wtorek, 2 sierpnia 2016

Wyzwolenie Warszawy 1944-1945

Historia wyzwolenia Warszawy 1944-1945 - II wojna światowa


Przed II wojną światową Warszawę nazywano Paryżem Północy, a było to piękne, tętniące życiem miasto. W 1939 roku przed wybuchem II wojny światowej stolica Polski liczyła 1.289.000 mieszkańców, w tym około 32% Żydów, dzięki którym głównie była kwitnącym centrum gospodarczym i kulturalnym Polski oraz Europy. W wyniku hitlerowskiej agresji na Polskę i nazistowskiej okupacji naszej Ojczyzny, łączne straty ludności samej Warszawy w latach 1939-1944 wyniosły około 850 tysięcy osób, w tym około 170 tysięcy (zwykle podaje się liczby od 150 do 180 tysięcy lub włącznie z powstańcami 200-250 tysięcy) zginęło w czasie powstania, pozostałe ofiary były zaś wynikiem systematycznego i bezwzględnego procesu eksterminacji mieszkańców Warszawy trwającego przez cały okres czarnej okupacji hitlerowskiej. Łączne straty bezpardonowo eksterminowanej przez hitlerowski reżim ludności Polski w II wojnie światowej (wojsko i ludność cywilna) wyniosły 6.850.000 osób czyli prawie 7 milionów ludzi. Dla porównania łączne straty alianckiej Francji w II wojnie światowej (wojsko i ludność cywilna) wyniosły zaledwie około 810.000 osób a Wielkiej Brytanii tylko 388.000 osób. Powstanie Warszawskie formalnie mające na celu wyzwolenie stolicy od hitlerowskiej okupacji, które wybuchło 1 sierpnia a upadło 2 października 1944 roku było wielką katastrofą narodową, a także wielką i tragiczną w skutkach polityczną hucpą pozbawionego zdolności analitycznych obozu londyńskiego i dowództwa podziemnej Armii Krajowej cierpiących także na paranoiczną rusofobię. 


W maju 1943 roku w Sielcach nad Oką w ZSRR czyli w Związku Radzieckim, z inicjatywy polskich patriotów rozpoczęto formowanie 1 Polskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Dla Polaków pozostających w ZSRR po 1942, po ucieczce Armii Andersa do Iranu, wstąpienie do powstającej armii gen. Berlinga pozostawało jedną z niewielu szans na powrót do Polski i podjęcie walki z niemieckim okupantem. Pierwszą bitwą polskich oddziałów na froncie wschodnim była słynna bitwa pod Lenino 12–13 października 1943, jednak do lata 1944 formacje te nie miały osiągnięć bojowych wpływających na losy toczonych walk. Na przełomie 1943 i 1944 sformowano kolejne polskie jednostki w ZSRR, które utworzyły 1 Korpus Polskich Sił Zbrojnych, rozwinięty 16 marca 1944 w 1 Armię Polską w ZSRR, pomimo początkowej nieprzychylności zarówno władz ZSRR jak i rządu polskiego na uchodźctwie w Londynie. Odrodzone Wojsko Polskie zostało formalnie powołane ustawą Krajowej Rady Narodowej z 21 lipca 1944 o przejęciu zwierzchnictwa nad Armią Polską w ZSRR i o scaleniu Armii Ludowej i Armii Polskiej w ZSRR w nowe jednolite Wojsko Polskie. Na mocy tej ustawy Krajowa Rada Narodowa objęła zwierzchnią władzę nad Armią Polską w ZSRR oraz powołała do życia Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego. Jednocześnie rzut bojowy 1 Armii Polskiej w ZSRR został przemianowany na 1 Armię Wojska Polskiego. W lipcu 1944 rozpoczęto formowanie 2 Armii Wojska Polskiego, a w październiku 3 AWP, która nie ukończyła jednak formowania m.in. z powodu braku odpowiedniej liczby polskich oficerów. 

Od 20 sierpnia 1944 prowadzona była intensywna mobilizacja do Wojska Polskiego na wyzwolonych terenach Polski, która została zakłócona przez neohitlerowski nazistowski bojkot (dywersję hitlerowską). Od wezwania mobilizacyjnego uchyliło się 27.486 osób będących kolaborantami hitlerowców, którym nie odpowiadał m.in. fakt, iż nowa armia polska znajdowała się pod formalnym zwierzchnictwem radzieckich generałów i jest podporządkowana Frontowi Białoruskiemu utworzonemu przez ZSRR dla wyzwolenia ziem okupowanych spod hitlerowskiego zaboru faszystowskiego. ZSRR dawało głównie sprzęt i amunicję oraz szybkie szkolenie do walki zbrojnej. W swej istocie, kolaboranci hitlerowscy na terenach wyzwolonych nazwani później obłudnie "żołnierzami wyklętymi", odmawiając walki w strukturze Odrodzonego Wojska Polskiego, przyczynili się w lipcu, sierpniu i wrześniu 1944 roku do wykrwawienia Warszawy i upadku Powstania Warszawskiego, a także opóźnili wyzwolenie Warszawy o przynajmniej cztery miesiące. Tych 27.486  dezerterów, którzy odmówili wstąpienia do Wojska Polskiego przyczyniło się do niepotrzebnej śmierci przynajmniej 300 tysięcy obywateli polskich, którzy zginęli w Warszawie pomiędzy 1 sierpnia 1944 a 17 stycznia 1945. Taka jest cena kolaboracji z hitlerowcami w stylu tak zwanej londyńskiej Armii Krajowej i rozlicznych lokalnych bojówek tak zwanych "żołnierzy wyklętych". Hipokryci polityczni nie chcieli walczyć o Wolną Polskę bo im kolor sztandaru się nie podobał... 

W okresie II wojny światowej sformowano dwie armie Wojska Polskiego, w skład których wchodziło łącznie 10 dywizji piechoty, 5 brygad pancernych, brygada kawalerii, 2 brygady saperów, 3 dywizje i kilka brygad artylerii oraz mniejsze oddziały, jak również 4 dywizje lotnictwa. Pod koniec 1944 w ich skład wchodziło około 180 000 żołnierzy - bohaterów walczących o wyzwolenie Polski od hitlerowskiej okupacji niemieckiego reżimu Adolfa Hitlera. Do zakończenia działań zbrojnych w maju 1945 całkowite straty osobowe Wojska Polskiego walczącego u boku bohaterskiej radzieckiej Armii Czerwonej ponoszącej główny ciężar walk, osiągnęły liczbę 17.500 zabitych, 10.000 zaginionych i 40.000 rannych żołnierzy. W wyniku walk o umocnienia Wału Pomorskiego oddziały Wojska Polskiego poniosły ciężkie straty, zginęło 5000 żołnierzy, a 11 000 odniosło rany. W walkach o stolicę Niemiec poległo 7000 żołnierzy, a 17 000 zostało rannych. W wyniku mobilizacji liczebność wojska w maju 1945 osiągnęła imponującą liczbę 370 tysięcy żołnierzy, zaś we wrześniu 1945 roku 440 tysięcy, a na wyzwalanych obszarach organizowano regularne Okręgi Wojskowe. Niestety postawa wielu kolaborantów hitlerowskich, którzy odmawiali służby w Wojsku Polskim, w tym owych 27.486 hipokrytów, którzy uchylili się od wezwania mobilizacyjnego uciekając do lasu i lokalnych watażków-bandytów-rabusiów w okresie lipiec-sierpień 1944, kiedy Wojsko Polskie nie było jeszcze zbyt liczne, to główna przyczyna wykrwawienia się Powstania Warszawskiego i opóźnienia wyzwolenia Warszawy o cztery miesiące. 


Prawobrzeżną część stolicy Wojsko Polskie zajęło już w połowie września 1944 roku, powołano także prezydenta miasta, a działo się to wówczas, gdy na lewym brzegu Wisły dogorywało nieudolnie i przedwcześnie rozpętane Powstanie Warszawskie! Przez następne miesiące roku 1944 i w pierwszej połowie stycznia 1945 trwało zorganizowane przez hitlerowskich Niemców planowe niszczenie lewobrzeżnych dzielnic Warszawy, podczas gdy na prawym brzegu Wisły władzę sprawowali Polacy. Sterowane z Londynu bez znajomości realiów hitlerowskiej okupacji Powstanie Warszawskie upadło na 3,5 miesiąca przed tym, gdy do prawobrzeżnej Warszawy dotarły wzmocnione sprzętowo i liczebnie idące ze wschodu radzieckie i polskie wojska. Ostateczne wyzwolenie Warszawy miało miejsce w dniu 17 stycznia 1945, chociaż lewobrzeżną Pragę wyzwoliło Wojsko Polskie już w połowie września 1944 roku. Dnia 17 stycznia 1945 roku do zniszczonej przez hitlerowców niemal doszczętnie Warszawy wkroczyli żołnierze 1 Armii Wojska Polskiego. Walki o opanowanie miasta stołecznego trwały zaledwie kilka godzin, gdyż hitlerowskie dowództwo niemieckie, obawiając się radzieckiego okrążenia w kotle warszawskim i zniszczenia 9 armii niemieckiej, po mszy polowej wycofało większość swoich cięższych sił wojskowych ze stolicy. Na Warszawę bezpośrednio uderzała bohaterska 1 Armia Wojska Polskiego, pod dowództwem gen. Stanisława Popławskiego. 

Nieudane Powstanie Warszawskie wywołane naprędce dnia 1 sierpnia 1944 roku przez polityków obozu londyńskiego z powodu powstania na ziemiach wyzwolonych Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN) w Chełmnie w dniu 21 lipca 1944 i zbliżania się radzieckiej Armii Czerwonej do Wisły, to wielka katastrofa narodowa, która doprowadziła do niepotrzebnej śmierci przynajmniej 200 tysięcy ludzi, nie licząc zaginionych bez wieści. Jeśli chodzi o Powstanie Warszawskie zainicjowane na przełomie lipca i sierpnia 1944, to nie dość, że praktycznie zniknęło miasto stołeczne, to wraz z nim cała grupa przedwojennej inteligencji, która normalnie stanowi lokomotywę rozwoju każdego społeczeństwa. Armia Krajowa po upadku powstania w zasadzie przestała istnieć jako zwarta siła, zdolna do przeciwstawienia się okupantowi, a do tego skompromitowała się politycznie, wojskowo i moralnie, chociaż zwykli żołnierze próbowali walczyć dzielnie - jednak nie mieli czym, bo jak zawsze w historii zostali zdradzeni przez zachodnich tak zwanych aliantów z Londynu, Paryża i Waszyngtonu oraz przez własne dowództwo polityczne. Wedle większości poważnych historyków decyzja o wywołaniu Powstania Warszawskiego to najbardziej bezmyślny politycznie i katastrofalny militarnie krok w polskiej historii powstańczej. Niestety, polska świadomość historyczna jest zdominowana przez honorowanie i czczenie klęsk zamiast zwycięstw, co wynika również z tego, że nasze dzieje są ich pełne, głównie z powodu złych sojuszy i ponowne liczenie na zachodnich zdrajców, którzy już kiedyś zawiedli. Powstanie Warszawskie było spektakularnym, masowym harakiri (seppuku) tak zwanego obozu sanacyjnego który za wszelką cenę dążył do utrzymania władzy nad ciemnym ludem w Polsce. 

Bezkrytyczna afirmacja błędów politycznych i militarnych prowadzi do ich powtarzania, a to powoduje powstania zaklętego łańcucha klęsk kolejnych polskich powstań narodowych. Młodzież trzeba wychowywać w kulcie dzielnych przodków, także powstańców, lecz nie można młodym pokoleniom wciskać kłamliwej bajki, że nieudane Powstanie Warszawskie było świetnie pomyślane, a tylko ci wredni bolszewicy nie przyszli nam z pomocą. Londyński obóz polityczny jaki dowództwo Armii Krajowej od początku powstania stanowczo nie chciało pomocy radzieckiej Armii Czerwonej, a jedynie kosztem ludzi i zniszczenia warszawy chciało przejąć władzę polityczną w stolicy aby mieć lepsze pozycje do negocjowania swojego wpływu na władzę w wyzwalanej i odradzającej się Polsce. Słusznie solidni krytycy powstania piszą o nim hasłami takimi jak „Obłęd ’44” czy „Powstanie było spektakularnym samobójstwem”. Olbrzymi szacunek i podziw dla samych walczących bohatersko żołnierzy londyńskiej Armii Krajowej – którzy przez 63 dni walczyli jak lwy – nie może nam przysłonić oceny samej decyzji o wywołaniu powstania, a była to jedna z najbardziej nieodpowiedzialnych i fatalnych w skutkach decyzji w dziejach narodu polskiego. 

Przekleństwem Polski jak i każdego innego narodu są wojskowi nie posiadający doświadczenia potwierdzonego wygranymi bitwami, którzy jeszcze biorą się do polityki nie znając jej realiów. Dowództwo Armii Krajowej w Warszawie nie miało pojęcia ani o sile bojowej okupacyjnej armii hitlerowskiej ani o sile bojowej i technice Armii Czerwonej ZSRR. Przeważała mentalność rodem z XIX wieku, że jak się pomacha wrogowi szabelką i tupnie oficerskim butem - to wróg się przestraszy. Niestety, od 1939 roku, zarówno w Niemczech jak i w ZSRR - technika wojskowa zrobiła ogromny postęp i zmieniła się znacznie technologia prowadzenia wojny. Armia Krajowa powstańcza liczyła, że machaniem szabelką jednocześnie przeciwko Niemcom i ZSRR oraz haniebną dywersją przeciwko mobilizacji do Wojska Polskiego na terenach wyzwolonych wyjedna sobie przychylność Józefa Stalina i Armii Czerwonej. Dowództwo Armii Krajowej spowodowało, że w lipcu i sierpniu 1944 roku na terenach wyzwolonych 27.486 poborowych uchyliło się od ogłoszonej przez legalny polski rząd mobilizacji mającej na celu uzupełnienie strat osobowych w oddziałach 1 Armii Wojska Polskiego skierowanej do wyzwolenia Warszawy. Tych prawie 27,5 tysiąca brakujących Wojsku Polskiemu dobrze uzbrojonych żołnierzy mogłoby pomóc w szybszym wyzwoleniu stolicy, ale za namową londyńskiej Armii Krajowej i jej sojuszników typu jawnie faszystowskich NSZ, stało się bandytami wyjętymi spod prawa, i uciekło do lasów uprawiać dywersję i jawną wojnę partyzancką przeciw radzieckiej Armii Czerwonej i Wojsku Polskiemu na wyzwolonych terenach Polski Wschodniej do linii frontu, który oparł się w końcu o Wisłę. Powstańcy nie mieli szans zdobycia niemieckich czołgów z pomocą szabelek rodem z XIX wieku i jednostrzałowych karabinów oraz innych ograniczonych zasobów lekkiej broni niezdolnej do pokonania ciężkiego sprzętu niemieckich dywizji pancernych. Ostatecznie, dopiero we wrześniu 1944 Armia Czerwona i 1 Armia Wojska Polskiego zdołały dotrzeć do rzeki Wisły na wysokości Warszawy i wyzwolić warszawską Pragę. 

Armia Krajowa w Warszawie dysponowała zaledwie 3 tysięcy żołnierzy uzbrojonych realnie w broń palną, chociaż chętnych do walki było znacznie więcej, nawet 50 tysięcy bojowników czy partyzantów. Na zbiórkę w godzinę „W” przychodziło 20 ludzi i dostawali: jeden zepsuty pistolet, dwa granaty i butelkę z benzyną, aby z tym ruszyć „na Niemca”, a w dodatku to były dzieci, patriotyczna młodzież, która dotąd jedynie naklejał na murach plakaty. Entuzjazm AK-owskich patriotów nie mógł jednak zastąpić wyszkolenia i doświadczenia bojowego. Ci młodzi ludzie mieli stawić czoła 17 tysiącom weteranów - dorosłych, świetnie wyszkolonych mężczyzn, dodatkowo uzbrojonych w broń maszynową i wspieranych przez czołgi, ciężką artylerię i lotnictwo. Plan wybuchu Powstania Warszawskiego zakładał, że wybuch powstania ma być zaskoczeniem dla hitlerowskiego nieprzyjaciela. Niemcy tymczasem o wszystkim wiedzieli, w szczegolności od zdradliwych katolickich księży kolaborantów, i świetnie się przygotowali. Zamknęli się w wielu ufortyfikowanych budynkach, mieli bunkry, worki z piaskiem, gniazda karabinów maszynowych i oczyszczone przedpole do ostrzeliwania. Wszystko zgodnie z zasadami germańskiej sztuki wojennej. Obłędem było założenie, że dzieciaki z butelkami z benzyną będą w stanie te punkty zdobyć, a trudno uwierzyć, że zawodowi oficerowie mogli w coś takiego wierzyć. Co więcej, pierwotny plan zakładał wybuch powstania w nocy, gdy tymczasem panowie z Komendy Głównej Armii Krajowej w ostatniej chwili przenieśli godzinę „W” na godzinę 17-tą po południu. Ataki rozpoczęto w pełnym świetle dnia, a w efekcie pierwsza godzina powstania była masakryczną rzezią młodzieży z AK-owskiej. Zdezorientowane, przestraszone pierwszą akcją bojową dzieciaki zbiły się w kupki i wybiegły na przedpola punktów umocnionych, prosto pod lufy niemieckich karabinów maszynowych i moździerzy, które metodycznie wybijały Polaków ogniem z owej solidnej broni maszynowej. Oczywiście żadnego punktu umocnionego zdobyć się nie udało, a straty naszych oddziałów sięgały 80–90 procent załogi. Na ulicach piętrzyły się zwały trupów, a była to nasza najlepsza młodzież, która w narodzie polskim najcenniejsza była... 

Grupa dowódców AK podeszła z olbrzymią dezynwolturą nie tylko do życia miliona mieszkańców stolicy, lecz również do życia żołnierzy i harcerzy. Ci oficerowie zrobili coś, czego zrobić im nie było wolno – posłali własnych podkomendnych na pewną śmierć, chociaż wypadałoby, żeby oni również chwycili za karabiny i stanęli na ostatnich powstańczych redutach. To byłoby honorowe wyjście z sytuacji, wzięcie odpowiedzialności za własną zgubną  decyzję. Tymczasem okazało się, że łatwiej jest wysyłać na śmierć nastoletnich harcerzy, a trudniej jest pójść do straceńczej walki samemu. Żaden bowiem z oficerów, którzy zdecydowali o wybuchu powstania warszawskiego, nie zginął w jej bitwach. Okulicki, który głośno pokrzykiwał: „Naszym obowiązkiem jest się bić”, w powstaniu się nie bił, nie walczył. Siedział w konspiracyjnym mieszkaniu z katarem, i – jak opowiadała jego sekretarka – wyrzucał nocą przez okno kolejne zakatarzone chusteczki, przez co omal nie rozstrzelała go żandarmeria AK, bo wzięli go za niemieckiego szpiega dającego znaki chusteczkami. „Bór” również nie brał udziału w walkach, nie wystrzelił do hitlerowców ani jednego naboju. Ranny został tylko generał Pełczyński, lecz przez przypadek. 

Po II wojnie światowej wszyscy oficerowie dowodzący powstaniem, oprócz gen. Okulickiego, trafili na Zachód, gdzie dobrze sobie żyli. Zajmowali się tam zrzucaniem winy za fatalną decyzję powstańczą na biednych podkomendnych oraz Armię Czerwoną i bolszewików, chociaż sami byli winni błędnej decyzji i jej fatalnych skutków. odpowiedzialność spada wyłącznie na członków Komendy Głównej AK: Okulickiego, Pełczyńskiego, Rzepeckiego, Chruściela i Bora-Komorowskiego. Uprawianie kultu przywódców upadłego Powstania Warszawskiego zaczęło się już w dniu kapitulacji. Awans Komorowskiego "za wybitne zasługi" na Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych, a Chruściela na generała, to była grubymi nićmi szyta próba zatarcia wrażenia kompromitującej katastrofy militarnej i moralnej. Samozwańczy Rząd Emigracyjny i generalskie towarzystwo wzajemnej adoracji próbowało ratować swoją totalnie skompromitowaną twarz. Generał Zygmunt Berling za dużo mniejsze błędy w sztuce dowodzenia armią wyleciał ze stanowiska i dzięki takiej polityce kadrowej radziecka Armia Czerwona Józefa Stalina zdołała zwyciężyć hitlerowską potęgę militarną. Polska musi skończyć z czczeniem, hołubieniem i apoteozą dla nieudaczników, miernoty i zdrajców Narodu. 


Walki o Warszawę Pragę 


Walki o Warszawę Pragę − to ciężkie walki żołnierzy polskiej 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki stoczone w dniach 10–15 września 1944 o wyzwolenie i zajęcie prawobrzeżnej Warszawy, a także jedna z większych bitew oddziałów 1 Armii Wojska Polskiego podczas okrutnej II wojny światowej.


Na początku września 1944 wojska prawego skrzydła 1 Frontu Białoruskiego, po walkach na przed­polach Warszawy, osiągnęły rubież: Zegrze, Słupno, Wesoła, Stara Miłosna, Międzylesie, Zbytki. Na rubieży tej nazistowscy Niemcy rozbudowali przedni skraj obrony przedmościa warszawskiego. Na terenie o powierzch­ni 700 km² Niemcy zgromadzili jednostki IV Korpusu Pancernego SS w składzie dwóch dywizji pancernych SS „Wiking” i „Totenkopf”, kolaboranckiej węgierskiej 1 Dywizji Kawalerii i 73 Dywizji Piechoty z 9 Armii. Skuteczność obrony Warszawy dowództwo Grupy Armii „Środek” wiązało z utrzymaniem przedmościa. Niemcy hitlerowscy za wszelką cenę starali się nie dopuścić Rosjan do Wisły, a na tyłach radzieckiej Armii Czerwonej dywersję uprawiały utajnione bojówki hitlerowskie wraz z niezadowolonymi oddziałami z wyniku wojny oddziałami Armii Krajowej, NSZ i innych polskich antyradzieckich bojówkarzy nazwanych później żałośnie "żołnierzami wykletymi", chociaż w interesie wyzwolenia Polski od hitlerowskiej okupacji powinno się ich nazywać "przeklętymi terrorystami". Niemcy obawiali się połączenia Armii Czerwonej z dogorywającymi na życzenie swojego AK-owskiego dowództwa powstańcami warszawskimi. 

W celu likwidacji przedmościa, dowództwo 1 Frontu Białoruskiego przygotowało operację siłami 70 Armii i 47 Armii. 47 Armii podporządkowano 1 Dywizję Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Główne uderzenie zaplanowano od południa w kierunku: Miedzeszyn, Anin, Wygoda, dworzec wschodni, pomocnicze: z północnego wschodu w kierunku: Radzymin, Praga.

1 Dywizja Piechoty im. Tadeusza Kościuszki dzia­łała w składzie radzieckiego 125 Kor­pusu Armijnego, na jego głównym kierunku uderzenia i współdziałała z radzieckimi 76 i 175 Dywizją Piechoty. 1 Dywizja Piechoty otrzymała zadanie przełamać hitlerowską obronę niemiecką na odcinku 1,7 km, pomiędzy hutą szkła a stacją kolejową Międzyle­sie, kontynuować natarcie na głębokość 16 km w kierunku na Anin, Wawer, Pra­gę i w rejonie mostu Kierbedzia wyjść nad Wisłę. Cały pas natarcia na tym odcinku był silnie pocięty i gęsto zabudowany. Umocnionych stano­wisk na kierunku natarcia 1 Dywizji Piechoty bronił niemiecki 70 pp z 73 Dywizji Piechoty wspierany z zachodnie­go brzegu Wisły przez 173 pułk artylerii i artylerię ciężką. 1 Dywizja Piechoty, na czas natarcia, wspierana była radziecką ciężką artylerią, w tym artylerią rakieto­wą (katiusze), wzmocniona była batalionem czołgów i batalionem saperów. Dowódca dywizji gen. Wojciech Bewziuk ugrupował dywizję w dwa rzuty. W pierwszym nacierały 1 i 3 pułki piechoty, w drugim 2 Pułk Piechoty.

W dniu 10 września 1944 w godzinach rannych wykonano rozpoznanie walką siłami jednego batalionu radzieckiego i 1 batalionu 3 pp. O godzinie 13.00, po półtoragodzinnym przygotowaniu artyleryj­skim i lotniczym, przystąpiono do natar­cia. Do końca dnia dywizja przełamała pierwszą i drugą pozycję obronną, rozbiła 70 pp w rejonie Glinek i osią­gnęła szosę Czaplowizna - Wawer. Na­stępnego dnia podeszła pod Kawęczyn. Dnia 12 września 1944 zbliżyła się do Pragi, gdzie wie­czorem na przedpolach odparła kontruderzenie niemieckiego pułku piechoty zmotoryzowanej, wsparte czołgami z 19 Dywizji Pancernej. W dniu 13 września 1944 1 Dywizja Piechoty pro­wadziła walki uliczne na Pradze wspiera­na w końcowej fazie walk przez 1 Brygadę Pancerną im. Bohaterów Westerplatte i 13 pułk artylerii przeciwpancernej. Do godziny 16.30 1 pp osiągnął skrzyżowanie ulic: Zamojskiego z Targową i Zieleniecką. W nocy 2 pp zdobył Dworzec Wileński, a 3 pp stację kolejową Warszawa - Praga. Rosjanie, ze 175 Dywizji Piechoty zdobyli Grochów i kontynuowali natarcie na Sa­ską Kępę. Prawy sąsiad, 76 Dywizja Piechoty, zdobyła Targówek i rozpoczęła walki o Nowe Bródno. W godzinach rannych dnia 15 września 1944 cała dzielnica Praga była wolna, wyzwolona głównie dzięki bohaterstwu żołnierzy radzieckiej Armii Czerwonej od tyłu osłanianej przez komandosów ze specjalnych oddziałów NKWD przed terrorystycznymi atakami terrorystycznych antyradzieckich bojówek tworzących się z resztek polskiego podziemia jako bandy przyszłych tak zwanych "żołnierzy wyklętych". Wyzwolenie Pragi stało się podsta­wą działań 1 Armii Wojska Polskiego mającej za zada­nie uchwycenie przyczółków na lewym brzegu Wisły i udzielenie wsparcia wal­czącym jeszcze powstańcom warszawskim. 

Straty 1 Dywizji Piechoty: 1792 żołnierzy i oficerów, w tym 310 zabitych i zaginionych, 1482 rannych. Straty niemieckie: około 2 tysiące zabitych i rannych, 106 dostało się do niewoli. Walki o warszawską Pragę zostały upamiętnione na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, napisem na jednej z tablic w okresie po II wojnie światowej - "Praga 10-14 IX 1944", a po 1990 roku "WISŁA-PRAGA 29 VII - 2 X 1944". 

Walki o przyczółki warszawskie (1944) 


We wrześniu 1944 roku, po zajęciu prawobrzeżnej części Warszawy (Pragi) przez wojska radzieckie i polskie, jednostki 1 Armii toczyły ciężkie i okupione ogromnymi stratami walki o uchwycenie i utrzymanie przyczółków na lewym brzegu Wisły. Celem walk było wsparcie toczącego się jeszcze resztkami skromnych sił Powstania Warszawskiego. Walki zakończyły się klęską i wycofaniem się na Pragę. Pomimo szczerych chęci żołnierzy polskich i radzieckich, nie udało się pomóc Powstańcom Warszawskim, którego dowództwo zbyt wcześnie, przynajmniej o miesiąc za wcześnie rozpoczęło powstanie, a do tego prowadziło szeroko zakrojoną akcję dywersji wymierzoną w radziecką Armię Czerwoną na terenach wyzwolonych! Nawet najgłupszy pies nie gryzie ręki która go karmi i broni, ale Polacy zawsze w historii potrafią zrobić sobie "pod górkę".


Walki o przyczółki warszawskie – to bohaterskie walki żołnierzy 1 Armii Wojska Polskiego stoczone w dniach 16–23 września 1944 roku o opanowanie przyczółków na lewym brzegu Wisły w Warszawie. 1 Armia Wojska Polskiego – utworzona została dnia 29 lipca 1944 z przemianowania rzutu bojowego 1 Armii Polskiej w ZSRR sformowanej 16 marca 1944 roku. Była częścią odrodzonego Wojska Polskiego. Szlak bojowy zakończyła w maju 1945 wyjściem na brzeg Łaby i szturmem części swoich oddziałów na Berlin. W godzinach rannych dnia 15 września 1944 cała Praga była wolna. Wyzwolenie Pragi stało się podsta­wą działań 1 Armii WP, mającej za zadanie uchwycenie przyczółków na lewym brzegu Wisły i udzielenie wsparcia wal­czącym jeszcze powstańcom warszawskim. 

W dniu 16 września 1944 roku jednostki 1 Armii Wojska Polskiego, znajdujące się dotychczas w rejonie Zie­lonka–Anin–Wawer, zluzowały znaj­dujące się nad Wisłą oddziały radzieckiego 125 Korpusu Armijnego, które wraz z 1 Dywizją Piechoty im. Tadeusza Kościuszki wyzwoliły Pra­gę - prawobrzeżną dzielnicę Warszawy. Pozycje pierwszorzutowe zajęły: 2 DP naprze­ciw Żoliborza, 1 Brygada Kawalerii naprzeciw Śródmieścia do mostu Poniatowskiego, 3 DP naprzeciw Czerniakowa do osiedla Las. W drugim rzucie znaj­dowały się 4 DP, która przybywała na Pragę i przejęła służbę garnizonową, oraz 1 DP, ześrodkowana po zluzowaniu w rejonie Rembertowa. 

Niemcy hitlerowskie w tym czasie odcięli Powiśle Czerniakowskie od Śródmieścia, zacieśnili pierścienie okrą­żenia wokół powstańczych zgrupowań, mokotowskiego i żolibor­skiego, i opanowali północne Powiśle. Dowództwo 1 Armii Wojska Polskiego uzyskało wiadomości o tragicznym położeniu powstańców, utrzymujących się jeszcze na lewym brzegu Wisły w rejonie Kępy Potockiej i około półkilometrowym odcinku w rejonie Powiśla Czerniakowskiego (na południe od Mostu Poniatowskiego). W dniu 15 września 1944 w godzinach przedpo­łudniowych dowódca 1 Armii Wojska Polskiego, gen. Berling, otrzymał rozkaz szefa szta­bu 1 Frontu Białoruskiego, dotyczący rozpoczęcia przygotowań do forsowania Wisły. 

Po niestety pobieżnym rozpoznaniu ko­ryta rzeki, nocą 16 września 1944, oddziały 3 DP, wsparte artyle­rią i 2 Pułkiem Nocnych Bom­bowców „Kraków”, rozpoczęły forsowanie Wisły na południe od mostu Ponia­towskiego. Forsowanie było źle zorganizowane i chaotycznie prowadzone, gdyż Wojsko Polskie rozpaczliwie chciało pomóc powstańcom warszawskim, którzy rozpoczeli swoje działania o miesiąc za wcześnie (1 sierpnia 1944), bez skoordynowania z Wojskiem Polskim. Przeprawiły się: kompania rozpoznania i 1 batalion 9 pułku piechoty – łącznie około 420 ludzi. Następnej nocy przeprawił się 3 batalion w sile około 450 ludzi i 5 dział. Z wielkim trudem uchwycono przyczółek czerniakowski. Bataliony 9 pp, walczące na górnym Czerniakowie wspólnie z powstańcami, zdołały rozszerzyć przyczółek. Silna obrona niemiecka i brak koordynacji działań z oddziałami Armii Krajowej, znajdującymi się w Śródmieściu, uniemożli­wiła połączenie z oddzia­łami walczącymi w centrum Warszawy. Pragnąc rozszerzyć przyczółek czernia­kowski i opanować przyczół­ki mostowe, wydano rozkaz forso­wania Wisły 19 września 1944. Zadanie to wy­konywał 8 pułk piechoty dwoma batalionami za zasłoną dymną, przy wsparciu artylerii i lotnictwa. Uchwy­cono przyczółek pomiędzy mostami Po­niatowskiego i Kierbedzia. W nocy z 19/20 września 1944 bataliony Wojska Polskiego po­niosły bardzo duże straty i pod naciskiem czoł­gów niemieckich ewakuowały się z no­wo utworzonego przyczółka. Z ponad 800 przeprawionych żołnierzy, ewaku­owano zaledwie 164. 3 DP prowadziła działania na 7,5 km odcinku przy wsparciu 680 dział i moździerzy. 

W nocy na 18 września 1944 przy­stąpiono również do forso­wania Wisły w rejonie Po­toku na Żoliborzu. Zada­nie to powierzono 2 DP. Przeprawiono tam 4 kompanię piechoty, a następnie 2 kompanię i część 3 batalionu z 6 pułku piechoty. Na przyczółku pododdziały forsujące poniosły bardzo duże straty. Mimo kilkakrotnych prób, nie zdołały one połączyć się z powstańcami zgrupowania ppłk. Mieczysława Niedzielskiego „Żywiciela”. Mimo wsparcia artyleryj­skiego i lotniczego, prowadzonego z pra­wego brzegu Wisły, sytuacja na przy­czółkach była krytyczna. Jednostki piechoty, uzbrojone w lekką broń, nie były w stanie oprzeć się nacierającym czołgom nie­mieckim. W dniach 17–19 września 1944 działania rozpoznawcze i pozoracyjne na Powiślu, w rejonie mostu Kierbedzia i w rejonie Siekierek, prowadziły 1 BKaw i 1 DP. 

We wczesnych godzinach popołudniowych, dnia 19 września 1944 roku z wschodniego brzegu Wisły wzmógł się ogień artyleryjski. Artyleria polska i radziecka ostrzeliwała niemieckie stanowiska w Warszawie znajdujące się wzdłuż rzeki oraz wybrane cele w dalszej odległości. W tym samym czasie lotnictwo radzieckie i polskie rozpoczęło bombardowanie wyznaczonych celów w okolicy Ogrodu Saskiego, Dworca Głównego, Muzeum Narodowego, wiaduktów mostu Poniatowskiego i średnicowego, koszar szwoleżerów (przy ul. Szwoleżerów), Sejmu i Al. Szucha. Około godziny 15.30 rozpoczęto stawianie zasłon dymnych na szerokim froncie przez wojska chemiczne oraz za pomocą bomb dymnych zrzucanych przez samoloty Ił-2. O godzinie 15.45 rozpoczęła się wielka nawała ogniowa w ramach artyleryjskiego zabezpieczenia desantu. O tej samej godzinie z plaż praskiej strony Warszawy rozpoczęły forsowanie Wisły oddziały 1 batalionu 8 pp pod dowództwem kpt. Włodzimierza Baranowskiego ze składu 3 DP 1 Armii Wojska Polskiego gen. Zygmunta Berlinga. Kierunek desantu, to opanowany przez hitlerowskich Niemców teren pomiędzy Mostem Poniatowskiego, a kolejowym mostem średnicowym. Rozpoczynała się jedna z bardziej nieudanych operacji jednostek 1 Armii WP w czasie II wojny światowej. 

Dnia 21 września 1944 przeważające siły niemieckie – składające się z grupy bojowej Heinza Reinefartha i Hannsa von Rohra z korpusu Ericha von dem Bacha-Zelewskiego, wzmocnione oddziałami dywizji pancerno-spado­chronowej „Hermann Göring” – przystąpiły do kontruderzenia na Powiślu Czerniakowskim. Do likwidacji przyczółku na Żolibo­rzu przystąpiły natomiast oddziały grupy osłonowej korpusu von dem Ba­cha, wzmocnione żołnierzami 25 Dywizji Pancernej, a następnie 19 Dywizji Pancernej. Obroń­ców przyczółków zepchnięto na sam brzeg Wisły. W związku z powyższym gen. Zygmunt Berling, na podstawie rozkazu dowódcy 1 Fron­tu Białoruskiego, przystąpił w nocy 23 września 1944 do ewakuacji oddziałów z lewego brzegu Wisły. 

Walki na przyczółkach warszawskich, mimo fiaska ope­racji, charakteryzowała szczególna ofiarność powstań­ców i żołnierzy regularnej oraz stosunkowo dobrze uzbrojonej tylko mało licznej 1 Armii Wojska Polskiego. Specyfika walk w terenie zabudowanym nie pozwoliła w pełni wykorzystać całej siły ognia artylerii polskiej i radzieckiej. Powiększanie czy też utrzymanie przyczółków w tych warunkach było niezwykle trudne. Teren nie po­zwalał atakującym przeprowadzić szybkich i skutecznych ataków z uchwyconych przyczółków, w celu ich poszerzenia, przy wsparciu jednostek pancernych. Dywersja kolaborantów reżimu hitlerowskiego zwanych później "żołnierzami wyklętymi" na ziemiach wyzwolonych ograniczyła także liczebny wzrost 1 Armii Wojska Polskiego poprzez powszechną mobilizację w lipcu i sierpniu 1944, co było główną przyczyną niepowodzeń i opóźnień polskiej armii w wyzwalaniu Warszawy. 

Straty żołnierzy Wojska Polskiego w ciągu 5 dni walk na przyczółkach warszawskich wynosiły 2834 zabitych żołnierzy i przekraczały aż trzykrotnie liczbę Polaków poległych pod Monte Cassino. 9 pp 3 DP i 6 pp 2 DP straciły łącznie 1497 żołnierzy. Współdziałając z żołnierzami 1 Armii Wojska Polskiego poległo także kilkuset powstańców z tak zwanego Powstania Warszawskiego rozpoczętego bez koordynacji i porozumienia z Wojskiem Polskim w dniu 1 sierpnia 1944. 

Praktycznie po 23 września 1944 front nad Wisłą pod Warszawą zamarł na czas około czterech miesięcy. W międzyczasie nieudolnie rozpoczęte i prowadzone Powstanie Warszawskie ostatecznie kapitulowało 2 października 1944 roku po dwóch miesiącach heroicznych walk wprowadzonych w błąd przez dowództwo bojowników powstańczych, którzy liczyli na zrzuty broni od aliantów z Londynu które jednak nigdy nie nastąpiły w ilości większej niż symbolicznej. Od tego czasu w Warszawie popularne było powiedzenie: "Kto liczy na Londyn ten jest głupi blondyn". Dopiero w styczniu 1945 roku, po zgromadzeniu odpowiednich sił i środków militarnych, ruszyła potężna ofensywa wojska radzieckiego, a 1 Armia Wojska Polskiego wyzwoliła polską stolicę 17 stycznia 1945 roku. Dnia 30 września 1944 roku Józef  Stalin osobiście podpisał rozkaz zdymisjonowania generała Zygmunta Berlinga, a w dniu 4 października 1944 roku gen. Zygmunt Berling został zdjęty ze stanowiska dowódcy 1 Armii Wojska Polskiego za "samowolne i złe przeprowadzenie desantu 3 dywizji WP przez Wisłę", które było prowadzone bezładnie i bez koordynacji w działaniami wojsk radzieckiej Armii Czerwonej, głównie z chęci pomocy znajdującym się w tragicznym położeniu bojownikom Powstania Warszawskiego (według słów gen. M.Rola-Żymierskiego, na podstawie Jaczyński S. "Zygmunt Berling...", str. 312). Dwie błędnie przygotowane i źle przeprowadzone operacje desantowe - pod Dęblinem i Puławami w lipcu i sierpniu 1944 roku oraz przede wszystkim w Warszawie we wrześniu 1944 roku - były powodem do dymisji generała Berlinga. Następcą gen. Berlinga został gen. Władysław Korczyc. 


Zburzenie Warszawy przez reżim hitlerowski 


Zburzenie Warszawy – to nazistowska operacja planowego wyburzania i palenia Warszawy prowadzona przez hitlerowskich Niemców po upadku nieudacznego i nieskoordynowanego oraz porzuconego przez londyński klub aliantów Powstania Warszawskiego. Między październikiem 1944, a styczniem 1945 niemieckie oddziały niszczycielskie (tzw. Technische Nothilfe) zniszczyły około 30% przedwojennej zabudowy lewobrzeżnej Warszawy (Zachodniej Warszawy). Zagładzie uległy wówczas setki bezcennych zabytków oraz obiektów o dużej wartości kulturalnej, sakralnej i gospodarczej. Wyburzaniu i paleniu Warszawy towarzyszyła zakrojona na szeroką skalę grabież pozostającego w mieście mienia publicznego i prywatnego.


Warszawa była uznawana przez niemieckich okupantów i ludobójców za centrum polskiego oporu przeciw nazistowskiemu „nowemu porządkowi” hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy, w literaturze krytycznie ośmieszanemu od początku swojego istnienia przez pisarza George Orwella. Warszawa stanowiła także siedzibę władz polskiego tak zwanego londyńskiego Państwa Podziemnego oraz miejsce funkcjonowania szczególnie struktur ruchu oporu, który w nieudanym Powstaniu Warszawskim spowodował śmierć przynajmniej 170 tysięcy ludzi.  Tak zwany „plan Pabsta” zakładał, iż populacja Warszawy zostanie zmniejszona do poziomu maksimum 130 000 mieszkańców, a powierzchnia do 15 kilometrów kwadratowych, chociaż w 1939 roku była to milionowa metropolia. Porażki ponoszone przez III Rzeszę na wszystkich frontach spowodowały, że „plan Pabsta” nie został wcielony w życie. Adolf Hitler oświadczył więc Frankowi podczas rozmowy w dniu 6 lutego 1944, że „Warszawa musi zostać zburzona, gdy tylko nadarzy się ku temu sposobność”. Dobrego powodu do likwidacji Warszawy dostarczyło dowództwo Powstania Warszawskiego rozpętując piekło przyspieszając plany likwidacyjne dla stolicy Polski. 

Wybuch nieudanego Powstania Warszawskiego w dniu 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17.00, którego zwykli żołnierze, chociaż wprowadzeni w błąd i oszukani przez londyńskie dowództwo walczyli bohatersko, został potraktowany przez nazistowskich przywódców jako doskonała okazja do rozwiązania „polskiego problemu” z Warszawą. Podczas przemówienia dla dowódców okręgów wojskowych i komendantów szkół wygłoszonego w Jägerhöhe w dniu 21 września 1944 Reichsführer-SS fanatyczny katolik papieski Heinrich Himmler wspominał, że na wieść o wybuchu powstania udał się natychmiast do swego wodza katolika Adolfa Hitlera, któremu oświadczył: „Mój Führerze, pora jest dla nas niezbyt pomyślna. Z punktu widzenia historycznego jest [jednak] błogosławieństwem, że Polacy to robią. Po pięciu, sześciu tygodniach wybrniemy z tego. A po tym Warszawa, stolica, głowa, inteligencja tego byłego 16-17-milionowego narodu Polaków będzie zniszczona, tego narodu, który od 700 lat blokuje nam Wschód i od czasu pierwszej bitwy pod Tannenbergiem leży nam w drodze. A wówczas historycznie polski problem nie będzie już wielkim problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, ba, nawet już dla nas”. 

Podczas narady, która odbyła się wieczorem 1 sierpnia 1944 lub następnego dnia rano, katolicki wódz Trzeciej Rzeszy Niemieckiej Adolf Hitler osobiście wydał Himmlerowi oraz szefowi sztabu generalnego Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych (OKH), generałowi Heinzowi Guderianowi, ustny rozkaz zrównania Warszawy z ziemią i wymordowania wszystkich jej mieszkańców. Zgodnie z relacją SS-Obergruppenführera Ericha von dem Bach-Zelewskiego, którego mianowano dowódcą sił wyznaczonych do stłumienia powstania, rozkaz brzmiał mniej więcej następująco: „każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców. Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”. 

Dwa miesiące zaciekłych walk powstańczych przyniosły Warszawie olbrzymie straty materialne. Zniszczeniu uległo wówczas 25% zabudowy lewobrzeżnej Warszawy - takie były skutki nierozważnego Powstania Warszawskiego, którego wodzowie nie raczyli w swoim zaślepieniu Londynem skoordynować swoich działań z Armią Czerwoną i ZSRR, które wyzwoliło już większą część ówczesnej Polski. Stare Miasto zostało zburzone niemal w 100 procentach - a w 1945 tylko jeden budynek, położony przy ulicy Długiej 6, nadawał się do użytku. Bardzo silnie ucierpiały także: Wola, Powiśle, Czerniaków i Śródmieście Północne. Kolejne miejsca na liście strat zajmowały: Śródmieście Południowe, Mokotów, Żoliborz oraz Ochota. Na początku września 1944 Niemcy dokonali również szeregu zniszczeń na terenie prawobrzeżnej Warszawy. Wycofując się z Pragi pod naciskiem zwycięskiej Armii Czerwonej i 1 Armii Wojska Polskiego, wysadzili wszystkie mosty na Wiśle, jak również spalili lub wysadzili praskie dworce kolejowe. 

Zniszczenia z okresu powstania spowodowane były nie tylko ostrzałem artyleryjskim i nalotami lotniczymi, lecz również celowymi podpaleniami oraz wysadzeniami dokonywanymi przez oddziały niemieckie, które traktowały wypalanie całych kwartałów jako pełnoprawną metodę walki. Między innymi, już w pierwszych dniach powstania Niemcy rozmyślnie spalili Mariensztat, jak również cały szereg domów na Woli i w alejach Jerozolimskich. Owe niszczycielskie metody walki stosowane były z inspiracji niemieckiego naczelnego dowództwa. Świadczyć mogą o tym chociażby słowa Hansa Franka, który zapisał w swym dzienniku pod datą 5 sierpnia 1944: „Prawie wszystkie części miasta Warszawy stoją w płomieniach. Doszczętne spalenie domów będzie najlepszym środkiem, by pozbawić powstańców kryjówek... Po tym powstaniu i jego zdławieniu Warszawę spotka zasłużony los – zupełne zniszczenie”. Z kolei feldmarszałek Walther Model podczas walk o odblokowanie warszawskich arterii drogowych wydał dowództwu niemieckiej 9. Armii polecenie o następującej treści: „Należy całkowicie spalić Warszawę. Rozkazuję podpalić [wszystkie budynki] w promieniu tysiąca metrów na prawo i lewo od ulicy, bo inaczej tamtędy nie przejedziemy” (rozmowa telefoniczna w dniu 4 sierpnia 1944). 

Wielu z owych celowych zniszczeń nie można było w żaden sposób usprawiedliwić koniecznością wojenną. Mowa tu zwłaszcza o obaleniu Kolumny Zygmunta (2 września 1944), rozjechaniu przez niemieckie czołgi płyty Grobu Nieznanego Żołnierza (4 września), czy wreszcie wysadzeniu w powietrze ruin Zamku Królewskiego (połowa września). Wkrótce po upadku Starego Miasta rozmyślnie spalono znajdujące się tam: Bibliotekę Ordynacji Zamojskiej (ul. Senatorska 37, 8 września 1944), Archiwum Główne (ul. Długa 24), Archiwum Akt Dawnych (ul. Jezuicka 4) oraz Archiwum Skarbowe (ul. Podwale 5). Zagładzie uległo od 80% do 100% przechowywanych tam zasobów archiwalnych, co spowodowało olbrzymie straty w dokumentach historycznych. Już tydzień po kapitulacji Powstania Warszawskiego, w dniu 9 października 1944 w kwaterze polowej Himmlera w Prusach Wschodnich odbyła się konferencja, podczas której omawiano przyszłość Warszawy. Reichsführer-SS nakazał wówczas kompletne zniszczenie miasta, po uprzednim opróżnieniu go z wszystkich wartościowych dla hitlerowskie Trzeciej Rzeszy materiałów. W wydanym tego dnia rozkazie katolik Himmler wskazał jednoznacznie: „to miasto ma całkowicie zniknąć z powierzchni ziemi i służyć jedynie jako punkt przeładunkowy dla transportu Wehrmachtu. Kamień na kamieniu nie powinien pozostać. Wszystkie budynki należy zburzyć aż do fundamentów. Pozostaną tylko urządzenia techniczne i budynki kolei żelaznych”. 

Z kolei Ludwig Fischer, gubernator dystryktu warszawskiego, w notatce z dnia 11 października 1944 informował, że: „Warszawę należy spacyfikować, to znaczy jeszcze w ciągu wojny zrównać z ziemią, o ile konieczności wojskowe, związane z umocnieniami, nie stoją temu na przeszkodzie. Przed zburzeniem należy usunąć wszystkie surowce, tekstylia i meble. Główne zadanie spoczywa na administracji cywilnej. Powyższe podaję do wiadomości, ponieważ ten nowy rozkaz Führera o zburzeniu Warszawy ma olbrzymie znaczenie dla dalszej nowej polityki w sprawie Polski”. Pod koniec października 1944 rozpoczął się trwający trzy i pół miesiąca okres planowego niszczenia miasta Warszawy, które przerwała dopiero bohaterska radziecka ofensywa w styczniu 1945. Zburzenia polskiej stolicy dokonano zasadniczo rękami jednostek Technische Nothilfe (TN), tj. saperskich oddziałów policji dowodzonych przez SS-Gruppenführera Willego Schmelchera. Oddziały niszczycielskie działały przede wszystkim w dzielnicach: Wola, Śródmieście Północne i Żoliborz. Burzenie Warszawy było dokumentowane przez specjalną grupę fotografów kierowaną przez Alfreda Mensebacha, jak również ekipy filmowe (znany jest kadr z filmu Varsovie quand même). Specjalny album zawierający zdjęcia burzonego i palonego miasta został ofiarowany katolickiemu wodzowi Trzeciej Rzeszy Adolfowi Hitlerowi oraz ówczesnemu papieżowi. 

Niemcy hitlerowscy opracowali bardzo precyzyjną metodę niszczenia i rabunku. Po opróżnieniu domów mieszkalnych, zakładów przemysłowych i budynków użyteczności publicznej z wszystkiego, co z punktu widzenia niszczycieli miało jakąkolwiek wartość, do akcji przystępowali podpalacze z tak zwanych Brandkommando. Systematycznie podpalali oni dom po domu, kwartał po kwartale. Po upływie dnia lub dwóch sprawdzano skutki i jeżeli pożar wygasł – wzniecano go ponownie. Następnie w ślad za Brandkommando szło tak zwane Sprengkommando, które wysadzało w powietrze wybrane obiekty. Obok domów mieszkalnych niszczono także wszystkie urządzenia potrzebne do życia miasta: elektrownię na Powiślu, filtry, stację pomp wodociągowych, gazownię, elektrownię tramwajową. Zablokowano kolej średnicową poprzez całkowite zniszczenie Dworca Głównego i Dworca Pocztowego oraz poważne uszkodzenie tunelu średnicowego. Zrujnowano lotnisko cywilne na Okęciu, a tabor komunikacji miejskiej (tramwaje i autobusy) zniszczono lub wywieziono do Niemiec. Przy pomocy czołgów wyrywano przewody telegraficzne i tory tramwajowe. Ze szczególną pasją hitlerowscy Niemcy rozsierdzeni Powstaniem Warszawskim niszczyli polskie zabytki oraz obiekty o dużej wartości kulturalnej i sakralnej – pałace, kościoły, pomniki, muzea, archiwa, biblioteki. Nie szczędzono w tym celu materiałów, czasu i wysiłku, dokonując nierzadko skomplikowanych operacji minersko-pirotechnicznych. 

Na grabieży prowadzonej w Warszawie korzystali również osobiście najwyżsi przywódcy nazistowscy, a wielu z nich po II wojnie światowej dzięki tak zagrabionemu majątkowi dobrze sobie żyło w Ameryce Południowej, gdzie przerzucał ich papieski wywiad Państwa Watykan. Na terenie opustoszałej Warszawy szabrowali także przedstawiciele polskiego marginesu społecznego ze strefy podmiejskiej, z których wielu stało się później "żołnierzami wyklętymi". W okresie popowstaniowym na skutek systematycznego i planowego wyburzania zniszczeniu uległo ponad 30% zabudowy lewobrzeżnej Warszawy, tzn. więcej niż uległo zniszczeniu w czasie dwóch miesięcy powstania. Gdy dodać do tego straty powstałe w sierpniu i wrześniu 1944 oraz zniszczenia, do których doszło w wyniku oblężenia miasta we wrześniu 1939 roku i zagłady warszawskiego getta, okazuje się, że wojna przyniosła zniszczenie 84% zabudowy lewobrzeżnej Warszawy. Jeśli przyjąć szacunek dla całego miasta z Pragą włącznie, to wynosił on 65% całości stolicy. Przybliżona ilość gruzów pokrywających Warszawę w 1945 oszacowana została na 20 milionów metrów sześciennych - takie były tragiczne skutki materialne  bezmyślnie przeprowadzonego londyńskiego tak zwanego Powstania Warszawskiego, z powodu którego od 1 sierpnia 1944 Niemcy skierowali do Warszawy i okolicy dodatkowe, dobrze uzbrojone i świetnie wyszkolone siły wojskowe, które skutecznie uniemożliwiły Armii Czerwonej i 1 Armii Wojska Polskiego szybsze wyzwolenie ani nawet zdobycie przyczółków na lewym brzegu Wisły. 

Wypędzenie ludności Warszawy – to masowe wysiedlenia mieszkańców Warszawy i miejscowości podwarszawskich, przeprowadzone przez hitlerowskich okupantów niemieckich w trakcie oraz tuż po zakończeniu Powstania Warszawskiego - w swej istocie jako jego bezpośredni skutek. Między sierpniem a październikiem 1944 niemieckie formacje wojskowe i policyjne wypędziły z domów blisko 550 tysięcy warszawiaków oraz około 100 tysięcy mieszkańców miejscowości podwarszawskich. Zdecydowana większość wypędzonych została skierowana do podwarszawskich obozów przejściowych – przede wszystkim do Dulagu 121 w Pruszkowie. Stamtąd blisko 150 tysięcy osób wywieziono na roboty przymusowe w głąb hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy lub do niemieckich obozów koncentracyjnych (łagrów). Pozostałych wysiedleńców – przeważnie starców, kobiety i dzieci – przesiedlono do zachodnich dystryktów Generalnego Gubernatorstwa i pozostawiono tam bez jakichkolwiek środków do życia, niejako na wymarcie. W pierwszych dniach sierpnia 1944 tylko w samej dzielnicy Wola oddziały hitlerowskiego SS i policji niemieckiej w odwecie za Powstanie Warszawskie dokonały rzezi polskiej ludności, mordując w ciągu kilku dni około 65 tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci. Blisko 10 tysięcy ofiar pochłonęła brutalna pacyfikacja dzielnicy Ochota, przeprowadzona przez kolaboracyjną pro-carską brygadę SS RONA (Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Narodowa). Do masowych mordów na ludności cywilnej doszło także w Śródmieściu Południowym oraz na Mokotowie. Rozbiło to główne siły Powstania Warszawskiego i znaczącą część jego logistycznego zaplecza. 

Eksodus ludności Warszawy trwał zasadniczo od pierwszych dni londyńskiego Powstania Warszawskiego. Warszawiacy zamieszkujący opanowane przez Niemców kwartały miasta byli każdorazowo zmuszani do opuszczenia swoich domów. Wbrew oficjalnym zapewnieniom, że celem akcji wysiedleńczej jest wyłącznie zapewnienie bezpieczeństwa cywilom poprzez ich usunięcie ze strefy frontowej, Niemcom zależało jedynie na tym, aby wykorzystać wysiedleńców w charakterze niewolniczej siły roboczej, a samo miasto ograbić i zburzyć. Jednocześnie tak długo, jak niemiecki kordon otaczający miasto nie był zbyt szczelny, tysiące warszawiaków próbowało na własną rękę opuścić ogarnięte walkami miasto. Między innymi wielu mieszkańców Koła, Żoliborza i Powązek zdołało schronić się w Puszczy Kampinoskiej, skąd wracali dopiero po wyzwoleniu Warszawy w dniu 17 stycznia 1945. Zdarzało się również, że ludność stolicy, doprowadzona na skraj wytrzymałości nieustannymi bombardowaniami oraz ciężkimi warunkami życia panującymi w powstańczej Warszawie, dobrowolnie przechodziła za linie nieprzyjaciela, sama szukała ratunku u hitlerowskich Niemców, chociaż mogła uciekać w kierunku nadchodzącej Armii Czerwonej. Między innymi w dniach 7–10 września 1944 od 10 tysięcy (źródła polskie) do 30 tysięcy (źródła niemieckie) mieszkańców Śródmieścia przeszło na stronę niemiecką uciekając od londyńskich Powstańców Warszawskich. Dnia 26 września w podobny sposób blisko 9000 cywilów opuściło Mokotów. Wysiedleniu podlegała także ludność najbliższych okolic Warszawy – Anina, Babic, Bemowa, Boernerowa, Jelonek, Kobyłki, Łomianek, Młocin, Tłuszcza, Ursusa, Wawra, Wawrzyszewa, Włoch i Zielonki – co było związane z realizacją planu przerzedzenia ludności polskiej w promieniu 35 kilometrów od Warszawy. Celem tej akcji było w pierwszym rzędzie wyłapanie mieszkańców stolicy, którzy po ucieczce z miasta szukali schronienia w okolicznych miejscowościach, także przed mobilizowaniem do oddziałów powstańczych. 

W opanowanych kwartałach miasta Niemcy i ich nazistowscy kolaboranci wypędzali cywilów ze schronów bądź budynków mieszkalnych, czemu towarzyszyło zazwyczaj bicie, krzyk i grabież wszystkich cennych przedmiotów osobistych. Na opuszczenie budynku dawano mieszkańcom najwyżej kilka minut, pozwalając przy tym zabranie jedynie takiej ilość bagażu, która nie przeszkadzała w marszu do obozu w Pruszkowie. Osoby, które stawiały opór, opóźniały marsz (ze względu na wiek i stan zdrowia) lub po prostu naraziły się czymś żołnierzom eskorty były zabijane na miejscu.  Liczne były także przypadki gwałtów na kobietach, a niektóre źródła sugerują, że wszystkie nadające się do zapłodnienia były zapładniane w ramach polityki germanizacji. W ten sam sposób traktowano także tych mieszkańców stolicy, którzy naiwnie zaufawszy niemieckim obietnicom dobrowolnie przeszli za linię frontu do Niemców. Częste były również przypadki wykorzystywania przetrzymywanych cywilów w charakterze „żywych tarcz” lub zmuszania ich do pracy przy rozbieraniu barykad, budowie umocnień bądź uprzątaniu ulic. Niekiedy traktowano zatrzymanych polskich uciekinierów jako zakładników i mordowano w odwecie za śmierć niemieckich żołnierzy poległych w walce z powstańcami. Nie mające precedensu wysiedlenie ludności ponadmilionowego miasta odbiło się szerokim echem w Polsce i całej Europie i jest podstawą do rzeczowej krytyki inicjatorów Powstania Warszawskiego, którzy doskonale zdawali sobie sprawę jaki "bat kręcą" na Warszawę i wszystkich jej mieszkańców. Skłonności samobójcze do aktów desperacji oraz patologiczna rusofobia jednak wzięły górę w tak zwanym obozie londyńskim uważającym się za rząd polski na uchodźctwie i dowództwie tak zwanej Armii Krajowej, która nie miała nawet 5 procent potencjału militarnego do prowadzenia regularnej wojny z hitlerowskim okupantem. 

W wyniku powstania warszawskiego od 500 tysięcy do 550 tysięcy mieszkańców stolicy oraz około 100 tysięcy osób lub więcej z miejscowości podwarszawskich zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Z tego grona co najmniej 520 tysięcy osób trafiło w niemieckie ręce i przeszło przez podwarszawskie obozy przejściowe. Na około 100 tysięcy oceniana jest natomiast liczba osób, które zwolniono, ewentualnie wyprowadzono, z obozów przejściowych pod różnymi pretekstami, bądź które zdołały uciec z transportów lub wydostać się z miasta na własną rękę. Autorzy monografii "Exodus Warszawy. Ludzie i miasto po Powstaniu 1944" oceniali, że co najmniej 50 tysięcy mieszkańców zdołało samodzielnie wydostać się z Warszawy, kolejnych 30 tysięcy – uznanych za chorych i niezdolnych do pracy – zostało zwolnionych z obozu w Pruszkowie bądź też wydostało się z niego na inne sposoby, a około 1000 osób uciekło z transportów dzięki pomocy kolejarzy EKD. Blisko 60 tysięcy osób, w tym co najmniej 17.882 kobiet i dzieci, zostało zesłanych przez Niemców do hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Ponad 90 tysięcy Polaków obojga płci, uznanych za zdolnych do pracy, wysłano na roboty przymusowe w głąb hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy. Najgorszy był los warszawiaków wywiezionych do obozów pracy, w których warunki były niewiele lepsze niż w obozach koncentracyjnych. Trudno ocenić, ilu mieszkańców Warszawy, zesłanych w wyniku powstania na roboty przymusowe lub do obozów koncentracyjnych, nie doczekało wyzwolenia. W latach 1939–1945 w obozach koncentracyjnych lub na robotach przymusowych śmierć poniosło około 100 tysięcy warszawiaków.  

Autorzy sporządzonego w 2004 Raportu o stratach wojennych Warszawy oszacowali całość strat materialnych poniesionych przez miasto i jego mieszkańców podczas II wojny światowej na 18,2 miliarda przedwojennych złotych (według wartości złotówki z sierpnia 1939), czyli 45,3 miliardów dolarów (według wartości obecnej na 2004 rok). 

Walki o Warszawę (styczeń 1945) 


Walki o Warszawę – to bardzo ciężkie walki toczone w dniach 16–17 stycznia 1945 roku o Warszawę, podczas II wojny światowej w czasie operacji wiślańsko-odrzańskiej. W dniach 14-17 stycznia 1945 rok 1 Armia WP, działając w składzie 1 Frontu Białoruskiego, uczestniczyła w Operacji Warszawskiej. Radzieckie przełamanie frontu w okolicy Warszawy zaczęło się 14 stycznia 1945. Z rejonu Nowego Dworu Mazowieckiego wojska uderzyły w kierunku Leszna, a od Warki w stronę Błonia. Warszawę, zniszczoną przez hitlerowskich Niemców po powstaniu 1944 roku w 84%, ogłoszono twierdzą. Została wyzwolona w wyniku działania trzech armii. Radziecka 61 Armia z przyczółka warecko-magnuszewskiego i 47 A z rejonu Modlina uderzyły w kierunku Błonia, tworząc tzw. kocioł warszawski, w którym znalazła się część sił hitlerowskiej 9 Armii niemieckiej. 1 Armia Wojska Polskiego uderzyła na Warszawę siłami głównymi z południa, od strony przyczółka pod Warką, a częścią sił frontalnie, z rejonu Łomianek, Pragi i Wilanowa.


Przebieg operacji nie był jednak zgodny z wcześniej założonym planem. Niemiecki nieprzyjaciel, chcąc wydostać się z kotła, wycofał część swych sił z Warszawy. W tej sytuacji 6 Dywizja Piechoty WP zgrupowana na prawym brzegu rzeki, sforsowała Wisłę w rejonie Śródmieścia, Żoliborza i Wilanowa i 17 stycznia, jako pierwsza, wkroczyła do lewobrzeżnej Warszawy. Nieco później do miasta dotarły jednostki 2 Dywizji Piechoty WP, które sforsowały Wisłę na północ od miasta i reszta sił 1 Armii z południa. Po stoczeniu kilku walk ulicznych i potyczek jednostki 1 Armii Wojska Polskiego zajęły Warszawę i oczyściły ją z nieprzyjaciela. Oddziały inżynieryjne rozpoczęły rozminowanie i zbudowały pierwszy most pontonowy na Wiśle. W dniu 19 stycznia 1945 na ulicach wymarłej stolicy wydzielone jednostki uczestniczyły na ul. Marszałkowskiej w defiladzie, którą osłaniał z powietrza 1 pułk lotnictwa myśliwskiego „Warszawa, a był to także jednocześnie wymarsz tych oddziałów na front. Wprost z defilady - która była osłaniana z powietrza przez samoloty I Pułku Lotnictwa Myśliwskiego "Warszawa" - dywizje ruszyły w pogoń za hitlerowskim przeciwnikiem. W mieście pozostał osadzony przez dowódcę Wojska Polskiego gen. broni Michała Rolę-Żymierskiego garnizon, którego zadaniem było przywrócenie Warszawy do nowego życia. 

Dokładniej, w dniu 14 stycznia 1945 wojska 1 Frontu Białoruskiego rozpoczęły operację warszawską, stanowiącą część wielkiej  operacji wiślańsko-odrzańskiej. 61 Armia nacierała z przyczółka warecko-magnuszewskiego, 47 Armia 15 stycznia z rejonu Jabłonny na Leszno, a 2 Armia Pancerna z rejonu Warki na Grójec. 1 Armia Wojska Polskiego do 17 stycznia 1945 była w drugim rzucie. Plan operacji przewidywał oskrzydlenie warszawskiego zgrupowania Niemców pod Błoniem. 1 Armia Wojska Polskiego miała nacierać 17 stycznia 1945, gdy zostanie zamknięty pierścień okrążenia z zadaniem całkowitego wyzwolenia Warszawy. Koncentryczne uderzenie 1 Frontu Białoruskiego na Błonie zagroziło okrążeniem wojsk niemieckich broniących Warszawy. Miasta broniły siły doraźne zorganizowane w Dywizję Forteczną Warszawa. Dowódcą obrony Warszawy był hitlerowski gen. mjr Helmuth Eisenstuck. Mógł on korzystać ze wsparcia 46 Korpusu Pancernego dyslokowanego na zachód od miasta. W odwodzie operacyjnym w rejonie Sochaczewa znajdowała się hitlerowska 391 Dywizja Ochrony, w rejonie Włoch hitlerowska 236 Dywizja Piechoty. Hitlerowska obrona Warszawy składała się z dwóch pierścieni: zewnętrznego 44 km i wewnętrznego 19 km. 

Dnia 28 września 1944 roku Warszawa ostała ogłoszona przez Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych (OKH) Wehrmachtu twierdzą i została włączona wraz z rejonem warszawskim w system obrony Wisły. 

Do 16 stycznia 1945 1 Armia Wojska Polskiego zajmowała pozycje obronne od Jabłonny do Karczewa. Zgrupowanie uderzeniowe 1 Armii Wojska Polskiego w sile: 1 Dywizja Piechoty, 3 Dywizja Piechoty i 4 Dywizja Piechoty, 1 Brygada Pancerna im. Bohaterów Westerplatte, 1 Samodzielna Brygada Kawalerii, 4 Pułk Czołgów Ciężkich, 13 Pułk Artylerii Pancernej, 1 Warszawska Brygada Saperów, 3 Brygada Pontonowo-Mostowa, przy wsparciu 1 Brygady Artylerii Armat, 5 Brygady Artylerii Ciężkiej, 2 Brygady Artylerii Haubic, 4 Brygady Artylerii Pancernej, 1 Pułku Moździerzy miało wykonywać uderzenie od południa z rejonu Góry Kalwarii. Z rejonu Legionowa miała nacierać 2 Dywizja Piechoty wsparta 3 Brygadą Artylerii Haubic. Centrum ugrupowania stanowiła 6 Dywizja Piechoty z 1 Brygadą Kawalerii i batalionem rozpoznawczym, dyslokowane na Pradze, z zadaniem wiązania sił nieprzyjaciela od czoła.

Koncentryczne uderzenie 1 Frontu Białoruskiego na Błonie groziło okrążeniem wojsk niemieckich broniących rejonu Warszawy. Obrona niemiecka już 14 stycznia 1945 została przerwana. Z rejonów włamania bohatersko walczące radzieckie armie wchodziły na tyły zgrupowania obronnego. Dowództwo OKH, w obawie przed okrążeniem i zniszczeniem sił, wydało rozkaz wycofania na kolejną rubież obrony. Dnia 16 stycznia 1945 rano Grupa Armii A odeszła na tyłową rubież znad Wisły i Narwi. Aż do 16 stycznia 1945 nie było wiadomo, czy hitlerowskie Niemcy będą bronić Warszawy. W mieście pozostało około czterech batalionów ochronnych. 

Dnia 16 stycznia 1945 o godzinie 15:00, po uzyskaniu wiadomości o wycofujących się z Warszawy Niemcach, z Rejonu Jabłonny na Kępę Kiełpińską uderzyła 2 Dywizja Piechoty WP, uchwyciła przyczółek i rozpoczęła przesuwanie w kierunku północnych dzielnic lewobrzeżnej Warszawy. Pod koniec dnia oddziały 2 Dywizji Piechoty WP osiągnęły rubież: Dąbrowa, Pancerz, Buraków Mały. 1 Brygada Kawalerii sforsowała Wisłę w rejonie Karczewa i uchwyciła przyczółek. W nocy z 16 na 17 stycznia 1945 siły główne 1 Armii Wojska Polskiego przeprawiły się na zachodni brzeg Wisły na odcinku między Górą Kalwaria a Magnuszewem i o świcie podjęły potężne natarcie na Warszawę. W nocy z Pragi rozpoczęła natarcie 6 Dywizja Piechoty WP forsując Wisłę i wyparła hitlerowskich Niemców z centrum. Około godziny 10:00 włączyła się do walki w mieście 2 Dywizja Piechoty WP, która w rejonie Ogrodu Saskiego połączyła się z 6 Dywizją Piechoty WP. Do godziny 16:00 cała Warszawa była wolna. Wieczorem 17 stycznia 1945 do miasta dotarły siły główne 1 Armii Wojska Polskiego nacierające od zachodu i południa. 

Podczas zajmowania kolejnych kwartałów miasta doszło do potyczek z hitlerowcami m.in. w rejonie Lasku Bielańskiego, Cytadeli, Dworca Głównego i na skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich i Nowego Światu. Wycofanie z Warszawy niemieckich jednostek pancernych i Dywizji Fortecznej pozwoliło 1 Armii Wojska Polskiego szybko i w sumie z niewielkimi stratami opanować miasto. 2 i 6 Dywizja Piechoty WP, które miały wykonywać uderzenia pomocnicze, wykonały uderzenie rozstrzygające. 

Straty 1 Armii Wojska Polskiego w ostatecznym opanowaniu Warszawy to 275 poległych, zaginionych i rannych, z tego około 110 zabitych w tym około 60 od min pozostawionych przez hitlerowców. W całej operacji warszawskiej 1 Armia Wojska Polskiego straciła 10 537 żołnierzy w tym 3116 zabitych. 

W dniach 19 – 29 stycznia 1945 oddziały 1 Armii Wojska Polskiego wykonały marsz z rejonu Warszawy do Bydgoszczy, osłaniając jednocześnie zagrożone prawe skrzydło 1 Frontu Białoruskiego, a następnie, w dwóch kolumnach, maszerowały w kierunku zachodnim. 31 stycznia 1945 czołowe elementy ugrupowania operacyjnego Armii napotkały opór hitlerowskiego przeciwnika w pasie przesłaniania silnie ufortyfikowanej pozycji obronnej Wału Pomorskiego. 

Dekretem z dnia 21 listopada 1945 roku Rady Ministrów RP ustanowiła Medal za Warszawę 1939-1945, którym odznaczono około 135 tysięcy osób. Nadawanie medalu zakończono 8 maja 1999 roku. Dekretem Prezydium Rady Najwyższej ZSRR z 9 czerwca 1945 roku ustanowiono Medal za Wyzwolenie Warszawy. Odznaczono nim 628 tysięcy radzieckich i polskich osób które przyczyniły się do wyzwolenia Warszawy. 70 radzieckim i 12 polskim związkom taktycznym i jednostkom władze ZSRR nadały tytuł "warszawski".

Walki żołnierzy polskich o Warszawę zostały upamiętnione na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, napisem na jednej z tablic po 1945 roku "WARSZAWA 16–17 I 1945". 

Po zajęciu Warszawy rozpoczęto jej rozminowywanie i budowę mostu pontonowego na Wiśle. W opisach ostatniej fazy wyzwolenia miasta Warszawy prawdziwe kłopoty były z minami. Niemcy hitlerowskie naszpikowali ruiny miasta materiałem wybuchowym. Wzdłuż Wisły rozciągały się wielkie pola minowe; te między mostami – Średnicowym a Kierbedzia – miały nieco ponad kilometr długości i 80 metrów szerokości. Pierwsi do miasta weszli saperzy radzieccy i udrażniali węzeł kolejowy; usunęli zeń 17.400 min. Po kilku dniach weszli Polacy. Trzech pierwszych naszych saperów zginęło w wybuchu na placu Inwalidów. W sumie usunięto ponad 85 tysięcy min oraz 280 wielkich ładunków-pułapek. Tych zasług radzieckim i polskim bohaterom nikt im nie odejmie. Przez długie lata na fasadach budynków widziało się napisy: „Min nie ma. Żygajło”. To był oficer polskich saperów, potwierdzający swym nazwiskiem, że dom jest bezpieczny. Dziś brzmi to śmiesznie, ale po wyzwoleniu Warszawy była to legitymacja do życia.

Mimo administracyjnych zakazów władz obawiających się wybuchu epidemii, wybuchów min i skrajnie trudnych warunków życia pod koniec stycznia 1945 roku warszawiacy zaczęli powracać do swojego wyzwolonego miasta. Do końca stycznia 1945 roku pomimo ostrej zimy, braku mieszkań, żywności, opału, oświetlenia i komunikacji ludność Warszawy wzrosła o 12 tysięcy.  

Atmosferę tamtych dni tak wspominała Maria Ginter: "Na wieść, że Warszawa wolna, wysiedleńcy zapragnęli powrotu. Nie zrażeni faktem, że miasto nie istnieje, domy spalone i zburzone, spieszą przekonać się o tym na własne oczy. Niekończące się tłumy ściągają wszystkimi drogami. Wszelkimi możliwymi środkami lokomocji. Nikt nie wierzy, że można zrównać z ziemią milionowe miasto. Każdy się łudzi, że zamieszka gdzieś kątem. Że znajdzie chociaż ślady swego dawnego życia. Wielu, stanąwszy przed domem, z którego pozostała tylko kupa gruzów, odchodzi zrezygnowanych. (...) A jednak nie zrażeni niczym warszawiacy twardo zdecydowali, że stolica musi pozostać na miejscu. Z niesamowitą energią i przedsiębiorczością wprowadzają życie, które kipi z dnia na dzień z coraz większą werwą. Jest to gremialny i spontaniczny ciąg ludzi, którzy ukochali to miasto ponad wszystko, którzy solidarnie stanęli do walki o jego wolność i którzy wskrzeszają je wbrew wszelkiej logice. Niemcy postanowili, że Warszawy nie będzie. Warszawiacy temu zaprzeczyli". (M. Ginter "Galopem pod wiatr") 

Prawda o wyzwoleniu Warszawy 


Operacja warszawska była jednym z pierwszych etapów wielkiej, przygotowywanej przez wiele miesięcy, ofensywy wojsk radzieckich rozpoczętej 12 stycznia 1945 skierowanej na zdobycie Berlina i całkowite obalenie hitlerowskiego reżimu Trzeciej Rzeszy Niemieckiej. Przy wsparciu wojsk radzieckich Warszawę zdobyć miała 1 Armia Wojska Polskiego, licząca wówczas blisko 90 tysięcy żołnierzy. Dowództwo spodziewało się krwawych i zaciętych walk, szacowano że samo tylko zdobycie stolicy może potrwać około dwóch tygodni, tymczasem trwało raptem kilka godzin, gdyż wojskom radzieckim bardzo udał się strategiczny militarny manewr oskrzydlania okolic Warszawy celem wzięcia armii hitlerowskiej w kocioł. Jeszcze 18 listopada 1945 roku na warszawskiej Pradze odsłonięto pomnik Braterstwa Broni potocznie nazywany "Pomnikiem Czterech Śpiących", który notabene był pierwszym nowym pomnikiem w powojennej stolicy, a na cokole napisano po polsku i rosyjsku: „Chwała bohaterom Armii Radzieckiej, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego. Pomnik ten wznieśli mieszkańcy Warszawy 1945".  

W czasie II wojny światowej łączne straty ludności Warszawy szacowane są na 600-800 tysięcy osób, w tym około 350 tysięcy wymordowanych Żydów i około 170 tysięcy poległych lub zamordowanych w Powstaniu Warszawskim (z winy rządu londyńskiego i kolaborantów hitlerowskich zwanych "żołnierzami wyklętymi). Piewcy absurdalnego Powstania Warszawskiego i londyńskich urojeń niech się zachwycają zagładą miasta obróconego w ruiny i tragedią ludności cywilnej tej co poległa w liczbie skalkulowanej średnio na 170 tysięcy i tej co mimo wszystko przeżyła. Zwycięzcy czczą swoje zwycięstwa, a zaprzańcy czczą swoje porażki - mówi dawne słowiańskie przysłowie. Straty urbanistyczne wynosiły około 84 procent, (zabudowa przemysłowa - 90 procent, mieszkalna - 72 procent i zabytkowa - 90 procent). Niemcy są Polsce winne koszta odbudowy bestialsko zrujnowanej Warszawy czyli koszta budowy od podstaw milionowego miasta. Ciekawe ile to teraz jest euro... 

My Polacy, Słowianie tylko dzięki temu, że radziecka Armia Czerwona - żołnierze narodowości białoruskiej, ukraińskiej, rosyjskiej, kazaskiej, gruzińskiej i setek narodów ZSRR, pokonali hitlerowski Wehrmacht i kohorty nazistowskiego SS. Inaczej w ramach leibesraumu - przestrzeni życiowej opisanej w Main Kampf katolickiego tyrana Adolfa Hitlera - dla urojonej rasy rzekomych "panów niemieckich" zostalibyśmy jako naród całkowicie wynarodowieni i wymordowani jako Untermenschen - podludzie. Twierdza Warszawa była w styczniu 1945 tylko dlatego nie broniona, że wbrew rozkazom z Berlina niemiecki dowódca w akcie rozpaczy wycofał oddziały bo zarysowało się okrążenie i możliwość kapitulacji lub śmierci w okrążeniu. Za to stracił dowództwo i katolik Adolf Hitler, przyjaciel papieża Piusa się okropnie wściekł - jak pisze we wspomnieniach gen. Hainza Guderiana "Achtung Panzer". Niechlubną rolę w upadku Powstania Warszawskiego oraz powstrzymywaniu mobilizacji do Wojska Polskiego na wyzwolonych ziemiach polskich odegrali księża i biskupi kolaborującego z reżimem hitlerowskim kościoła katolickiego, który dla dobra Narodu Polskiego powinien być całkowicie zlikwidowany i surowo zakazany razem ze swoim politycznym narzędziem jakim był hitlerowski faszystowski nazizm wspierany przez Watykan i papiestwo, chroniące nazistowskich zwyrodnialców Adolfa Hitlera przed ukaraniem, nawet po II wojnie światowej. Jest to jednak długa historia tysięcy dowodów kolaboracji na kilka osobnych artykułów. 

Żołnierze Polscy Wojska Polskiego i żołnierze Armii Radzieckiej wyzwolili nasz kraj spod przerażającej ludobójczej okupacji niemieckiej - nic tego faktu nie zmieni, a cały Naród Polski ma obowiązek kultywować wieczną wdzięczność dla naszych wyzwolicieli. To patriotyczny obowiązek dla każdego Polaka i dla każdej Polki, gdyż dzięki Józefowi Stalinowi i radzieckiej Armii Czerwonej faktycznie istniejemy jako Naród! Większość społeczeństwa polskiego, szczególnie Ci którzy pamiętają tamte dni, choć coraz ich mniej, i ich potomkowie, pamiętają kto wyzwolił Warszawę i zakończył hitlerowskie piekło rozpętane przez katolicki reżim Adolfa Hitlera. To właśnie radziecki przywódca Józef Stalin ochronił przed hitlerowskim kominem krematoryjnym naszą Ojczyznę Polskę i naszych Dziadów. To Józef Stalin podarował Polakom Wrocław, Szczecin i Prusy Wschodnie, choć wcale tego zrobić nie musiał. Mógł pozostawić mini Księstwo Warszawskie, a Zachodni Alianci palcem by nie kiwnęli bo Polskę cały ten londyński klub miał głęboko poniżej kości ogonowej. Jak wiadomo z wielu dokumentów historycznych, USA i Wielka Brytania chciały zachodniej granicy Polski bez Wrocławia, Zielonej Góry i Szczecina w Polsce...


Należy się historii uczyć z faktów, a nie z demagogii i bełkotu ideologicznego hitlerowskich kolaborantów i współczesnych neohitlerowskich aktywistów, którzy konfabulują odwracając kota ogonem, gdyż ich celem jest przyłączenie Polski do Niemiec i likwidacja Narodu Polskiego z podporą szerzenia urojonej nienawiści do naszych Słowiańskich Braci ze Wschodu. Dzień 17 stycznia to data ważna, progowa. Jeśli uznajemy, że przeszłość jest wartością, to wypada o tym pamiętać. To jest element składający się na historię Polski, na historię miasta – podsumowuje temat prof. Habielski. Każdy kto twierdzi inaczej i dyskredytuje wyzwolenie Warszawy w styczniu 1945 jest neohitlerowskim śmieciem niegodnym miana Polaka. 

Zwycięscy czczą swoje zwycięstwa, a zaprzańcy czczą swoje porażki - mówi dawne słowiańskie przysłowie. Dlatego My, Polacy, jako że stolica naszego państwa jest ważna, czcimy wyzwolenie Warszawy Pragi w dniu 15 września oraz wyzwolenie całej Warszawy w dniu 17 stycznia - na zawsze. Dni te powinny być wieczystymi Świętami Narodowymi oraz szczególnie stołecznymi w Warszawie! 

Bibliografia 


Mała Encyklopedia Wojskowa t. 2 i 3 wyd. MON Warszawa 1970 i 1971
Kazimierz Sobczak [red.]: Encyklopedia II wojny światowej. Warszawa: Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, 1975, s. 662.
Krzysztof Komorowski (red.): Boje Polskie 1939 – 1945; poradnik encyklopedyczny. Warszawa: Bellona Spółka Akcyjna, 2009, s. 427.
Berling Zygmunt, Wspomnienia. Tom 1-3. Wolność na przetarg, Warszawa 1991;
Borkiewicz Adam, Powstanie Warszawskie. 1944. Zarys działań natury wojskowej, Warszawa 1964;
Kaczmarek Kazimierz, Ósmy Bydgoski, Warszawa 1962; 
Margules Józef, Przyczółki Warszawskie, Warszawa 1962; 
Władysław Pobóg-Malinowski, Najnowsza Historia Polityczna Polski;
Jan Ciechanowski, Powstanie Warszawskie;
Janusz Kazimierz Zawodny, Uczestnicy i Świadkowie Powstania Warszawskiego - Wywiady;
Janusz Kazimierz Zawodny, Powstanie Warszawskie w Walce i Dyplomacji. 


2 komentarze:

  1. Świetny tekst, idealny dla gimnazjów i liceów, w których pojęcie o historii Polski i jej wyzwoleniu jest żenująco gówniane!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobry kawałek historii ale są już chętni pisać prawdę inaczej...

    OdpowiedzUsuń