poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Biskup Dziuba i biskup Orszulik kryli pedofila przez 25 lat!

 Jak ujawnił portal OKO.press, biskup diecezjalny Andrzej Dziuba przynajmniej od połowy lat 90-tych tuszował przypadki molestowań małoletnich przez księdza Piotra S. 

Biskup Andrzej Dziuba

Sprawa została nagłośniona dzięki determinacji jednej z ofiar księdza pedofila. Janusz - takie imię w opisywanej historii nosi ofiara księdza Piotra S. - w wieku 13 lat był molestowany przez niego, a od ośmiu lat domaga się ukarania duchownego pedofila. 

W rozmowie,  która odbyła się w gabinecie biskupa i była w całości nagrywana przez Janusza, biskup Dziuba przyznał się, że zarówno on jak i poprzedni łowieccy biskupi, w tym biskup Orszulik, wiedzieli o skłonnościach pedofilskich podległego im księdza Piotra S. i znane były mu przypadki molestowań małoletnich. 

Biskup tłumaczy się przed Januszem, który zapoznał się z aktami procesowymi księdza pedofila Piotra S., że ze strony kurii na pewno były jakieś zaniechania procesowe. Te jednak były na tyle rażące, a sam proces tak bardzo nieudolny, że Watykan odebrał im prawa procesowe i całość sprawy przekazał do prowadzenia prymasowi Wojciechowi Polakowi. Jednym z powodów odebrania sprawy biskupowi Dziubie, było to, że nie przesłuchiwał powołanych kluczowych świadków. W nagranej rozmowie zaklinał się, że sprawa była zagmatwana i niejednoznaczna, a ofiary księdza pedofila się nie ujawniały. Kościelny proces Piotra S. trwał ponad 6 lat, co nawet według prawników kanonicznych jest skandalicznie długim czasem.  Piotr Szeląg, doktor nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego twierdzi, że było to celowe wydłużanie procesu, mające na celu zmęczenie ofiar i zniechęcenie ich do procesu przeciwko pedofilowi.  

Na zakończenie procesu, przed wysłaniem wszystkich akt do Watykanu, biskup Dziuba dał  księdzu Piotrowi S. akta do wglądu, aby mógł się odnieść do zarzutów mu stawianych. Jednak gdy Janusz, czyli osoba poszkodowana, zechciał obejrzeć akta, odmówiono mu, argumentując, że sprawa nie dotyczy jego, tylko księdza Piotra S.  Biuro prymasa polski poinformowało dziennikarzy OKO.press, że sprawa jest już na ukończeniu i w niedługim czasie wszystkie akta zostaną przekazane do Watykanu, gdzie zapadnie wyrok. 

 Pedofil ksiądz Piotr S. podczas odprawiania mszy

Od maja 2019 roku odrębne śledztwo prowadzi też Prokuratura Rejonowa Łódź - Górna, lecz do tej pory nie postawiono księdzu pedofilowi Piotrowi S. żadnych zarzutów pomimo, że zeznania już złożyły dwie molestowane przez niego ofiary.  Sam Piotr S. zaprzecza wszelkim oskarżeniom. 

Jako odrębne prowadzone jest także śledztwo w sprawie niezawiadamiania organów ścigania w sprawie seksualnego molestowania przez biskupa Andrzeja Dziubę, lecz do tej pory także ze skutkiem zerowym 

A sam ksiądz pedofil Piotr S. i jego pedofilskie przestępstwa są bardzo dobrze znane ludziom zajmującym się pedofilią w Kościele katolickim.

Piotr S. święcenia kapłańskie przyjął w roku 1990. Z częstotliwością jednego roku, dwóch lat przenoszony był na inne parafie. Przenosiny organizował mu zawsze ówczesny ordynariusz diecezji łowickiej Orszulik, który zmarł w 2019 r. 

Krótko potem, dzięki zażyłym relacjom z biskupem Józefem Zawitkowskim, Piotr S. został wysłany na studia do Rzymu. Tam jednak, z powodu swojego hulaszczego życia, nie zagrzał zbyt długo miejsca.

W tym samym czasie zostaje oskarżony on przez trzech młodych kleryków o molestowanie. Sprawa trafiła do rektora seminarium łowickiego i do biskupa Orszulika. Efektem czego zgłaszający i pokrzywdzeniu klerycy zostają wyrzuceni z seminarium, a zboczeniec ksiądz Piotr S. pozostał całkowicie bezkarny. Biskup Orszulik nakazał Piotrowi S. powrót z Rzymu i umieścił go na parafii w Rzeczycy. 

Po kilku latach i wielokrotnym zmienianiu parafii, Piort S. trafia do Skierniewic. Pod jego opiekę powierzono kościelny chór i ministrantów. To tam własnie upolował on wówczas 12-letniego Janusza i jego 16-letniego kolegę Kamila. Tego drugiego szybko mianuje przełożonym ministrantów i czyni go swoją prawą ręką. 

Ksiądz pedofil Piotr S. w typowy dla pedofilów sposób szybko zdobywa zaufanie swoich przyszłych ofiar. Organizuje im czas wolny, pozwala przebywać im do późna na parafii, oglądają razem filmy,  zwraca się do nich jakby był ich rówieśnikiem, obdarza różnego rodzaju prezentami zdobywanymi przez upozorowane przez niego współzawodnictwo. Wtedy własnie dochodzi do pierwszych przypadków molestowania i gwałtów młodych chłopców. 

Kamil i Janusz są także kilkukrotnie świadkami gdy w łóżku Piotra S.  przebywali inni nadzy chłopcy. Jak dziś wyznają obaj, na tamtejszej parafii przebywali inni księża pedofile, którzy dopuszczali się gwałtów na nieletnich. Jest niemal pewne - jak zeznają poszkodowani- że zarówno proboszcz jak i pozostali księża na parafii, musieli wiedzieć o skłonnościach i czynach Piotra S., chociażby wtedy, gdy nad ranem spotykali młodych chłopców wychodzących z pokoju pedofila. 

Kiedy po kilku latach Janusz zaczyna się odsuwać od księdza pedofila Piotra S., ten oczernia go w towarzystwie i próbuje wyrobić o nim opinię osoby psychicznie chorej. Sam proboszcz, z którym Janusz później nawiązał kontakt, oceniał bardzo pozytywnie pedofila Piotra S.

Gdy w roku 2006 Piotr S. decyzją biskupa Dziuby został przeniesiony na parafię w w Sochaczewie, tam wybucha kolejny seksualny skandal. Ofiarą księdza nieomal pada Karol - 22-letni mechanik samochodowy, jednak ucieka on z parafialnego pokoju gwałciciela. Po kilku dniach wraca on jednak do Piotra S. z ukrytym dyktafonem i nagrywa rozmowę z nim. 

Na nagraniu ksiądz pedofil chwali się swoimi homoseksualnymi podbojami. Karol wysyła nagranie do Tygodnika NIE, którego redakcja opracowuje obszerny artykuł o pedofilu Piotrze S. Przed publikacją artykułu, dziennikarze NIE puszczają całość nagrania Piotrowi S. Ten zarzeka się, że padł ofiarą mistyfikacji Karola, który chce od niego wyłudzić pieniądze. Artykuł jednak się ukazuje  i pomimo niepodawaniu prawdziwych danych osobowych i miejsca wydarzenia, łatwo można było zidentyfikować kogo i jakiej parafii artykuł się dotyczy.

O artykule dobrze pamięta biskup Dziuba, przyznając się do tego w rozmowie z Januszem. Tym samym Dziuba poświadczył także,  że sprawa molestowań Piotra S. była mu znana i że celowo nie zgłosił jej do odpowiednich  kościelnych instytucji. Zdobył się jednak wówczas na...kolejne przenosiny Piotra S.

Obecnie ksiądz pedofil Piotr S. jest od 4 lat wikariuszem na parafii w okolicach Żychlina. Na mieszkańców i wiernych Żychlina padł blady strach. Burmistrz Żychlina wystosował do biskupa Dziuby zapytanie czy Piotr S. sprawuje lub sprawował jakieś funkcje na placówkach oświatowych. Ten odpowiedział mu, że Piotr S. nie pracował na żadnej z nich. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz