wtorek, 20 marca 2018

Tomasz Komenda wyszedł na wolność

Tomasz Komenda niewinny - wyszedł na wolność po 18 latach w polskim łagrze!


Wrocławski Sąd Okręgowy w połowie marca 2018 roku podjął w końcu decyzję o warunkowym zwolnieniu Tomasza Komendy z odbywania kary. Mężczyzna od 18 lat przebywał w więzieniu bezpodstawnie w związku z gwałtem i zabójstwem, których wedle dowódów w sprawie nie popełnił. Tomasz Komenda, niewinny człowiek, który spędził 18 lat w więzieniu, 15 marca 2018 roku wyszedł w końcu na wolność. Na wyraźnie wzruszonego mężczyznę czekała matka, która także nie potrafiła ukryć łez. - Ugotowałam dla niego na obiad ukochane gołąbki - powiedziała kobieta przed salą sądową. Niestety takich osób niewinnych przetrzymywanych w więzieniach które stają się polskimi obozami koncentracyjnymi nazistowskiej Polski po 1989 roku jest kilkanaście tysięcy - nawet 30 procent skazanych siedzi w nich pomimo braku dowodów ich winy, często na podstawie oszczerstw i pomówień, a jak wiadomo samo zeznanie pojedynczej osoby nie jest i nie może być powodem do skazywania czy aresztowania człowieka. Śledczy i sędziowie w cywilizowanych krajach mają obowiązek znajdowania dowodów, a nie zamykania ludzi na podstawie cudzych fantazji, urojeń, pomówień i szkaradnych oszczerstw. Należy wymagać od świadków i oskarżycieli dostarczania namacalnych dowodów potwierdzających zeznania - inaczej zeznania są niewiarygodne i mało wartościowe - czymś w rodzaju opinii - która nie powinna mieć wpływu na prowadzoną sprawę. 

Tomasz Komenda - niesłusznie skazany wychodzi na wolność z polskiego więzienia

Sprawa zbrodniczego skazania Tomasza Komendy i jego 18 lat życia za kratami to wyrzut sumienia polskiego nazistowskiego wymiaru sprawiedliwości i nazistowskij policji państwowej. Takich wyrzutów sumienia są jednak tysięce - około 1/3 wszystkich spraw zakończonych wyrokami. Oto bowiem na 25 lat więzienia został skazany całkowicie niewinny człowiek, który miał alibi od 12 osób i ani razu nie przyznawał się do winy, nie zmieniał zeznań. Tymczasem w państwach muzułmańskich, aby skazać człowieka, ten musi w przynajmniej czterech przesłuchaniach, w tym przed sądem przyznać się do winy, jeśli miałby być skazany na podstawie zeznań świadków. Spraw z jednym świadkiem oskarżenia się nawet nie rozpatruje, zawsze musi być przynajmniej dwóch niespokrewnionych świadków, a w poważniejszych sprawach przynajmniej czterech świadków (z wykluczeniem ich zmowy czy wspólnoty interesów). Tym bardziej zadziwiające jest w nazistowskiej Polsce to, że Tomasz Komenda za kraty trafił na podstawie fałszywych dowodów - prokuratura uznała, że ślady na ciele 15-letniej Małgosi Kwiatkowskiej należą do niego - chociaż nie należały. 

W 2000 roku zapadł absurdalny zbrodniczy wyrok - 25 lat więzienia - bo polska mafia sądownicza nie raczy weryfikować dowodów dostarczonych przez oskarżyciela, ufa ślepo oskarżycielom, ignoruje obronę i często uniemożliwia obronę. Sądy kolejnych instancji potwierdzały wcześniejsze decyzje, niejako mechanicznie, bez wnikania w sprawę, bez wysłuchania oskarżonego - co jest zbrodnią nazistowskiego sądownictwa III/IV RP przeciwko Narodowi Polskiemu. Dnia 15 marca, po 18 latach bezprawnej odsiatki w polskim obozie koncentracyjnym zwanym więzieniem (zakładem karnym), Tomasz Komenda znów może cieszyć się wolnością. Jak wcześniej opisywały niektóre media, dopiero niedawno prokuratura oznajmiła, że to była pomyłka, przyznała się d swojej zbrodni sądowej, i wystąpiła do sądu penitencjarnego przy Sądzie Okręgowym we Wrocławiu z wnioskiem o przerwę w odbywaniu kary (dla ponownego rozpatrzenia sprawy). Co prawda sąd tego wniosku nie uwzględnił, ale zastosował warunkowe przedterminowe zwolnienie - zamiast człowieka natychmiast uniewinnić i nakazać przynajmniej wypłacenie solidnego wielomilionowego odszkodowania (100 tysięcy zł albo lepiej euro za każdy miesiąc nielegalnego więzienia w polskim obozie koncentracyjnym aka areszcie tymczasowym lub zakładzie karnym byłoby pewnie jakimś marnym zadośćuczynieniem). W rezultacie Tomasz Komenda będzie na wolności czekał na wyrok Sądu Najwyższego, który zapewne go uniewinni lub przekaże sprawę do ponownego rozpatrzenia, jak zwykle ta machina terroryzmu państwowego i nękania niewinnych obywateli głupkowato działa. 


Za trudno w nazistowskiej Polsce po 1989 roku wpisać do Kodeksu Karnego kilka prostych cywilizowanych zasad, które obowiązują już od dawna w Federacji Rosyjskiej, na Kubie czy w komunistycznej Chińskiej Republice Ludowej, że lepiej wypuścić stu winnych niźli skazać jednego niewinnego (zasada Hammurabiego), a sąd zobligowany jest dowodami, materialnymi dowodami, których dostarczenie spoczywa na oskarżycielu (w Polsce sądy nazistowskie ciągle skazują wedle swojego widzimisię i na podstawie pomówień zwanych zeznaniami, nie wedle dowodów, nie ma nawet badania wiarygodności pijanych czy zaćpanych świadków wariografem). Prosta zasada, że jeżeli oskarżyciel publiczny wycofuje się ze swojego plugawego i fałszywego aktu oskarżenia, osoba aresztowana czy więziona - najlepiej jeszcze w tym samym dniu musi zostać zwolniona z zakładu karnego czy aresztu czyli uwolniona z polskiego obozu koncentracyjnego służącego głównie terroryzowaniu społeczeństwa z pomocą pomówień i oszczerstw (zwanych potocznie zeznaniami). Nad działalnością każdego jednego sędziego powinien czuwać zarówno prezes danego lokalnego sądu jak i rada samorządu danego sądu - tak aby już na etapie prowadzenia przewodu sądowego - zapobiegać pojawiającym się nadużyciom i powstrzymywać pijacko-nazistowski bandytyzm sądowniczy. 

Około 42-letni na rok 2018 Tomasz Komenda po ogłoszeniu wyroku sądu wyraźnie się wzruszył, a potem z dziennikarzami rozmawiać nie chciał, dopiero kilkanaście godzin po zwolnieniu udzielił wywiadu. Już teraz jednak wiadomo, że może liczyć na gigantyczne odszkodowanie. Mężczyzna odsiadywał bezpodstawny wyrok za rzekome brutalne morderstwo 15-letniej Małgorzaty. Jak teraz twierdzą śledczy, Komeda został skazany niesłusznie i nie ma jakichkolwiek dowodów jego winy ani udziału w tym przestępstwie. Wrocławski sąd zdecydował o warunkowym zwolnieniu mężczyzny - nie wydał wyroku uniewinniającego - tak zafajdane są nazistowskie sądy w polsce głupotą własnych orzeczeń. Zamiast piętnować i usuwać sędziów zbrodniarzy za uwięzienie niewinnej osoby - w nazistowskich sądach III/IV RP ciągle nazistowska rączka nazistowską nóżkę myje, wspiera i kryje niczym mafia sycylijska swoich wiernych członków. 

Komenda będzie objęty nadzorem kuratora i nie będzie mógł zmieniać miejsca zamieszkania bez zgody sądu. Okres próby trwa 10 lat - wedle sądowej nazistwoskiej debilii. Czy takiemu kuratorowi nie będzie wstyd dalej nękać niewinną osobę? - Czekaliśmy na uwolnienie Tomasza 18 lat. Wraca do domu, czeka na niego dom, my, cała rodzina, bratanice, których nie widział. Wszystko jest naszykowane. Wraca do nas, to najważniejsze - mówiła w TVN24 po decyzji sądu matka Tomasza Komendy, Teresa Komenda. Rodzina przez 18 lat walczyła o uwolnienie i oczyszczenie niewinnego Tomasza. 

Minister sprawiedliwości prokurator generalny Zbigniew Ziobro polecił wszczęcie postępowania ws. podejrzenia przekroczenia uprawnień i tworzenia fałszywych dowodów przez śledczych prowadzących sprawę zabójstwa 15-letniej Małgorzaty - podaje Polska Agencja Prasowa. Jak mówił minister, "jeśli sąd potwierdzi, że niewinny człowiek spędził w murach więzienia 18 lat, to wobec tych, którzy dopuścili do tak fatalnej pomyłki, musi zostać wszczęte postępowanie". Sąd Najwyższy ma natomiast zdecydować o wznowieniu postępowania ws. mężczyzny - ma być jak widać dodatkowo nękany kolejnymi sprawami sądowymi bo debilia nazistowskiego sądownictwa w Polsce nie stosuje żadnych cywilizowanych procedur natychmiastowego usuwania swoich błędów, a wręcz przeciwnie - niewinnych nęka długotrwałymi procesami, matacząc w celu zatuszowania swoich zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Najprawdopodobniej sprawa znów trafi do sądu, a Tomasz Komenda zostanie ostatecznie uniewinniony lub mafijny sąd stwierdzi, że skoro już został warunkowo zwolniony to nie ma potrzeby go uniewinniać - jak zwykle bywa w tej plugawej jaskini rozboju nad społeczeństwem, gdzie świadków obrony się nie słucha, dowody obrony odrzuca się arbitralnie bez uzasadnienia, a co trzecia osoba skazana na więzienie jest niewinna. Trzeba jeszcze wspomnieć o bandyckich zwyczajach przedłużania aresztów tymaczasowych w celu rzekomego prowadzenia tzw. śledztw, praktycznie w nieskończoność, przez kilkanaście lat - co powinno być surowo zakazane i nikt nie powinien spędzać w aresztach więcej niż miesiąc, bo najbardziej opieszałemu prokuratorowi tyle absolutnie wystarczy w cywilizowanych krajach aby skierować sprawę do sądu, który wyda wyraok szybko prowadząc sprawę dzień po dniu, a nie w rytmie nazistowskim co kilka miesięcy (skrajnie co trzy lata kolejna rozprawa). 

Sędzia Jerzy Nowiński przewodniczący wydziału penitencjarnego Sądu Okręgowego we Wrocławiu nie zgodził się na wniosek prokuratury o przerwę w odbywaniu kary, tłumacząc że nie ma ku temu podstaw w kodeksie karnym - bo polskie kodeksu cechuje nazistowskie podejście do podejrzanych i skazanych, nie dopuszcza się nawet możliwości pomyłki prokuratora czy sędziego - zupełnie tak jakby to były osoby nieomylne i wszechwiedzące. Tymczasem prokurator czy sędzia, podobnie jak policjant, to często także alkoholik, leń, nieuk, bezrozumny psychopatyczny drań mający orgazmiczną satysfakcję z dręczenia niewinnych, psychopata, łapówkarz działający na zlecenie gangu, osobnik z łagodną schizofrenią żyjący w oderwaniu od rzeczywistości, osoba psychopatyczna i złośliwie stronnicza. Niestety bardzo dużo takiego zepsutego elementu to prokuratorzy, komornicy, policjanci, sędziowie. Sąd wrocławski zdecydował zaledwie, że Tomasz Komenda wyjdzie na wolność  w ramach przedterminowego zwolnienia - taki to mamy plugawy burdel sądowy do likwidacji w trybie pilnym.  Wobec Tomasza Komendy zastosowano instytucję warunkowego przedterminowego zwolnienia, na okres próby 10 lat. Za niewinność w Polsce dostaje się nadzór kuratora na lat 10 - co kraj to obyczaj, a Polska jak widać to kraj dzikusów i barbarzyńskiego prymitywu sądowniczego czy tam poprawniej sądowo-mafijnego. 

Sąd stwierdził, że poprzednie wyroki to efekt „fali błędów i pomyłek”. - Sąd być może działał pod pewną presją - mówił sędzia. Dodał, że zachowanie Tomasza Komendy w więzieniu nie budziło zastrzeżeń. Sąd jest też pewny, że rodzina udzieli Tomaszowi koniecznej pomocy, a przecież dobrze, że miał tę rodzinę i to rodzina o niego walczyła. Polskie prokuratury i sądownictwo nie przyjmują cięgle do wiadomości, że numery butów się powtarzają i takie same buty nosi wiele osób, wzorce opon pojazdów się powtarzają, że sekwencje zapachowe się powtarzają, że odciski palców się powtarzają (średnio co 600 do 800 tysięcy osób wedle badań czyli mamy około 50-70 osób z tymi samymi liniami papilarnymi), że nawet wzorzec kodu genetycznego może się powtórzyć, bo to, że jest duża pula możliwości i małe prawdopodobieństwo powtórzenia wzorca, wcale nie oznacza niepowtarzalności. I to wszystko trzeba brać pod uwagę w każdym śledztwie, a nie po nazistowsku zamykać ludzi na "chybił trafił", bo z tego mamy około 1/3 na chybił wśród aresztowanych i więzionych przez polskie obozy koncentracyjne przełomu XX i XXI wieku, a tak być nie powinno. 

W Kodeksie Postępowania Karnego i w Kodeksie Karnym należy zapisać taki paragraf: "Nie masz prokuratorsk ai sądowa świnio dowodów wystarczających do skierowania sprawy do sądu i wydania wyroku - nie masz prawa nikogo podejrzanego przetrzymywać w nazistowskim areszcie tymczasowym. I musisz zatrzymanego natychmiast zwolnić." Śledczy muszą najpierw zebrać dowody wystraczające do skazania, a dopiero potem mieć możliwość skierowania wniosku o areszt tymczasowy, a do tego musi być zakaz zatrzymywania więcej niż jeden raz w jednej sprawie. Inaczej polski reżim nazistowski nigdy nie zostanie ucywilizowany, ciągle pozostanie rozbójniczym gankiem, który przetrzymuje w aresztahc tymaczasowych dziesiątki tysięcy ludzi rocznie, a w więzieniach po wyrokach - około jednej trzeciej osadzonych to ludzie NIEWINNI - skazani na podstawie widzimisię sędziów i oszczerczych pomówień (często przez przestępców w zmowie lub na podstawie pomówień koronnego cwela co zmyśla chcąc skrócić sobie wyroki za własne zbrodnie).  

Adam Dudała też niewinny ale siedzi już 14 lat...    


Dzisiaj wiadomo, że niewinny jest również Adam Dudała, który odsiaduje wyrok 25 lat więzienia za podwójne zabójstwo, którego nie popełnił. Problem w tym, że gdy doszło do zbrodni przebywał w innym województwie, ale zbójecki nazistowski sąd dowodów obrony nawet nie raczył rozpatrywać, bo nachalnie trzymał stronę oskarżyciela, co nie powinno mieć miejsca. Takich spraw jest znacznie więcej. Niesłuszne wyroki zapadają w Polsce często, ale dokładne ustalenie statystyk jest praktycznie niemożliwe, bo na badanie spraw nie zezwala sam wymiar sprawiedliwości, zaciekle tuszując swoje sądowe zbrodnie na Narodzie Polskim. 

Adam Dudała bezpodstawnie więziony przez nazistowski reżim III/IV RP

Związany z mafią pruszkowską Adam Dudała został skazany w 2004 roku na 25 lat więzienia za podwójne zabójstwo. Do brutalnego mordu miało dojść w lipcu 1999 roku w miejscowości Wiartel w woj. warmińsko-mazurskim. To były czasy, gdy na Warmii i Mazurach działały dwie konkurujące ze sobą grupy przestępcze - jedna z Łomży, druga z Olsztyna. W nocy z 19 na 20 lipca 1999 łomżyńscy gangsterzy postanowili zaatakować olsztyńskich, którzy wcześniej pobili jednego z członków ich grupy. Jak podaje "Gazeta Prawna" padło na "Kozyra", ochroniarza agencji towarzyskiej "Czar Tygrysicy". Bandyci prawdopodobnie nie chcieli go zabić, tylko wyciągnąć informacje na temat innych członków grupy. Wywieźli go nocą do lasu i skatowali. Użyto broni palnej - najpierw strzelono śrutem, później ostrą amunicją. Napastnicy chcieli go przede wszystkim przestraszyć, celowali więc w pośladki. Niestety jeden z pocisków trafił w tętnicę. Gangsterzy porzucili go w lesie, ale potem zmienili zdanie i chcieli go zabrać do szpitala. "Kozyr" zmarł w samochodzie, więc go porzucili. Jakieś dwa tygodnie później łomżanie zaatakowali ponownie. Wpadli do tej samej agencji towarzyskiej i zastrzelili Janusza B., właściciela "Czaru Tygrysicy". 

Po niecałym roku śledczy zatrzymali grupę rzekomo odpowiedzialną za zabójstwa. Świadkiem koronnym został Sławomir R., zwany "Woźnym". Bandyta przyznał się do udziału w zabójstwach i podał rzekome nazwiska wspólników. Jako tego, który pociągnął za spust wskazał 33-letniego Adama z Warszawy. "Woźny" w zeznaniach opisał go, jako mężczyznę o średniej budowie ciała bez żadnych znaków szczególnych. To ważne, ponieważ Adam Dudała w rzeczywistości ma 185 cm wzrostu i widoczne znamię na skroni. W 2001 roku Dudała został wezwany na policję, powiedziano mu, że chodzi jakąś drobnostkę. Po wizycie na komendzie więcej nie wrócił do domu, został porwany przez mafijną nazistowską policję i prokuraturę, chociaż na podstawie bełkotania świadka koronnego nie powinno się w Polsce nawet nikogo na przesłuchanie wzywać - tak bezwartościowe są to bełkoty. W cywilizowanych krajach, nawet we Włoszech (gdzie sądownictwo także nie jest w najlepszej kondycji), świadek koronny musi dostarczyć dowodów winy (np. przedmiotów służących do zbrodni ze śladami) albo wskazać gdzie są ukryte (np. łup, broń, narkotyki, ślady krwi etc), a nie dostarczać bełkotliwych i bezwartościowych zeznań oczerniających mających kogoś pogrążyć, często na płatne zlecenie konkurencyjnej mafii. Nie ma dowodów - nie ma świadka koronnego - jest niewiarygodny oczerniający bełkot koronny. Praktycznie w Polsce nie ma rzetelnej instytucji świadka koronnego, zatem na podstawie samych zeznań pojedynczej osoby nikt nie powinien być więziony, nawet zatrzymywany przez policję na kilkadzisiąt godzin. 

Według informacji Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, jedynym dowodem jego rzekomej winy było zeznanie kałamliwego świadka koronnego (najbardziej kłamliwe i oszczercze bełkoty w nazistowskim reżimi III/IV RP). - Adam Dudała został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. W toku rozpoznania innej sprawy wyszły na jaw okoliczności świadczące o tym, że Adam Dudała nie popełnił zbrodni, za którą został skazany - mówi w rozmowie z prasą Marcin Wolny, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Jego obrońcy, przy naszym udziale, próbowali cztery razy wznowić postępowanie, za każdym razem się nie udawało. Sąd Najwyższy uznawał, że materiał dowodowy był przekonujący - dodaje. Najprawdopodobniej o pomyłce zdecydował fakt, że prawdziwy morderca także miał na imię Adam oraz to, w jakim środowisku obracał się Dudała. Możliwe są jednakże inne scenariusze nacisku politycznego i lobbystycznego (znajomi znajomych) na sędziów w sądach apelacyjnych i kasacyjnych. 


Zabójstwo Małgorzaty Kwiatkowskiej ciągle jest niewyjaśnione 


W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia 1997 roku w Miłoszycach pod Wrocławiem 15-letnIa Małgorzata Kwiatkowska wyszła na sylwestrową imprezę. W Nowy Rok, około godziny 13-tej znaleziono ciało dziewczyny. Jak opisuje wrocławska "Gazeta Wyborcza", ustalono, że sprawców było dwóch lub trzech. Napastnicy prawdopodobnie zostawili dziewczynę żywą, ale ta do rana zamarzła, zmarła od mrozu i wyczerpania. Śledczym udało się znaleźć na miejscu zbrodni dużo śladów, m.in. krew, włosy i nasienie. 

Tomaszowi Komendzie tzw. pewne alibi dało 12 osób, mimo to w maju 2000 roku został bezpodstawnie aresztowany. Sprawa była przewlekła jak to w nazistowksim sądzie III/IV RP i dopiero 4 lata później sąd skazał go na 25 lat więzienia. Przemawiał za tym fakt, że włosy z czapki Małgosi miały taki sam kod genetyczny. Pasował też rzekomo zapach czapki oraz odciski szczęki na ciele ofiary. Przesłuchiwany przez śledczych Tomasz pod wpływem katowania na policji nazistowskiej zmuszony został do przyznania się, że był w Nowy Rok był w Miłoszycach, ale później, przed sądem kiedy już nie był torturowany wszystkim wymysłom policjantów bandytów zaprzeczył opisując jak go torturowano. Według jego zeznań i wiele razy opowiadanej rodzinie na widzeniach historii policjanci wymusili te wszystkie zeznania biciem, kopniakami, katowaniem. 

Po 18 latach od skazania mężczyzny prokuratura dysponuje dowodami, które rzucają nowe światło na zbrodnię sprzed ponad dwóch dekad. Okazuje się, że Tomasz Komenda tragicznej nocy nawet nie przebywał w Miłoszycach - taka jest prawda. Nowe fakty udało się ustalić dopiero powołanej po latach specjalnej grupie śledczych. Śledczy cały czas badają, jak mogło dojść do tak katastrofalnej pomyłki, kto manipulował dowodami lub ignorował fakty w sprawie. Nie wyklucza się, że dowody zostały zmanipulowane celowo celem krycia gangsterów będących znajomymi policjantów i prokuratorów (policyjne krycie ziomków i wrabianie niewinnych aby zatuszować zbrodnie synalków jakiś znajomych - częsta praktyka nazistowskiej policji i prokuratury III/IV RP).

Z winy bezmyślnej nazistowskiej policji i prokuratury oraz mafii sądowej - prawdziwi gwałciciele i mordercy ciągle pozostają na wolności, nie zostali skazani prawomocnie, chociaż jeden podejrzany został aresztowany (ale podejrzany nie oznacza jeszcze że winny). 

Wyjście Tomasza na wolność 


Tomasz odsiadywał wyrok 25 lat więzienia w Zakładzie Karnym w Strzelinie. Do aresztu śledczego we Wrocławiu został najprawdopodobniej przewieziony w środę 14 marca 2018 roku, aby wziąć udział w posiedzeniu sądu penitencjarnego w swojej sprawie w dniu 15 marca 2018. Na portrecie pamięciowym "rozpoznała" go kłamliwa sąsiadka alkoholiczka i narkomanka, co zdaniem sądu wskazywało na to, że sprawcą był Tomasz Komenda, a 12 trzeźwych świadków potwierdzających, że był w tym czasie gdzie indziej, dla nazistowskiego sądu okręgowego i apelacyjnego nie miało znaczenia. Z prośbą o ponowne zajęcie się sprawą do ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry zwrócili się w 2017 roku rodzice zamordowanej Małgorzaty K. świadomi że zbrodni na ich córce jak dotąd nie wyjąsniono w pełni (bo sprawców było przynajmniej dwóch, a nie jeden). Śledztwo zostało wznowione w 2017 roku. W czerwcu 2017 roku prokuratura poinformowała, że w sprawie zbrodni zatrzymano kolejnego podejrzanego Ireneusza M. Prokurator przedstawił mu zarzut popełnienia przestępstwa zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem i zabójstwa piętnastoletniej Małgorzaty K. Od tego czasu Ireneusz M. przebywa w areszcie.

Tomasz Komenda nie krył wzruszenia po ogłoszeniu decyzji, popłakał się, podobnie jak jego rodzina. - Mam nadzieję, że zabiorę syna do domu - mówiła mama Tomasza. Dodała, że zawsze wierzyła w niewinność syna, nigdy nie miała wątpliwości, że to nie on dokonał tej strasznej zbrodni. - Weźmiemy Tomka do domu i już nikomu go nie oddamy - dodawał brat Tomasza Komendy. Bliscy Tomasza mówili również, że to, co przeżyli w ostatnim czasie jest nie do opisania. - Emocje są straszne - mówiła mama. Tomasz Komenda opuścił areszt śledczy i więzienie we Wrocławiu przed godziną 15-tą. Przed wejściem czekała na niego wzruszona rodzina. Mama Tomasza mówiła, że specjalnie dla niego zrobiła jego ulubione danie - gołąbki. Mężczyzna nie chciał jednak rozmawiać z dziennikarzami i szybko wsiadł do auta i pojechał z rodziną do domu. 

Tomasz Komenda został skazany w 2004 roku na 25 lat więzienia. Wyrok odsiadywał do wczoraj. Gdy go zatrzymywano, miał 23 lata. Niedawno prokuratura wróciła do tej sprawy, żeby raz jeszcze spróbować ustalić wszystkich uczestników brutalnej zbrodni. Szybko trafili na trop Ireneusza M. Jest podejrzanym o zabójstwo od czerwca ubiegłego roku. Równocześnie śledczy zaczęli mieć wątpliwości czy Tomasz K. rzeczywiście uczestniczył w morderstwie. Na połowę marca 2018 są już pewni, że nie. Tymczasem dalej trwa śledztwo w sprawie zbrodni miłoszyckiej. Wiadomo, że sprawców było co najmniej dwóch. Jeden z nich – śledczy nie mają wątpliwości – to Ireneusz M. - syn wówczas prominentnej osoby, aresztowany już w 2017 roku. Drugi wciąż jest nieznany, ale prowadzone jest też śledztwo w sprawie zaniedbań, które mogły zaprowadzić na ławę oskarżonych niewinnego człowieka. 


Antypedofilskie Bractwo Himawanti 


Antypedofilskie Bractwo Himawanti wciąż czeka na wypłacenie przez polski reżim nazistowski w miarę przyzwoitych odszkodowań kilkudziesięciu członkom Bracwat Himawanti za zbrodnicze nękanie oszczerstwami i pomówieniami oraz niesłusznym i bezprawnymi aresztami w latach 1996-2008 ( w kilku amokach: 1996/1997, 1999-2001, 2002-2005 i 2006-2008), to po milionie Euro dla każdej nękanej bandyckimi napadami policji, prokuratury i nazistowekij mafii sądowej w Częstochowie, Jaworznie, Katowicach, Warszawie, Bydgoszczy i Gliwicach. Wyjdzie skromnie, tak około 70-80 milionów Euro (bo nie wszyscy może chcą odszkodowanie, niektórzy wolą pluton egzekucyjny z publicznym rozstrzelaniem każdego śmiecia policyjnego, prokuratorskiego oraz sądowego, który brał udział w pedofilsko-kościelnych, nazistowskich zbrodniach przeciwko Świętemu Bractwu). Pedofilską mafię zboczeńców seksualnych z nazistowskiego kościoła katolickiego jak Ryszard Nowak (Szklarska Poręba), Paweł Królak (Lublin), Dariusz Pietrek (Chorzów), Tadeusz Mynarski (ksywa Abram), Bożena Rewald (Matejko), Jadwiga Gierczyńska, Janusz Gierczyński, Elżbieta Rynka (ksywa Karolinka), gang mnichów pedofilów z Jasnej Góry - widzimy w więzieniu na dożywociu, za zbrodnie przeciwko ludzkości z usiłowaniem masowej eksterminacji członków Antypedofilskiego Bractwa - widzimy na dożywociu w więzieniu i konfiskatą wszelkich majątków tych nazistowskich zbrodniarzy i oprawców kościelnych. Na razie pozostaje co roku chyba podwajać kwotę roszczeń odszkodowawczych, i wzmagać działania zmuszające nazistowsko-kościelny reżim do wypłacenia odszkodowań poszkodowanym w zbrodniczy sposób członkom antypedofilskiej organizacji społęczno-religijnej. 

To nie ofiary sądownictwa mają walczyć w uciążliwy i upokarzający dla nich sposób ze swoimi mafijnymi oprawcami sądowymi o uniewinnienie i odszkodowanie - to zbrodniarze nazistowskiej mafii sądowniczej mają obowiązek do każdej ze swoich ofiar z odszkodowaniem zgłosić się osobiście, w trybie natychmiastowym. Tak w tym kraju musi w końcu być, że zbrodniarze z policji, prokuratury i sądownictwa muszą płacić ofiarom odszkodowania osobiście, niezwłocznie po stwierdzeniu ich zbrodni czy zgłoszeniu roszczeń. Prześladowania jakiejś grupy osób za przekonania religijne, za prowadzenie terapii ofiar molestowanych i gwałconych przez księży pedofilów - to powinno skutkować dodatkowo likwidacją pedofilskiego kościoła katolickiego, zakazem wyznawania katolicyzmu jako ideologii zbrodniczej, a także likwidacją prokuratur, sądów i komend policji w których dopuszczono się plugawych pedofilsko-katolickich zbrodni nazistowskich na członkach Antypedofilskiego Bractwa Himwanti! Tak samo surowa kara eliminacyjna musi spotkać wszystkich, którzy w majestacie tzw. prawa uwięzili jakąkolwiek niewinną osobą, a takich w Polsce jest wiele, około 1/3 wszystkich więzionych przez sądy nazistowskie III/IV RP. 


2 komentarze:

  1. Moim zdaniem grafika na tym blogu jest bardzo ciekawa. Bardzo chętnie będę na ten blog wracał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak widać system sądowniczo-prokuratorski nie spełnia swojej roli w Polsce. Naprawdę nie mogę zrozumieć wyroków sądowych, gdzie dostarczane są dowody świadczące o niewinności skazanego i nadal odbywa on karę wieloletniego więzienia. Jak ci "sędziowie" i "prokuratorzy" mogą spokojnie spać i oglądać swoje odbicie w lustrze?

    OdpowiedzUsuń