Maoistyczna sekta polityczna więziła i wykorzystywała kobiety w Londynie
Była więziona u maoistów w Londynie przez 30 lat. Sekta polityczna odebrała jej wszystko. Naszego świata nie znała. Katy Morgan-Davies od urodzenia była więźniem maoistycznego „kolektywu” politycznego zorganizowanego w mafijną sektę. Po trzydziestu latach wyrwała się z rąk prześladowców i opowiada swoją życiową historię.
- Byłam nikim - opowiada Katy Morgan-Davies. Urodziła się w maoistycznej sekcie. Przez całe życie nie miała kontaktu z otaczającą społeczną rzeczywistością. Nie mogła oglądać angielskiej ani chińskiej telewizji, nie wolno jej było chodzić do szkoły i do lekarza. Wódz wmawiał wszystkim, że jest bóstwem, któremu wszystko podlega, jak przewodniczący Mao. To nie historia z końca świata, a z przedmieść Londynu, z końca XX wieku i początków XXI wieku. To jedna z migawek o tym jak wygląda życie w Wielkiej Brytanii.
Aravindan Balakrishnan z małżonką - Polityczna sekta maoistów |
Trudno uwierzyć, że coś takiego mogło stać się w dobie mediów społecznościowych, wszechobecnego monitoringu, uczulonych na patologie sąsiadów i tak dalej, i tak dalej - a jednak takie rzeczy się dzieją, podobnie jak skrywana przemoc domowa czy rodzinne molestowanie seksualne dzieci w rzekomo porządnych i bogatych willach. Katy miała 33 lata, gdy uciekła z politycznej sekty założonej przez maoistę Aravinadana Balakrishnana. Mówili na niego Towarzysz B albo towarzysz Bala. Był dla takich jak Katy całym światem. Zniewolił swoich współpracowników do tego stopnia, że popełniali dla niego samobójstwa.
Katy już jako mała dziewczynka wiedziała, że nie można wychodzić z domu. Towarzysz Bala powtarzał, że jeśli ktoś to zrobi bez opieki innego członka społeczności, boska siła go ukarze. Wierzyli w Jackie - akronim angielskich nazw Jehowy, Allaha, Chrystusa, Kryszny i Nieśmiertelnego Easwarana, jako że maoistom wolno wierzyć w siłę wyższą, najlepiej naukowo zdefiniowaną. Któregoś dnia Towarzysz Bala wystawił Katy za karę przed drzwi domu - zaczęła histerycznie krzyczeć, bała się, że umrze. Jackie postanowił ją wtedy oszczędzić.
Wierzyła, że Jackie ma wielką moc, która może zablokować nawet wszystkie krany w mieszkaniu. - Łazienka zawsze była moim schronieniem. Wiedziałam, że w kranie nie będzie wody, bo tak karze nas siła wyższa. Czasem woda płynęła, wtedy całowałam kran, byłam przekonana, że jest po mojej stronie - opowiada Katy w opublikowanej na przełomie lat 2015/2016 rozmowie z BBC. Dopiero teraz odważyła się opowiedzieć o tym, co działo się za zamkniętymi drzwiami maoistycznego „kolektywu”, jak nazywał to jego założyciel.