwie drążył temat, żeby dociec sedna. Gdy już chłopiec otworzył się na tyle, żeby opowiadać o swoich niewyobrażalnie strasznych przeżyciach, pan Matusiak nagrywał wszystko na kamerę, wiedząc, że będą to kluczowe dowody w sprawie.
Tak też się stało i w 2018 roku ruszył proces przeciwko trzem pedofilom, którzy mieli dopuścić się drastycznych gwałtów na 6-8-letnim chłopcu, którego uprzednio usypiali tabletkami. Na lawie oskarżonych zasiadł 50-letni ojciec dziecka i jego dwóch znajomych: 38-letni Marcin W. i 35-letni Karol K. 

Zarzucono im "popełnienie przestępstw wielokrotnego zgwałcenia, wymuszenia czynności seksualnej, przy czym oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu, ze szczególnym okrucieństwem, w celu zaspokojenia prezentowali małoletniemu treści pornograficzne". Ponadto ojcu ofiary prokuratura zarzuciła "prezentowanie dwóm innym małoletnim osobom (nie synowi) wykonywania czynności seksualnej i naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza policji". Przy zatrzymaniu ojciec - pedofil ugryzł policjanta w rękę. Trzeci oskarżony -Karol K. - odpowiadał także za wielokrotne zgwałcenie i doprowadzenie do poddania się innym czynnościom seksualnym.

Sprawa, ze względu na dobro dziecka, została wyłączona z jawności. Wiadomo tylko, że początkowo chłopiec próbował bronić ojca, zakrywając się wspólną ich tajemnicą, która po ujawnieniu mogłaby doprowadzić do uwięzienia ojca.

Sąd nie miał żadnych wątpliwości co do winy oskarżonych. W 2019 roku zapadl wyrok skazujący wszystkich trzech oskarżonych, nie przyznających się do winy: 

Ojciec chłopca -50-letni  Wojciech K. -  dostał 15 lat więzienia. Sąd pozbawił go także praw publicznych na 10 lat oraz zakazał kontaktowania się z synem i zbliżania się do niego przez 15 lat. Ojciec ma również zapłacić synowi 100 tys. zł nawiązki. 

Marcin W. -12 lat więzienia, a Karol K. - 6 lat więzienia. Oni także zostali pozbawieni praw publicznych (odpowiednio na 15 i 10 lat), nie mogą kontaktować się ze swoją ofiarą i muszą zapłacić nawiązki (100 tys. zł i 50 tys. zł). 

Obie strony odwołały się od wyroku do sądu wyższej instancji. Prokuratura żądała połączenia kar za gwałty dla ojca chłopca, które zsumowane dawałaby mu 20 lat odsiadki.

W środę, 5 marca 2020 Sąd Apelacyjny podtrzymał jednak wyrok sądu niższej instancji i  utrzymał uprzednie wyroki, uznając je za wystarczające. I, pomimo że 15 lat więzienia jest najwyższą przewidzianą karą za gwałt, to dziwi pobłażliwość sądu wobec niezwykle okrutnych, wielokrotnych gwałcicieli bezbronnego chłopca. Zastanawia fakt, że sąd nie postanowił oddzielnie potraktować paragrafów, za które odpowiadał ojciec i skazać go na łączną karę 20 lat. Uzasadnienie sądu jest niejawne.

Chłopiec od dwóch lat przybywa w placówce terapeutycznej. Uprzednio przebywał  na terapii w zamkniętym oddziale szpitala psychiatrycznego, gdzie miał także indywidualny tryb nauczania.
Psychiatrzy twierdzą, że jest mało prawdopodobne, aby wrócił on do stanu zdrowia i w przyszłości był w stanie normalnie funkcjonować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz