piątek, 19 września 2014

Chiński sąd ukarał koncern GlaxoSmithKline

Kara od chińskiego sądu dla GlaxoSmithKline 


Chiń­ski sąd w dniu 19 września 2014 roku na­ło­żył 492 mln do­la­rów kary na bry­tyj­skie­go pro­du­cen­ta leków Gla­xo­Smi­th­Kli­ne za ko­rum­po­wa­nie lo­kal­nych le­ka­rzy i władz szpi­tal­nych. W spra­wie ska­za­no także na kary wię­zie­nia kilku wy­so­ko po­sta­wio­nych pra­cow­ni­ków tej skorumpowanej firmy. Chińska agencja Xinhua podała, że była to największa w historii kraju kara nałożona przez sądy. Postępowanie odbyło się za zamkniętymi drzwiami i trwało zaledwie jeden dzień. Sąd uznał, że GlaxoSmithKline korumpował lekarzy i pracowników szpitali, aby ci kupowali od firmy leki i sprzęt medyczny, nawet jak były mało skuteczne lub ich skuteczności nie przetestowano, nie wykazano dostatecznie naukowymi metodami. 

Skorumpowane pseudo leki od złego koncernu Big Farmy
W reakcji na werdykt centrala firmy w Wielkiej Brytanii odcięła się praktyk chińskiego oddziału nazywając je "jawnym naruszeniem" standardów postępowania koncernu i procedur działania. - Wyciągnięcie wniosków z tego postępowania jest bardzo ważne, jednak czujemy się rozczarowani tą sprawą. Wyciągniemy z niej wnioski na przyszłość - napisał koncern w oświadczeniu na swojej stronie internetowej. Były szef oddziału firmy w Chinach Mark Reilly i inni wysoko postawieni pracownicy koncernu otrzymali kary od dwóch do czterech lat pozbawienia wolności. Nie ujawniono jednak szczegółów dotyczących postępowania ani liczby osób skazanych.

Wcześniej w maju 2014 policja informowała, że Reilly był oskarżony o kierowanie "dużą siatką łapówkarską". Stojący na czele chińskiego oddziału koncernu miał nakazywać podwładnym korumpować przedstawicieli chińskiej służby zdrowia, aby ci kupowali produkty GlaxoSmithKline. Proceder miał się rozpocząć w styczniu 2009 roku. 


Zatrzymano kolejne 18 osób w związku z aferą korupcyjną wokół GSK


W dniu 26 i 27 lipca 2014 roku co naj­mniej 18 ko­lej­nych osób zo­sta­ło za­trzy­ma­nych na wscho­dzie Chin w związ­ku ze skan­da­lem wokół bry­tyj­skie­go kon­cer­nu far­ma­ceu­tycz­ne­go Gla­xo­Smi­th­Kli­ne (GSK), oskarżonego słusznie o ko­rum­po­wa­nie chiń­skich le­ka­rzy i urzęd­ni­ków - po­in­for­mo­wa­ły chiń­skie media pań­stwo­we. Chińskie radio państwowe podało w ostatni piątek na swojej stronie internetowej, że policja w mieście Zhengzhou (Czengczou) w prowincji Henan we wschodnich Chinach "ostatnio zatrzymała 18 pracowników GSK i personel medyczny". Nie sprecyzowano, kiedy dokładnie przeprowadzono tę operację, ani jakiej narodowości są zatrzymani. Przedstawiciel komórki prasowej policji w Zhengzhou, z którym skontaktował się Reuters powiedział wtedy, że "nic nie wie o sytuacji" i odmówił dalszych komentarzy. Również rzecznik GSK w Londynie nie chciał komentować sprawy.

Chińskie media podawały w czerwcu i lipcu 2014 roku, że ponad 1000 lekarzy, pielęgniarek i administratorów z 73 szpitali w Zhangzhou brało łapówki; o korupcję podejrzanych jest w sumie około 90 procent lekarzy w tym mieście, którzy zamiast uczciwie leczyć ludzi odpowiednimi lekami, zajmowali się wypisywaniem recept z promowanymi za łapówki lekami i pseudolekami brytyjskiego koncernu. Według telewizji CCTV łapówki były wręczane przede wszystkim za dystrybucję leków, tych najdroższych i często najmniej skutecznych. Co najmniej 57 przedstawicieli handlowych zamieszanych w tę aferę zostało już zatrzymanych w Zhangzhou. Według chińskiej policji zatrzymano czterech wysokiej rangi chińskich menedżerów GSK. Jak wiadomo z setek badań naukowych, jedynie 5 procent z najdroższych leków rzeczywiście posiada lepsze właściwości lecznicze. W 95 procent przypadków, droższy lek jest gorszy, mniej skuteczny od jego tańszych oraz naturalnych odpowiedników. 

W sumie GSK według chińskich władz wydała blisko 500 mln dolarów na łapówki; nie wyjaśniono jednak, jak długo trwał ten proceder. Dyrektor finansowy koncernu na Chiny otrzymał zakaz opuszczania kraju. Kampania przeciw korupcji w sektorze farmaceutycznym rozpoczęła się na początku lipca 2014 roku od zarzutów właśnie pod adresem największej brytyjskiej firmy farmaceutycznej GlaxoSmithKline. Skandal korupcyjny, w który zamieszane są największe giganty farmaceutyczne, zatacza jednak coraz szersze kręgi. "New York Times" podał już w poniedziałek 21 lipca 2014 roku, że śledztwo objęło kilka innych gigantów z tej branży, które korumpowały lekarzy i urzędników, by zwiększyć sprzedaż i ceny leków oferowanych w Chinach. W aferę zamieszanych jest co najmniej sześć wielkich firm farmaceutycznych. Są wśród nich takie giganty jak Merck, Novartis, Roche i Sanofi i najprawdopodobniej AstraZeneca, której trzech pracowników jest przesłuchiwanych w Szanghaju.

Pieniądze, za które firmy farmaceutyczne kupowały w Chinach wpływy, przekazywane były za pośrednictwem agencji turystycznych i innych firm, np. specjalizujących się w organizowaniu konferencji. Taka wygląda kapitalistyczna metoda zniewalania lekarzy i przymuszania pacjentów do kupowania drogich leków od łapówkarzy, co często kończy się także niepotrzebnym cierpieniem, kalectwem lub zgonem pacjenta. 

Jak ustaliło śledztwo, od 2007 roku GSK przelała blisko 4,9 mld dolarów ponad 700 firmom, które pośredniczyły w jej zabiegach o oszukańcze pozyskanie życzliwości urzędników państwowych, stowarzyszeń medycznych, przedstawicieli władz, służb szpitalnych i lekarzy. Osoby, o których względy zabiegały firmy farmaceutyczne, podróżowały do Australii, Włoch, Japonii, Korei, USA i wielu chińskich miast. Agencja turystyczna Shanghai Linjiang International Travel Agency otrzymywała najwięcej lukratywnych kontraktów od koncernów farmaceutycznych. Jak komentują agencje, prowadzona przez chińskie władze intensywna kampania przeciw korupcji w sektorze medycznym i farmaceutycznym ma na celu obniżenie kosztów ubezpieczeń medycznych w chwili, gdy państwo stara się upowszechnić dostęp do opieki medycznej i obniżyć koszty leków. Do roku 2020 Państwo Środka będzie musiało wyłożyć na opiekę medyczną około biliona dolarów (1000 miliardów dolarów). 

Afera lekowa w Chinach zatacza coraz szersze kręgi


Naj­więk­sza afera ko­rup­cyj­na z udzia­łem za­gra­nicz­nej firmy w Chi­nach przez lato 2014 roku za­ta­cza coraz szer­sze kręgi. Na świa­tło dzien­ne wy­cho­dzą też coraz bar­dziej skan­da­licz­ne wątki w spra­wie ko­rup­cji w chiń­skim od­dzia­le bry­tyj­skie­go gi­gan­ta far­ma­ceu­tycz­ne­go, kon­cer­nu Gla­xo­Smi­th­Kli­ne. Według śledczych, na łapówki dla urzędników i lekarzy w Chinach GSK przeznaczył około pół miliarda dolarów. Jak ujawniono, korumpowano nie tylko pieniędzmi. Koncern - według chińskich śledczych - miał w ramach prezentów opłacać swoim kontrahentom korzystanie z usług seksualnych.

Do połowy lipca 2014 roku aresztowano czterech wysokich rangą chińskich pracowników skompromitowanego koncernu GSK. Jak poinformowała centrala koncernu, zakaz opuszczania Chin otrzymał jeden z Brytyjczyków pracujących dla GSK w Szanghaju. Chodzi o Steve'a Nechelputa, który jest dyrektorem ds. finansowych. Po ujawnieniu skandalu, chińskie władze zapowiedziały wzmożone kontrole całego sektora farmaceutycznego w Państwie Środka. Łapówki trafiały do urzędników i lekarzy za pośrednictwem małych agencji turystycznych czyli metodą taką samą jak w Polsce, gdzie politruki koncernu wprost proponują luksusowe wczasy za przepisywanie ich leków, które są drogie i często niepotrzebnie przepisywane podnosząc jedynie koszta opieki medycznej w niepotrzebny sposób. 


GlaxoSmithKline korumpował lekarzy w Polsce 


W Polsce od wiosny 2014 roku trwa bardzo ślamazarne śledztwo przeciwko brytyjskiemu koncernowi farmaceutycznemu GlaxoSmithKline (GSK) za przekupywanie lekarzy podobne jak w Chinach, ujawniła w kwietniu 2014 roku BBC Panorama. "Jedenastu lekarzom i regionalnemu menedżerowi GSK postawiono zarzuty o korupcję w latach 2010 -2012. Były przedstawiciel handlowy powiedział, że lekarze byli opłacani w celu promowania leku na astmę Seretide" - podało BBC. Jeśli zarzuty się potwierdzą, GSK może naruszyć zarówno ustawy antykorupcyjne Wielkiej Brytanii (UK Bribery Act), jak i USA (US Foreign Corrupt Practices Act), nie tylko polskie prawo. 

W oświadczeniu cytowanym przez BBC, GSK podaje, że zidentyfikowało nieprawidłowości w działaniach swoich pracowników i w pełni współpracuje z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym (CBA). GlaxoSmithKline jest rzekomo wiodącą firmą na polskim rynku leków oraz największym inwestorem zagranicznym w przemyśle farmaceutycznym, jednym z tych koncernów, który w zbójecki sposób chce wyeliminować z rynku tanie leki naturalne, w tym zioła ludowej medycyny, a w ich miejsce wprowadzić drogie i wątpliwej jakości produkty własne, a metody łapówkarskie stosuje w celu zwiększenia swoich nielegalnych zysków. W Polsce firma jest obecna niestety od 1978 roku, w szkodliwy dla Polski sposób przejęła Polfę Poznań w 1998 roku. Rzekome inwestycje koncernu w Polsce sięgnęły rzekomo ponad 475 mln USD, tylko że w aptekach przez szkodliwą działalność tego między innymi koncernu coraz trudniej dostać normalne lekarstwa, w tym zioła na wiele chorób. 

- To proste równanie. My płacimy doktorom, a oni wypisują recepty. Nie płacimy doktorom, nie ma recept na nasze leki – powiedział w Panoramie BBC Jarek Wiśniewski, były przedstawiciel GSK ds. sprzedaży w regionie Łodzi. - Nie mogliśmy iść do lekarzy i powiedzieć im: „Potrzebuję 20 więcej recept”. Dlatego uzgadnialiśmy z nimi, żeby namawiali pacjentów. Płacimy 100 GBP, ale oczekujemy więcej niż 100 recept na ten lek. To łapówka – dodał. Wiśniewski powiedział BBC, że choć na papierze pieniądze były za fikcyjne usługi edukacyjne, to lekarze zdawali sobie sprawę, że muszą dostarczyć w zamian pewną liczbę recept na leki. 

W 2012 roku GSK zawarł w USA największą ugodę w historii branży farmaceutycznej, wynoszącą 3 mld  USD. Przyznał się m.in. do promowania przynajmniej dwóch leków mimo iż nie było udowodnione, że leczą wskazywane dolegliwości. Tak to można dostać fikcyjny i do tego drogi lek firmy GSK, a potem "wyciągnąć kopyta", bo się okazuje, że nowy komercyjny produkt rozpowszechniany jest z pomocą łapówek poprzez sieć skorumpowanych lekarzy czyli de facto pseudomedyków z koncesją polskiej Izby Lekarskiej. Niestety lepiej iść do szamana, a jak już do lekarza, to pytać ile brał łapówki za wypisywanie recept na wątpliwej jakości produkty GSK oraz kilku innych wspomnianych łapówkarskich koncernów. I przy okazji, leki lekami, a zioła lepiej popijać, żeby przeżyć - gdyż skala korupcji jest porażająca, a ilość skazanych stosunkowo niewielka. 

Polska korupcja nawet pod lupą FBI 


CBA we współ­pra­cy z Ame­ry­ka­na­mi bada dzia­łal­ność ko­lej­ne­go za­gra­nicz­ne­go kon­cer­nu w Pol­sce. Polscy śledczy już od 2012 roku współpracują z FBI przy badaniu tzw. infoafery. Jak dowiedziała się wolna prasa, zakres współpracy się powiększy – Centralne Biuro Antykorupcyjne będzie współdziałać z Amerykanami w sprawie korumpowania łódzkich lekarzy przez koncern GlaxoSmithKline (GSK). Śledztwo od 2012 roku prowadzą CBA oraz łódzka prokuratura. "Zarzuty korupcyjne ma już łącznie 13 osób, w tym Edyta N. z łódzkiego oddziału koncernu oraz lekarze tamtejszych przychodni" – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej Prokuratury Okręgowej. "W zwalczaniu korupcji współpracujemy z FBI. Wykorzystujemy również regulacje prawne obowiązujące w innych państwach" – mówi Paweł Wojtunik, szef CBA. Istotną rolę odgrywają tutaj przepisy amerykańskie, które nakazują tamtejszej Komisji Papierów Wartościowych (SEC) wszczynanie postępowania w razie podejrzenia o korupcję firm notowanych na giełdach w USA. Dlatego brytyjska GSK może się stać obiektem zainteresowania Amerykanów. Jeżeli podejrzenia się potwierdzą, firmę czekają kary, jednak jakoś w Polsce, zapewne za sprawą łapówek dla urzędników i policjantów jakoś - przynajmniej do jesieni 2014 - cicho w mediach o masowych aresztowaniach przedstawicieli koncernu oraz skorumpowanych pseudo medyków z Izb Lekarskich... 

W Chinach kara się za łapówkarstwo, a w Polsce korupcja dobrze się miewa! 


Chiński resort bezpieczeństwa stwierdził, że od 2007 roku GSK przekazała prawie 4,9 mld dolarów ponad 700 firmom, które pośredniczyły w jej zabiegach o pozyskanie życzliwości wpływowych osób – chińskich urzędników państwowych, stowarzyszeń medycznych, przedstawicieli władz, szpitali i lekarzy. Pracownicy GSK chcieli w ten sposób "otwierać nowe kanały sprzedaży leków i zwiększać zyski". Pieniądze przekazywane były za pośrednictwem agencji turystycznych, firm konsultingowych i świadczących usługi seksualne (sexuciechy dla pseudo medyków). Cel został zrealizowany – sprzedaż leków GlaxoSmithKline na chińskim rynku wzrosła w 2012 roku roku czterokrotnie do 1,5 mld dolarów. Chińska policja twierdzi, że to właśnie słone łapówki i oferty seksualne podkręciły ten wynik. Jak lamentuje The Wall Street Journal, gigantyczna kara dla GSK dla wielu zachodnich firm działających na chińskim rynku jest kolejnym przejawem rzekomego ochłodzenia klimatu biznesowego dla zagranicznych inwestorów w Państwie Środka. Amerykańska Izba Gospodarcza wraz z innymi grupami biznesowymi stwierdziła, że władze skupiają się na zagranicznych firmach podczas dochodzeń antymonopolowych, co jest kłamstwem mającym na celu zaakceptowanie łapówkarskich metod szerzenia się zachodniej pseudomedycznej zarazy polegającej jak wcześniej opisano na sprzedawaniu pseudo leków koncernu, które nawet nie wiadomo czy mają jakieś lecznicze działanie, są bublami i skandalicznymi oszustwami wielkiego monopolisty oszukańczej Big Farmy. 

Czekamy na surowe karny dla korumpujących polskich lekarzy zagranicznych koncernów, szczególnie dla tych skorumpowanych Big Farma, które jawnie zwalczają dobroczynne od tysięcy lat leki tradycyjnej, ludowej, naturalnej medycyny, w tym tanie polskie zioła, które powinny być w każdej aptece i na receptach od praktycznie każdego lekarza! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz